Dodany: 18.06.2015 23:07|Autor: olina

Niutony piękna


Motto:

„– Skarbie, trzeba by posprzątać.
– Ach tak, kochany. Jeśli tylko masz ochotę…
– A ty?
– A ja jestem szczęśliwa”[1].


Trener uśmiał się zdrowo, gdy większość uczestniczek firmowego szkolenia jako SWÓJ największy sukces podała męża („Ale że co? Że dobrze ułożony?”). Mąż może być mym szczęściem, lecz nie chciałabym, by był moim sukcesem. Z jednej strony walka o równouprawnienie i parytet, a z drugiej – wybór, by być postrzeganą przede wszystkim jako żona? Gwoli jasności: nie jestem wojującą feministką; nie oburza mnie całowanie w dłoń, przepuszczanie w przejściu, nie czuję nieodpartej potrzeby udowadniania, że dam radę zatknąć osiemnastolitrową butlę z wodą na dystrybutor (wdzięcznam mężczyźnie, który mnie w tym wyręczy). Bawią mnie natomiast (lub irytują) dziewczyny, które podkreślają (lub udają), że są słabe i bezbronne, nie mają własnego zdania albo przytakują mężczyznom, choćby pletli farmazony. Iwona Majewska-Opiełka utrzymuje, że istnieją nie tylko zimne hetery i głupiutkie dziewczątka. „Siła kobiecości” traktuje nie tylko o tym.

Stereotypy nie zawsze są prawdziwe, ale kobietami faktycznie rządzą uczucia, do tego stopnia, że nieraz utrudniają im działanie. Autorka przytacza wypowiedź Henryki Bochniarz: „[Mężczyzna] uważa, że drugi to oszust albo karierowicz, ale gdy jest ważna sprawa do załatwienia, to zapominają o wszelkich różnicach i robią wspólnie interes. A jak zrobią, to znów mówią, że ten jest złodziej, a drugi aparatczyk. I jeden idzie na wódkę, a drugi na koniak, ale sprawę mają załatwioną. Tymczasem kobiety, dopóki się nie lubią, to uważają, że usiąść przy wspólnym stole jest grubą przesadą”[2].

Emocje to jedno, subtelność i ciepło – drugie. Nie muszą być udziałem wszystkich pań. Założycielka Akademii Skutecznego Działania pisze, że coraz więcej jest kobiet wulgarnych i agresywnych, które pociągają… słabych mężczyzn (których też coraz więcej). „Similia similibus”[3]… agresja jest przecież objawem słabości. Zresztą autorka wskazuje, jak zmieniły się obyczaje: „Oczekiwałyśmy szacunku, specjalnego traktowania, same również zachowywałyśmy się inaczej. Obrażałyśmy się, kiedy chłopcy ordynarnie się wyrażali. Dziś dziewczęta i kobiety bywają w tym bardziej biegłe niż mężczyźni. Wtedy (…) kobieta miała prawo do płaczu, do wzruszeń (…). Dziś dziewczyny nie płaczą, za to płacą… za siebie i często za pana (…)”[4].

Mówca motywacyjny opisując siebie, pomaga nam odszukać własne stanowisko. „Dbam o siebie: nie pozwalam siebie krzywdzić, poniżyć (…). Potrafię się bronić, (…) najczęściej jednak rezygnuję z kontaktów, w których trzeba sięgać do arsenału obronnych zachowań”[5]. Ooo tak! Majewska-Opiełka opowiada o zastanawiających reakcjach na doniesienia o przemocy i molestowaniu. Dziwi się, że kobiety stają po stronie Polańskiego. Nieważne, jakie były okoliczności; współżył z trzynastoletnią dziewczynką. Dlaczego kobiety uznają, że kiedy jedna z nich nie broni się przed złym dotykiem, niewybrednymi żartami, to pewnie je lubi? Nie każda ma odwagę, żeby się bronić lub chociaż uciec.

Psycholog unika przesady – zaznacza, że komplement to nie molestowanie, tak jak delikatność to nie uległość, a seksualność – nie wyuzdanie. Nie musimy jednak chcieć pochwał od każdego i w każdej sytuacji (podobnie jak gwizdania i nazywania „towarem”). „Odpowiedź na słowa: »Pani Haneczko, pani ma piękne nogi« brzmi często: »Ależ panie Kaziu, hi, hi«. Czemu wiele kobiet godzi się na udział w tej grze?”[6]. Można podziękować za komplement albo dać do zrozumienia panu Kaziowi, że nie zależy nam na jego awansach (spopielające spojrzenie nie przynosi rezultatu). Hurra! Wreszcie ktoś, kto nie uważa krygowania się za kobiece!

Dowiadujemy się, skąd szczególne umiejętności komunikacyjne naszej płci, empatia i inteligencja emocjonalna. Kobiety już w czasach prehistorycznych więcej rozmawiały ze sobą, bo zbieractwo czy gotowanie strawy nie wymagały ciszy (w przeciwieństwie do polowania). Większa podzielność uwagi oraz dbałość o porządek też z tego wynikają[7]. Autorka jednak przestrzega przed zbytnim skupianiem się na byciu gospodynią domową. „Stałe zajmowanie się tą samą powierzchnią (…) nie służy kobiecie. Wpadamy w rutynę, tracimy zapał, wypalamy się (…). Jest takie zwierzątko – ciona intestinalis. To żyjątko wód Europy Północnej, które gdy się dobrze zagnieździ, odmóżdża się. Traci mechanizm potrzebny mu do nadążania za zmianami, poszukiwania najlepszego miejsca, przystosowania się. Zważywszy, że dzieli ono z człowiekiem 80% genomu, może nie od rzeczy będzie porównanie go tu z istotą ludzką”[8]. Opiełka nie krytykuje jednak odmiennych zapatrywań i postaw. „Często obserwuję niby »walkę poglądów«, ale w gruncie rzeczy jest to wzajemne dyskredytowanie wyborów jednych kobiet przez inne. Część z nich, która decyduje się na godzenie pracy zawodowej z byciem matką, ocenia negatywnie wybory tych, które zajęły się wyłącznie macierzyństwem, i vice versa. (…) Kobiety oceniają nieprzychylnie te z nas, które miały odwagę rozstać się z mężem (…). Nie rozumiem ani ataków, ani ostracyzmu, z jakim się czasami spotykają”[9].

Nieszczęśliwa matka nie wychowa szczęśliwych dzieci. Psycholog rozwiodła się, jej spojrzenie zyskało głębszą perspektywę. Przyznaje się do popełnionych błędów, potrafi wyciągać z nich wnioski. Pisze wzruszająco o macierzyństwie – nie tylko dla młodych mam, często sfrustrowanych i potrzebujących wsparcia, ale też dla córek, które z wiekiem zaczynają lepiej rozumieć decyzje swoich matek (sama ma dwie córki, o których wspomina z rozbrajającą szczerością i miłością). Bycie z kimś wyłącznie „ze względu na dzieci” jest marnym pomysłem. Nie każda też kobieta chce/może zostać matką. Opiełka pomaga spojrzeć dojrzalej na misję kobiety – może ona opiekować się ludźmi, pomagać innym, nie zakładając z różnych powodów rodziny lub ją tracąc.

W „Sile kobiecości” można znaleźć odwołania do filmów, literatury, opracowań psychologicznych, relacji dotyczących bieżących wydarzeń (także politycznych), historii. Opiełka obnaża błędy Freuda. „Gdyby nie naginał badań nad kobietami do swojej teorii, ani nie uogólniał obserwacji kobiet cierpiących na nerwicę i inne zaburzenia psychiki (z takimi miał jako lekarz do czynienia), może lepiej by je rozumiał. Zapewne nie twierdziłby wówczas, że »bierność, masochizm i narcyzm są najbardziej znamiennymi biologicznie cechami kobiet«”[10]. Feministki wałkują sprawę emancypacji, czasem agresywnie żądają zmian od świata. Może wystarczyłoby popracować nad poczuciem własnej wartości? „Czy ktoś słyszał, aby mężczyźni tyle mówili o swoich prawach? O sprawach oczywistych się nie mówi – po prostu się je egzekwuje (…)”[11]. W sumie racja.

Jeśli coś nam przeszkadza, mówmy o tym. Mąż późno wraca? Powiedzmy mu jasno, że go potrzebujemy. Ktoś wydaje się nie dostrzegać naszej niewygody? Zasygnalizujmy to. „Nie waham się zwracać uwagi mężczyznom, których rozkraczony sposób siedzenia powoduje, że zajmują sobą półtora miejsca, podczas gdy mnie zostaje połowa. Protestuję przeciwko temu. Jednak istnieją granice uprzejmości”[12]. Silna kobieta nie robi nic wbrew sobie, jednocześnie nie sprawia przykrości innym. Nie musi przesadnie dbać o wygląd. Prekursorka ruchu rozwoju potencjału człowieka uświadamia nam np., że rynek kosmetyków w Polsce szacuje się na pięć miliardów złotych rocznie, podczas gdy wydatki budżetu państwa na ochronę zdrowia to cztery miliardy. Miażdżące.

Jesteśmy narodem raczej smutnym. „Jeśli dodamy do tego historię »Chrystusa narodów« i siermiężną rzeczywistość prawie półwiecza w Polsce, mamy gotowy przepis na Polaka. (…) Wystarczy udać się w Wielkanoc do kościoła, by posłuchać, jak Polacy się radują, że »wesoły nam dzieeeń dziś nastał«. Lubimy się zamartwiać i spodziewać wszystkiego najgorszego (…)”[13]. Możemy skorzystać z rad autorki na dobre samopoczucie: spacer, medytacja, modlitwa, sport, satysfakcjonująca praca, umiejętność cieszenia się sobą (podobała mi się rada dotycząca telefonu), przyrodą, smakowanie wszystkiego… Światu potrzeba uśmiechu! „(…) dominujący wzorzec kobiet to »dzielna ofiara« – pracuje, poświęca się dla rodziny, nikt jej nie docenia. Natomiast wzorzec mężczyzny to »duże dziecko«. (…) to w gruncie rzeczy dyskryminacja mężczyzn”[14]. Niektóre kobiety tak bardzo boją się być bez mężczyzny, że zrobią wszystko, by go zdobyć – wyrzekną się siebie lub odbiją go innej. Opiełka pisze, że wielu wystarcza „facet”, podczas gdy czasem warto poczekać na MĘŻCZYZNĘ. Można być szczęśliwą w parze lub bez. Kwestia wyboru. Mężczyzna chyba też woli partnerkę(-a), która(-y) wybiera go dla niego samego, a nie ze strachu przed samotnością.

KAŻDA z nas budzi (lub budziła) zainteresowanie/pożądanie/zachwyt. Doprawdy żadna filozofia :). Ile kobiet myli jednak bycie pożądaną z byciem kochaną? Trenerka twierdzi, że kobiety o niskiej samoocenie nie czują się prawdziwie kochane lub wybierają partnerów oczekujących od nich atrakcyjności i… uległości. Wątpi, czy ciągłe korekty – także chirurgiczne – zwiększają poczucie własnej wartości. Szczupła sylwetka? Dla zdrowia – czemu nie? Ale gdzie, u licha, zmieści się cały nasz sex-appeal, gdy schudniemy dla kogoś??? Mężczyźni lubią, żeby ich partnerki wyglądały ponętnie, ale nie dla wszystkich wspaniały biust, długie nogi i gęste włosy liczą się bardziej niż – najseksowniejsza część ciała wg Anny Muchy – mózg. Piękno to nie tylko to, co widoczne dla oka – kobiety po mastektomii, po chemioterapii nie tracą NIC ze swej kobiecości.

Opiełka odróżnia zakochanie od kochania się w kimś i od kochania kogoś. To od nas zależy, na jaki poziom miłości się wespniemy. Ten rozdział może pomóc kobietom rozpoznać, czy kochają mężczyznę, czy jedynie swoje odbicie w jego oczach. Ilu dziewczętom wystarcza, że ktoś je adoruje? Głowi się taka, czy mu się podoba, czy on patrzy na nią. Gdyby jednak zastanowiła się, co ona w nim lubi, pod grzywką powstałby wielki znak zapytania. Miłość to chęć dbania o drugą osobę, chęć uszczęśliwienia jej. Doradca w zakresie rozwoju osobowości pokazuje, że wiele kobiet chce (i dąży do tego), by ich partner się zmienił, podczas gdy mężczyźni zastanawiają się, co zrobić, by ich żona była szczęśliwa. Oj, w kiepskim świetle stawia to naszą wrażliwość.

Postanowiłam brutalnie przecedzić wynotowane cytaty, bo było ich rekordowo dużo. Cóż, nie wyszło. Książka jest przebogata – mówi o wsparciu, podświadomości, odpowiedzialności, pozytywnym myśleniu, zarządzaniu sobą w czasie. Trenerka liderów pokazuje nam nas same w wielkim zwierciadle z mądrością dojrzałej kobiety, która kocha ludzi i siebie, która chce, byśmy potrafiły szukać ważnych odpowiedzi. Przemawia interesująco w sprawie kobiet-szefów. Ujęła mnie jeszcze jednym – szacunkiem i zrozumieniem dla mężczyzn. Zakończę apelem oczywistym, ale snadź potrzebnym:

„Kobieto, bądź sobą, bądź silna siłą kobiecości, nie kariatydy (…). Czuj, przeżywaj, wzruszaj się; (…) mów o swoich potrzebach i proś o pomoc”[15].



---
[1] Iwona Majewska-Opiełka, „Siła kobiecości”, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, 2014, s. 389
[2] Tamże, s. 37.
[3] Similia similibus curantur (łac) – podobne leczy się podobnym.
[4] Tamże, s. 57.
[5] Tamże, s. 177.
[6] Tamże, s. 235.
[7] Z tamtych czasów wywodzi się ponoć również przepuszczanie kobiet w drzwiach. A kto miał sprawdzić, czy w jaskini nie mieszka niedźwiedź?
[8] Iwona Majewska-Opiełka, dz. cyt., s. 77.
[9] Tamże, s. 137.
[10] Tamże, s. 145.
[11] Tamże, s. 167.
[12] Tamże, s. 246.
[13] Tamże, s. 187.
[14] Tamże, s. 333.
[15] Tamże, s. 417.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3141
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: carmaniola 19.06.2015 18:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Motto: „– Skarbie, tr... | olina
Świetny tekst! Gratulacje! Nie wiem czy się skuszę, bo moje plany czytelnicze już dawno rozjechały się na cztery strony świata, ale recenzję przeczytałam z prawdziwą przyjemnością.
Użytkownik: olina 20.06.2015 22:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetny tekst! Gratulacje... | carmaniola
Bardzo dziękuję :D Śmiem przypuszczać, że "Siła kobiecości" Ci się spodoba :) A poza tym jest świetna dla osób z rozepchanym schowkiem i rozjechanymi planami czytelniczymi, bo poszatkowana na krótkie rozdziały - wyśmienicie się czyta nawet z przerwami. Czytałam ją chyba pół roku – po malutkim kawałeczku, bo taka sycąca ;). Skuś się koniecznie!
Użytkownik: carmaniola 21.06.2015 09:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dziękuję :D Śmiem ... | olina
Mój schowek przytycia się nie boi, ale czas jakoś przybierać na wadze nie chce. :-))
Użytkownik: Pok 24.09.2016 20:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Motto: „– Skarbie, tr... | olina
Rewelacyjna recenzja! Dziwi mnie tylko, że nie jest polecana przez BN.
Użytkownik: Neelith 25.09.2016 18:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Motto: „– Skarbie, tr... | olina
Kusząca recenzja. Wrzucam książkę do schowka :)
Użytkownik: olina 27.09.2016 20:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Kusząca recenzja. Wrzucam... | Neelith
Jeślibyś chciała, to chętnie pożyczę egzemplarz, bo wrócił z "wojaży". Warto przeczytać :)
Użytkownik: Neelith 27.09.2016 20:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeślibyś chciała, to chęt... | olina
Chcę! Poproszę! Czy mogę już na priv adres Ci wysłać?
Użytkownik: olina 27.09.2016 21:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Chcę! Poproszę! Czy mogę ... | Neelith
Oczywiście :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: