Dodany: 16.07.2015 23:23|Autor: Pani_Wu
Bez twarzy nie można mówić
"Wsi spokojna, wsi wesoła" – napisał Jan Kochanowski w pieśni chwalącej prostotę wiejskiego życia, a tak zwana literatura kobieca produkuje krzepiące powieści o korzyściach z przeprowadzki na wieś. Kto mieszkał na wsi ten wie, że nie zawsze jest sielsko, anielsko i różowo, a bywa, że pod lukrowaną przykrywką kryje się smród. Jednak takiej wsi, do jakiej trafiła Hanna Cudny, trzeba by szukać długo.
Przeprowadzka miała pomóc bohaterce pozbierać się po samobójczej śmierci męża. Miejsce nie zostało wybrane przypadkowo, Hanka jako mała dziewczynka spędzała tam letnie wakacje. Niektórzy mieszkańcy jeszcze ją pamiętali, a ona pielęgnowała dobre wspomnienia. Zatrudniła się w szkole jako nauczycielka i zamieszkała z dziećmi w połowie domu, którą szkoła wynajęła od jednego z mieszkańców. To był stary, niezamieszkany już budynek.
I wtedy się zaczęło.
Córka znalazła w stawie zwłoki kobiety o zmasakrowanej twarzy. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Życie się toczy, do Hanny uderzają w konkury miejscowi kawalerowie, poznajemy sąsiedzkie zwyczaje, obce wychowanej w mieście bohaterce. Ważne jest, co ludzie mówią, żyje się na pokaz, a pod warstwą pozorów toczy się drugie życie, utrzymywane w tajemnicy, wystarczy po prostu o czymś milczeć, aby uznać, że tego nie ma.
Praca pochłania Hannę. Nagle obydwoje rodzice jednego z uczniów znikają, ale nikogo to we wsi nie dziwi. Ludzie, którzy zawsze i wszystko wiedzą o sąsiadach, nabierają wody w usta i powtarzają zasłyszaną plotkę dotyczącą ich nieobecności. Jedynie Hania nie zamierza pozostawić tej sprawy samej sobie, przecież to uczeń, dziecko, nieletni. Atmosfera zagęszcza się. Pojawiają się kolejne zwłoki.
Całą historię opowiadają na przemian dwie osoby – główna bohaterka oraz jej dziesięcioletnia córka. Mieszka z nimi jeszcze Maks, nastoletni syn Hanny, a brat Michaliny – ale jako niemal mężczyzna nie otrzymał prawa głosu. Świat widziany oczami dziewczynki jest inny od tego, który widzi jej matka, ale czy to oznacza, że dziecko dostrzega mniej?
Im bardziej Hanna stara się pomóc uczniowi, im bardziej chce rozwikłać sprawy, wobec których nie można być obojętnym, bo przecież każdemu jest bliski stan środowiska, tym głębiej grzęźnie. Już może nie tylko stracić twarz, ale i życie.
Stopniowo przestajemy ufać kolejnym mieszkańcom, podobnie jak Hanna i Michalina, razem z nimi upominamy siebie, żeby nie popadać w paranoję, a wydarzenia gnają na złamanie karku. Nie można się oderwać od książki, zostawić bohaterów samym sobie, bo dzwoni budzik, bo czekają tak trywialne sprawy, jak obiad czy praca; a jeśli już trzeba, to i tak głowa myśli: Co z Hanną? Co z Michaliną?
O co naprawdę chodzi w tej historii, kto jest białym, a kto czarnym charakterem i dlaczego autorka oddała głos wyłącznie kobietom, dowiadujemy się dopiero na końcu.
Trudno zaklasyfikować tę książkę. Nie jest to klasyczny kryminał, raczej powieść psychologiczna, obyczajowa z wątkami kryminalnymi i elementami horroru. Książka o kobietach na wsi, które starają się zachować twarz przed ludźmi, o mężczyznach, którzy u kobiet nie widzą twarzy, ale coś zupełnie innego, a także o mężczyznach nie tylko "bez twarzy", ale i bez skrupułów.
Warto przeczytać!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.