Dodany: 15.06.2015 12:53|Autor: carmaniola

Dotknąć piękna drugiego człowieka


Kiedy jako dziecko zaczytywałam się „Przypadkami Robinsona Crusoe” czy „Tajemniczą wyspą”, marzyło mi się życie na bezludnej wyspie z daleka od ludzi i cywilizacji, zmaganie się jedynie z samą sobą i przyrodą. Kiedy moje fantazje dorosły i zaczęły dotykać ziemi, przestały mnie nawiedzać sny o bezludnych wyspach, ale ilekroć wędrując dostrzegałam samotny dom na odludziu, natychmiast zaczynały uparcie wokół niego krążyć. Co prawda zrezygnowały z prób wpychania mnie w miejsca bez cywilizacyjnych udogodnień, ale nadal kusiły oazą spokoju i odosobnienia w zatłoczonym świecie. Wciąż kuszą…

Bohaterka powieści, lub może raczej opowiadania, Květy Légátovej trafiła do takiego miejsca wbrew swojej woli i chęci. Podczas II wojny światowej grupa oporu, do której należała Eliszka – młoda lekarka z praskiego szpitala – została rozbita, a ona, uciekając przed gestapo, trafiła z jednym ze swoich pacjentów do wioski leżącej głęboko w górach. Otrzymała dokumenty na nowe nazwisko, lecz by uwiarygodnić swój pobyt w Żelarach, musiała poślubić swego wybawiciela – Jozę.

To, co w opowieściach malowanych sercem młodego mężczyzny wydawało się takie piękne, że zapierało jej w piersiach dech, w zderzeniu z rzeczywistością okazało się prawdziwym koszmarem.

„Bez bieżącej wody, bez prądu i jeszcze dziesięć innych »bez«. Miejsce mojego potępienia”*.

Te inne „bez” to nie tylko prymitywne warunki, w jakich przyszło jej żyć, lecz przede wszystkim ludzie – zupełnie różni od dotychczas jej znanych. Zderzenie dwóch światów. Żyjąca wcześniej wśród miejskiej inteligencji kobieta trafiła do środowiska prostych, niewykształconych chłopów, często ordynarnych, agresywnych. Wszystko wokół było tak odmienne, że budziło w niej nieustający lęk. Szczególnie mąż – wielki, niezdarny wioskowy głupek – którego widok przywodził jej na myśl potwornego dzwonnika z Notre Dame. Czy jednak różnice na pewno były aż tak wielkie? Czy skryte pod płaszczykiem ogłady pycha, agresja i złość są inne niż wyrażone wprost, bez ogródek?

Po jakimś czasie młoda lekarka skonstatowała ze zdziwieniem, że otaczający ją ludzie zmienili się w jej oczach. Wulgarna wioskowa zielarka nieustannie pociągająca z ukrytej w fałdach ubrania butelki stała się dla niej osobą godną najwyższego uznania i szacunku. Prostota i życzliwość nieśmiałego, nieco niezdarnego Jozy w krótkim czasie przysłoniły obraz głupiego wioskowego osiłka. Bohaterka odnalazła w sobie lustro, które pozwoliło jej widzieć ludzi we właściwym świetle, cenić ich wnętrze bez zwracania uwagi na uładzone maski, do których akceptowania była przyzwyczajona w świecie miasta. Odkryła, że piękno człowieka tkwi w jego wnętrzu, nie zaś w pozorach, za jakimi się skrywa.

„Doznałam nieoczekiwanego odkrycia. Znalazłam się w nowej rzeczywistości – poza światem sensów, za progiem dawnej świadomości. Przeżywałam ją dzięki rozbudzonej intuicji, a może pamięci, nie wdając się w czcze rozważania. To doświadczenie całą mnie przenicowało. Hierarchia moich nienaruszalnych wartości stanęła w ogniu, a pogorzelisko zaczęły porastać pojedyncze źdźbła młodej trawy. Darń, po której będę szła boso. Moja wolność wewnętrzna zaczęła się wypełniać jak pusta czara”*.

Zastanawiałam się, na czym polega fenomen prozy Květy Legátovej, która nie tylko mnie poruszyła do głębi. Chyba nie na języku, prostym i oszczędnym, chociaż niekiedy ubarwionym poetycznymi frazami – bywa, że dość ryzykownymi – np. o miotającym się w oczach jak motyl w sieci śmiechu. Doszłam do wniosku, że to bohaterowie robią największe wrażenie na odbiorcy – czytaj: na mnie. Tak prości i, wydawałoby się, nieskomplikowani – mają wiele wymiarów. Nawet jeśli opowieść narratora – w przypadku „Hanulki Jozy” głównej bohaterki – przedstawia ich w ciemnych barwach, to jednak jest tu wiele odcieni szarości, które sprawiają, że trudno jednoznacznie ustosunkować się do danej postaci. Pisarka w cudowny sposób przedstawia sprzeczności tkwiące w każdym człowieku i skomplikowany wzór, jaki tworzą; patrzy oczyma kogoś, kto chce dostrzec więcej niż tylko wierzchnią szatę. Zmusza też czytelnika, by widział bohaterów jej opowiadań podobnie, odczuwał wobec nich skrajnie różne emocje, nie odrzucał ich odruchowo, lecz starał się zrozumieć.

Proza Legátovej płynie z serca, nie z gruczołów. Takie pisanie miał zapewne na myśli Faulkner, kiedy o tym mówił na uroczystości z okazji wręczenia mu Literackiej Nagrody Nobla. Pisarka wydaje się wypełniać przekaz wielkiego artysty i podobnie jak on wierzyć, że każdy ma w sobie ducha zdolnego do współczucia, poświęcenia i wytrwałości. Jej proza jest nie tylko zapisem życia ludzi, lecz także głosem, który wspiera ludzkie serca, przypominając o wartościach takich jak miłość, odwaga, nadzieja i współczucie.

Oczarowały mnie Żelary, zafascynowały sylwetki bohaterów. Polecam gorąco zarówno „Hanulkę Jozy”, która jest zwieńczeniem zbioru opowiadań „Żelary”, jak i cały zbiór. Niezapomniane przeżycie.


---
* Květa Legátová , „Hanulka Jozy”, przeł. Dorota Dobrew, wyd. „Dwie Siostry”, 2008, s. 45.
** Tamże, s. 124.


[Tekst umieściłam na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3743
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 12
Użytkownik: Frider 07.07.2015 11:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy jako dziecko zaczyt... | carmaniola
Świetna recenzja. Przegapiłem ją wcześniej.
Użytkownik: carmaniola 07.07.2015 15:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetna recenzja. Przegap... | Frider
Bardzo dziękuję, Legatova jest moim osobistym "odkryciem roku", zarówno "Hanulka" jak i "Żelary".
Użytkownik: Pani_Wu 07.07.2015 15:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy jako dziecko zaczyt... | carmaniola
A i ja muszę sobie poszukać tych lektur :)
Użytkownik: misiak297 07.07.2015 15:15 napisał(a):
Odpowiedź na: A i ja muszę sobie poszuk... | Pani_Wu
Koniecznie! "Żelary" są cudowne. Mocna, a zarazem piękna i kunsztowna proza. Trochę wymagająca, jak to wielka literatura, ale tym większa satysfakcja. Postawiłem 6 bez wahania. "Hanulka Jozy" to świetne dopełnienie "Żelar".

Carmaniolo, gratuluję tekstu, dobrze, że przypominasz Legatovą.

Użytkownik: carmaniola 07.07.2015 15:16 napisał(a):
Odpowiedź na: A i ja muszę sobie poszuk... | Pani_Wu
Koniecznie! Ja do tej pory nie mogę ochłonąć i odkryć, w jaki sposób Legatovej udało się mnie zaczarować. Ci jej bohaterowie... wyskoczyli na mnie z książki "Z Nienackiem i Zaskokiem", porwali do swojego świata - wcale niepięknego - i trzymali do utraty tchu. :)
Użytkownik: Pani_Wu 07.07.2015 16:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Koniecznie! Ja do tej por... | carmaniola
Namierzyłam "Hanulkę...", "Żelar" nigdzie nie widzę. Poczekam, aż się pojawią na Allegro.
No i skusiłaś mnie na "Zwierzenia jeżozwierza" :) Szczególnie jeżozwierzem w odwrocie :)Nie, nie, bujam, skusiłaś mnie recenzją :) Cytatami.
Aczkolwiek tak oczytana jak Ty nie jestem i wiele aluzji mi umknie.
Użytkownik: carmaniola 07.07.2015 16:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Namierzyłam "Hanulkę...",... | Pani_Wu
Ciekawa jestem wrażeń. Co do "Jeżozwierza" to pewnie znajdziesz całą masę odwołań, których ja nie dostrzegłam. Mabanckou lubi kokietować czytelnika swoją erudycją a ja lubię jego szalone wynurzenia. ;)
Użytkownik: misiak297 10.07.2015 13:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Namierzyłam "Hanulkę...",... | Pani_Wu
Żelary pojawiły się na allegro:

http://allegro.pl/zelary-kveta-legatova-w-wa-i5213768027.html
Użytkownik: Pani_Wu 10.07.2015 13:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Żelary pojawiły się na al... | misiak297
Serdecznie dziękuję!
Użytkownik: Valaya 07.07.2015 15:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy jako dziecko zaczyt... | carmaniola
Bardzo podobała mi się książka "Żelary". Biorąc ją do ręki, byłam po obejrzeniu filmu pod tym samym tytułem i spodziewałam się, że na jej kanwie powstał ten film. A tu - niespodzianka. Film chyba powstał na podstawie "Hanulki...", ale pewności nie mam, bo nie czytałam. Mam zamiar.
Użytkownik: misiak297 07.07.2015 15:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo podobała mi się ks... | Valaya
Tak, film - bardzo dobry zresztą - powstał na podstawie "Hanulki..."
Użytkownik: carmaniola 07.07.2015 15:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo podobała mi się ks... | Valaya
Tak, na podstawie "Hanulki" - wiem dzięki Misiakowi i jeszcze nie obejrzałam. Ale mam plan! ;)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: