Dodany: 28.09.2009 17:51|Autor: Marcos

Amerykańskie bzdury na kółkach


Jeśli masz fotel na kółkach, w którym brakuje jednego kółka, "Amerykańscy bogowie" Neila Gaimana mają akurat odpowiednią grubość (600 stron), żeby książkę zastosować jako tymczasowe rusztowanie. Jako przycisk do papieru powieść jest chyba niepraktyczna. Ewentualnie można wybebeszyć środek i trzymać tam sztabkę złota. Na pewno jednak nie jest dobrym wyborem, jeśli zamierzasz ją czytać.

Wcześniej czytałem "Chłopaków Anansiego". Fajne nawet to było, więc wziąłem się za "Amerykańskich bogów". Powieść jest o normalnym, inteligentnym facecie, który wychodzi z więzienia. Wypuszczony jest przedwcześnie z powodu osobistej tragedii - w domu miała czekać nań żona, lecz zginęła w wypadku samochodowym tuż przed zakończeniem przez Cienia (pseudonim naszego bohatera) odsiadki. Po wyjściu zza krat w samolocie spotyka pana Wednesdaya, który okazuje się być bogiem i koniecznie chce zatrudnić Cienia. Jako że Cień nie chce dać się zatrudnić, pan Wednesday daje pokaz teleportacji, jasnowidzenia i innych przekonujących argumentów. Nasz bohater zgadza się więc na stanowisko ochroniarza tudzież kierowcy lub chłopca na posyłki boga Wednesdaya.

Minęło mniej więcej 30 stron książki. Tu wszystko zaczyna się sypać. Bohaterowie zaczynają się miotać w chaotycznych, półfantastycznych przygodach przepełnionych symboliką bogów i bóstw z różnych kultur. Poznajemy coraz więcej nadprzyrodzonych istot, które, mimo iż potrafią się teleportować lub zjadać ludzi przy pomocy pochwy (heloooł, ktoś tu coś zażywał pisząc książkę), muszą mimo wszystko kraść pieniądze, żreć kaszę i błagać wręcz różne osoby o przysługę. Kretynizm książki osiąga apogeum w scenie, gdzie dżinn-taksówkarz w Nowym Jorku uwodzi Araba-geja i uprawiają seks oralny.

Przez to, że książka jest o bogach, Gaiman może nam wcisnąć każdy kit. Mam wrażenie, że książka nie była zaplanowana, że autor nie wiedział jak to się wszystko zakończy i radośnie pisał co mu ślina na język tudzież wyobraźnia na pióro przyniosła. Możliwe, że swój udział miała jakaś nieokreślona substancja odurzająca, przynajmniej tak sugerowałaby fabuła. Ilość kitu rośnie w zastraszającym tempie, a książka kończy się w sposób zupełnie nijaki. Owszem, czytam beletrystykę, a nie encyklopedię, więc powinienem się spodziewać odrobiny kitu, szczególnie, że bohaterami są bogowie. Ale spójrzmy na świat Pratchetta, który zresztą pisał to i owo razem z Neilem Gaimanem. Kitu tam co niemiara, magii i przeplatających się wymiarów jeszcze więcej, ale wszystko jest logicznie zbudowane na podstawie, którą jest Świat Dysku. "Amerykańscy bogowie" to domek z kart budowany od góry.

Jedyny wciągający wątek w tej przepełnionej magią i mitami książce o bogach to prawie przyziemny wątek zabójstw w małym miasteczku. No i kto jak kto, ale Neil Gaiman potrafi całość napisać tak, że książkę czyta się do końca. Książkę oceniam więc jako "bezsensowny stek bzdur", a nie "tragiczna pomyłka". W przeliczeniu na Biblionetkę - 2,5.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5415
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: homersimpson 27.03.2010 09:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli masz fotel na kółka... | Marcos
Chyba niewiele wiesz o historii, mitologii i wierzeniach, skoro pozwalasz sobie na koment w rodzaju: "Przez to, że książka jest o bogach, Gaiman może nam wcisnąć każdy kit. Mam wrażenie, że książka nie była zaplanowana, że autor nie wiedział jak to się wszystko zakończy i radośnie pisał co mu ślina na język tudzież wyobraźnia na pióro przyniosła". Skoro już podniosłeś wątek pochwy połykającej mężczyznę - w wierzeniach wielu ludów jest motyw pochwy niebezpiecznej dla mężczyzn, uzbrojonej w zęby i zjadającej.
Odrzuca Cię od książki, bo jest scena gejowskiego seksu? Co to ma wspólnego z kretynizmem fakt, że część bogów - bohaterów książki przecież - jest homoseksualna? (podobnie zresztą, jak niektórzy bohaterowie)? Chyba zdążyłeś się zorientować, że bogowie żyją częściowo na prawach zwykłych ludzi, więc także uprawiają seks, pracują i kłócą się miedzy sobą.
Koment oceniam na 2.
Użytkownik: nonperson 23.08.2011 13:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba niewiele wiesz o hi... | homersimpson
A mnie sie wypowiedz Marcos podoba. Jesli tak odebral ta ksiazke to ma do tego prawo. Bilionetka to serwis o ksiazkach wiec kazdy moze oceniac je wg wlasnego zdania. I brawo za odwage. Cenie sobie ludzi ktorzy maja wlasne zdanie nawet jesli wszyscy wokoło zachwycaja sie czyms. To ze Tobie podobala sie ta ksiazka nie oznacza wcale ze innym sie tez spodoba. Czytajac wypowiedz Marcos od razu przyszedl mi na mysl "genialny" rezyser filmowy czyli Pedro Almodovar. Ogladalem 2 jego filmy: Wszystko o mojej matce oraz Kika - ten drugi załosny wrecz. Wiecej nie zamierzam i nie rozumiem ludzi ktorzy sie nim zachycaja. W dzisiejszych czasach wystarczy nakrecic film o lesbijkach, gejach itp i juz sie jest wielkim hehehe. Z recenzji Marcos wnioskuje, ze w przypadku tej ksiazki jest jak z filmami Almodovar'a - naciaganie ludzi.
Użytkownik: magnikus 23.07.2012 12:19 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie sie wypowiedz Marc... | nonperson
Ha! Miałem tak samo z książką jak i z Almodovarem. Przeczytałem / obejrzałem i naszło mnie pytanie: "to ma być TO?!". Nie czuję tego niestety i tyle. Choć Bogów czytało mi się znośnie. Ale co do Almodovara to mam wrażenie, że gość siedzi i wymyśla tylko coraz bardziej porypane relacje bohaterów i ich historie, a wtedy publika pada mu do stóp... Więcej dewiacji, Pedro!!! Więcej!
Użytkownik: mysza1988 08.09.2012 19:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli masz fotel na kółka... | Marcos
Zaczynając czytać "Amerykańskich bogów" miałam nadzieję na lekturę, która by mnie wciągnęła...niestety tak się nie stało. Początek dość ciekawy, podobała mi się początkowo koncepcja książki, ale męczyłam się strasznie podczas czytania... Myślałam, że w pewnym momencie akcja się rozkręci ale niestety musiałam się poddać. Około połowy książki dałam sobie spokój. Myślę, że nie polecę tej książki nikomu z moich znajomych.
Użytkownik: jerry81 05.03.2015 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli masz fotel na kółka... | Marcos
Zgadzam się z opinią, że książka jest nieciekawa. Potencjał jaki ma ta historia, został zmarnowany przez brak pomysłu na jej rozwinięcie i zakończenie. I garść, a nawet bardzo duża garść mitologicznych ciekawostek upchniętych na kartach książki nie jest w stanie ożywić tej drętwoty. Fakt, że oceniłem powieść na 3,0 Gaiman zawdzięcza chyba tylko temu, że ciągle mam w pamięci jego "Gwiezdny pył" i napisany wspólnie z Pratchettem "Dobry omen".
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: