Nie udało nam się dobić do "dwudziestki". W dniu dzisiejszym prezentujemy siedemnastą listę przebojów Biblionetkowiczów i wszystko wskazuje na to, że będzie ona listą ostatnią (w prywatnych wiadomościach – pustki). Prawdę powiedziawszy, to i tak więcej, niż się spodziewaliśmy, ale... apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Ostatnia lista jest drugim występem ketyow. Tym razem sprezentował nam listę tematyczną – wszystkie książki należą do nurtu fantastycznego. Żeby nie przedłużać, oddajemy głos twórcy listy:
"A jednak chęć zrobienia listy SF wygrała u mnie z leniem. Część z niżej wymienionych książek czytałem dość dawno temu i szczegóły fabularne mam już zamazane, przepraszam więc za potencjalne potknięcia. Jeśli jednak tytuły aż tak wyryły się w pamięci , to najwyraźniej po prostu są tego warte. Celowo pomijam najczęściej wskazywane pozycje, czyli »Władcę Pierścieni«, »Diunę«, a także Lema i Zajdla. Lista jest za krótka, żeby wszystko zmieścić, wrzuciłem więc w ich miejsce nieco mniej popularne tytuły".
1. Miasto i gwiazdy (Clarke Arthur C. (Clarke Arthur Charles)) - tytuł już parokrotnie wymieniany w ostatnim czasie i nie bez powodu. Zdecydowanie jedno z najciekawszych dzieł Clarke'a. Bardzo daleka przyszłość, w której ludzkość jaką znamy już praktycznie wyginęła. Mamy tu dwie jednak utopie, które dla siebie wzajemnie są antyutopiami - co wywiera mocny nacisk na ukazanie tego, że miano utopii jest tak naprawdę mocno umowne i zależy od naszego własnego punktu siedzenia. Wciąga przeogromnie, bo historia ludzkości owiana jest tajemnicą, którą będziemy odkrywać razem z głównym bohaterem. A sięga ona nie tylko czasu, ale i gwiazd...
2. Ubik (Dick Philip K. (Dick Philip Kindred)) - autor i tytuł, których chyba żadnemu miłośnikowi SF nie trzeba przedstawiać. Jedna z tych książek, których nigdy w pełni nie rozumiemy, które zawsze pozostają zagadką, nawet odkrywając przed nami swoje wszystkie karty. W tym wypadku niedopowiedzenia nie pozostawiają jednak negatywnego posmaku (a pamiętacie chyba zakończenie Lostów?). Najlepszym porównaniem jakie przychodzi mi do głowy, kiedy chciałbym określić jak wygląda fabuła tej powieści, jest wstęga Möbiusa. Nie wiadomo w którym miejscu iluzja staje się rzeczywistością, nie wiadomo kiedy rzeczywistość zaczyna być iluzją. Zakończenie jest jednym z najlepszych jakie znam i pozostawię nad nim zasłonę milczenia. Fanom polecam też mocno "Trzy stygmaty Palmera Eldritcha" (wielu stawia ją ponad Ubikiem, jest też chyba łatwiejsza w odbiorze), a fanom podróży w czasie "Dr Futurity" (piękne paradoksy czasowe!), choć ta ostatnia jest często negatywnie oceniana (jak wszystko ze skomplikowanymi podróżami w czasie?).
3. Accelerando (Stross Charles) - książka przez jednego z naszych użytkowników została określona jako "Porno dla informatyka i futurologa" i nie spotkałem się nigdy z lepszym określeniem. W przeciwieństwie do wyżej wymienionych, dorwanie tej książki nawet na allegro jest bardzo trudne (i drogie), a MAG niestety nie zamierza jej wznawiać. Jeśli chodzi o czytających ebooki w oryginale, to jakiś czas temu autor na swojej stronie udostępniał ją za darmo. W każdym razie warto, bo... to po prostu jest najdalej idąca wizja przyszłości z jaką się spotkałem. Posthumanizm pełną gębą: kopiowanie osobowości do komputerowych symulacji, będących dalekim przedłużeniem znanego wszystkim Matrixa; posiadanie wielu jednocześnie "żyjących" kopii własnej osobowości; kosmiczne podróże w postaci bitów informacji zamiast fizycznych powłok cielesnych - książka jest po prostu prawdziwie nowożytną SF, która przestaje powielać stare schematy i stara się zbudować nową wizję tego co prawdopodobne, w oparciu o aktualną wiedzę. Fabuła jest tu rzeczą drugorzędną, służy raczej przedstawieniu przeistoczenia się ludzkości w postludzkość i problemów z tym związanych. Jak się czułem po przeczytaniu tej książki? Może zwyczajnie odeślę do mojej czytatki: Charles Stross - Accelerando - wizja
4. Przenicowany świat (Strugacki Arkadij (pseud. Jarosławcew S.), Strugacki Borys) - jeżeli trzeba znać jakiś tytuł Strugackich, to, choć jestem wielkim fanem "Pikniku na skraju drogi", właśnie tę pozycję wskazałbym jako obowiązek. Z racji ograniczeń tej listy do 10 tytułów, zrezygnowałem ze znanego wszystkim Zajdla. Na nim fantastyka socjologiczna się nie kończy, a nie tylko my potrafimy pisać o uciskach komunistycznego systemu. Choć "Przenicowany świat" też powinien być wszystkim dobrze znany, być może komuś ta polecanka pomoże. Książkę czytałem już dawno temu (ale nie po raz ostatni!), ciężko mi więc wyciągnąć z pamięci jednoznaczne przemyślenia, dlatego zacytuję fragment umieszczonej w B-netce recenzji McAgnes: " (...) [bohater] trafia bowiem na planetę, gdzie nie pomaga się bezinteresownie, gdzie panuje ściśle określona hierarchia, gdzie wciąż trwa stan wojenny... taki normalny, zwyczajny totalitaryzm i zamordyzm. Dla przybysza z przyszłości - uczciwego, dobrego - to sytuacja, której kompletnie nie rozumie." Ciężko mi znaleźć słowa, w których mógłbym lepiej ująć, co czeka bohatera i czytelnika. A trzeba też powiedzieć, że książkę zwyczajnie rewelacyjnie się czyta. Strugaccy mieli bowiem dar do panowania nad słowem, niemal beztrosko malowali nim obrazy dla wyobraźni. Tak swobodnie, że stworzyli też "Ślimaka na zboczu", którego normalny, prosty człowiek nigdy nie zrozumie. Ale to by już było na listę 10 rzeczy, przy których poległem.
5. Gniazdo światów (Huberath Marek S. (pseud.)) - książka jest zabójczo dobra. Zabójczo - to określenie, które pasuje do niej jak żadne inne. Trup ściele się gęsto i właściwie, przez dużą część książki, nikt nie wie dlaczego. Jest to też książka, w której bohaterowie czytają książki, co niesie ze sobą niespodziewane konsekwencje. Pozostawia nam na koniec pytanie otwarte. Które każe nam samym także zastanowić się poważnie nad sensownością czytania książek. Ale najbardziej podoba mi się w niej matematyka, ta odrobina matematyki, tak naprawdę był tam chyba tylko jeden wzór. Ale za to genialnie opisujący za jednym zamachem cały wszechświat. Czy znajdziemy tu odpowiedź na sens istnienia? Jeśli coś tam nadinterpretujemy, to pewnie tak, podobnie jak w książkach Douglasa Adamsa. Na pewno jednak znajdziemy trochę ironicznej dobrej zabawy i pozycję, od której ciężko się oderwać.
6. Księga Sądu Ostatecznego (Willis Connie (Willis Constance Elaine Trimmer)) - jak wyglądała epidemia dżumy? Czy to, co teraz wydaje się nam absurdalnie dalekie, nierzeczywiste, niemożliwe już do zaistnienia, faktycznie takie jest? Niedawno wybuchła panika przed ebolą, naukowcy ostrzegają nas, że nadużywanie antybiotyków prowadzi do uodporniania się bakterii, tymczasem nowych antybiotyków możemy już nie stworzyć. Za jakiś czas wszystko może być odporne na znane nam obecnie medykamenty. Szaleją ruchy antyszczepionkowe, które przyczyniają się do przeżywania wirusów w środowisku i ich dalszej mutacji. Książka nie podejmuje tej dzisiejszej tematyki, pozwala jednak zadać sobie pytanie: co właściwie stałoby się, gdyby jednak wybuchła epidemia; jak wyglądałoby wtedy życie codzienne? Jej akcja rozgrywa się dwutorowo: w teraźniejszości (czyli połowa XXI wieku) oraz w średniowieczu. Nasza bohaterka cofa się w czasie i trafia do Europy atakowanej przez czarną śmierć. Lektura pozwala w naprawdę mocny i zapadający w pamięć sposób, wyryć czym była epidemia w XIV wieku oczami zwyczajnego człowieka. Jest to smutna rzecz o obserwowaniu nieuniknionego, kiedy możemy tylko z założonymi rękami patrzeć na to, jak odchodzą ludzie. Medycyna się zmienia, technologia się zmienia, cierpienie się nie zmienia. Connie Willis pisze bardzo poczytnym stylem - mimo że ksiażka jest sporą cegłą, mknie się przez nią jak burza. Do złapania na allegro - w normalnych cenach.
7. Nakręcana dziewczyna (Bacigalupi Paolo) - niezwykle dystopijna wizja przyszłości ludzkości. Kapitalistyczny konsumpcjonizm "do ostatniej kropli" wysysa z ziemi surowce kopalne, a z ludzkości człowieczeństwo. Dzisiejsza rozbieżność między klasą robotniczą a klasą oligarchów rośnie do absurdalnych granic, jednych czyniąc niemal niewolnikami, drugich niemal bogami. Koncerny produkują żywność tak jak dzisiaj produkuje się smartfony, a dzisiejsza wojna patentowa rozrasta się do modyfikacji żywności, takich by nie można było uprawiać własnych hodowli roślin, i by genetycznie produkowane choroby wyniszczały plantacje konkurentów. W świecie, w którym surowce kopalne wyczerpano, głównym surowcem są ziarna roślin - rośliny pozwalają karmić ludzi, których siła mięśni pozwala magazynować energię w sprężynach (sic!). Książka ma ciekawą i brutalną fabułę (nie tyle w sensie przemocy fizycznej, co w sensie miejsca zwykłego człowieka na Ziemi), której streszczać już nie będę. W miarę możliwości najlepiej czytać z opowiadaniami wydanymi w tomie Uczty Wyobraźni - jest tam kilka fajnych opowiadań wprowadzających nas w ten świat walki koncernów "GMO".
8. Genezis (Beckett Bernard) - utopia na powstała na zgliszczach świata po apokalipsie. Choć książkę czyta się w tempie pełnego akcji thrillera, stawia ona wiele pytań i skłania do refleksji. Nie można nazwać tego powiewem świeżości, mamy tu filozoficzne dywagacje na temat natury ludzkości, których wiele w SF. Pojawia się też motyw sztucznej inteligencji i jej wpływu na społeczeństwo. Książka właściwie na jedno podejście - bo nie słyszałem, żeby ktoś po jej zaczęciu się od niej oderwał, zwłaszcza że jest dość krótka. Czytelnik zostanie też nagrodzony rewelacyjnym zakończeniem. Nie wiem czy ktoś nie wprowadził przypadkiem nakładu o cyfrę za dużego, czy może po prostu była słabo rozreklamowana, niemniej można dostać nowy magazynowy egzemplarz za pół darmo.
9. Przechowalnia (Otceten Stefan) - tytuł, który w swej treści będzie odkrywał przed nami kolejne tajemnice. Jedną z tajemnic, niestety smutną, są losy samego autora, który zaginął i nigdy nie został odnaleziony. Nie zaginęła jednak spisana przez niego historia, która przerodziła się w tę powieść. Należy zaznaczyć, że wydawca przed drukiem chyba niczego nie korygował i pewnie poszło to, co było na maszynopisie - tak czy owak ostrzegam, że z książki wylewają się setki literówek, więc jeśli ktoś jest na to uczulony - niech nie czyta. Co do samej książki - ludzkość od kilkunastu wieków podróżuje kosmiczną arką. Pokolenie za pokoleniem mija, tymczasem celu nie widać, pojawiają się kolejne problemy, a także coraz więcej pytań... Są tu pewne podobieństwa do "Non stop" Aldissa, jednak "Przechowalnia" wydaje mi się lepsza. Po prostu: wciąga, wciąga, wciąga.
10. Rzecz (Foster Alan Dean (pseud. Lucas George)) - na pytanie czy film może być lepszy od książki, zazwyczaj odpowiemy "nie". Znam co prawda kilka tytułów, które w wersji kinowej doskonale się bronią, ale ciężko oddać w filmie tę szczegółowość, której dostarcza nam książka. Co powiecie zatem na książkę napisaną na podstawie filmu (a właściwie scenariusza filmowego)? Szczególnie, kiedy chodzi o dzieło tak wielkie, jak "The Thing" Carpentera? Wydawałoby się niemożliwością, żeby książka w jakiś sposób mogła filmowi dorównać. Muszę tutaj zaznaczyć, że film jest wystarczająco stary, albo też ja wystarczająco młody (zgódźmy się, dla mojego własnego spokoju ducha, że to drugie), że jakimś cudem czytałem książkę przed oglądaniem filmu. Uznałem ją ze naprawdę rewelacyjny thriller SF i oglądając potem film... zawiodłem się. Choć właściwie w jednym i drugim dzieje się to samo, książka jest lepsza. Może więc po prostu wyobraźnia wygrywa z kamerą? Tak czy owak polecam, nie pamiętając nazwisk z filmu można się przy książce też trochę nagłowić nad tym "kto jest zarażony", a ponieważ mamy na to więcej czasu, wrażenia są lepsze niż podczas seansu.