Dodany: 14.05.2015 18:25|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Zapachy miast
Rosenbaum Dawid

2 osoby polecają ten tekst.

Poznawać świat... nosem


Poznawanie świata przez zapachy (i, równocześnie, smaki, bo za charakterystyczne zapachy wielu miejsc odpowiedzialne są przecież sprzedawane i podawane tam wiktuały), a potem podświadome używanie wrażeń zapachowych jako wywoływacza obrazów z przeszłości – to coś, czego w mniejszym lub większym zakresie doświadcza bardzo wielu ludzi. Mało kto jednak wpada na pomysł, by te wrażenia spisywać, a nikt chyba do tej pory nie podjął się – jak Dawid Rosenbaum, pisarz, którego cała twórczość, jak się wydaje, ma związek z nieistniejącym już miesięcznikiem „Bluszcz” (jest autorem jednego opowiadania zamieszczonego w wydanej w „Bibliotece Bluszcza” antologii „Łóżko” i publikowanych przez jakiś czas w tymże „Bluszczu” szkiców z cyklu „Zapachy miast”, z których później powstała ta książka; wspomina w niej wprawdzie wielokrotnie o swoim nowojorskim wydawcy, lecz nie sposób znaleźć w sieci śladów jakichkolwiek jego utworów opublikowanych w języku angielskim) – opracowania swoistego „przewodnika zapachowego” po różnych miastach świata.

Na początku poszczególne teksty do tego stopnia oczarowują wyrazistością i namacalnością opisu, że gdybym miała wystawić ocenę po przeczytaniu, powiedzmy, pierwszych 50 stron, wahałaby się ona między 5,5 a 6. Jednak z upływem czasu uwaga autora wyraźnie się przesuwa z zapachów i smaków na inne detale jego pobytu w danych miastach, ze szczególnym uwzględnieniem urody napotykanych po drodze młodych chłopców. Może to taki dyskretny coming out, ale czy na miejscu w książce, której tematem jest coś zupełnie innego? Mniej więcej w okolicach sto trzydziestej strony poczułam się tym znużona; ostatecznie ocena spadła do 4,5 – nie niżej, bo i sam pomysł wart uwagi, i technika nie pozostawia nic do życzenia, może tylko korekta mogłaby być staranniejsza (przepuściła: dwukrotnie na tej samej stronie błąd w pisowni nazwy słynnego nowojorskiego muzeum – „Guggenhaima”[1] zamiast Guggenheima, przyprawiające o ból zębów słowo „mozajek”[2] i dotkliwy zgrzyt językowy „czegoś równie co nerka przydatnego”[3]).


---
[1] Dawid Rosenbaum, „Zapachy miast”, wyd. Elipsa 2, 2011, s. 41.
[2] Tamże, s. 75.
[3] Tamże, s. 83.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 987
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: