Dodany: 29.10.2009 15:36|Autor: mark014

Nie oparli się kuszącemu złu


Historia Fausta w zestawieniu z tragicznymi czasami totalitaryzmów i ludzkich dramatów nadaje jej wyjątkowego znaczenia. Tutaj odbiciem, a wręcz kontynuacją losów Adrian Leverkühna jest cały naród niemiecki. Kompozytor stał się genialnym zaprzedając mentalnie swoją duszę diabłu, przekraczając tolerowane granice moralne i filozoficzne. Nie mógł od tej pory żywić do nikogo uczucia, ani pozytywnych emocji. Giną ci, których mógł nimi obdarzyć pomimo, że tworzył swoje genialne muzyczne dzieła na prowincji w osamotnieniu - w strzelaninie ginie jego przyjaciel, który miał wyznać Marie chęć poślubienia jej przez Adriana, a w wyniku zapalenia opon mózgowych umiera w męczarniach jego siostrzeniec.

Powieść, mająca być w zamierzeniu biografią, opowiedziana jest z perspektywy przyjaciela Adriana, doktora filozofii Serenusa Zeitbloma, który nadaje książce dość powolny i ciężki styl (może ze względu na swoją specjalizację). Opisuje ze szczegółami niemieckie miasteczka i ludzi, którzy w nich żyją językiem z przełomu XIX i XX wieku. Wprowadza to jednak klimat tamtych czasów, mentalność i codzienne życie ówczesnego społeczeństwa. Jako że, historia koncentruje się na grupie muzyków i ich kolejnych etapach kształcenia, a potem kariery pisarz z dużą wnikliwością i wyczuciem próbuje przekazać treść utworów przez nich słuchanych, wykonywanych i tworzonych. To dla czytelnika bardziej współczesnych pozycji spore wyzwanie. Nie jest to dlatego pozycja dla każdego. Sam przebrnąłem przez nią chyba tylko dzięki temu, że słuchałem ją w postaci audiobooka. Czytając nie można nastawiać się na wartką akcję i koncentrowanie się tylko na głównych bohaterach. Zawiodą się też ci, którzy w Adrianie będą doszukiwać się osoby prowadzącej światowe życie i doznającej niezliczonych przygód. Główny tytułowy wątek jest tu jednym z wielu, osadzony w całym tym otoczeniu indywidualnych biografii. Poza tym jeśli nie jest się obeznanym w muzycznych terminach i opisach to wiele fragmentów może pozostać niezrozumiała. Innymi słowy jest to książka tylko dla wybranych, cieszących się akapit po akapicie wyszukanym dawnym językiem, przemyśleniami i opisami. Nie tyle nudna co rozbudowana, najciekawsza dopiero pod koniec.

Muszę pokreślić rzecz dla mnie najważniejszą w tej książce - korelację zdarzeń z głównej fabuły z latami w których były one spisywane na papier. Przyjaciel Adriana spisuje mając za oknem widok bombardowanego Monachium. Lata 1943 - 1945 - zburzeniu ulega całe państwo, wraz z dorobkiem materialnym, kulturalnym jak i duchowym jakie stworzyło, a wraz z tym zamroczony ideologią naród ulega otrzeźwieniu. Jak bardzo minione lata przypominają bowiem ów zawarty traktat z szatanem, który przynosi swej ofierze spełnienie jej nawet najpodlejszych marzeń by po odmierzeniu odpowiedniego czasu upomnieć się o swoją duszę. Mann próbuje wniknąć w psychikę Niemców, wyjaśnić odmienność tego narodu. Uważa go za nieukształtowany, bo zjednoczony przecież dopiero w czasach Bismarcka, ale po to właśnie by budować potęgę. Osamotniony, niezrozumiały przez inne nacje i dlatego musi siłą pokazać swoje znaczenie i przemocą, jak się nie da inaczej, pokazać swoje miejsce.

A gdy lata świetności i sławy Ariana Leverkühna ucięło jego szczere oświadczenie i choroba, która rzucała mu się na umysł rozpoczął się jednocześnie w tym kraju marsz ku budowie imperium, które miało dorównać francuskiemu lub rzymskiemu. Ze sławnym kompozytorem jest coraz gorzej, wraca do starej matki. Przyjaciel odwiedza go w jakże ważnym roku 1939, choć z nim nie ma już kontaktu. Umiera w końcu 25 sierpnia 1940 roku kiedy to Niemcy osiągają szczyty swej potęgi i wydają się nieposkromieni. Tu wydaje się jakby ta demoniczna moc opuszczając powoli genialnego muzyka przelewała się na na cały jego opętany hitleryzmem naród. I podobnie jak z głównym bohaterem tak i ta siła się skończyła. Pozostawiła zgliszcza, wstyd przed spojrzeniem w swoje odbicie i przed moralnych wygłaszaniem jakichkolwiek opinii przed światem. Czy nie były to czasy w których zbiorowo urzeczywistnił się mit Fausta? A losy Leverkühna i Zeitbloma, nie mających odwagi oprzeć się eskalacji zła (choć na różny sposób) nie są symbolem państw, które w milczeniu godziły się na kolejne akty przemocy? Mimo wyrządzonych zbrodni pozostaje współczucie:

"Samotny człowiek składa ręce i mówi:
- Niech Bóg się zlituje nad waszą biedną duszą. Mój przyjacielu. Moja ojczyzno."*



---
* Thomas Mann, "Doktor Faustus: żywot niemieckiego kompozytora Adriana Leverkühna opowiedziany przez jego przyjaciela", tłum. Kurecka Maria i Wirpszta Witold, Wydaw. Dolnośląskie, 2004 - audiobook.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1677
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: