Dodany: 09.07.2015 17:18|Autor: carmaniola

Czytatnik: dumki-zadumki

3 osoby polecają ten tekst.

Tysiąc lat samotności - Wardges Petrosjan "Samotny orzech"


„Była raz wieś, a we wsi było wiele drzew orzechowych – ale największe, najbardziej rozłożyste rosło na szczycie góry. Góra stała naga i szpetna, cała w cierniach. Nawet głazy, którymi była usiana, zdawały się szare i jednakowe, jak gdyby sfabrykował je ponury, nieżyczliwy światu kamieniarz”.

Tak rozpoczyna swoją opowieść o odchodzącym w niepamięć świecie ormiański pisarz Wardes Petrosjan. I chociaż Lernasar – wieś o tysiącletniej, pełnej świetności historii, o której pisze leży w Armenii, to los, który jej przypadł w udziale dzieli z nią mnóstwo innych, rozsianych po świecie wiosek i wioseczek. Nie darmo w swojej powieści pisarz przywołuje „Sto lat samotności” Garcii Marqueza. Gdyby nie pewne szczegóły odnoszące się do panującej władzy (okres ZSRR) i wielość napomknień o ormiańskich twórcach i bohaterach, mogłaby to być jakakolwiek górska wioseczka leżąca w dowolnym miejscu na świecie, której czas dobiegł końca, bo w poszukiwaniu lepszego życia opuścili ją ludzie.

„Ryba szuka głębi, a człowiek wygody. To przysłowie musiały wymyślić ryby…” – mówi jedna z postaci i zdanie to nie bez kozery widnieje także jako swego rodzaju motto na jej początku.

Ludzie w swym pędzie ku nowoczesności często lekce sobie ważą historyczne zaszłości, wypierają się ich, niekiedy wstydzą, uznają za ostoję zacofania a tych, którzy nadal próbują walczyć o utrzymanie miejsc skazanych na zagładę przy życiu, za sentymentalnych aspołecznych dziwaków.

Co prawda w powieści da się wyróżnić postacie centralne dzięki którym poznajemy opowiadaną historię, ale prawdziwym bohaterem jest właśnie maleńka wioska, która – podobnie jak góra dla wielkiego orzecha – stanowi miejsce, w którym tkwią korzenie ludzkiej społeczności. To nie tylko materialne pamiątki przeszłości: budowle, pomniki czy cmentarz, lecz przede wszystkim historie, mity i opowieści przekazywane z dziada pradziada.

Stare opowieści, sny, błąkające się między ruinami widma tych, którzy odeszli w zaświaty – wszystko to nadaje powieści bardzo liryczny charakter. Sam język, mam wrażenie, nawiązujący do tradycji starych opowieści ludowych, pełen poetyckich opisów i filozoficznych refleksji oraz niespieszne tempo narracji podkreślają melancholię przekazu.

W staraniach nauczyciela o zachowanie wsi jest jakieś fatalistyczne zrozumienie, że walka którą toczy jest skazana na niepowodzenie. Zdaje sobie z tego sprawę Petrosjan, który w końcowych wierszach pisze:

Zaś opowieść ta (…) jest tylko próbą uchylenia muszli i przywrócenia ludzkim sercom i umysłom perły – legendy. Łańcuch ten nie kończy się na nas. Od każdego z nas bowiem zależy, aby muszla nie zamknęła się znowu i aby tajemnica zawartej w niej perły przekazywana była z pokolenia na pokolenie, ze stulecia w stulecie”.

Pędząc ku nowemu w obłędnym pośpiechu zapominamy, że czasem warto odwrócić się za siebie, spojrzeć raz jeszcze na to, co pozostawiliśmy za sobą. Zastanowić się czy przypadkiem wśród wszystkich rzeczy, które odrzuciliśmy jako niepotrzebne nie zabłąkała się jakaś perła, po którą warto wrócić, by ją ocalić od zapomnienia.

„(…) po dziś dzień w Lernasarze, na samym wierzchołku Nagiej Góry stoi dziwne, samotne drzewo, które upalnym latem przypomina zieloną pochodnię. Zda się, że bezlitosny ogień, który strawił po drodze kwiaty i zioła, dotarł do szczytu góry i nagle znieruchomiał, zmieniwszy swą barwę.[…] Wysokość góry (…) wynosi tysiąc osiemset trzydzieści pięć metrów, lecz na samym dnie wąwozu spod ziemi wyzierają korzenie, obmywane przez rzeczny nurt. Podobno są to korzenie samotnego orzecha”.

Może to także nasze korzenie?

Opowieść jest po prostu ładna i polecam gorąco rzeczową recenzję Niezapominajki Ormiański skarb.

A sobie nie odmówię jeszcze jednego cytatu, bo ta książka była jedną z wielu, które prowokują człowieka do szperania, oglądania i... słuchania. Lubię takie.

"Zurna jest instrumentem męskiego bólu. Mężczyzna płacze niewidocznymi łzami, zaciskając zęby, nie pozwalając rozpaczy się ujawnić. Zurna nie krzyczy, nie lamentuje. Jej łzy to źródło, kropla po kropli drążące ziemię. Muzyka melancholijna i widmowa zawisła nad niemą wsią niby obłok, który napęczniał, ściemniał rozrósł się w chmurę, lecz nie wydał z siebie deszczu".

A tutaj link do Youtube, gdzie można sprawdzić, czy to prawda. Mnie się wydaje że tak, chociaż to nie pieśń pożegnalną grają.

https://www.youtube.com/watch?v=l1Qt4y-xQV4

http://okres-ochronny-na-czarownice.blogspot.com/

- - -
Wszystkie cytaty: Samotny orzech (Petrosjan Wardges), przeł. Danuta Wawiłow, „Współpraca”, 1986.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 562
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: margines 27.12.2020 22:39 napisał(a):
Odpowiedź na: „Była raz wieś, a we wsi ... | carmaniola
Choć tam „szumiał rozłożysty dąb”, ale gdy tylko słyszę „Sarajevo” po polsku czy czesku, to zawsze kojarzy mi się właśnie Samotny orzech (Petrosjan Wardges)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: