Dodany: 13.06.2015 09:38|Autor: Bibliomisiek

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Wielki sen o niebie
Shepard Sam

1 osoba poleca ten tekst.

Skłóceni z życiem


Kolejny tytuł w znanej i cenionej tzw. "czarnej" serii PIW to na swój sposób rarytas: jedyny wydany po polsku tomik prozy Sama Sheparda – charakterystycznego aktora (od "Niebiańskich dni" po "Uciekiniera" i "Cold in July"), oryginalnego scenarzysty (legendarne "Paris, Texas"), wreszcie uznanego i wielokroć nagradzanego dramaturga. 72-letni dziś Shepard, laureat Pulitzera, legitymujący się bogatym i wieloletnim dorobkiem literackim i aktorskim, jest w amerykańskiej kulturze postacią znaczącą – zwłaszcza jako niestrudzony kronikarz stanu ducha mieszkańców Środkowego i Południowego Zachodu.

Tego właśnie tematu i regionu dotyczy 18 opowiadań składających się na "Wielki sen o niebie". Dominująca w nich atmosfera stagnacji przywodzi nieodparcie na myśl malarstwo Edwarda Hoppera, podobnie zawieszone między melancholią a szaleństwem skrywanym pod maską stoickiego spokoju. Tutaj bezkresny pejzaż amerykański nie oddycha wolnością, lecz przytłacza ogromem pustki i beznadziei. Klienci samotnej stacji benzynowej, obsługiwanej przez równie samotną kobietę, w najlepszym razie odjeżdżają bez płacenia w siną dal ("Interes firmy"). Upojna podróż do kochanki obraca w gruzy całe dotychczasowe życie ("W pół drogi do Coalingi"). Nawet relacje międzyludzkie rokujące nie najgorzej są albo okupione poczuciem zdrady, jak w opowiadaniu tytułowym, albo trzymane w sekrecie, jakby w obawie przed ujawnieniem kruchego szczęścia bezlitosnemu światu ("Drzwi do kobiet"). Martwa, milcząca atmosfera ugrzęźnięcia w życiu łatwo doprowadza ludzi do obłędu ("Betty i jej koty"), a skrywana latami cicha frustracja w końcu wybucha atakiem szału pozornie przykładnego ojca rodziny ("Przerażający atak"). Jedynym wyjściem wydaje się emigracja wewnętrzna – jeden z bohaterów kategorycznie oświadcza, że "rzeczywistość to kwestia wewnętrzna, a cała reszta spraw jest po prostu powierzchowna i fałszywa – jak wiadomości"[1]. Próby wyrwania się z pułapki życia przeważnie prowadzą donikąd – stwierdzenia takie jak "Dokąd właściwie miałbym pójść?"[2] albo "Nie mam żadnych planów"[3] są typowe dla bohaterów Sheparda.

Wspólnym mianownikiem zbioru jest sentencja z pewnego szyldu: "Życie jest tym, co nam się przytrafia, kiedy planujemy coś innego"[4]. Te półtora tuzina mikrodramatów to migawki z ciemnej strony "american dream", z miasteczek i pustkowi amerykańskiej prowincji, jawiącej się ziemią niczyją, z której nie ma ucieczki. Shepard to przy tym mistrz krótkiej formy – potrafi na kilku (bywa, że raptem dwóch-trzech) stronach, w jednej scenie opowiedzieć całe ludzkie życie. W oszczędnych, jakby cedzonych dialogach, ograniczonych przeważnie do jednej sytuacji historiach zamknąć ulotną prawdę o człowieku uwięzionym z dala od mainstreamu egzystencji. I mimo że nie wszystkie opowiadania trafiają do mnie z jednakową siłą, lubię wracać (już kolejny raz) do tego niepozornego zbiorku, do jego niepowtarzalnej hopperowskiej atmosfery, lapidarnego, ale niebywale przemyślanego stylu, w którym dzięki tej oszczędności każde zdanie nabiera większej wagi (świetnie uchwycił to tłumacz, Cezary Murawski) – z żalem, że to jedyna wydana u nas książka Sheparda. Autora osobnego, którego trudno nawet porównać do znanych u nas pisarzy amerykańskich.


---
[1] Sam Shepard, "Wielki sen o niebie", przeł. Cezary Murawski, wyd. PIW, 2004, s. 24.
[2] Tamże, s. 23.
[3] Tamże, s. 69.
[4] Tamże, s. 60.


[Recenzja pochodzi z mojego bloga]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1588
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: