Dodany: 30.10.2009 14:42|Autor: analaw

"Szczera blagierka"


Co w tej Holly jest takiego, że pozostaje w nas na długo? Pozostaje dokładnie tak jak w ludziach, których spotykała na swej drodze. Nie pozostawiała nikogo obojętnym. Jedni ją podziwiali z daleka, inni ją kochali, jeszcze inni nienawidzili. Albo zimno albo gorąco, żadnych letnich uczuć. Może dlatego, że w tym dziwnym życiu, które prowadziła, była na swój sposób szczera i prawdziwa. Tak wiem, to trochę dziwnie brzmi wobec osoby, która ciągle ucieka i nie chce pogodzić się z życiem tu i teraz. Trochę jakby brak konsekwencji, ale mimo wszystko tak ją właśnie odbieram. Podobnie zresztą jak jeden z bohaterów, który nazwał ją bardzo trafnie "szczerą blagierką". Bo nawet jeśli Holly ucieka, to przecież nie po to, żeby kogoś oszukać, ale dlatego, że tak właśnie musi, aby pozostać w zgodzie z samym sobą. Może to tchórzostwo, może nieodpowiedzialność, może chęć smakowania innego niż zwyczajne dorosłe życie. Może to wszystko razem, ale na pewno jest w tym szczera i prawdziwa. A to pociąga.

A jak piękne i prawdziwe są jej marzenia o miejscu spokojnym i bezpiecznym jak u Tiffany'ego. Miejscu, z którego nie będzie się chciało uciekać, gdzie nic nie grozi, gdzie wszystko będzie do siebie pasowało, gdzie w końcu będzie można postawić swoje meble i nadać imię własnemu kotu.

Jak przerażające i prawdziwe są jej doły, znacznie straszniejsze niż zwykła chandra, doły w których dopada ją lęk niczym gruba baba, zlewa zimny pot i nie wiadomo co dalej, gdzie dalej i jak dalej.

Polubiłam Holly, taką właśnie zagubioną i wiecznie "w podróży". Mam nadzieję, że w końcu znajdzie to, czego szuka.




(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3513
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: jolietjakeblues 03.02.2010 18:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Co w tej Holly jest takie... | analaw
Holly to taka trochę Dżemowa Słodka - "kiedy szła ulicą neony traciły swój blask". Nie wiadomo chyba dlaczego. Ma to "coś" w sobie? I ładnie to opisałaś. Ale co z narratorem, nazywanym przez Holly Fredem?
Poza tym niezwykle w tej krótkiej powieści działa wyobraźnia przywołująca klimaty noir.
Użytkownik: analaw 08.02.2010 13:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Holly to taka trochę Dżem... | jolietjakeblues
Fred był tak nieciekawym facetem, że zupełnie zaginął w mojej niepamięci ;) pętał się obok prawie bezszelestnie, niby zaangażowany, a taki mało określony, niby chciał dobrze, a wyszło jak zwykle ;)
[a tak szczerze mówiąc mało go pamiętam, to Holly zajęła całą moja uwagę]

a co do Słodkiej i klimatu - bardzo trafne spostrzeżenia, zgadzam się absolutnie, zwłaszcza "Słodka" pasuje mi tu znakomicie
Użytkownik: jolietjakeblues 08.02.2010 14:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Fred był tak nieciekawym ... | analaw
Dziękuję.
Holly trochę jest taka słodka... Może nawet niebezpiecznie słodka? Ta słodycz źle wychodziła wszystkim. I jej, i mężczyznom.
Moim zdaniem Holly odbija się trochę we Fredzie jak w lustrze. On jest tłem, ale bardzo ważnym. W zasadzie to on ją tworzy. Gdyby jego nie było, ona umknęłaby w zamęcie wielkiego miasta.
Użytkownik: analaw 09.02.2010 12:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję. Holly trochę j... | jolietjakeblues
rzeczywiście, na tło nadawał się idealnie - szary, niepozorny, żeby nie powiedzieć nijaki, ale na takim mdłym osobowościowo tle wyraźnie widać kolorowego ptaka jakim była Holly (czyli zabieg kontrastu postaci jak najbardziej celowy i udany)

[z tą nijakością Freda oczywiście przesadzam, w końcu nie tylko zauważył niebanalność Holly, ale nawet się nią zachwycił na czas dłuższy niż zwykłe zaciekawienie czy nawet zauroczenie]

... wołali na nią Słodka ... kiedy szła ulicą neony traciły swój blask ... (ach, jak mi się teraz pięknie nuci i łączy jedno z drugim :)
Użytkownik: jolietjakeblues 27.02.2010 12:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Co w tej Holly jest takie... | analaw
A tak przy okazji:
Właśnie skończyłem "Po śniadaniu" Rylskiego. I stamtąd taki fragment: "Wspominam czasy, kiedy słońce nie powodowało czerniaka, od alkoholu nie dostawało się marskości wątroby, skleroza nie brała się z dobrego jedzenia, seksowi nie towarzyszło niebezpieczeństwo AIDS i, co najważniejsze, papierosy nie miały związku z rakiem płuc, to znaczy wspominam czasy, w których poznałem pannę Holly Golightly ze Śniadania u Tiffany'ego" (Eustachy Rylski, "Po śniadaniu", wyd. Świat Książki, 2009).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: