Dodany: 21.10.2009 19:30|Autor: Piotrek S.

Recenzja nagrodzona!

Książka: Zagniazdowniki / Gniazdowniki
Mueller Joanna

Do gniazda, do domu, do języka


Opór językowej materii. Poezja gęsta, wyszukana, skomplikowana. Jeden wers wydaje się nie mieć związku z następnym, a cały wiersz z własnym tytułem. Słowa nowe, wymyślone przez autorkę, sąsiadują z bardzo starymi, słowiańskimi, których znaczenia można się tylko domyślać. Wiersze Joanny Mueller skrzą się od wymyślnych środków poetyckich: przetwarzania związków frazeologicznych, neologizmów, paronomazji (ten chwyt – pozorna figura etymologiczna, sfingowane spokrewnienie słów – jest najczęstszy i najważniejszy w tym tomiku), a także graficznego formowania tekstu. Cała ta wielopoziomowa komplikacja nie służy łatwości odbioru: wiersze nie dają się scalić, trzeba czytać je kilkakrotnie, aby w ogóle wpaść na jakiś interpretacyjny pomysł. Pojedyncze językowe koncepty potrafią zachwycić, ale czytanie kolejnego niemal niezrozumiałego wiersza wywołuje niechęć wobec tomiku i całej tego typu poezji.

Jeśli jednak wytrwale brnie się dalej poprzez kolejne wiersze „Zagniazdowników/Gniazdowników” – przy uważnej lekturze zaczyna się dostrzegać pewne prawidłowości. Wiersze łączą się w serie, zrozumienie głównego pomysłu jednego wiersza pozwala rzucić światło na inne, a cały cykl objawia swoją zaskakująco spójną, precyzyjną, symetryczną konstrukcję. I oto tomik poezji skrajnie lingwistycznej, wyszukanej formalnie do granic zrozumienia, zbudowanej głównie z zabaw językiem – okazuje się w istocie autobiograficzną opowieścią o najbardziej kluczowych wydarzeniach życia. Nabiera sensu podwójny tytuł, podwójna („odwrócona”) okładka, odmienne (ale na swój sposób symetryczne) motta i dedykacje zarówno na początku, jak i na końcu cyklu. Tomik jest rozpięty na osi pomiędzy dwoma punktami w życiu: „zagniazdowniki” to wiersze dotyczące okresu przed uwiciem gniazda (czyli założeniem rodziny), które to wydarzenie stanowi centralny punkt tej literackiej konstrukcji. „Gniazdowniki” – analogicznie - to utwory pisane po tym przełomie, mówiące o miłości, tworzeniu domu, macierzyństwie. Jednocześnie te wiersze dotykają spraw trudnych i bolesnych: niejednoznacznej religijności, niełatwego wejścia w seksualność, obaw o przyszłość miłości, domu i dziecka, lęku przed śmiercią.

„Zagniazdowniki/Gniazdowniki” są zatem literacką grą o wysoką stawkę: ryzykowną i bezkompromisową próbą języka. Joanna Mueller posyła swoją zawiłą, eksperymentalną poezję na rekonesans w rejony najważniejszych spraw ludzkiej egzystencji i sprawdza, czy ten język może być tam skuteczny. I sama jest świadoma tego ryzyka, wyraża wątpliwości, uwidacznia nieusuwalny dystans między poezją a życiem. Kaligram o domu („niedomówka. nutka biograficzna”) kończy się tak: „nie da się pisać wiersza w kształcie domu/ nie da się pisać domu w kształcie wiersza/ (teraz pokaż różnice między obrazkami)”[1].

Pytanie jednak pozostaje: czy ta próba języka jest udana? Czy wiersze Mueller mają szansę brzmieć autentycznie, czy raczej odrzucają swoim udziwnieniem, zniechęcają do uważniejszego czytania i interpretacji? Nie będę się dziwił czytelnikom, którzy tego języka nie przyjmą i nie ocenią jako udany – ja sam byłem tego bliski. Ciągle zresztą mam wątpliwości: część wierszy pomimo wielokrotnej lektury dalej pozostaje dla mnie mało czytelna. Świetny koncept czasem gubi się w nagromadzeniu językowych zawiłości. Nie jestem też całkiem przekonany do (wspomnianego już) wątku słowiańskiego, dokładanie do tej i tak już hermetycznej poezji słów i znaczeń tak archaicznych, że prawie zapomnianych to dla mnie o krok za daleko. Jednak w „Zagniazdownikach/Gniazdownikach” dostrzegam wiele miejsc o niesamowitej sile poetyckiej, zdolności do wzruszenia (jak seria o macierzyństwie), a zatem nowatorski sposób mówienia okazuje się odkrywczy i odpowiedni do poruszania spraw ważnych. Językowa wirtuozeria Joanny Mueller – szczególnie na poziomie środków leksykalnych, tworzenia neologizmów, zaskakujących paronomazji - jest trudna do zakwestionowania i może równać się z osiągnięciami wielkich mistrzów, jak Leśmian, Białoszewski czy Barańczak.

„Zagniazdowniki/Gniazdowniki” to poezja trudna, wymagająca i nieprzystępna. Nie każdemu się spodoba. Uważam jednak, że warto podjąć chociaż próbę wejścia w ten wyjątkowy język. Nie ma tu gwarancji, ale mnie wiersze Joanny Mueller odpłaciły dużą część trudu włożonego w ich rozumienie. Ktoś jeszcze chce podjąć ryzyko?



---
[1] Joanna Mueller, „Zagniazdowniki/Gniazdowniki”, wyd. Zielona Sowa, Kraków 2007, s. 27.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7554
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: miłośniczka 25.10.2009 01:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Opór językowej materii. P... | Piotrek S.
Ja chętnie podejmę to ryzyko. Mam tylko nadzieję, że tomik został wydany w liczbie nieco większej niż 2 000 egzemplarzy i znajdę go kiedyś przecież w którejś z bibliotek. :-)
Użytkownik: verdiana 25.10.2009 12:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja chętnie podejmę to ryz... | miłośniczka
Podejmij koniecznie, tomik jest świetny, jak zresztą cała poezja Joanny. I zupełnie do niczego innego nie jest podobny (bo kto jeszcze mógłby powiedzieć o sobie, że jest archelingwist(k)ą? :)).

I to wcale nie jest trudna poezja, nie daj się zmylić. :-)

Tu masz stronę Joanny na literackie.pl:

http://www.literackie.pl/autor.asp?idautora=27&lan​g=
Użytkownik: Piotrek S. 25.10.2009 23:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja chętnie podejmę to ryz... | miłośniczka
Dokładnego nakładu nie znam, ale nie liczyłbym na zbyt wiele :-). Ja w każdym razie wypożyczyłem tomik z Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Krakowie, więc jest nadzieja, że można go jeszcze gnieniegdzie znaleźć :-).
Użytkownik: verdiana 26.10.2009 09:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Dokładnego nakładu nie zn... | Piotrek S.
Podejrzewam, że ok. 500 egzemplarzy - 2000 to standardowy nakład, ale dla prozy. Chociaż tomik Marii Cyranowicz wyszedł ostatnio bodajże w nakładzie 2000 właśnie, więc może...? :-)
Użytkownik: czerwona żaba 29.10.2009 07:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Podejrzewam, że ok. 500 e... | verdiana
Tomik Cyranowicz - w nakładzie 1200, ale to naprawdę ewenement. "Zagniazdowniki" mają nakład 500-700 egzemplarzy, nie więcej - to jest normalny nakład tomików poezji w naszym kraju. Więcej osób po prostu wierszy nie czyta.
Użytkownik: verdiana 29.10.2009 08:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Tomik Cyranowicz - w nakł... | czerwona żaba
No właśnie. :( Biblioteki też się o poezję nie za bardzo starają. Moja, którą lubię, a która ma profil poetycki i współpracuje z SDK, nie ma większości tomików z SDK nawet. :(
Użytkownik: miłośniczka 17.11.2009 16:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Tomik Cyranowicz - w nakł... | czerwona żaba
Rany, tylko tyle?! Naprawdę miałam jakieś takie wyobrażenie, że więcej. To naprawdę maleńko. :-( Jeśli się czegoś szuka, w takiej sytuacji to jak szukanie igły w stogu siana...
Użytkownik: justyssa 24.11.2009 10:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Rany, tylko tyle?! Napraw... | miłośniczka
Nakład mały, ale jak się chce, to można znaleźć, ja pracuję w bibliotece III Liceum we Wrocławiu i mamy ten tomik. We Wrocławiu jest taka księgarnia taniej książki i tam naprawdę można znaleźć trochę współczesnej poezji właśnie z tych małych nakładów. Polecam, pewnie w innych miastach też są takie księgarnie.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: