Dodany: 29.05.2015 18:54|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Książka: Balsamiarka
Kawczyńska Izabela

2 osoby polecają ten tekst.

Życie, które jest śmiercią


Recenzent: Iwona Banach

Ta książka to opowieść o śmierci, albo właściwie o życiu, które jest śmiercią, ale które życie śmiercią nie jest? Każde jest bardziej lub mniej świadomym, codziennym umieraniem, ale w śmierci nie ma życia, tylko zapomnienie, chwilowe odwrócenie od niej wzroku daje nam namiastkę jakiegoś szczęścia, jakiejś przyszłości, jakiegoś dążenia, inaczej można by zwariować.

Bohaterka tej książki jest skrajnie samoświadoma. Widzi rzeczy takimi jakie są, nie okrasza ich patosem, nie usprawiedliwia, nie odwraca wzroku. Zaleta to czy wada? Trudno powiedzieć. Nie wiem jak to jest, ale kiedy kupując w sklepie zupełnie bezosobową szynkę, czy karkówkę, nie widzę zwierzęcia, które zabito, bym mogła to zjeść, choć nieraz patrząc na ladę chłodniczą widzę setki zamordowanych żywych istot, które zabito przecież nie z głodu, a dla zysku. Tysiące skrzydełek, nóżek, serduszek... I to wszystko na jednej ladzie. Potworne marnotrawstwo i okrucieństwo. Nie jestem weganką i pewnie nie umiałabym nią być, a jednak jestem przeciw zabijaniu. Hipokryzja? Właśnie tak, wygodna hipokryzja, której nie ma w bohaterce Balsamiarki. Ona wszystko rozumie dosłownie. Odczuwa dosłownie, widzi takie jakim jest.

My, na nasze szczęście, tego nie umiemy, albo tylko nie chcemy umieć.
Nie nazwałabym jej neurotyczką, ani nie zwaliłabym wszystkich win tego świata na wychowanie w domu pozbawionym miłości. Owszem, każda z tych diagnoz może jest w jakiś sposób prawdziwa, ale nie do końca. Neurotyk wciąż się czymś martwi. Często miewa napady lęku, bez konkretnej przyczyny. Potrzebuje ciągłej akceptacji, wynikającej z deficytów w sferze miłości. Bohaterka właściwie się nie boi, nie zabiega o akceptację, ona jest ciekawa jak działa świat. Jako dziecko bierze dosłownie to co mówią jej rodzice i babka, co jest u dzieci całkiem naturalne, a że i rodzice i babka nie odnajdują się w swoich rolach wychowawczych, to przecież nie jest przypadek odosobniony. Dorośli często nie zdają sobie sprawy z tego jak reaguje umysł dziecka.

Autorka aż razi dosłownością, ale ta dosłowność jest prawdziwa. Nazywa rzeczy po imieniu, jakby chciała sprawdzić, czy kogoś to obruszy, albo obrazi. Jakby chciała zawołać, otwórzcie oczy, świat nie jest taki milutki jakim go widzimy.

Wybiera smakowite tematy, takie, które z pewnością poruszą najgłębsze struny w czytelniku jak choćby masturbacja, szpital psychiatryczny, śmierć, aborcja, choroba, szaleństwo, cały ten ukryty świat, o którym wiemy, że istnieje, ale nie chcemy go widzieć. Ma nas nie dotyczyć. To jest świat innych ludzi. Nie jest nasz. My jesteśmy ponadto, albo obok tego.

Bo to jest tabu, które bardzo mocno trzyma się w naszym, i nie tylko naszym życiu. Właściwie mało jest dziedzin życia, o ile takowe istnieją, gdzie nie znajdziemy takich tematów, albo takich sytuacji, o których po prostu się nie mówi. Wszyscy je znamy i w większości przestrzegamy tej swoistej zmowy milczenia, choćby dla własnego świętego spokoju.
Autorka wszystkie je narusza co trochę szokuje, ale nie robi tego dla samego szokowania, robi to tylko dlatego, żeby pokazać pewne rzeczy od środka. Pokazać jak działa dziecko, mały człowiek, któremu nie wszystko i nie w każdy sposób powinno się mówić, któremu należy tłumaczyć, a nie zakazywać, do którego nie docierają dorosłe argumenty, choćby tylko dlatego, że nie jest dorosły. Pokazuje szaleństwo, które nie jest wyborem.
Pokazuje normalność, która wcale normalna nie jest, ale my wszyscy uciekamy w ułudę, bo ta ułuda jest nam potrzebna do życia. Inaczej nie potrafimy funkcjonować, musimy zrozumieć świat, którego przecież zrozumień się nie da. Więc uciekamy. Zamykamy oczy, odwracamy głowy, odwracamy je od kalectwa, choroby, śmierci, od wszystkiego co może w naszym mniemaniu, w podświadomości skazić naszą normalność, nasze szczęście.

„Weź zatem wszechświat i rozgnieć go na najdrobniejszy pył, przesiej przez najdrobniejsze sito, a potem pokaż mi chociaż jeden atom sprawiedliwości, jedną molekułę miłosierdzia, a jednak(...) A jednak działacie, jak gdyby istniał jakiś idealny porządek świata, jak gdyby była we wszechświecie jakaś... Jakaś słuszność, według której można go oceniać” pisze Terry Pratchett w Wiedźmikołaju.

I właśnie ten porządek świata, to uporządkowane bytowanie, które często trudno nazwać życiem autorka odziera z blichtru, wywraca do góry nogami i pokazuje wcale nie w krzywym zwierciadle, ale w prawdziwym świetle. Pokazuje samotność, która jest naprawdę samotna, macierzyństwo, które tylko z nazwy jest macierzyństwem, wszechobecną powierzchowną religijność, tysiące małych i większych codziennych tabu, złośliwość i głupotę oraz odczłowieczenie. Znieczulicę, która tak naprawdę ułatwia życie.

„Balsamiarka” jest książką trudną i wcale nie chodzi o dość makabryczne sceny, podane w bardzo dosłowny sposób, albo o często soczysty, ale za to bardzo prawdziwy język, chodzi raczej o wrażliwość. Te sceny i język służą pokazaniu świata i ludzi, a nie epatowaniu makabrą. Pokazują, że każdy w gruncie rzeczy jest sam i sam musi się zmagać ze swoim życiem, jakimkolwiek by nie było. Czytelnik nieprzygotowany na postawienie śmierci w centrum wszechświata bohaterki, może przeżyć swoisty szok, bo to właśnie śmierć staje się dla niej punktem odniesienia i zrozumienia, dążeniem i oczekiwaniem. Jest wszechobecna. Zaprzecza temu obrazowi świata, który sobie kreujemy starając się żyć póki się da jak w kokonie ze sztucznych uśmiechów, miłych słów i wyobrażeń.

Cóż mogę powiedzieć. Polecam, bo warto. Paskudnie trudna i fantastycznie wciągająca, książka do której będzie się wracać, bo kiedy minie pierwsze zdziwienie graniczące z szokiem, wszystko staje się prawdziwe, prawdopodobne i logiczne.

Nie jest to powieść, w której specjalnie liczy się sama akcja, ale to co obok niej. Ważne są obrazy, przemyślenia i atmosfera. Oraz oczywiście bohaterka. Odnalazłam w niej wiele z siebie. Nie piszę tego, żeby szokować. Nie posunęłabym się aż tak daleko, ale jednak stała mi się bardzo bliska, choć ja sama jestem z pewnością mniej wrażliwa i samoświadoma.


Ocena recenzenta: 5.5/6



Autor: Izabela Kawczyńska
Tytuł: Balsamiarka
Wydawnictwo: Videograf, 2015
Liczba stron: 390


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2247
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: