Dodany: 14.05.2015 18:09|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Zapach śmierci
Reichs Kathy (Reichs Kathleen J.)

2 osoby polecają ten tekst.

Czytanie z kości


Zacząwszy lekturę cyklu o Temperance Brennan od jednej z ostatnich części, postanowiłam zadać sobie trochę trudu i jednak pozostałe czytać w miarę możliwości chronologicznie, choćby po to, by orientować się w sprawach rodzinnych głównej bohaterki.

Część pierwsza, „Zapach śmierci”, zaczyna się w chwili, gdy doktor Brennan – albo Tempe, jak nazywają ją bliscy (i trudno im się dziwić; skrót brzmi może ciężko, ale przynajmniej neutralnie, inaczej niż pełne imię; czy można się czuć normalnie, zwracając się do kogoś: „Posłuchaj, Abstynencjo…”???) – dobiega czterdziestki, jest matką prawie dorosłej córki, ma za sobą rozstanie z mężem i (nomen omen) kurację odwykową; do niedawna dzieliła swój czas pracy pomiędzy dwie instytucje, jedną w Karolinie Północnej, drugą w Kanadzie, teraz jednak wzięła z tej pierwszej urlop bezpłatny, by zatrudnić się na cały etat w montrealskim laboratorium medycyny sądowej.

Specjalnością Tempe są kości. Zwłaszcza te znalezione w podejrzanych okolicznościach. Aż nie do wiary, ile z nich można wyczytać: nie tylko wiek i płeć dawnego właściciela, ale także co nieco o jego zdrowiu i o tym, kiedy i jak zszedł z tego świata. Kości, które trafiają na jej stół wczesnym latem 1994 roku, opowiadają przerażającą historię. Należą bowiem do młodej kobiety, której ciało w bestialski sposób okaleczono i porzucono na odludziu, zapakowane w worki na śmieci. Wkrótce okazuje się, że nie jest to jedyny taki przypadek w ostatnich latach. Zanim jednak detektywi z wydziału zabójstw uwierzą w hipotezę, jaką podsuwa im, o zgrozo, kobieta, w dodatku Amerykanka – jeszcze sporo wody upłynie w Rzece Świętego Wawrzyńca, a w międzyczasie Tempe znajdzie się w poważnym niebezpieczeństwie…

Jak każdy kryminał, w którym drobiazgowe rozpracowywanie śladów przestępstwa przez pracowników organów ścigania i współpracujących z nimi instytucji odgrywa większą rolę, niż zabawa w kotka i myszkę ze znanym od początku złoczyńcą, „Zapach śmierci” potrafi bez reszty zaabsorbować uwagę czytelnika, skłaniając go równocześnie, by wraz z bohaterką dokonywał analizy wszystkich przesłanek i wysuwał własne podejrzenia. Jednakże w odróżnieniu od klasycznego kryminału, w którym ciało ofiary tylko sygnalizuje zaistnienie przestępstwa, a potem znika z horyzontu, tutaj jest ono najważniejszym elementem śledztwa. A medycyna sądowa… cóż, nie należy do dyscyplin szczególnie apetycznych, o ile w ogóle takie słowo jest tu na miejscu… Toteż osoby o słabych nerwach i delikatnym żołądku mogą doświadczyć podczas czytania znacznego dyskomfortu.

Ci, którzy podobne okropności są w stanie znieść bez zmrużenia oka, mogą się zżymać na przykład na pewną schematyczność fabuły: musi być ktoś, kto większą wagę przywiązuje do przestrzegania najbardziej nawet nieżyciowych przepisów niż do postępu śledztwa i/lub ktoś, kto z powodu osobistej antypatii czy uprzedzeń rzuca głównemu bohaterowi/bohaterce kłody pod nogi, muszą być błędne tropy oraz diabelnie sprytny złoczyńca, który potrafi zmylić pogoń i wpędzić jedną czy więcej ważnych postaci w śmiertelnie groźne opały, z których uratuje ją/je własny spryt lub nieoczekiwana pomoc z zewnątrz.

Sama Tempe momentami bywa irytująca, na przykład gdy używa zbyt wielu sarkastycznych porównań albo gdy w poszukiwaniu nowych dowodów łamie zasady bezpieczeństwa, lecz dzięki temu jest ogromnie ludzka. To dobrze rokuje, postaram się więc systematycznie wracać do serii „Kości”.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1102
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: