Dodany: 21.06.2015 14:26|Autor: Frider
Różne oblicza samotności
Chciałbym napisać o bliźniaczych siostrach: pustce i przestrzeni, o chwilach samotności, gdy zamknięci w klatce – a zarazem kosmosie – własnego umysłu, rozkoszujemy się upajającym poczuciem swobody i równocześnie swoistego niebytu. Chciałbym napisać o cichych chwilach tuż przed świtem, gdy spacerując pustymi ulicami mamy wrażenie, że jesteśmy jedynymi ludźmi na Ziemi, a naszą wolność ogranicza tylko słabość naszej wyobraźni. Chciałbym odmalować słowami te dziwne, zapomniane zakątki – miejsca już nawet niepostrzegane, wymazane przez ludzi z pola widzenia: nieużytki oddane we władanie żarłocznej, wiecznie odradzającej się naturze, puste od dawna budynki, tchnące jeszcze wybrzmiałymi emocjami i napiętnowane ludzkimi losami, drogi biegnące donikąd i stopniowo zanikające pod jęzorami napełzających chwastów. Miejsca z widocznymi śladami ludzkich rąk, ale wyraźnie już opuszczone, przekazane we władanie czasowi. Chciałbym oddać coś nieuchwytnego, otaczającego nas na co dzień i jednocześnie ukrytego wewnątrz naszych umysłów. Chciałbym pokazać nie urok niespodzianki, nie tajemnicę narodzin czy zagadkę nowości, lecz piękno zachodu, powolnego odejścia, pogodzenia się z nieuchronnym lub wręcz przeciwnie – buntu wbrew niemożliwemu. Chciałbym, ale nie potrafię. W przeciwieństwie do J.G. Ballarda.
„Ogród czasu” to siedemnaście opowiadań o bardzo zbliżonej stylistyce. Sam pisarz o tym typie swojej twórczości mówi (we wstępie do opowiadania „Głosy czasu”), że to „poczucie osamotnienia wobec nieskończoności czasu i przestrzeni, fantazje biologiczne i próby odczytania skomplikowanych kodów w postaci wyschłych basenów i opuszczonych lotnisk, ale przede wszystkim postanowienie przełamania pogłębiającej się psychologicznej entropii i zawarcia osobistego przymierza z niewidzialnymi siłami wszechświata”[1].
Wszystkie utwory ze zbioru w mniejszym lub większym stopniu poruszają tematykę różnie pojętego osamotnienia człowieka. Może to być zamknięcie wewnątrz własnego umysłu („Studzienka”, „Człowiek przeciążony”, „Ostatnia plaża”), ograniczenie ścianami niewielkich pomieszczeń („Bilenium”, „Trzynastu do Centaura”) lub wręcz przeciwnie – zamknięcie na terenie olbrzymiego miasta-pudełka, niemającego początku ani końca („Miasto koncentracyjne”). Osamotnienie bywa także spowodowane chorobą czy odmiennością od osób z otoczenia („Wymiatacz dźwięków”, „Głosy czasu”, „Szaleńcy”) lub zewnętrzną, wrogą presją („Chronopolis”, „Człowiek przeciążony”, „Człowiek podświadomy”, „Bilet do wieczności”, „Problem powrotu”). W wielu przypadkach elementem wywołującym je lub symbolicznie mu towarzyszącym jest przyroda. Niekończące się piaskowe pustynie cierpliwie pochłaniające resztki cywilizacji, opuszczone miasta, lotniska, wyspy. Wszystkie te fascynujące i zarazem przerażające miejsca, w których nigdy nie chcielibyśmy się znaleźć, a które tak wspaniale oddają nastrój pustki, oddalenia od jakiejkolwiek ludzkiej obecności („Klatka piasku”, „Ostatnia plaża”, „Wieczny dzień”, „Problem powrotu”). Jeden z tekstów („Miejsce oczekiwania”) podejmuje szerszy problem: osamotnienia ludzkości w opustoszałym już wszechświecie. Ukoronowaniem zbioru jest tytułowy „Ogród czasu”, przepiękne opowiadanie o przemijaniu, samotności z wyboru, walce z upływającym czasem i jednocześnie spokojnym godzeniu się na to, co nieuniknione.
W twórczości Ballarda samotność nie zawsze jest czymś złym, niepożądanym. Wielu spośród bohaterów jego opowiadań (np. „Klatki piasku” czy „Trzynastu do Centaura”) to samotnicy ze świadomego wyboru, w pozostawaniu poza społeczeństwem potrafiący odnaleźć bardzo bolesny, trudny, ale jedyny i pożądany sposób życia. Pisarz niekiedy przedstawia samotność jako wybór bez odwrotu, zdecydowane odrzucenie zastanych zasad i oferowanych możliwości. Jego bohaterowie są ludźmi samowystarczalnymi, cierpiącymi z powodu swej alienacji, ale jednocześnie znajdującymi w niej masochistyczną przyjemność. Nie oznacza to jednak, że osamotnienie zawsze jest ich pierwotnym wyborem. Czasami zostają postawieni wobec faktów dokonanych, ale odkrycie to nie powoduje u nich chęci ucieczki, z własnej woli kontynuują trwanie w bezosobowej przestrzeni.
Takiemu schematowi Ballard przekornie przeciwstawia coś zupełnie innego – bunt przeciw zamknięciu w określonych, sztywnych ramach. Bohaterowie „Miasta koncentracyjnego” i „Chronopolis” próbują za wszelką cenę wyrwać się z dusznego, hermetycznego świata. Charakteryzuje ich bardzo silna tęsknota za otwartymi przestrzeniami (w każdym tego słowa znaczeniu), wolnością umysłu, ciała i jednostki. Trudno jednak znaleźć w tych opowiadaniach nadzieję. Autor próbuje uzmysłowić czytelnikowi, że odrzucanie jednych ograniczeń bardzo często powoduje zamykanie się w innych, zbudowanych własnoręcznie ramach. Nie próbuje definiować wolności jednostki, wskazuje raczej, że jest ona pojęciem subiektywnym, różnie rozumianym w zależności od potrzeb definiującego. Daje się to odczytywać jako niemożność uwolnienia się od samego siebie. Autor pisze, że „ilekroć od czegoś uciekamy, zawsze zabieramy ze sobą wspomnienie tej rzeczy”[2]. To, co tworzymy nigdy nie jest więc zupełne nowe, zawsze przesiąka naszymi przyzwyczajeniami, wieloletnimi naleciałościami. Także każde dobro ma w sobie pierwiastek zła, jedno przenika się z drugim, zacierając w naszym umyśle granice postrzegania.
Nie wiem, czy do twórczości Ballarda pasuje słowo „psychologiczna science fiction”, ale to określenie nieodparcie ciśnie mi się na usta. Brak w jego opowiadaniach skomplikowanych scenariuszy, fabularnych zwrotów, akcji jest jak na lekarstwo. Nie można jednak uznać tego za ich wadę. On sam podsumował swój sposób pisania słowami: „najlepsze opowiadania poświęcone czasowi (…) są tak proste, a zarazem tak tajemnicze jak zegary słoneczne”[3] – i chyba właśnie tym stwierdzeniem trafił w sedno zagadnienia. Przedstawia ulotne, często surrealistyczne obrazy, wewnętrzne światy w jakiś sposób okrutne, ale przy tym specyficznie piękne, budzące jednocześnie tęsknotę i grozę. Bardzo niepokojące, mimo pozornej stagnacji. Przypominają trochę sen, w którym chodzimy po olbrzymim, opuszczonym budynku, szukając wyjścia. Wszędzie jest lepki mrok i głucha cisza. Gdzieniegdzie znajdujemy zamknięte okna, przez które widać słońce i toczące się gdzieś w dole życie. Wydaje się ono bliskie, wręcz na wyciągnięcie ręki, ale zarazem coraz mniej rozumiane i pożądane. Zaczynamy się go bać, w znanym już sobie otoczeniu znajdując ukojenie i bezpieczeństwo.
Książka została starannie przygotowana przez wydawcę (Wydawnictwo Literackie, 1982). Każde opowiadanie poprzedzone jest wstępem autora, zwracającym uwagę na okoliczności powstania utworu i przesłanie w nim zawarte. Bardzo pomaga to w zrozumieniu intencji twórczej Ballarda, poznaniu bodźców, które popchnęły go do napisania danego dzieła, ale także pozwala głębiej wczuć się w psychikę bohaterów. Na końcu zbioru znajduje się znakomite posłowie tłumacza – Lecha Jęczmyka. Zatytułował je „Krajobrazy wewnętrzne J.G. Ballarda” i zawarł w nim chyba wszystko, co o poszczególnych utworach z „Ogrodu czasu” można powiedzieć. Serdecznie polecam ten tekst; stylem i treścią świetnie uzupełnia światy przedstawione w opowiadaniach.
---
[1] J.G. Ballard, „Ogród czasu”, przeł. Lech Jęczmyk i Zofia Uhrynowska-Hanasz, Wydawnictwo Literackie, 1982, str. 182.
[2] Tamże, str. 417.
[3] Tamże, str. 283.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.