Dodany: 05.06.2015 22:40|Autor: kingcrimson

Książka: Wszystko, co lśni
Catton Eleanor

2 osoby polecają ten tekst.

Niezły kryminał, udający coś więcej


Jak sprzedać w dużym nakładzie całkiem zwyczajny kryminał? Po pierwsze, stwórzmy pozór czegoś głębokiego. W tym celu nadajmy rozdziałom zodiakalne tytuły ("Słońce w Koziorożcu", "Saturn w Wadze" itp.) i wepchnijmy na niektórych stronach schematy układów planet, twierdząc, że fabuła jest w wielce głęboki sposób powiązana z astrologią. Nikt nie sprawdzi, nikt nie zrozumie. Zróbmy jeszcze coś nietypowego, na przykład zamieśćmy na początku każdego rozdziału jego streszczenie. Było coś takiego w jednym słynnym i ponoć mądrym włoskim kryminale, to powinno się dobrze kojarzyć. A żeby dopełnić wrażenia głębi i mądrości, wrzućmy trochę tekstów w języku Maorysów i trochę po chińsku. To już w ogóle będzie czad i erudycja na całego! Po drugie, niech książka będzie tak gruba, żeby każdy w księgarni musiał spojrzeć, dlaczego tom encyklopedii stoi wśród bestsellerów. Powieść składa się prawie wyłącznie z dialogów, więc już jest rozwlekła, ale jak walniemy odpowiednie odstępy między znakami, wyjdzie jeszcze ze 150 stron więcej. Niby to ryzyko, bo niektórzy mogą się wystraszyć, no ale ważne, żeby zauważyli, a resztę się jakoś załatwi. O, na przykład (to po trzecie) dajmy jej jakąś prestiżową nagrodę i ogłaszajmy, jaką ma misternie skonstruowaną fabułę, oryginalną formę, a nade wszystko, że autorka nie tak dawno skończyła liceum, więc to już w ogóle fenomen.

No dobra. Pomarudziliśmy, a teraz zastanówmy się: jak w końcu jest z tą książką. Dobra czy nie? Jako kryminał, owszem – dobra. Wciąga jak górski potok złoty piasek. Już na pierwszych stronach trafiamy na tajne zebranie w obskurnym hotelu miasteczka Hokitika i poznajemy zagmatwaną intrygę, w którą wplątani zostali poszukiwacze złota. Ktoś nie żyje, ktoś inny zniknął w zagadkowych okolicznościach; kogoś okradziono, a u kogoś innego złoto w tajemniczy sposób pojawiło się w chatce. Wątków jest wiele, mieszają się zgodnie z regułami gatunku, nie wszyscy bohaterowie mówią prawdę. Autorka stosuje kilka chwytów typowych i parę bardziej oryginalnych. Akcja pędzi, nie dając czasu na wytchnienie, po skończeniu rozdziału natychmiast chcemy rozpocząć kolejny. A przynajmniej przeczytać jego streszczenie. Powieść Catton może nam ukraść cały dzień, jeśli mamy tyle do dyspozycji!

Niestety, wbrew wszystkim zachwytom i zapewnieniom, moim zdaniem jest to niewiele więcej niż zwykły kryminał. Zawiedzie się ten, kto oczekuje, że pozna lepiej świat i czasy, w których rozgrywa się powieść. Nie poznamy historii poszukiwania złota na antypodach (no, może troszeczkę, mimochodem); nie usłyszymy dużo o nowozelandzkiej florze i faunie; o klimacie chyba tylko tyle, że nad morzem padają deszcze, a w głębi lądu jest bardziej sucho. Wszystkie astrologiczne powiązania również są, moim zdaniem, mocno naciągane. Tak samo jak łączący się z nimi wątek romantyczno-paranormalny. Poza wciągającą fabułą pochwalić można natomiast wyraziste charaktery – każda postać zapada w pamięć, nie trzeba się zastanawiać: "kim on u diabła był?". Dobre rzemiosło i sprawnie wykonana robota, trudno zaprzeczyć. Ale tylko tyle.

Podsumowując: nie twierdzę, jak Kafka, że sens ma czytanie wyłącznie tych książek, które nas kąsają, kłują i nami wstrząsają. Ale też nie posunąłbym się do przyznania ważnej nagrody literackiej (Nagroda Bookera AD 2013) pozycji, która dostarcza tylko łatwej rozrywki, a czytelnikom bardziej uczuciowym może jeszcze kilku wzruszeń. Czyżby taka słaba była konkurencja? Przecież "Dziesięciu małym Murzynkom" A. Christie nikt ważnej nagrody nie dał, mimo że ich fabuła jest co najmniej równie wciągająca i chyba bardziej oryginalna. Ot, takie mamy widać czasy. No ale bądźmy poważni – na przytoczone w nocie wydawcy (Wydawnictwo Literackie, 2014) porównania z "Imieniem róży" czy stwierdzenie, że Julio Cortázar byłby z niej dumny, nie można chyba odpowiedzieć inaczej, jak popularną w internecie frazą: "B*tch please".


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2199
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: Suara 12.06.2015 11:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak sprzedać w dużym nakł... | kingcrimson
Oj, a właśnie ją sobie zakupiłam :-(((
Użytkownik: hburdon 22.12.2015 18:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, a właśnie ją sobie za... | Suara
Nie desperuj. Sądząc po recenzjach, każdy odbiera tę książkę zupełnie inaczej. Ja na przykład gubiłam się w postaciach i ciągle musiałam sobie przypominać, "kim on u diabła był". W fabule też się gubiłam, bo jest bardzo skomplikowana, chociaż w moim odczuciu posuwa się do przodu powoli, raczej jak niemrawy górski potok. To mi jednak akurat zupełnie nie przeszkadzało, bo książka jest pięknie napisana. Najbardziej zaś ujął mnie zalew detali o ówczesnych realiach życia w Nowej Zelandii. Każdy szczegół jest dokładnie opisany, od procesu wypłukiwania złota do zapalania cygara, od konstrukcji sukien po ceny kolacji w hotelu. Ogólnie więc podobało mi się dokładnie to, co kingcrimson krytykuje, zaś dużo mniej to, czym kingcrimson się zachwyca...
Użytkownik: hburdon 22.12.2015 22:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie desperuj. Sądząc po r... | hburdon
Właśnie wyczytałam na Goodreads, że wartość złota, o które procesują się bohaterzy, to 4096 funtów. 4096 to 2 do potęgi 12, a rozdziałów w książce jest 12. :)
Użytkownik: adas 03.03.2016 23:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie wyczytałam na Goo... | hburdon
Ale to jest trochę wydmuszka. I chyba jestem zbyt głupi by samemu zrozumieć liczbowo-astronomiczny (astrologiczny może? bo to ponoć hucpa, a ta książka, powtórzę, trochę hucpą jest) schemat według którego została podobno powieść zbudowana, a nie zaintrygowała mnie na tyle, bo szukać po internetach podliczeń. Rzeczywiście jest tu gra z kryminałem (ale na ile postmodernistyczna) i według mnie nawet bardziej z Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu, szkoda że spod (anty)konwencji trochę za rzadko wyłania się sarkazm czy cynizm. Aż się prosi by wzmocnić, udrapieżnić obrazy dwunastu "dżentelmenów".

I proszę mnie nie rozumieć źle. To jest całkiem przyjemne czytadło z najwyższej półki, momentami klimatyczne, momentami naprawdę niegłupie, ale udaje coś więcej. Choć jak w okolicy 300 strony przestałem myśleć o Bookerze, to zaczęła mi się podobać. Np. w logice powieściowego świata jest to powieść o bardzo zgrabnie poprowadzonej fabule.
Użytkownik: matis 17.09.2018 14:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak sprzedać w dużym nakł... | kingcrimson
A to, przepraszam, jakiś przewodnik miał być? Albo nie-fikcja historyczna? W takim razie obawiam się, że autor recenzji popełnił fatalny błąd już w momencie wyboru lektury.

Nie wdając się w dyskusje (bo jak tu dyskutować z takimi kategorycznymi stwierdzeniami), zaznaczę tylko, że to nie pisarz czy wydawca przyznaje sobie nagrodę Bookera, jak mogłoby wynikać z pierwszego akapitu. Uprzedzam też ewentualnych łowców kryminałów, że niby jest to kryminał, ale w pewnych aspektach tego, czego się oczekuje od gatunku, fatalnie kulejący - więc jeśli szuka się tylko takich wrażeń - są lepsze pozycje. Tym bardziej, że książka jednak chyba trochę nazbyt rozwlekła (tu, rozumiem, że zgadzam się z recenzującym).

Co do zasadności przyznania nagrody - narażę się, ale na pewno bardziej zasadna niż International Booker 2018.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: