Dodany: 13.07.2015 22:16|Autor: Frider
Czy to bajka, czy nie bajka...
„Przygody Hodży Nasreddina” to piękne orientalne podania ludowe ubrane w literackie fatałaszki. Bardzo jednak odmienne od tych znanych z "Baśni tysiąca i jednej nocy”.
Jak się okazuje, świat arabski także ma swoich bohaterów, o których trudno powiedzieć, czy są osobami fikcyjnymi, wymyślonymi na potrzeby ludu, czy też postaciami historycznymi, których czyny zostały utrwalone (oczywiście po uprzednim wyolbrzymieniu i podkoloryzowaniu) dzięki ustnym przekazom. Hodża Nasreddin dołącza do grona takich legend, jak Janosik, Robin Hood, Dyl Sowizdrzał, Wilhelm Tell – będących natchnieniem dla poetów i pisarzy. Nie wiadomo, czy istniał naprawdę, ale nie ma to żadnego znaczenia. Ważne jest, że żyje do dzisiaj w pamięci ludzi Wschodu, w ich kulturze, przysłowiach i baśniach.
Do postaci Hodży Nasreddina pasuje jak ulał określenie „chwacki filut”, choć być może „filuterny chwat” nie jest wcale gorsze, gdyż oba oddają cechy w jego postaci równoważne. Wyglądu bohatera nie jest nam dane poznać, Leonid Sołowiow nigdzie wprost nie podaje jego opisu. Trudno się temu dziwić, gdyż ludowe podania zwykle pozostawiają niedomówienia, pozwalające słuchaczowi na dużą dowolność wyobrażeń. Możemy się jednak domyślać, że jest on młodym, przystojnym i krzepkim mężczyzną o szerokich barkach (co wynika nie tyle z treści, ile z konwencji opowieści). Zwracam na to szczególną uwagę z konkretnego powodu. Legendy o Hodży Nasreddinie są całkowicie czarno-białe, nie ma w nich miejsca na odcienie szarości i kompromisy. Postaci złe są odstręczające także fizycznie, opisywane jako ospowate, garbate, z bielmem na oku, nalane grubasy, wychudzeni złośliwcy itp. Osoby szlachetne to piękni, weseli mężczyźni i ognistookie, urodziwe kobiety. Zło jest tutaj zepsuciem do szpiku kości, dobro rozświetla wszystko dookoła ciepłym blaskiem.
Opowieści o Hodży Nasreddinie to w pewnym sensie projekcja marzeń prostych, ubogich ludzi Wschodu. Społeczeństwo arabskie jest szczególnie zróżnicowane pod względem społecznym (kastowość), skrajności w stopniu zamożności ludzi są wyjątkowo jaskrawe. Pod tym względem świat przedstawiony w „Przygodach...” nie odbiega (czy też może raczej nie odbiegał w przeszłości, gdy opowieści te powstawały) od rzeczywistości. Bajecznie bogate, opływające we wszelkie możliwe do wyobrażenia luksusy pałace kalifów, szejków, baszów; nieprawdopodobna korupcja administracji państwowej, rozpasanie urzędników, szpiegów i żołdaków będących na usługach władcy i jego przybocznych. A na tym tle zwyczajny, szary, zmęczony, przepracowany, uciskany na wszelkie możliwe sposoby i – co najważniejsze – bardzo ubogi człowiek. Pozbawiony nadziei, stłamszony przez swoich ciemiężycieli, niemający szansy na bunt i poprawę losu. Marzący tylko o wyzwoleniu spod jarzma podatków, kar i nakazów oraz o ukaraniu sprawców jego niedoli.
I tutaj na scenę wkracza Hodża Nasreddin. Wędrowiec, człowiek z ludu, wyzwoliciel. Niepoprawny kpiarz, wesoły optymista, zawsze życzliwie patrzący na biednych rodaków. Wciąż w drodze – od miasta do miasta, od jednego kraju do drugiego. Nigdzie nie może zagrzać miejsca zarówno z powodu awanturniczej, niespokojnej natury, pchającej go wciąż w nowe przygody, jak i ze względu na ciągle grożące mu niebezpieczeństwo – ze strony władców krain, w których aktualnie przebywa.
Wydawałoby się, że bohater wędruje bez celu, przypadkowo wybierając ścieżki niosące go przez świat. Jednak zawsze znajduje się akurat tam, gdzie jest najbardziej potrzebny, gdzie czara ludzkiej krzywdy przelewa się kroplami łez. W „Przygodach...” nogi (a właściwie jego wierny iszak – osioł) zaniosły go do rodzinnej Buchary, jęczącej pod ciężkim jarzmem okrutnego władcy. Hodża Nasreddin nie byłby sobą, gdyby nie szukał możliwości udzielenia pomocy choćby pojedynczym mieszkańcom miasta. Los sprzyja śmiałym, da mu więc możliwość wywołania zawieruchy obejmującej swoim zasięgiem o wiele więcej niż tylko chaty biedaków. Spryt wprowadzi go w pałacowe progi, mądrość pozwoli mu zająć wysokie stanowisko w państwie, a dzięki szczęściu uzyska wszystko inne: miłość ukochanej kobiety, zemstę na znienawidzonym wrogu, wdzięczność ludności i trwałe miejsce w legendzie.
„Przygody Hodży Nasreddina” to bajka, i jak wszystkie bajki – są optymistyczne. Pokazują, że zapotrzebowanie na ludowych bohaterów, obrońców słabych i uciśnionych nie zależy od rasy, rejonu świata i kultury narodowej. Jest powszechne tak samo, jak powszechne są bieda i nieszczęścia. Pokazują także, że ludzie prości i ubodzy potrafią zdobyć się na uśmiech i kpinę wbrew przeciwnościom losu. Tak jak na kartach tej opowieści.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.