Ormiański skarb
Świadomość, że z miliardów książek opublikowanych na całym świecie będziemy w stanie przeczytać tylko skromny wycinek, jest przygnębiająca. Mnóstwo mądrych, pięknych, wartościowych lektur umknie nam między innymi dlatego, że powstały w odległym końcu świata, w kraju niezbyt "modnym", w języku, który nie jest na tyle popularny, żeby kształciło się w nim wielu tłumaczy.
Na szczęście taki właśnie zagubiony skarb wpadł niedawno w moje ręce, choć nie był to do końca przypadek, raczej efekt świadomych poszukiwań. "Samotny orzech" jest późną pracą ormiańskiego pisarza Wardgesa Petrosjana – powstał w latach 1979-1980, kiedy Armenia była jeszcze częścią Związku Radzieckiego. Spotykamy więc tutaj wzmianki i o kołchozach, i o partii, ale – bez obaw – nie ma mowy o natrętnej propagandzie ideologicznej. Jest natomiast Armenia, są Ormianie, a także pytania o to, czym dla człowieka są jego korzenie, jego przeszłość nie tylko jako jednostki, ale również jako części większej zbiorowości.
Powieść opowiada o górskiej wiosce Lernasar, z której niemal wszyscy już wyjechali, zachęcani zresztą do tego przez władze. Niektórzy nie dali się jednak zwieść obietnicom życia w nowoczesnych mieszkaniach z wszelkimi wygodami. Kilkanaście osób pozostało we wsi szczycącej się swoją tysiącletnią historią. Obraz, który autor kreśli przed oczami czytelnika, jest zdecydowanie przykry i melancholijny: opuszczona kuźnia, walące się domy, stara i rozpadająca się kaplica, droga obficie porośnięta fiołkami, ponieważ nikt po niej nie chodzi, szkoła, do której uczęszcza już zaledwie sześcioro dzieci. Walka miejscowego nauczyciela, Saaka Kamsariana, o uratowanie wioski przed całkowitą i oficjalną likwidacją wydaje się z góry skazana na niepowodzenie. Ludzie z jednej strony kpią z niego i z jego donkiszoterii, ale z drugiej – podziwiają go za występowanie w obronie czegoś, co wielu z nich już dawno straciło z pola widzenia: ich własnych korzeni. Nauczyciel, wbrew pozorom, nie jest szaleńcem, który obraża się na współczesny świat i jego udogodnienia. Ma nawet plan, jak przywrócić wiosce życie poprzez wykorzystanie jej naturalnego bogactwa. Stara się, aby w pogoni za tym, co atrakcyjne dzięki swojej nowości i nowoczesności ludzie nie zapominali o swoich źródłach, dbali o nie i podtrzymywali tradycję.
Mimo wszystko obraz opustoszałego Lernasaru jest nie tylko smutny, ale także piękny. Petrosjan wspaniele oddaje surowy majestat gór, tajemniczość wyrzeźbionych w skale starych chaczkarów, dziką przyrodę, która może być niedostępna dla człowieka, ale może także dawać mu wytchnienie. Udaje mu się stworzyć w powieści niepowtarzalny klimat; nawet jeśli nieco mroczny i smutny – jest pełen rzewnego uroku.
Nie ma tu w zasadzie głównego bohatera. Największą uwagę skupia na sobie Saak Kamsarian, ale wydaje się, że Petrosjana interesuje raczej wyrastająca z jednego źródła wspólnota. Jednostka ma w niej ważne miejsce jako łącznik między tym, co było, tym, co jest i tym, co ma przyjść. Podoba mi się sposób, w jaki nauczyciel myśli o swojej wsi – nie tyle jako o skansenie czy obiekcie turystycznym, co jako o miejscu, gdzie ludzie żyli, budowali domy, kochali się i umierali. Dla niego likwidacja Lernasaru to skazywanie na zapomnienie również wszystkich jego dawnych mieszkańców.
"Samotny orzech" na pewno nie usatysfakcjonuje czytelników szukających wartkiej akcji. Opowieść Petrosjana toczy się raczej niespiesznie, tym bardziej że autor pozwala swoim bohaterom snuć wspomnienia, sny, marzenia, które zajmują sporo stronic książki. Niestety jedyne dostępne w języku polskim wydanie powieści pochodzi z 1986 roku. Szkoda, że przez prawie trzydzieści lat nie zdecydowano się na wznowienie jej. Pytania, które stawia autor, są przecież dalej aktualne: czy przypadkiem nie zachłysnęliśmy się tak zwanym postępem? Czy pędząc do przodu w nowoczesność, nie tracimy czegoś po drodze? Petrosjan zachęca do tego, aby zatrzymać się, spojrzeć wstecz i uświadomić sobie, że nasze korzenie są częścią nas – czy nam się to podoba, czy nie.
[Recenzja została zamieszczona także na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.