Dodany: 13.06.2015 08:44|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Pollyanna po raz pierwszy



Recenzuje: Izabela Kowal


„Pollyanna” to tytuł, którego nie trzeba nikomu przedstawiać. Historia rezolutnej dziewczynki obiegła z powodzeniem cały świat, doczekując się kilku ekranizacji i pokaźniej gromadki wznowień. W czym tkwi jej fenomen? Co nieustannie pcha rzesze czytelników do zapoznania się z tą powieścią, a wydawców do publikowania jej po raz kolejny? Po prawie dziesięciu latach rozłąki z Pollyanną Whittier, postanowiłam wznowić nasze kontakty i udzielić wam odpowiedzi na to pytanie.

Czy istnieje ktoś, kto może przewrócić świat 40-letniej, zgorzkniałej panny do góry nogami? I nie jest przystojnym kawalerem ani wdowcem? Załóżmy, że prowodyrką tego przewrotu będzie równie urocza, jak roztrzepana jedenastolatka, ochrzczona dość egzotycznym jak na tamte czasy imieniem. Pollyanna, bo o niej właśnie mowa, po stracie ojca, pełniącego funkcję pastora, trafia pod opiekę niezwykle zgryźliwej i obowiązkowej ciotki Polly. Początkowo pieczę nad dziewczynką sprawowały osławione Panie z Koła Opieki, których działalność i styl życia są ulubionym tematem rozmów bohaterki. Surowe maniery ciotki Polly nijak mają się do życzliwego nastawienia wspomnianych Pań, a osierocona dziewczynka dość szybko przekonuje się, że jej przybycie nie było długo wyczekiwanym wydarzeniem, stanowiło raczej spełnienie przykrego obowiązku, który spadł na jedyną krewną.

Okazuje się jednak, że nawet tak nieciekawe wieści nie są w stanie zburzyć pogody ducha nowej mieszkanki uroczego Beldingsville. Właściwie… nic nie jest w stanie tego zrobić. A to za sprawą gry, w którą Pollyanna grała z ojcem, później z Paniami z Koła Opieki, zaś w najbliższej przyszłości zarazi nią całe miasteczko. Reguły są proste. Należy w każdym aspekcie swojego życia dojrzeć jakąś jasną stronę, a z im większym trudem nam to przyjdzie, tym większa frajda z całej zabawy. Przykłady można by mnożyć; gdy na przykład zdarzy ci się złamać nogę, zgodnie z zasadami gry powinieneś radować się z faktu, że kontuzji uległa tylko jedna noga, a nie dwie. Brzmi pokrętnie, niemniej zagłębiając się w lekturę, trudno oprzeć się pokusie wzięcia udziału w tej cudacznej zabawie.

Po raz pierwszy przyszło mi zetknąć się z Pollyanną jeszcze w gimnazjum. Początkowo nasza znajomość nie rokowała dobrze. Zresztą, czy mając piętnaście lat można polubić kogoś, kto wstaje co rano z obłędnym uśmiechem przyklejonym do twarzy i żwawym krokiem maszeruje do szkoły? No właśnie, to raczej niewykonalne. Tym razem było zupełnie inaczej. Ta mała, piegowata dziewczynka od razu podbiła moje serce dziecięcą bezinteresownością i może mało taktownym, ale jakże zabawnym rodzajem bezpośredniości. Język powieści jest dość prosty, dzięki czemu nadaje się także dla młodszych czytelników, jednak dominującą część odbiorców będą stanowić panie, ze względu na wyczuwalną nutkę sentymentalizmu i typowe dla kobiecej literatury obyczajowe perypetie bohaterów. Trzeba przy tym zaznaczyć, że to powieść o ogromnych walorach terapeutycznych. W starciu z pogodnym usposobieniem protagonistki, nawet najbardziej zatwardziały pesymista będzie zmuszony zmienić swoje defetystyczne nastawienie do świata.

W czym zatem tkwi fenomen „Pollyanny”? Myślę, że w pewnego rodzaju dziecięcej naiwności bohaterki, która zawsze każe jej wierzyć w słuszność obranych decyzji i powodzenie realizowanych przedsięwzięć. Czytając tę powieść nie sposób nie zarazić się bakcylem pozytywnego myślenia.

Polecam tym, którym zdarza się zbyt często „ponuraczyć”. Może i was porwie ta osobliwa gra w szczęście.


Ocena recenzenta: 5/6



Autor: Eleanor H. Porter
Tytuł: Pollyanna
Przekład: Tadeusz Evert
Wydawnictwo: Egmont 2013
Liczba stron: 272


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2753
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: