Dodany: 07.07.2015 18:49|Autor: mafiaOpiekun BiblioNETki

Książki i okolice> Książki w ogóle

4 osoby polecają ten tekst.

Jakiej książki nie chcielibyście przeczytać...


... bo zniechęcił Was opis, recenzja, ekranizacja, opinie znajomych? A może jednak wcale nie jest taka zła jak się wydaje. Pozwolę sobie zapytać też tutaj (pytałam też na fb), bo zastanawiam się jakie typy padną. :)

Ja póki co nie sięgnę np. po "50 twarzy Greya", nieciekawych opinii na temat książki pojawiło się sporo w różnych miejscach.
Wyświetleń: 6045
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 48
Użytkownik: Stephanie 07.07.2015 19:01 napisał(a):
Odpowiedź na: ... bo zniechęcił Was opi... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Splątany warkocz Bereniki (Gruszka Anna) Fragment tej prozy pojawił się w zeszłym roku na stronie głównej Bnetki. Nie zbudził aplauzu, a nawet wręcz przeciwnie ...
Użytkownik: Stephanie 07.07.2015 19:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Splątany warkocz Bereniki... | Stephanie
Wczoraj przeczytałam dyskusję na temat ożywienia twórczego na Bnetce. Jak mi czytający wybaczą drobne błędy, literówki lub połknięte literki, to się odważę. Naprawdę nie wiem, dlaczego ich nie widzę w wersji tekstu do poprawy, a w wersji ostatecznej sama je widzę natychmiast. W erze przedkomputerowej żadnej dysgrafii nie miałam...
Użytkownik: mafiaOpiekun BiblioNETki 07.07.2015 19:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Wczoraj przeczytałam dysk... | Stephanie
Drobne błędy każdemu się zdarzają, nie przejmuj się. ;)
Użytkownik: Pok 08.07.2015 08:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Wczoraj przeczytałam dysk... | Stephanie
Bywa. Mi też się to zdarza, nawet jak tekst przeczytam parę razy. I później się złoszczę, że nie można zmodyfikować wiadomości :(
Użytkownik: imogena 07.07.2015 19:36 napisał(a):
Odpowiedź na: ... bo zniechęcił Was opi... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Greya próbowałam i mu nie podołałam, więc się nie liczy. Drugi tytuł jaki przychodzi mi do głowy to: Zaklinacz słów (Kader Shirin (pseud.)). Wystarczy mi zestawienie licznych pochlebnych recenzji z nielicznymi krytycznymi oraz kilka cytatów z książki. Nie chcę. Nie sięgnę też już po żadną z pozycji Markusa Zusaka ani Erica-Emmanuela Schmitta po niesmaku, jaki miałam po "Złodziejce książek" i "Oskarze i pani Róży". Dla odmiany, może wreszcie kiedyś przeczytam coś Coelha, byle było krótkie. A potem jak najszybciej postaram się zapomnieć ;)
Użytkownik: Rbit 07.07.2015 20:43 napisał(a):
Odpowiedź na: ... bo zniechęcił Was opi... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Po pierwsze odrzucają mnie wszystkie książki, które określane są na okładkach jako "genialne", "rewelacyjne", "wspaniałe", "zachwycające".

Po drugie przy selekcji negatywnej rzadziej sugeruję się opiniami innych, a częściej wcześniejszymi doświadczeniami z autorem, gatunkiem, czy wydawnictwem.

Po trzecie, jeśli mogę, czytam dostępne fragmenty. Efekt? Na przykład taki: Pod rozwagę
Użytkownik: ka.ja 07.07.2015 21:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Po pierwsze odrzucają mni... | Rbit
A to możesz mieć poważny problem, bo ostatnio, co wyjdzie jakaś nowa książka, to zachwycająca, wspaniała, bestseller, arcydzieło, rewelacja i objawienie ;)
Użytkownik: zandra5 08.07.2015 01:58 napisał(a):
Odpowiedź na: A to możesz mieć poważny ... | ka.ja
Ha ha dokładnie :D A jeśli nie jest bestsellerem to jest "na miarę (jakiegoś innego) bestsellera" :p
Użytkownik: Agnieszka-M4 08.07.2015 09:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Po pierwsze odrzucają mni... | Rbit
O, to ja mam tak samo... Im bardziej "ogół" coś zachwala, tym większą niechęć odczuwam :D Miałam tak na przykład z Greyem, którego moje koleżanki z pracy podawały sobie z rąk do rąk, unosząc się w zachwytach, a ja omijałam szerokim łukiem.
Użytkownik: Suara 07.07.2015 21:04 napisał(a):
Odpowiedź na: ... bo zniechęcił Was opi... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Ja nie mam konkretnych tytułów tylko gatunki.
Nie czytam horrorów.
Nie czytam literatury tak zwanej "babskiej". Kiedyś koleżanka, która taką literaturę uwielbia zarzuciła mi, że jestem mało kobieca, ponieważ nie posiadam w organiźmie odpowiednio wysokiego poziomu uromansowienia. Tak długo mnie przyciskała, że wreszcie postanowiłam, że jednak spróbuję. Pożyczyła mi coś w kolorowej okładce ze swojej bogatej biblioteczki. Nie pamiętam tytułu.
Przyszłam z tym do domu, zrobiłam herbatkę, weszłam pod kocyk bo wieczór był jesienny i zaczęłam... Przez pierwsze półtorej strony główna bohaterka miotała się w przymierzali jakiegoś luksusowego butiku i mierzyła a to golf biały a to spódniczkę zamszową w beżowym kolorze( jak to zamsz najcześciej), która jej bardzo pasowała do botków. Dalej nie dałam rady bowiem po pobieżnym spojrzeniu na trzecią stronę skonstatowałam z przerażeniem, że ona tam nadal mierzy jakieś ciuchy.
Książkę oddałam bąkając coś niewyraźnie na temat gustów literackich i na tym się skończyła moja próba zostania "kobiecą" kobietą.
Użytkownik: ka.ja 07.07.2015 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: ... bo zniechęcił Was opi... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Mam uczulenie na literaturę "autoterapeutyczną". Głęboko i żywiołowo nie znoszę książek napisanych po to, żeby autor mógł się uporać z własnymi traumami. Problem w tym, że czasem z informacji na okładce czy z noty wydawcy nie wynika, że to jest właśnie takie coś, obiecuje mi się powieść, a tu bach! wywlekanie traum z całego życia! Mogę takie treści przyjąć od osoby bliskiej, od przyjaciela, nie od obcego pisarza. Na pewno nawet kijem nie tknę Najgorszy człowiek na świecie (Halber Małgorzata). Wystarczy mi, że poślizgnęłam się ostatnio na Te chwile (Wassmo Herbjørg) i Zasrane życie mojego ojca, zasrane życie mojej matki i moja zasrana młodość (Altmann Andreas).

Omijam romanse, bo mnie nudzą, nigdy mnie zbytnio nie interesowały komplikacje uczuciowe; owszem, dobrej powieści dodają smaczku, ale jeśli ma być tylko o tym, że X kocha Y, a Y niestety woli Z, to wolę pozmywać albo pójść na spacer.

Nie lubię książek historycznych i okołomilitarnych. Sceny bitewne nudzą mnie i drażnią. Podobnie z powieściami szpiegowskimi i wszelkimi wątkami spiskowymi. Wystarczy, że na okładce książki dojrzę słowa "tajny agent" i już mnie nie ma przy tej półce.

Nie tykam poradników, a już zwłaszcza psychologicznych i o ile bawią mnie stare, przedwojenne porady dla gospodyń domowych, tak współczesne to już nie to, szkoda mi czasu.

Wygląda na to, że lista moich fobii czytelniczych jest długa, a wydawało mi się, że czytam wszystko, co mi w ręce wpadnie ;)

Użytkownik: Rbit 07.07.2015 23:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam uczulenie na literatu... | ka.ja
To wielka szkoda, bo Tajny agent (Conrad Joseph (Conrad-Korzeniowski Joseph; właśc. Korzeniowski Józef Teodor Konrad)) jest bardzo dobrą powieścią ;)
Użytkownik: Suara 08.07.2015 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam uczulenie na literatu... | ka.ja
Wobec tak długiej listy fobii proszę odpowiedz mi - trochę tutaj nie na temat ale... co lubisz czytać?
Użytkownik: ka.ja 08.07.2015 20:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Wobec tak długiej listy f... | Suara
Obawiam się, że choćbym miała dziesięć razy dłuższą listę czytelniczych fobii, i tak do śmierci nie zdążę przeczytać wszystkiego, na co już teraz mam ochotę. Skoro jednak Cię interesują szczegóły, to dość ogólnie napiszę, że uwielbiam powieści obyczajowe i te zahaczające o realizm magiczny, reportaże (byle nie wojenne), literaturę podróżniczą, kryminały i dreszczowce, biografie (kocham!), wspomnienia, baśnie i rozmaite książki popularno-naukowe.
Użytkownik: Suara 08.07.2015 20:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Obawiam się, że choćbym m... | ka.ja
No tak, masz rację do śmierci nie przeczytamy tego co chcielibyśmy przeczytać.
To smutne, słyszałam kiedyś opinię, że ten kto dużo czyta chce w książkach poznać innych ludzi bo czuje się samotny. Oczywiście nie cytuję dokładnie ani nie wiem kto to powiedział ale sens był taki. Od dłuższego już czasu raz na czas nachodzi mnie refleksja czy to aby nie prawda?
Użytkownik: hburdon 08.07.2015 20:43 napisał(a):
Odpowiedź na: No tak, masz rację do śmi... | Suara
Coś w tym chyba jest, czytanie generalnie jest czynnością samotniczą, więc jeśli ktoś dużo czyta, to spędza dużo czasu w samotności. Czy czyta, bo jest samotny, czy też jest samotny, bo czyta?
Użytkownik: Pingwinek 08.07.2015 21:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Coś w tym chyba jest, czy... | hburdon
Jedno i drugie. Ale to obszerny temat...
Użytkownik: misiak297 08.07.2015 20:48 napisał(a):
Odpowiedź na: No tak, masz rację do śmi... | Suara
Moim zdaniem nie - jeśli wrażeniami z książki można się podzielić z drugą osobą, która nas zrozumie, a nie zbędzie machnięciem ręki:)
Użytkownik: Suara 08.07.2015 21:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim zdaniem nie - jeśli ... | misiak297
A co jeśli nie mam "w okolicy" nikogo kto podzielałby moją pasję, jeżeli jestem wyspą na oceanie czegoś... jeżeli w książkach poznaję ludzi, których chciałabym poznać w życiu. I nie mam na myśli rycerzy na białych koniach ani przystojnych milionerów rzucających mi pod nogi płatki róż czy też szeleszczących banknotów...
Nawet jeżeli jestem wśród ludzi, wsród znajomych a nawet rodziny. Nie wiem na czym tak naprawdę polega samotność wśród ludzi.
Użytkownik: ka.ja 08.07.2015 21:11 napisał(a):
Odpowiedź na: No tak, masz rację do śmi... | Suara
Czy ja wiem? Pracuję z ludźmi, mam sporo znajomych, kilkoro przyjaciół, nie brak mi towarzystwa, a wręcz powiedziałabym, że czasem jestem zmęczona kontaktami. Czytam pomiędzy, nie zamiast. Na pewno są ludzie, którzy czytają dla zapełnienie pustki, dla zabicia czasu, dla poznania tego, czego nie uda im się doświadczyć w kontaktach z innymi, ale pewnie równie dużo jest takich, którzy czytają, bo to przyjemne, daje wytchnąć, oderwać się od czynnego udziału w życiu i przez chwilę pobyć tylko obserwatorem.

Poza tym jest samotność i samotność - język angielski rozróżnia loneliness od solitude, po polsku się trzeba domyślać.
Użytkownik: mafiaOpiekun BiblioNETki 10.07.2015 20:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam uczulenie na literatu... | ka.ja
To ja przy półce z książkami z hasłem "tajny agent" bym się zatrzymała. Choćby po to, żeby sprawdzić, czy na pewno ta książka mnie zainteresuje. Podobnie jak przy książkach historycznych.

Nie sięgnęłabym za to też po książki (bo o tym nie wspomniałam), gdzie źle traktowane są zwierzęta.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 07.07.2015 21:45 napisał(a):
Odpowiedź na: ... bo zniechęcił Was opi... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Ja jestem okropnie przewrotna, bo większa liczba niepochlebnych recenzji/opinii, w miarę możliwości z reprezentatywnymi cytatami, budzi we mnie nieprzepartą chęć przeczytania danej pozycji w celach rozrywkowych; już to parę razy zrobiłam i nie pożałowałam.
Natomiast odstręczają mnie okładki/ recenzje tonące w superlatywach typu "genialne", "mistrzowskie", "najlepsze w swojej kategorii", "czegoś takiego nie było od czasów..." (być może tracę w ten sposób kilka dobrych lektur, ale dokąd nie nabrałam takiej podejrzliwości, wcisnęłam sama sobie górę przeciętniaków i nawet gniotów).
I niezmiennie zniechęcają mnie informacje, że książka:
- jest "śmiała/odważna", "bezpruderyjna", "pełna namiętności" (Greya w związku z czym nie tknę, ani wszystkich jego klonów),
- opowiada o miłości wampira i śmiertelniczki/ wampirki i wilkołaka/ wilkołaczki i śmiertelnika, etc. etc.,
- demaskuje (...) i obnaża (...) [w nawiasach negatywne cechy/zjawiska, które zwolennicy jednej opcji politycznej przypisują zwolennikom innej opcji],
- zawiera sceny mrożące krew w żyłach (co na ogół oznacza, że ocieka krwią i bebechami powyżej granicy mojej tolerancji),
- dostarcza jedynej właściwej recepty na uzdrowienie swojego życia/ sukces/ uzyskanie wymarzonej sylwetki.
No i własne doświadczenie też ma głos: nie sięgam po książki autorów, z którymi zaliczyłam więcej niż dwa niepowodzenia. Mogą być genialni, ale skoro kilka prób się nie udało, to są nie dla mnie i kropka.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 07.07.2015 21:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja jestem okropnie przewr... | dot59Opiekun BiblioNETki
A, jeszcze jeden ważny zniechęcacz pominęłam, o czym przypomniała mi Ka.ja:
obecność w opisie wyrazów takich jak "KGB", "spisek", "tajne akta", "macki agentury", "tajna broń" itp.
Użytkownik: zandra5 08.07.2015 02:02 napisał(a):
Odpowiedź na: A, jeszcze jeden ważny zn... | dot59Opiekun BiblioNETki
... i jeszcze "zagłada świata", "ktoś/ coś może wpłynąć na losy całego świata". Niestety ta ostatnia fraza pojawia się w opisie czwartej części Millennium Co nas nie zabije (Lagercrantz David) i bardzo się boję, co to będzie :/
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 08.07.2015 07:32 napisał(a):
Odpowiedź na: ... i jeszcze "zagłada św... | zandra5
A tego, obawiam się, też nie ruszę, bo niezależnie od treści nie lubię nieautorskich sequeli i prequeli :-).
Użytkownik: zandra5 08.07.2015 10:28 napisał(a):
Odpowiedź na: A tego, obawiam się, też ... | dot59Opiekun BiblioNETki
No ja ruszę, już zamówiłam w przedsprzedaży, ale boję się, że jak będzie słaba to dokona żywota stojąc na półce i się kurząc, albo oddam do biblioteki...
Użytkownik: alva 07.07.2015 22:09 napisał(a):
Odpowiedź na: ... bo zniechęcił Was opi... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Na pewno nie tknę horroru, a im lepiej - w opiniach znajomych lub recenzjach internetowych - jest napisany, tym większym łukiem go ominę. Z banalnej przyczyny: nie lubię się bać. Do dziś mnie dreszcze przechodzą, jak sobie przypomnę, ile nieprzespanych nocy i obłędnego strachu załatwiła mi "Gra Geralda"...

Dalej: nie lubię wszelkiego rodzaju poradników w stylu "Jak zostać bogatym w miesiąc", "Jak się zdrowo odżywiać", "Jak urządzić małe mieszkanie" itp., itd.

Żadnych paranormali! Przeczytałam ze dwa, jak się zaczynała moda na ten typ literatury, i podziękuję. To się nawet do odmóżdżenia po całym dniu pracy nie nadaje.

Nie lubię książek o II wojnie światowej. Książek naukowych i okołonaukowych, że uściślę, bo wspomnienia czy beletrystykę owszem, mogę czytać. A już w szczególności irytują mnie pozycje, jakoby zawierające "inne spojrzenie" na powszechnie znane fakty bądź "wyjawiające" skrywane dotąd wielkie tajemnice. Zresztą, abstrahując już od tej konkretnej tematyki, wszystko, co "patrzy z innej strony" oraz "ujawnia sekrety" nie ma u mnie szans.

Wybitnie nie lubię też książek, które coś oczywistego podają jako prawdę objawioną, rzucają banałami i z namaszczeniem się nad nimi pochylają. Czyli na pewno nie tknę więcej Coelho ;) Niestety, w tym przypadku problem polega na tym, że dopiero w trakcie czytania orientuję się, że książka należy do tego typu literatury.
Użytkownik: hburdon 07.07.2015 22:40 napisał(a):
Odpowiedź na: ... bo zniechęcił Was opi... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Nie lubię książek depresyjnych, okrutnych, przygnębiających; w opisach takich książek często pojawia się słowo "mocna", czasem "szokująca". Nawet najtrudniejsze przeżycia można przedstawić z pewnym dystansem, dzięki czemu książka staje się łatwiejsza do strawienia. Przykładem jest Zniewolony: 12 Years a Slave (Northup Solomon), książka, którą oceniłam na 5, pomimo iż opowiedziana w niej historia jest naprawdę potworna. Autor pisze jednak o przeżytych tragediach w sposób obiektywny; a emocje potrafię sobie wyczytać między wierszami.

Są jednak również książki, które po prostu epatują złem. Niedawno przeczytałam np. książkę Tanyi Landman pt. "Buffalo Soldier". Jest to książka właściwie dla młodzieży (14+), ale w każdym rozdziale bohaterka jest albo ofiarą, albo świadkiem najgorszych ludzkich podłości. Nie ma od tego wytchnienia. Dla mnie było to bardzo męczące. Paradoksalnie zaś "Zniewolony" zrobił na mnie silniejsze wrażenie; czytając "Buffalo Soldier" musiałam się zdystansować, inaczej w ogóle nie dałabym rady przez to przebrnąć.
Użytkownik: hburdon 07.07.2015 22:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie lubię książek depresy... | hburdon
PS. Dlatego książek z gatunku mislit (misery literature - literatura nieszczęścia) nie tykam kijem; prawdziwe historie typu Dziecko zwane "niczym" czyli Dziecięca wola przetrwania (Pelzer Dave) są na pewno poruszające, ale dla mnie nie do przebrnięcia.
Użytkownik: Pani_Wu 07.07.2015 22:54 napisał(a):
Odpowiedź na: ... bo zniechęcił Was opi... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Znaczy się pytasz o uprzedzenia? :)

Ja także nie zabieram się nawet za "50 twarzy Greya", unikam też książek o fabułach rzeźnickich, horrorów w stylu "Milczenia owiec" i innych epatujących okrucieństwem.
Omijam także fantasy z założenia, poza książkami Pratchetta. Tutaj jednak nie zarzekam się tak ostro, gdyż dopuszczam możliwość przeczytania przeze mnie fantastyki.

I tak jak pozostali, zniechęcają mnie hymny pochwalne oraz zapewnienia, że to drugi "King", "Sting", lub inny autor.
Użytkownik: mafiaOpiekun BiblioNETki 07.07.2015 22:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Znaczy się pytasz o uprze... | Pani_Wu
Można tak to nazwać. ;)
Użytkownik: Aquilla 07.07.2015 23:50 napisał(a):
Odpowiedź na: ... bo zniechęcił Was opi... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Nie tykam niczego o drugiej wojnie światowej, w ogóle z niechęcią podchodzę do wszelkich powieści wojennych. Trauma z czasów liceum.
Użytkownik: Pingwinek 08.07.2015 00:25 napisał(a):
Odpowiedź na: ... bo zniechęcił Was opi... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Zapoznawszy się z tematem, już-już zaczęłam robić listę książek i autorów, z którymi nie chciałabym poznawać się bliżej, ale w miarę czytania wątku mój entuzjazm malał. Nigdy nie mów nigdy. To, że dziś nie chcę po coś/kogoś sięgać, nie oznacza przecież, że kiedyś z jakiegoś powodu nie sięgnę :P
Użytkownik: zandra5 08.07.2015 02:34 napisał(a):
Odpowiedź na: ... bo zniechęcił Was opi... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Od ukończenia studiów (filologie) staram się nie tykać książek silnie postmodernistycznych. Mam uraz. Dla mnie literatura posmodernistyczna- i w stylu i w treści- jest poza moim rozumowaniem, to jakiś ostatni poziom wtajemniczenia, którego nigdy nie posiądę. I wszystko, co ma końcówkę -yzm/ -izm. Futuryzm, symbolizm, akmeizm, imażynizm, surrealizm. (nie dotyczy turpizmu :p)

Nie tknę więcej Masłowskiej (z płaczem przeczytałam Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną (Masłowska Dorota), nie przebrnęłam nawet 1/4 Kochanie, zabiłam nasze koty (Masłowska Dorota)); dałam sobie spokój z Wiktowskim; o ile Fototapeta (Witkowski Michał (ur. 1975)) i Margot (Witkowski Michał (ur. 1975)) mi sie podobało (ale byłam młoda i gupia), o tyle Lubiewo (Witkowski Michał (ur. 1975)) mnie męczyło i książkę oddałam.

Nie czytam już książek o holokauście. Przeczytałam kilka w swoim życiu i wszystkie następne to dla mnie po prostu te same historie, tylko bohaterowie noszą inne imiona i akcja dzieje się gdzie indziej.

Nie przeczytam (ani nawet nie obejrzę obrazków) książek polskich celebrytów. Jak dobrze wyglądać po 40 (Ibisz Krzysztof)- nie. Co z tym życiem? (Rusin Kinga, Ohme Małgorzata) - nie. Wszystkie odcienie czerni (Felicjańska Ilona) - tę próbowałam, ale tego nie da się czytać...
Użytkownik: Suara 08.07.2015 20:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Od ukończenia studiów (fi... | zandra5
No tak, kompletnie zapomniałam wymienić celebryckie wypociny, też tego nie tykam...brr
Użytkownik: elwen 08.07.2015 08:59 napisał(a):
Odpowiedź na: ... bo zniechęcił Was opi... | mafiaOpiekun BiblioNETki
- Książki Katarzyny Michalak, bo za dużo się parodii naczytałam.

- Książki Jodi Picoult, bo po recenzjach widzę, że to, co ludziom się w nich podoba, na mnie nie podziała, a czytając tylko się zdenerwuję.

- Książki Stephanie Meyer po "Zmierzchu", bo przeczytałam go do końca, znalazłam streszczenia dalszych tomów i NIENIENIENIERATUNKUZABIERZCIETO.

- "50 twarzy Greya" - nie żebym coś do tematyki miała, ale informacja, że pierwotnie był to fanfik do "Zmierzchu" całkowicie mi wystarcza [wzdryga się]

- Wszystkie książki ze "zwycięską potęgą miłości" lub czymś podobnym w zajawce to dla mnie -50% chęci do przeczytania.

- Książki z wątkiem "tajemnicy mogącej wstrząsnąć podstawami Kościoła" to kolejne -50%, bo zamiast "bum" jest z reguły "ping" i coś, co było dwadzieścia lat temu na Discovery (bry, panie Brown!). Maria Magdalena jako żona Jezusa mnie nie gorszy, ale to już nudne.

Jestem ponadto dziwnym typem, którego odrzucają od autorów wiadomości o literackich Noblach (od lat ca. późnych 60-tych*) i innych Nike, bo o szczerą, krytyczną opinię na temat książki po czymś takim trudno, a recenzji innych niż wychwalające pod niebiosa ze świecą szukać. Bywa, że czytam, ale wybiórczo i z powodów pozanoblowskich (Saramago, bo szukałam czegoś o Kainie, Herta Müller, bo szukałam o Rumunii itd.).


* generalnie nie lubię za bardzo literatury współczesnej, ale to dłuższy temat na inny wątek
Użytkownik: vikt 08.07.2015 09:59 napisał(a):
Odpowiedź na: - Książki Katarzyny Micha... | elwen
Punkt 1,3,4,6 zgadzam się w 100%, a jeśli chodzi o punkt pierwszy polecam rozbudowane recenzje Królowej Matki :)
Użytkownik: zandra5 08.07.2015 10:36 napisał(a):
Odpowiedź na: - Książki Katarzyny Micha... | elwen
Jeszcze te światowe literackie nagrody zniosę, nie mają dla mnie znaczenia, Nobel mnie ciekawi, ale nie lecę do księgarni na drugi dzień po ogłoszeniu wyggranego, ale jak gdzieś usłyszę, albo zobaczę na okładce "książka nominowana/laureat do Paszportu Polityki/Nike", od razu jestem podejrzliwa.
Użytkownik: elwen 08.07.2015 11:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze te światowe liter... | zandra5
Mnie w Noblach itp. irytuje taka nieformalna presja, w myśl której ty, człowieku mający się za oczytanego, kulturalnego, obytego etc. MUSISZ (w wersji łagodniejszej: powinieneś) to przeczytać, potwierdzić tą lekturą... co właściwie? Przynależność do elity? Strasznie nie lubię podejścia, w którym ocenia się i wartościuje ludzi w myśl tego, jak dobrze znają to, co w danym okresie ma stempelek "ambitności", obnoszenia się z tym, a jeszcze bardziej zewnętrznego nacisku (nie mylić z wewnętrznym imperatywem :p) przeczytania czegokolwiek. Nie czytałaś? Wstydź się! Miej kompleks! Pfff...

Dla uniknięcia nieporozumień: nie odrzucam Noblistów jakoś ideologicznie, część jest OK :) Zastrzeżenia mają charakter ogólny, w związku z czym nie bierz ich, proszę, w żadnym razie personalnie!
Użytkownik: zandra5 08.07.2015 20:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie w Noblach itp. irytu... | elwen
Dlaczego mam brać personalnie? :)
Też nie odrzucam jakoś ideologicznie. Przed chwilą sprawdziłam: z nagrodzonych z ostatnich 15 lat czytałam 5 (głównie jedna pozycja od jednego autora, za wyjątkiem Munro i Jelinek) i jakoś mnie nie ciągnie, żeby nadrobić zaległości.
Użytkownik: benten 08.07.2015 11:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze te światowe liter... | zandra5
Ja w ogóle nie zwracam uwagi na takie napisy na książkach, nie byłabym w stanie powiedzieć, które przeczytane przeze mnie książki były do czegoś nominowane. Ale na Noble uważam - to dla mnie rodzaj zabawy, kolejny sposób na wyjście w mojej strefy komfortu jeśli chodzi o wybieranie lektur, chociaż już dawno przestałam (jeśli kiedykolwiek tak było) uważać Nobla za ostatnie słowo w kwestii poziomu literatury. (Ale za Vargasa Llosę zawsze będę im wdzięczna).
Użytkownik: Pok 08.07.2015 09:24 napisał(a):
Odpowiedź na: ... bo zniechęcił Was opi... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Nie przepadam za horrorami, książkami o sporcie, bądź sportowcach, oraz za nazbyt ckliwymi romansidłami. Staram się też zwykle omijać literaturę młodzieżową, choć tutaj nieraz trafi się coś ciekawego. A bardziej ogólnie nie lubię czytadeł. Jak już czytam książkę, to chcę coś z niej wynieść. Nie lubię czuć, że autor sili się na humor, tanią sensację albo chce nagle wywołać w czytelniku burzę emocji. Ostatnio z tych względów rozczarował mnie Cień wiatru (Ruiz Zafón Carlos).

Jak pomyślę dłużej, może dam radę wypisać paru autorów, z którymi na razie nie pragnę mieć styczności.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 08.07.2015 13:35 napisał(a):
Odpowiedź na: ... bo zniechęcił Was opi... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Ach, temat rzeka :)

1. Zgodnie z moim profilem nie lubię powieści wojennych i sensacyjnych - najbardziej nietrafiony książkowy prezent, który dostałem, to 4 tomy Wichry wojny (Wouk Herman) , ostatnio zmęczyłem Sokół maltański (Hammett Dashiell)

2. Sportowe - drugi nietrafiony prezent to Engel: Futbol na tak (Engel Jerzy, Polkowski Maciej)

3. Nie będę oryginalny - "50 twarzy Greya" i ich bękartów nie ruszę

4. BNetka pokazuje nie tylko co dobre, ale i co straszne - nawet nie mam zamiaru ruszać Dryjer Marek

5. Katastroficzne przepowiednie wyssane z palca, jak Koniec historii i ostatni człowiek (Fukuyama Francis) albo labiedzenia z KP, tudzież "dramaty ekologiczne" o pseudofaktach ("globalne ocieplenie", wyczerpanie paliw kopalnych, dziura ozonowa - a nie, ups, to już nie na czasie)

6. Raczej bym nie chciał czytać naturalistycznych i zniesmaczających opisów seksu w literaturze gejowskiej (kolega kiedyś mi opowiadał, jak go wkręcono w czytanie takiego fragmentu). Choć nad Miłość (Gardell Jonas) wciąż się zastanawiam ;) Żeby nie było - Kompleks Portnoya (Roth Philip) mnie nie zniesmacza!

7. Nie dałbym chyba rady przeczytać (mimo bycia wierzącym i praktykującym) żadnego poradnika "duchowości", jak: Czy Bogu można zaufać?: Jak dojść do wiary w trudnych czasach (Williams Thomas D.) albo Oswojeni z cierpieniem: Od Abrahama do Maryi (Guzewicz Mieczysław)
Użytkownik: asia_ 08.07.2015 13:47 napisał(a):
Odpowiedź na: ... bo zniechęcił Was opi... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Byłabym w stanie wymyślić przykłady książek, których nie chcę przeczytać, ale nie mogę powiedzieć o żadnej, że będę się przed nią bronić. Wystarczy mi taką pozycję podsunąć pod nos i... ciekawość zwycięża ;) Niechciane książki wyprzedzają nawet w kolejce te, które bardzo chcę przeczytać, bo muszę dowiedzieć się, czy faktycznie są tak złe/nieinteresujące. W ten sposób przeczytałam i Greya, i "Perfekcyjną panią domu" (Turner, nie Rozenek), i parę innych tytułów.
Użytkownik: Ala O. 08.07.2015 20:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Byłabym w stanie wymyślić... | asia_
Szum wokół Greya nie sprawił, że nagle zapragnęłam przeczytać książkę - wręcz przeciwnie. Pewnie nie przeczytam też książek typu: Siedem kroków do szczęścia, Dlaczego mężczyźni kochają zołzy?
Nie lubię poradników, które udają literaturę oraz pseudopsychologicznych terapii.
Nie czytałam i pewnie nie będę czytała książek pisanych (?) przez celebrytów.
Użytkownik: Valaya 10.07.2015 12:45 napisał(a):
Odpowiedź na: ... bo zniechęcił Was opi... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Lubię różną tematykę, ale raczej nie będę czytać książek napisanych przez ludzi chorych na raka, lub w ogóle o chorobach (wtedy wszystkie objawy znajduję u siebie). Również zmęczył mnie już temat Holokaustu (choć Wszystko jest iluminacją (Foer Jonathan Safran) uwielbiam), ale o Żydach i Izraelu chętnie czytam (np. świetny blogowy nieco reportaż Izrael oswojony (Sidi Ela), czy książki Singera). Nie lubię również horrorów gore, ani ckliwych romansideł harlequinowych, raczej nie sięgnę po tzw. literaturę na obcasach i feministyczną. Nie czytuję też poezji za bardzo, ani dramatów. Komiksy raczej też odpadają, z wyjątkiem tych, na których się "wychowałam", czyli "Tytus...", Kajko i Kokosz", no i "Thorgal".
Użytkownik: mafiaOpiekun BiblioNETki 20.08.2015 22:13 napisał(a):
Odpowiedź na: ... bo zniechęcił Was opi... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Pozwolę sobie odświeżyć. :)
Użytkownik: Procella 25.08.2015 19:41 napisał(a):
Odpowiedź na: ... bo zniechęcił Was opi... | mafiaOpiekun BiblioNETki
Unikam książek z "wydawnictw" selfpublishingowych.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: