Dodany: 09.07.2015 22:29|Autor: ilia

Czy warto?


Dawno już żadna książka mnie tak nie poruszyła, jak "Broad Peak. Niebo i piekło". Śniła mi się po nocach i zmusiła do zastanowienia nad własnym życiem: czy było i jest takie, jakiego pragnęłam, co osiągnęłam, czy spełniałam swoje marzenia?

Bartek Dobroch i Przemysław Wilczyński opisują wyprawę z 2013 r. na Broad Peak, na jeden z trzech ostatnich ośmiotysięczników niezdobytych w zimie; zorganizował ją Polski Związek Alpinizmu w ramach utworzonego przez Artura Hajzera (himalaistę i biznesmena, twórcę "Alpinusa", który zginął kilka miesięcy później w tych samych górach) narodowego programu Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015, zakładający wejście na pięć jeszcze niezdobytych zimą ośmiotysięczników, dzięki czemu byłoby możliwe "utrzymanie prymatu Polski w dziedzinie himalaizmu zimowego"[1].

Na świecie jest czternaście szczytów przekraczających wysokość 8000 m, dziesięć w Himalajach, cztery w Karakorum. Z tych pięciu, na które jeszcze nie było (do 2010 r.) zimowych wejść, jeden znajduje się w Himalajach (Nanga Parbat), a cztery (K2, Gaszerbrum I, Gaszerbrum II, Broad Peak) – w Karakorum, drugim najwyższym łańcuchu górskim świata, leżącym na styku Pakistanu, Indii i Chin.

Polska wyprawa (styczeń-marzec) na Broad Peak, w skład której wchodzili Maciej Berbeka, Adam Bielecki, Tomasz Kowalski, Artur Małek oraz kierujący nią wybitny himalaista starszego pokolenia, Krzysztof Wielicki skończyła się i sukcesem – zdobyciem góry przez czterech wspinaczy, i tragedią – śmiercią dwóch z nich w drodze powrotnej ze szczytu.

W książce relacja z tej wyprawy przeplatana jest z opisem drogi życiowej jej uczestników i organizatorów oraz historią zwycięstw i porażek polskich himalaistów, pokazana została również reakcja środowiska alpinistycznego oraz wrzawa medialna, jaka wybuchła po powrocie ekspedycji do Polski. Mimo że wiele wypraw w wysokie góry świata kończyło się śmiercią uczestników, tylko po tej rozpętała się taka burza. Polski Związek Alpinizmu powołał nawet specjalny zespół do zbadania okoliczności tragedii.

Gdy ogłoszono raport komisji, wzburzył on i podzielił środowisko alpinistyczne, a także opinię publiczną, bowiem o sprawie znowu zrobiło się głośno w prasie, telewizji, internecie. Ogólnie można powiedzieć, że obwiniono żyjących członków wyprawy, wytykając im błędy merytoryczne i nieetyczne zachowanie, nie zauważając błędów tych, którzy zginęli.

6 marca 2013 r. Broad Peak zdobyły cztery osoby w dwóch zespołach jednocześnie szturmujących szczyt: Adam Bielecki (29 lat) i Artur Małek (33 lata) oraz Maciej Berbeka (58 lat) i Tomasz Kowalski (27 lat). Bielecki o godz. 17:20, Małek o 17:50 jako pierwsi zdobyli wierzchołek góry i zeszli do obozu szturmowego; Berbeka i Kowalski stanęli na szczycie o 18:00. Była ładna pogoda, z temperaturą jak na tę porę roku względnie wysoką, świeciło słońce, nie wiało, nie padał śnieg, nie było zamieci, zawieruchy; jedyny minus to to, że niedługo miał zapaść zmrok. A jednak ta dwójka, Berbeka i Kowalski, nie dotarła do obozu, zginęła.

Co się stało? Można snuć różne domysły. Na pewno były błędy. Każdy je popełnia, nawet wielcy, utytułowani himalaiści. Jednak nie można zauważać błędów tylko tych, co przeżyli. Wszyscy je popełnili, a najwięcej – Maciej Berbeka. O tym jednak nic nie ma w raporcie i o tym się nie mówi, bo przecież pamięci zmarłych się nie szarga.

Tomek Kowalski – wysportowany, silny, młody człowiek – niedługo po zejściu ze szczytu nagle gwałtownie osłabł. A Maciej Berbeka – doświadczony himalaista, przewodnik i ratownik górski – co z nim się stało? Powinien opiekować się młodszym kolegą, to był jego partner. Tomek przez radio łączył się z bazą całą noc, umilkł dopiero rano, po godzinie szóstej. Umarł, znaleziono go niedaleko szczytu. Berbeka nie łączył się, światełko jego czołówki widziano z bazy u podnóża góry poruszające się po stoku przez prawie całą noc. Prawdopodobnie wpadł do szczeliny lodowej; ciała nie znaleziono.

Dlaczego więc obwinia się głównie Bieleckiego, że zostawił kolegów, nie poczekał na nich? Przecież Berbeka zrobił to samo. A także Anna Czerwińska, znana himalaistka, jedna z autorów raportu PZA, która w swojej książce pisze o analogicznej sytuacji tak: "Ja schodziłam, świadoma, że odstępuję w tym momencie od głoszonych przez siebie zasad, ale lęk przed schodzeniem nocą skutecznie zagłuszył we mnie obawę o partnera. Wiedziałam, że powinnam poczekać na Wandę, a jednak schodziłam w dół, schodziłam najszybciej jak się dało. Wrócić do obozu, dotrzeć tam przed nocą – tylko to było teraz ważne. Wysublimowana teoria kolejny raz nie wytrzymała zetknięcia z brutalnością życia"[2]. I pomimo to w raporcie głównym winnym tragedii na Broad Peak uczyniła Adama Bieleckiego, mówiąc o jego nieetycznym zachowaniu, zarzucając mu, że zszedł do obozu nie czekając na pozostałych; dała również wprost do zrozumienia, że nie powinien on już brać udziału w żadnych wyprawach, jako niegodny zaufania. W tymże raporcie pominięte zostały zupełnie błędy zmarłych uczestników wyprawy.

Książka Bartka Dobrocha i Przemysława Wilczyńskiego jest solidną, bezstronną, obszerną, bardzo dobrą pozycją. Po lekturze można sobie wyrobić zdanie o jej bohaterach, o wyprawie i wydarzeniach na Broad Peak, środowisku alpinistycznym, wspinaniu się, zdobywaniu najwyższych szczytów, o tym, czy ma to sens, czy nie ma.

Krytycy zarzucają ludziom wspinającym się, zwłaszcza na najwyższe góry, że to samobójcze zajęcie, że są egoistami, nie myślą o rodzinach, które cierpią i zamartwiają się, a w ogóle zdobywanie gór nie ma sensu. Ja odpowiedziałabym im tak: wolałabym męża czy ojca, którego może i nie ma za często w domu, ale podziwiam go i szanuję za to, że ma pasję, spełnia się, realizuje swoje marzenia, często okupując je bardzo ciężką pracą nad uzyskaniem odpowiednich umiejętności i kondycji fizycznej – niż mieć w domu faceta, którego jedynym wysiłkiem i pasją jest naciskanie guzików pilota TV. A zginąć można codziennie z setek błahych powodów, choćby tak, jak jeden z himalaistów – którego oszczędziły wysokie góry, a umarł podczas wakacji, topiąc się w płytkim basenie hotelowym. To jest ironia losu!

Tomek Kowalski, który zginął na Broad Peaku, pisał na swoim blogu, iż uważa, że życie polega na spełnianiu marzeń. Swoich i cudzych. No risk, no fun.

Jak brzmi odpowiedź na pytanie tytułowe: czy warto? Każdy musi sam o tym zadecydować.



---
[1] Bartek Dobroch, Przemysław Wilczyński, "Broad Peak. Niebo i piekło", Wydawnictwo Poznańskie, 2014, s. 33.
[2] Anna Czerwińska, "Nanga Parbat. Góra o złej sławie", wyd. Sport i Turystyka, 1989, cyt. za: Bartek Dobroch, Przemysław Wilczyński, "Broad Peak. Niebo i piekło", dz. cyt., s. 376.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4091
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: Marylek 10.07.2015 06:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno już żadna książka m... | ilia
Świetnie napisana recenzja świetnej książki! Dziękuję!
Użytkownik: ilia 18.07.2015 01:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetnie napisana recenzj... | Marylek
Dziękuję Marylku :) Szkoda tylko, że ta książka jest mniej popularna na Biblionetce niż Długi film o miłości: Powrót na Broad Peak (Hugo-Bader Jacek) , którą czytało 5 razy więcej osób.
Użytkownik: Marylek 18.07.2015 08:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję Marylku :) Szkod... | ilia
Książkę Hugo-Badera rozsławiła aura skandalu: wielka tragedia w górach, potem wyprawa brata po zwłoki, kłótnia, oskarżenia. Polskie piekiełko, które przy okazji przyczyniło się do wzrostu zainteresowania reportażem. Jest zupełnie inna niż Broad Peak: Niebo i piekło, bardziej emocjonalna, książka Dobrocha i Wilczyńskiego zaś spokojniejsza i bardziej rzeczowa, ale też fascynująca! Dobrze jest czytać je "w pakiecie".
Użytkownik: tynulec 22.07.2015 12:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno już żadna książka m... | ilia
Interesująca i rzeczowa recenzja!

Ja "Broad Peak. Niebo i piekło" podczytywałam jakiś czas temu w Empiku, wciągnęła mnie, choć przyznam, że rozdziały poświęcone historii polskiego himalaizmu przekartkowałam. Całości nie skończyła, ale myślę, że warto by było wrócić do lektury. Szczególnie, że książkę Hugo-Badera przeczytałam, a jak pisze Marylek, wypadałoby obie czytać w pakiecie.
Użytkownik: ilia 09.01.2016 23:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno już żadna książka m... | ilia
Adam Bielecki otrząsnął się po krytyce i nagonce na niego. Dalej chodzi po wysokich górach. Teraz jest na wyprawie na Nanga Parbat - jednym z dwóch niezdobytych jeszcze zimą ośmiotysięczników (drugi to K2).

Pod Nanga Parbat działa obecnie 5 wypraw, w tym 3 polskie. Jest tam też Simone Moro, który ma w dorobku trzy pierwsze zimowe wejścia na ośmiotysięczne szczyty (Sziszapangma, Makalu, Gaszerbrum II). Adam Bielecki ma dwa pierwsze zimowe wejścia (Gaszerbrum I, Broad Peak).

Ciekawe, czy tej zimy ktoś zdobędzie tę niezdobytą do tego czasu zimową porą górę?
Więcej na http://wspinanie.pl/tag/nanga-parbat/
Użytkownik: ilia 28.02.2016 13:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Adam Bielecki otrząsnął s... | ilia
Nanga Parbat zdobyta! Pierwsze zimowe wejście tym razem niestety bez Polaków. Kolejno, polskie wyprawy z różnych powodów wycofywały się.

26 lutego 2016 r. górę zdobył połączony włosko-hiszpańsko-pakistański zespół, czyli Simone Moro (to jego 4-te pierwsze zimowe wejście na ośmiotysięczniki), Alex Txikon i Muhammad Ali Sadpara. W zespole była też kobieta Włoszka Tamara Lunger, jednak nie dotarła na szczyt, zabrakło jej kilkadziesiąt metrów.

http://wspinanie.pl/2016/02/nanga-parbat-zdobyta-zima/
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: