Dodany: 03.05.2015 15:33|Autor: mika_p
Do abordażu! Kontrkonkurs piracki
1.
- Hej, tam jest jakiś statek! - O. podeszła do hamaka i potrząsnęła kapitana za ramię.
- Hym? - Do połowy otworzył lewe oko, zazezował nim w kierunku morza, szeroko ziewnął i obojętnie machnął ręką, przewracając się na drugi bok. - Chyba piraci...
W-nka bez zrozumienia zerknęła na bujający się hamak. Potem ponownie przeniosła spojrzenie na czarny szkuner, na którego burcie już całkiem wyraźnie widniał napis "Długoręki".
- Ale... oni chyba mają zamiar nas atakuwaty!
- Pewnie tak - flegmatycznie potwierdził kapitan. Piraci faktycznie wkładali wiele wysiłku w to, by nikt przypadkiem nie pomylił ich zamiarów z pokojowymi i przyjacielskimi. Oblepili wanty od nawietrznej(...), potrząsali długimi, krzywymi klingami albo wykonywali jakieś niezbyt zrozumiałe, za to obraźliwe gesty. I to wszystko do wtóru gwizdów, okrzyków i pohukiwań.
Na "G." wzbudzili zainteresowanie O. i koka, który łuskał słonecznik przy burcie (...).
Tymczasem statki zbliżyły się do siebie tak bardzo, że wyrzucone przez koka śmiecie z szelestem leciały na pokład wrogiej jednostki, obsypując przy okazji jej kapitana. Wyżej wymieniony wydawał się z tego powodu niezbyt zadowolony i na całe gardło ryknął: "Do abordażu!", po czym w burty "G." ze szczękaniem wbiło się coś z pół tuzina haków z długimi ogonami lin. Piraci łańcuszkiem złapali za ich końce i z godną pochwały energią zaparli się nogami o pokład, przyciągając statki jeszcze bliżej. Po paru sekundach głucho zderzyły się one burtami i morscy rozbójnicy w liczbie około dwudziestu wylali się na "G.".