Dodany: 04.06.2015 20:36|Autor: Agnieszka-M4

Czytatnik: Mój czytatnik

1 osoba poleca ten tekst.

Katolicki feminizm


Błąka mi się od dawna po głowie taka myśl: czy można być jednocześnie feministką i katoliczką? W zasadzie wszystko rozbija się o to, jak rozumiany jest termin feminizm (sama wzdrygam się słysząc skrajne i agresywne wypowiedzi niektórych znanych medialnie feministek). Jeśli tylko poszpera się w internecie można znaleźć wiele ciekawych artykułów na ten temat. Polecam na przykład tekst Małgorzaty Bilskiej na portalu deon.pl. Okazuje się - ku mojej radości - że nie jestem jedyną dziwaczką, która staje przed takim dylematem. Są kobiety, które uważają się za osoby wierzące, ale jednocześnie dostrzegają na każdym kroku krzywdzące nierówności i niesprawiedliwe traktowanie. Nie poruszę tematu kapłaństwa kobiet. Nie teraz. W tym momencie raczej chcę się odnieść do tego, że jeśli chcemy zmiany w Kościele, uważając, że w obecnej strukturze i działalności jest on raczej męsko-katolicki, to potrzebna jest solidna praca u podstaw. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że Kościół tworzą też kobiety. Jeśli czują się one w SWOIM Kościele nie na miejscu, czują się odstawione na bok i pomijane - dlaczego milczą? Po drugie - jeśli narzekamy na Kościół, rozumiejąc go tylko i wyłącznie jako grupę księży, to trzeba uświadomić sobie, że tych księży też ktoś kiedyś wychowywał i ukształtował: najpierw matki, przekonane, że ich synuś jest "wybrańcem", któremu należy służyć, potem seminarium, które wpoiło im, że są stworzeni do wyższych celów. Przepraszam, jeśli uogólniam, ale niestety mówię to wszystko z własnego doświadczenia. Hasło "jestem stworzony do wyższych celów" sama usłyszałam ostatnio od znajomego księdza i to wypowiadane zupełnie serio. Jak już powiedziałam, zmiana powinna wyjść od samych podstaw, ponieważ szacunku do drugiego człowieka nie da się wprowadzić poprzez papieską encyklikę. Jeśli księża odpowiedzialni za formację młodych kleryków będą postrzegali kobietę tylko w charakterze służącej, ewentualnie groźnej "Ewy-kusicielki", to takie nastawienie przekażą też przyszłym duchownym. Zmiana powinna też nastąpić w samych kobietach i to zarówno świeckich, jak i... siostrach zakonnych. Z moich kilku rozmów z siostrami wiem, że one same odczuwają dyskryminację w sposób często bardzo bolesny. No ale co by to było, gdyby siostra zakonna skarżyła się na nierówność i została nazwana "feministką"? Zgroza!


Czy jest jakaś organizacja katolickich feministek? Chętnie się przyłączę, bo... "Liga rządzi, Liga radzi, Liga nigdy cię nie zdradzi" :)


P.S. Serdeczne pozdrowienia dla panów :)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6164
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 38
Użytkownik: Rbit 04.06.2015 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Błąka mi się od dawna po ... | Agnieszka-M4
"Hasło "jestem stworzony do wyższych celów" sama usłyszałam ostatnio od znajomego księdza i to wypowiadane zupełnie serio."

OMG! Na pociechę cytat z niezastąpionego Bruce'a Marshalla:
"– Ksiądz ma świętą rację – powiedział arcybiskup. – Jedną z nieprzeniknionych tajemnic wiary jest pytanie, dlaczego wolno żywcem gotować raki na potrawkę dla kanoników, a nie wolno kanonikami karmić raków. (...) – A więc pozostaje jedyna rada: ofiaruj kanonika Bogu jako umartwienie. Nim zaczniesz próbę uświęcania innych, spróbuj sam być święty. Dzisiaj, gdy już nikt kapłanów nie wiesza, nie włóczy końmi i nie ćwiartuje na placu Tyburn, jedną z nielicznych dróg do świętości, jaką jeszcze rozporządzamy, jest cierpliwe znoszenie naszych konfratrów. Ból nie tak ostry, za to trwa dłużej." ("Czerwony kapelusz")
Użytkownik: Agnieszka-M4 04.06.2015 22:24 napisał(a):
Odpowiedź na: "Hasło "jestem stworzony ... | Rbit
Dobre :D Taki rozłożony w czasie ból potrafi być naprawdę dojmujący :D
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 04.06.2015 23:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Błąka mi się od dawna po ... | Agnieszka-M4
Coś mię się zdaje, że zbiera się na burzę ;)

Moim zdaniem uzus jest taki, że kobieta przyznająca się do katolicyzmu automatycznie stygmatyzowana jest łatką wstecznictwa i antyfeminizmu, a przynajmniej ulegania patriarchatowi. Najlepszym przykładem jest czytana ostatnio przeze mnie książka Idiotyzmy feminizmu (Żuraw Magdalena) , którą tak skomentowałem: nota wydawcy

Poza tym - kościoły są bardzo mocno sfeminizowane - znakomita większość wiernych to kobiety. I często to one nieformalnie rządzą, wpływając na księży i życie parafii.
Użytkownik: Agnieszka-M4 04.06.2015 23:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Coś mię się zdaje, że zbi... | LouriOpiekun BiblioNETki
Ale czemu na burzę? :) Ja tylko właśnie zadaję sobie pytanie, czy naprawdę jest sprzeczność między pojęciami "katoliczka" i "feministka". Ok, zgodzę się, że większość wiernych to kobiety. Ale naprawdę sądzisz, że mają one wpływ na księży? Ja powiedziałabym wręcz odwrotnie - często jest tak, że niestety panie udzielające się w Kościele są tak zapatrzone w swojego księdza proboszcza, że co on powie to święte.
I jeszcze ciekawostka - z jednej strony postrzegamy Kościół jako strukturę patriarchalną, ale z drugiej "mocno sfeminizowaną"? :)

A książka wędruje do schowka :)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 05.06.2015 10:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale czemu na burzę? :) Ja... | Agnieszka-M4
Szczerze? Nie ma to być dowód anegdotyczny, acz m.in. w mojej parafii paru proboszczów przeniosło się gdzie indziej właśnie z powodu przepychanek "kto-kogo" z sitwą pań, próbujących narzucić swe pomysły. Dłużej wytrzymał tu (nie)sławny ksiądz Lemański (ale do Jasienicy przeniesiono go z innych powodów) oraz obecny proboszcz - który także ma silny charakter i nie daje sobą sterować. A inni przegrywali przeciąganie liny ;)

Z drugiej strony na wsiach owo "wpatrzenie w świętość słów księdza" jest jeszcze zauważalne - tak jest u mojej babci i u teściów chociażby. Ale primo - zmienia się to coraz bardziej, wraz z antykościelną propagandą kującą mur obrazu KK jako opoki polskości i wolności, którą był za komuny (odwrotnie niż np. w Czechach, o czym ostatnio u Kundery przeczytałem); secundo - księża sami stają się bardziej nowocześni - ludzcy, niepazerni, przyjaźni, samokrytyczni - wiem, co piszę, bo znam bardzo wielu księży z mojego pokolenia i są to całkiem inne osobowości, niż starsi.

Co zaś do feminizmu katolickiego - już sam kult maryjny uważam za swoiste zwycięstwo kobiet w Kościele - niektórzy przyrównują go do kultu "Wielkiej Matki" czy też Szechiny. Od paru wieków kobieta nie funkcjonuje już jako "naczynie na nasienie", darzona jest szacunkiem i doceniana - ale wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc niektóre osoby (osobliwie najczęściej te niemające z wiarą i KK wiele wspólnego) nieustannie postulują rozwiązania kłócące się z założeniami religii chrześcijańskiej. No, ale to temat rzeka...

Aha, ta burza - BNetka stoi bardziej antyklerykalizmem niż odwrotnie, więc taki tekst bywa wezwaniem do flame'a ;)
Użytkownik: Szeba 05.06.2015 14:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Szczerze? Nie ma to być d... | LouriOpiekun BiblioNETki
"Postulują rozwiązania kłócące się z założeniami religii chrześcijańskiej" - no i właśnie, diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach, a w twojej wypowiedzi znajduje się odpowiedź na wątpliwości autorki czytatki. Jeśli coś się kłóci z założeniami religii chrześcijańskiej, to raczej nie powinno funkcjonować z przymiotnikiem "katolicki", więc teraz pytanie - czy coś jest takiego w feminizmie, co się kłóci z ww? Jeśli nie, to spoko, ale coś mi mówi, że kłóci się i to całkiem sporo ;)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 05.06.2015 15:29 napisał(a):
Odpowiedź na: "Postulują rozwiązania kł... | Szeba
Ależ oczywiście! Nie oznacza to jednak wg mnie, że feminizm zawiera jedynie postulaty i poglądy niekatolickie bądź stojące w relacji do wiary/etyki. Ostatecznie dezyderat parytetów płciowych niezależnie od swej sensowności ma się nijak do poglądów religijnych, chyba, że żądamy parytetu płciowego w Trójcy Świętej ;)
Użytkownik: Agnieszka-M4 05.06.2015 20:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ oczywiście! Nie ozna... | LouriOpiekun BiblioNETki
No i myślę, że wszystko po prostu rozbija się o to, jak rozumiemy i definiujemy pojęcie feminizm.

A jeśli chodzi o parytet w Trójcy Świętej - skoro Bóg (zarówno Ojciec, jak i Syn, jak i Duch Święty) jest duchem, to nie ma płci :) Na szczęście chyba, bo w ten sposób sprawa jest rozwiązana :)
Użytkownik: Szeba 05.06.2015 22:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ oczywiście! Nie ozna... | LouriOpiekun BiblioNETki
Ach, czyli znów wybieramy co nam się podoba, a co nie, czy może znów czegoś nie zrozumiałam?
Ja w każdym razie starałam się tym razem wyrazić bardzo precyzyjnie, zawęzić się do jednej jedynej konkretnej kwestii i oczywistości... Cóż, myślałam, że się udało ;)

Przy okazji jeszcze - ciekawe, że zwykle pada, że wszystko zależy od tego jak rozumiemy, czy definiujemy feminizm, natomiast rozumienia i definicji katolicyzmu nikt w wątpliwość nie stawia? Wydawałoby się jednak, że kto żyje w Polsce ma świadomość, że i jedno i drugie wiele wiele osób bierze sobie jak im się podoba.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 06.06.2015 00:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach, czyli znów wybieramy... | Szeba
Niezupełnie - moim zdaniem feminizm (podobnie jak wiele zjawisk złożonych, jak miłość, lewicowość/prawicowość/libertarianizm, zdrowy tryb życia, tolerancja, gust) jest zjawiskiem niejednorodnym, niemożliwym do ostrego zdefiniowania i posiadającym "stopnie" bądź "odłamy", charakteryzujące się między innymi relacją (i stopniem jej radykalności) do zagadnień istotnych, drażliwych, dychotomizujących debatę. Z katolicyzmem jest podobnie, jednak jest on ujęty w ramy instytucjonalne, których zbyt dalekie przekroczenie i niechęć do odstąpienia od poglądów stojących w jawnej opozycji wobec (zazwyczaj spisanych i uzualnych) głównych zasad skutkować może jedynie schizmą. Która zresztą wielokrotnie się zdarzała! Feminizm (chyba, nie jestem specjalistą) nie posiada tak ściśle zakreślonych granic ani skalibrowanych kierunków zainteresowania, jednak zapewne da się wyznaczyć pewne punkty stałe bądź rozstaje doktryny. Dlatego moim zdaniem można próbować określić pewną podgrupę feministek, która posiada największą część wspólną idei z KK (przy czym niektóre są konieczne, choć niewystarczające, jak np. wiara w Boga). I owa grupa - jakkolwiek możliwe że nie tylko nieformalna, ale wręcz niewyodrębniona! - może pretendować do miana "katolickiego feminizmu".

"Wydawałoby się jednak, że kto żyje w Polsce ma świadomość, że i jedno i drugie wiele wiele osób bierze sobie jak im się podoba."
Cóż, przychodzi mi jedynie na myśl rzec "no true Scottman"! ;) Nie żyjemy (mimo mego powyższego wywodu) w świecie idealnych, ostrych definicji i faktów społecznych, dodatkowo nikt nie jest w pełni racjonalny, konsekwentny oraz bezkompromisowy w swych poglądach i postępowaniu. Stoję na stanowisku, iż doktryna etyki katolickiej definiuje asymptotę "świętości", która ma wyznaczać jedynie kierunek działania i zawracać z przeciwbieżnej drogi tych, którzy chcą jeszcze słuchać napomnień. Kościół nigdy nie postulował, iż członkami jego są lub mogą być jedynie osoby nieskazitelne - stara się być raczej instytucją poprawy niż gablotą osiągnięć.

Dobra, rozpisałem się, więc krótko na koniec - katolicki feminizm i KK to w moim pojęciu związek możliwy, ale na zasadach dobrowolności zawierania małżeństwa: obie strony uznają, że im ze sobą po drodze, i jakkolwiek dopuszczają kłótnie, to zawsze starają się szukać dobra wspólnego. Jeżeli KTÓRAKOLWIEK ze stron uważa, iż z drugą nie da się współżyć - musi zrezygnować niestety z postulatu możności stworzenia prawdziwego związku (przy zachowaniu istotowej odrębności) - i wówczas feminizm nie będzie miał na nazwisko "katolicki" (co mogłoby zbudować furtkę otwartości w KK), a Kościół pozbawiłby się koneksji w towarzystwie dotychczas go kontestującym.
Użytkownik: Agnieszka-M4 06.06.2015 07:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Niezupełnie - moim zdanie... | LouriOpiekun BiblioNETki
To porównanie do dobrowolnego małżeństwa bardzo mi się podoba :)
Użytkownik: Szeba 30.08.2015 11:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Niezupełnie - moim zdanie... | LouriOpiekun BiblioNETki

Och, w taki sposób można podchodzić do wszystkiego i też będzie ok, bo wszystko na świecie jest przecież takie złożone, niejednoznaczne, trudne i skomplikowane... Czyli mętne, rozmyte i nijakie - relatywne, bez stałych?

Musiałam sobie przypomnieć komentarze w tym wątku, moje też i cóż, nadal się ze sobą zgadzam, nie skreśliłabym żadnego słowa, tzn. w feminizm katolicki nie wierzę ;)
Odnośnie definicji - po coś się je jednak tworzy? Dlaczego nie mamy za bardzo wątpliwości w kwestii np. wegetarianizmu? Oczywiście, znam wegetarian, którzy raz w tygodniu jedzą schabowego, bo u mamy, przecież nie odmówią, ale należałoby się na ich miejscu spodziewać w związku z tym adekwatnego potraktowania przez otoczenie, co najmniej kpiny, jak sądzę, choć rzecz jasna jest wolność idei itp. i można i tak.

Powtórzę, problemem zawsze jest czynnik ludzki, który nagina sobie wszystko - cokolwiek i jak tylko może, a może dużo, oj dużo i dużo potrafi. Nie potępiam, ale nie mam ochoty i zamiaru przyswajać sobie też wszystkiego, co tylko da się upchnąć do worka i wkładać tego jak leci do mojego "świata" ;)
Użytkownik: Agnieszka-M4 06.06.2015 07:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach, czyli znów wybieramy... | Szeba
Powiem ci, że sama byłam zaskoczona stopniem skomplikowania pojęcia feminizm. Jeśli na przykład rzucisz okiem na Wikipedię (ok, źródło nie najwyższych lotów, ale jest tu akurat dobrym przykładem), to spotkasz takie zdanie: "Chrześcijaństwo feministyczne nie jest tożsame z feminizmem chrześcijańskim, który nie jest teologią, często jest odrzucany przez chrześcijan feministycznych oraz określany jako "współczesna ideologia". A to tylko jeden z wielu przykładów...

Nawet jeśli gdzieś tam w encyklopediach jest określona definicja feminizmu, to problem polega na tym, że i tak każdy rozumie pod tym pojęciem coś innego. Ten relatywizm nie jest więc moim wymysłem, tylko raczej efektem tego, że to pojęcie tak funkcjonuje w społeczeństwie.

Poza tym pytania o definicję katolicyzmu też powstawały i powstają. Efektem tych pytań jest istnienie różnych Kościołów chrześcijańskich.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 08.07.2015 08:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach, czyli znów wybieramy... | Szeba
Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać, bo świetnie się wpasowuje w dyskusję fragment z książki Lemingi: Młodzi, wykształceni i z wielkich ośrodków (< praca zbiorowa / wielu autorów >) :

"- Cipka*, baristo. Czy nadal masz jakieś nadzieje związane z papieżem Franciszkiem?
- Cipka, Redakcjo. Wciąż mam nadzieję, że będzie to przełomowy pontyfikat. Chciałbym, żeby papież otworzył Church na możliwość zawierania kościelnych ślubów przez pary tożsame płciowo. Interesuje mnie również kwestia kapłaństwa waginopozytywnych osób oraz likwidacja celibatu, który według badań lewicowych intelektualistów prowadzi do pedofilii.
- Baristo, czyżbyś angażował się w churching?
- E, no nie. To nie tak. Mnie tam churching na co dzień nie interesuje. Po prostu zabieram głos, bo uważam, że Kościół powinien szanować ten mój głos, zwłaszcza, że jestem głosem z zewnątrz.
- Czyli, baristo, churching będzie ewoluował w kierunku, jakiego oczekujemy w naszym modnych churchingowym niezaangażowaniu, ale sami nie chcemy mieć z churchingiem nic wspólnego?
- Owszem, ale też musimy stać na straży tych, których churching dyskryminuje. To jest tak, że on tam ma jakieś swoje własne przepisy, ale powinien je dostosować do obecnych trendów, sprostać wyzwaniom współczesnego świata.
- A dlaczego powinien?
- Bo tego chcemy, Redakcjo, i nam się należy. Zwróćcie uwagę, że Kościół jest patriarchalny. Choćby z tego powodu musimy dążyć do reformy.
- A kiedy już będzie ta reforma?
- To fajnie, xD, będzie churching otwarty na wszystkich, niedyskryminacyjny, niewykluczający i niestawiający nikomu wymagań. Tak naprawdę działamy nawet w interesie katofashystów.
- I obecny papież to zrobi? Przez ten rok coś zrobił?
- (...) Nie zrobił, ale oczekujemy tego od niego z pogodną ufnością, xD, i ten rok na pewno będzie przełomowy. Marzy mi się, aby wszyscy ludzie na całym świecie mogli przegłosować zmiany w Biblii, dostosować ją do obecnych trendów, zawrzeć w niej nowe przepisy. Nowoczesny churching może polegać na tym samym, co nowoczesny patriotyzm: tu skasujemy bilet, tam posegregujemy śmieci. I wszyscy będą zadowoleni, xD."



* "-Cipka, kolektywie - pozdrowiliśmy kolektyw, w sposób neutralny genderowo, pokazując, że nie straszna nam wagina, nie jesteśmy przecież jakimiś podkarpackimi ciemniakami, którzy boją się cipki, tylko radośnie promujemy pozytywne podejście do kobiecych genitaliów, jak oczekują tego od nas frendziary feministki."
Użytkownik: Szeba 08.07.2015 08:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepraszam, ale nie mogę... | LouriOpiekun BiblioNETki


Szczerze, to nie wiem ani co to, ani po jakiemu to; nie interesują mnie takie teksty, książki itp. Ale dobrze, że przypomniałeś temat, bo miałam do niego wrócić i zapomniałam. W wolniejszej chwili odpowiem. Na pewno ;)
Użytkownik: misiak297 08.07.2015 08:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepraszam, ale nie mogę... | LouriOpiekun BiblioNETki
Fajny ten fragment, Louri. Trochę prześmiewczy, ale ja będę absolutnie poważny - dlaczego wielu ludzi, nawet wierzących, często katolików, nie chce mieć z "churchingiem" nic wspólnego? Niech to będzie pytanie retoryczne, bo nie chciałbym wszczynać politycznych dyskusji.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 08.07.2015 08:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Fajny ten fragment, Louri... | misiak297
Nie wahaj się wszczynać dyskusji, ostatnio BNetka tak się ożywiła, że będzie to jak najbardziej na miejscu ;)

Rozumiem Twoje pytanie i wskazanie dylematu - ale właśnie o to chodzi, aby podejść do tego poważnie, z szacunkiem i konstruktywnie. Ww. książka jest cała utrzymana w takim satyrycznym tonie, i wyśmiewa właśnie owe "lemingi" - tych, którzy bezkrytycznie przyjmują "nowoczesną, postępową" postawę. Miałem napisać reckę, ale przez 3 tygodnie nie miałem książki w ręku i musiałbym czytać ponownie :/ Więc tylko parę moich notek na jej temat - może Ty lub ktoś więcej się zainteresuje:

bohaterowie tropią i zwalczają nietolerancję, homofobię, patriotyzm-fashyzm-rasizm-gatunkizm, churching, kaczyzm (odsuwają PIS od władzy), opresywny podkarpacki patriarchat i model rodziny;
stają w obronie "prawa, nie towaru", wege, dekonstruują, itd. Oczywiście wszystko to w stylu "co mówią postępowe media/gremia/osoby". Książka zdaje się być rozpolitykowana, ale to mylne wrażenie, w istocie piętnowane jest pieniactwo, hipokryzja i zadufanie (~pełne wyższości wyroki tych, którzy imputują sobie lepszą moralność) ciemniaków, którzy mają się za oświeconych - czyniących broń ze swej ignorancji.
Użytkownik: Agnieszka-M4 08.07.2015 09:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wahaj się wszczynać d... | LouriOpiekun BiblioNETki
Obawiam się, że żyłam w jakiejś kulturowo-polityczno-społecznej nieświadomości do tej pory :D To już nie używa się pojęcia "faszyzm" tylko "fashyzm"? Gatunkizm? "Opresywny podkarpacki patriarchat"? No proszę, a ja myślałam, że hasło "Kinder, Küche, Kirche" to raczej na Śląsku :D
Użytkownik: Agnieszka-M4 08.07.2015 09:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Fajny ten fragment, Louri... | misiak297
A co dokładnie masz, Misiaku, na myśli pod pojęciem "churching"? Z tego, co kojarzę, chodzi o wybieranie (szczególnie na niedzielną mszę) różnych kościołów (parafii) a nie swojej własnej, a decyduje o tym np. brak kazania albo krótsze kazanie.
Użytkownik: misiak297 08.07.2015 10:18 napisał(a):
Odpowiedź na: A co dokładnie masz, Misi... | Agnieszka-M4
Z kontekstu w cytacie przytoczonym przez Louriego wywnioskowałem, że chodzi o przemiany kościoła - ale oczywiście mogę się mylić, racja jest zapewne po Twojej stronie.
Użytkownik: Agnieszka-M4 08.07.2015 10:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Z kontekstu w cytacie prz... | misiak297
Pytam po prostu dlatego, że różne pojęcia (w tym i feminizm) są używane w tak różnych kontekstach, że zanim zacznę się o coś wykłócać :D to wolę mieć jasność, o co chodzi. (Z tym wykłócaniem to oczywiście żart...).

Poza tym jedno znaczenie z drugim może być związane: ktoś wybiera sobie dany kościół (parafię), ponieważ tam głosi kazania ksiądz uważany za "postępowego" (cokolwiek to znaczy), a nie nudny, "zacofany" proboszcz.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 08.07.2015 11:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Z kontekstu w cytacie prz... | misiak297
Spieszę z wyjaśnieniami (starając się równocześnie odpowiedzieć na Twoje wątpliwości dotyczące kulturowo-polityczno-społecznej nieświadomości, Agnieszko):

w "Lemingach" jest wiele słów funkcjonujących szczególnie w pewnych obszarach internetu, ale dość dobrze oddaje to artykuł http://www.uwazamrze.pl/artykul/909451/alfabet-leminga , natomiast w kontekście "churchingu" właściwszy jest tekst z http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Leming_%28osob​a%29 (wskazane duże przymrużenie oka): "Leming brzydzi się religią, bo religia to mohery, a w telewizji wyraźnie powiedziano mu, że mohery należy tępić i na wszelki wypadek zabierać im dowód. Mimo to leming nie ma odwagi zaprzestać chodzenia do kościoła, bo by rodzice go wydziedziczyli. Za to przynajmniej ponarzeka sobie na Rydzyka i jego imperium w domu. A potem pójdzie pomodlić się do swojego jedynego prawdziwego boga – TVN-u, w specjalnej kapliczce uczynionej z telewizora. Fenomen uwielbienia dla TVN-u jest wciąż obiektem badań naukowców. Jak do tej pory udało się postawić tezę, że telewizja ta podaje proste odpowiedzi na pytania o życie, wszechświat i całą resztę."

"churching" oznacza po prostu aktywność związaną z Kościołem i religijnością, która budzi odrazę "lemingów" "bo tak" - natomiast wyżej cytowany obszerny fragment z książki "Lemingi" w satyryczny i przejaskrawiony sposób pokazuje pewnego sortu niekonsekwencję oraz sposób myślenia pewnej części przeciwników instytucji KK.

Aby wyjaśnić jeszcze mocniej, to tekst ten był nawiązaniem do fragmentu mojej wypowiedzi, później zacytowanego przez Szebę:
[feministki] "Postulują rozwiązania kłócące się z założeniami religii chrześcijańskiej", oraz z wypowiedzi Szeby:
"czyli znów wybieramy co nam się podoba, a co nie" - cytat z "Lemingów" dobrze moim zdaniem obrazuje proces owego "wyboru" pasujących komuś fragmentów kultu i sofizmaty stojące za nawoływaniem do reform w Kościele.

Przy okazji takie rozumienie dobierania sobie elementów kultu ciekawie opisane jest w Supermarket kultury: Kultura globalna a tożsamość jednostki (Mathews Gordon)


A "postępowy" nie oznacza tu kogoś nowoczesnego w pozytywnym sensie, lecz osobę nakazującą wszystkim wokół porzucenie dotychczasowych przekonań, na rzecz skrajnej liberalizacji (zlewicowaniu) poglądów, zasad moralnych oraz gustu, przy równoczesnym przejściu do ofensywy przeciw tym, którzy wolą pozostać nonkonformistami.
Użytkownik: Agnieszka-M4 08.07.2015 12:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Spieszę z wyjaśnieniami (... | LouriOpiekun BiblioNETki
Po pierwsze. Louri, poprzez swoją wypowiedź i cytat z Nonsensopedii w znaczący sposób przyczyniłeś się do poprawy mojego humoru w dniu dzisiejszym :D Za co przesyłam niskie ukłony i ogromne podziękowania :D Przyznam, że świat lemingów jest dla mnie tak samo nieodkryty i tajemniczy, jak jakaś odległa planeta...

Po drugie, ja już zaczynam się gubić w nazewnictwie i terminologii... Powiedzcie mi w takim razie, jak mam nazwać samą siebie na podstawie dwóch zasadniczych przesłanek:

A. Uważam się za osobę wierzącą -> wierzę w dogmaty przyjmowane przez Kościół rzymskokatolicki -> w tym zakresie nie dokonuję żadnego "przeglądu", co wybrać, a co nie (choć przyznam, że że nad pewnymi rzeczami zastanawiam się i rozmyślam, ale w końcu - jak wierzę - po to Bóg dał mi coś takiego jak rozum).

B. W zakresie praktyk, które w katolicyzmie NIE są dogmatem, ale efektem utartego zwyczaju i tradycji, pewne rzeczy są dla mnie trudne do zaakceptowania. Zaczęło się od sprawy sytuacji kobiet, ale przecież równie dobrze można by tu wrzucić i inne rzeczy. Uważam, że w tym zakresie Kościołowi przydałyby się pewne zmiany, przy czym - podkreślam - nie chodzi tu o reformy, które stałyby w sprzeczności z dogmatami.

To kim ja w końcu jestem? Bo z punktu A wynika, że jestem jakąś zacofaną, ciemną babą, a z punktu B, że jestem "postępową" feministką o lewackich (nie lewicowych! Lewackich!) poglądach. Chyba mam problemy z tożsamością... :D
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 08.07.2015 12:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Po pierwsze. Louri, poprz... | Agnieszka-M4
Bardzo mi miło :)

Co do samookreślenia... hmm, punkt A. jest u Ciebie słabszy nawet niż u mnie (ja mam więcej wątpliwości i spieram się z osobami o pewnym obrazie świata oraz Boga), choć wśród moich znajomych mieszczę się raczej bliżej Kościoła niż dalej (ale bez przesady, mam także naprawdę "świętojebliwych" przyjaciół ;) ). Co do B to dawno temu już ukułem sobie takie powiedzenie "wiara i kult nie są tożsame, wiara pochodzi od Boga, kult od człowieka". Ale na pewno krytyka elementów rytuału nie jest tożsame z lewicowym poglądem - w końcu Vaticanum II zrewolucjonizował kult generalnie :)
Użytkownik: Agella 27.07.2015 02:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Po pierwsze. Louri, poprz... | Agnieszka-M4
Jakby to powiedzieli w amerykańskim serialu: "Witaj w klubie". Na własny użytek wymyśliłam określenie "liberalna chrześcijanka". Bardzo ciekawa dyskusja. Pozdrawiam
Użytkownik: Agnieszka-M4 05.06.2015 20:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Szczerze? Nie ma to być d... | LouriOpiekun BiblioNETki
Od razu powiem tak - absolutnie nie mam nastawienia antyklerykalnego i staram się unikać wrzucania wszystkich księży do jednego worka. Fakt, że inaczej funkcjonuje pod tym względem miasto, inaczej wieś, chociaż przyznam, że nie spotkałam się jeszcze z aż tak silnym wpływem pań na proboszczów. Ale jeśli mówisz, że znasz takie sytuacje, to znaczy, że do nich dochodzi - co swoją drogą jest ciekawe :) Mieszkam teraz na wsi i tutaj "kult" księdza proboszcza jest naprawdę zauważalny :) Z różnicą pokoleniową też się zgodzę, a nawet znam parę przypadków, kiedy wielu młodych księży nie może pogodzić się z dość (według nich) skostniałą strukturą tworzoną przez starsze pokolenie.

Ale już z kultem maryjnym jako zwycięstwem kobiet polemizowałabym... Kult maryjny istniał w Kościele chyba od zawsze, a nie zmieniało to sposobu patrzenia na kobietę choćby przez średniowiecznych teologów (Tomasz z Akwinu). Poza tym mam wrażenie, że Kościół promuje tylko i wyłącznie takie kobiety, które są matkami i to najlepiej przynajmniej pięciorga dzieci, i są - jak Maryja - służebnicami. A co z kobietami, które realizują się w inny sposób? Uważam, że Kościół traktuje je jako kobiety niepełnowartościowe.
Użytkownik: Sznajper 05.06.2015 08:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Błąka mi się od dawna po ... | Agnieszka-M4
Za papieża Franciszka chyba łatwiej jest być katolicką feministką.
Dwa lata temu głośna była sprawa amerykańskich zakonnic, wśród których przeprowadzana była w latach 2009-2012 wizytacja zarządzona przez Benedykta XVI. Rok później Kongregacja Nauki i Wiary zarzuciła amerykańskim zakonom żeńskim "skrajny feminizm" i "laicką mentalność", ale już w grudniu 2014 r. raport końcowy z wizytacji pozbawiony był jakichkolwiek uwag krytycznych.

Więcej szczegółów TUTAJ.
Użytkownik: Sznajper 05.06.2015 08:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Za papieża Franciszka chy... | Sznajper
Chyba się pospieszyłem z komentarzem, bo nie doczytałem, że spór amerykańskich zakonnic z Watykanem trwa nadal: http://pl.radiovaticana.va/news/2015/05/16/ameryka​%C5%84skie_zakonnice_zn%C3%B3w_otwieraj%C4%85_pole​mik%C4%99_z_watykanem/1144650
Użytkownik: Agnieszka-M4 05.06.2015 20:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba się pospieszyłem z ... | Sznajper
Słyszałam o tej sprawie, choć przyznam, że nie znam jej w szczegółach. Mam wrażenie jednak, że tamte siostry już lekko - że tak powiem - przegięły. Chociaż tu znów problem - gdzie pojawia się ta granica "przegięcia", tzn. faktycznego przechylenia szali ze strony katolickiej na stronę bardziej skrajnego feminizmu?
Użytkownik: jelonka 05.06.2015 10:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Błąka mi się od dawna po ... | Agnieszka-M4
Podrzucę dwie książki
polska klasyka tematu Milcząca obecność: O roli kobiety w Kościele (Adamiak Elżbieta)
i nowość Krytyki Politycznej: http://www.krytykapolityczna.pl/wydawnictwo/koscio​l-kobiet
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 05.06.2015 10:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Podrzucę dwie książki po... | jelonka
to i ja podrzucę, a propos kobiet w życiu publicznym:

Kobieta w czasach katedr (Pernoud Régine)

;)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 28.07.2015 13:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Błąka mi się od dawna po ... | Agnieszka-M4
Dodałem dziś taką książkę z 2008 roku, która może dawać odpowiedź na wszystkie Twoje pytania w tym temacie: Kobiety w Chrystusie: W stronę nowego feminizmu (antologia; Schumacher Michele M., Allen Prudence, Gerl-Falkovitz Hanna Barbara i inni) (nota wydawcy w poczekalni)

:)
Użytkownik: Agnieszka-M4 28.07.2015 15:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Dodałem dziś taką książkę... | LouriOpiekun BiblioNETki
Super! Do schowka. Dzięki!
Użytkownik: Agnieszka-M4 31.07.2015 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Dodałem dziś taką książkę... | LouriOpiekun BiblioNETki
Kupiłam, dzisiaj otrzymałam przesyłkę, postaram się jeszcze w sierpniu przeczytać, bo ciekawa jestem tej książki.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 31.07.2015 20:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Kupiłam, dzisiaj otrzymał... | Agnieszka-M4
A ja jestem bardzo ciekaw Twoich wrażeń i wniosków z książki - czy ktoś z nas szedł podobnym tropem? Oby tylko się nie okazało, że wpędziłem Cię w maliny jakimś gniotem ;)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 22.12.2015 10:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Kupiłam, dzisiaj otrzymał... | Agnieszka-M4
Widzę, że jeszcze trochę się zejdzie, choć sierpień kilka dni temu minął ;)

Dorzucę Ci jeszcze ciekawy tekst ks. Marka Dziewieckiego "„Feminizm katolicki” i rola kobiety w Kościele" z bibliografii do Kościół: Stereotypy, uprzedzenia, manipulacje (antologia; Przeciszewski Marcin, Tomasik Krzysztof, Królak Tomasz i inni) :
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/md_femkat.​html
Użytkownik: Agnieszka-M4 22.12.2015 22:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzę, że jeszcze trochę ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Dziękuję za "polecankę" i za link - kiedyś już chyba czytałam ten tekst, choć muszę przyznać, że poglądy autora nieszczególnie poważam. A co do sierpnia... Cóż, czasami jest tak, że można czytać dziesiątki książek miesięcznie, czasami... nawet jednej :( Pozdrawiam i życzę spokojnych Świąt!
Użytkownik: Rbit 26.08.2015 09:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Błąka mi się od dawna po ... | Agnieszka-M4
Uzupełniam propozycje:
Kościół kobiet (Radzik Zuzanna)
Feminizm - antyfeminizm: Kobieta w Kościele (Petry-Mroczkowska Joanna)
Elizabeth Johnson "She Who Is: The Mystery of God in Feminist Theological Discourse" (por. wywiad "Wyrażać sprzeciw, trwając w Kościele": http://www.miesiecznik.znak.com.pl/1059/calosc/wyr​azac-sprzeciw-trwajac-w-kosciele )
Przy okazji można zerknąć do wpisów pań: Connolly Anna , Petry-Mroczkowska Joanna czy Wiater Elżbieta na blogu teologicznym Kleofas (http://teologia.deon.pl/ )
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: