Dodany: 11.06.2015 11:24|Autor: eniii@autograf.

"Żony i córki" E. Gaskell


Książka Elizabeth Gaskell "Żony i córki" czekała na mojej półce już bardzo długi czas – przyznam się szczerze, że lekko przerażała mnie jej objętość. Od zawsze kochałam Jane Austen, a o powieściach Gaskell słyszałam, że są w podobnym stylu. W końcu wzięłam tom do ręki i odpłynęłam w świat XIX-wiecznej Anglii.

Historia zaczyna się bardzo typowo; wiejski lekarz, pan Gibson, ma córkę w wieku 17 lat, która straciła we wczesnym dzieciństwie matkę. Molly Gibson jest dobra, miła, uczynna, mądra – po prostu chodzący ideał. Pojawia się pierwszy kandydat zainteresowany małą Molly i doktor postanawia: po pierwsze, wywieźć ją do zaprzyjaźnionej rodziny mieszkającej w Hamley Hall; po drugie, ponownie się ożenić, aby zapewnić swojej słodkiej córeczce nową matkę – która chroniłaby ją przed wszystkim. Molly poznaje więc mieszkańców Hamley Hall, a gdy wraca do domu, czeka już na nią nowa żona ojca, nie tak idealna, jak na początku mogło się wydawać.

Hiacynta Gibson, żona doktora, jako postać jest tak denerwująca, że czasami wręcz chciałam rzucić książkę i przemówić jej do rozsądku :). Ma ona córkę Cynthię, w wieku Molly; dziewczęta się zaprzyjaźniają i to chyba jedyny plus małżeństwa doktora. Cynthia jest osobą o przewrotnym charakterze, podobnie jak jej matka, potrafi doprowadzić czytelnika do szewskiej pasji.
Oczywiście w dalszych rozdziałach pojawiają się kawalerowie i uczucia, które ciągle się zmieniają.

Dla mnie największym walorem tej powieści są właśnie jej bohaterowie – zostali opisani tak wyraźnie, że w swoim otoczeniu zawsze znajdziemy kogoś, kto mógłby być jednym z nich. Wywołują ogromne emocje, a ich rozterki – choć niekiedy w naszych czasach wydają się niedorzeczne – powodują, że jeszcze bardziej się do nich przywiązujemy i staramy się ich zrozumieć. Dawno nie spotkałam postaci, które tak mnie irytowały swoim zachowaniem, a jednocześnie musiałam się dowiedzieć, jak wszystko się skończy.

Drugą niezaprzeczalną zaletą "Żon i córek" jest oddanie klimatu XIX-wiecznej Anglii i życia w małym miasteczku, a także życia codziennego – teraz w głowie się nie mieści, żeby cały dzień panna spędzała na spacerach, szyciu, jedzeniu, odpoczywaniu i spaniu, a to przecież dla bohaterów powieści jest takie naturalne.

Molly Gibson zostanie w mojej pamięci pewnie na zawsze, jak Elizabeth Bennet – i choć do Elizabeth mam większy sentyment, Molly jest równie wspaniała.

Polecam tę książkę wszystkim tym, którzy lubują się w XIX-wiecznej Anglii, a jeżeli ktoś sięgnie po "Żony i córki", to się nie zawiedzie – bo emocji tu nie brak, a bohaterowie pozostają w głowie jeszcze długo po lekturze.

Dodam jeszcze, że Elizabeth Gaskell zmarła przed dokończeniem tej powieści, która była publikowana w odcinkach w gazecie w latach 1864-1866, i brakuje ostatniego rozdziału – jednak w książce zamieszczone jest "Podsumowanie" oparte na zapiskach autorki, tak że wiemy, jak wszystko się kończy.

Zapraszam więc do czytania :).


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1404
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: