Dodany: 26.04.2015 21:46|Autor: maggie.p

Książka: Czarownica
Klejzerowicz Anna

1 osoba poleca ten tekst.

Magia natury i proza życia


Na początku roku zrobiłam sobie listę pisarzy, których twórczość chciałabym poznać w najbliższym czasie. Znalazła się na niej również Anna Klejzerowicz – zamieszkała w Gdańsku pisarka i publicystka, dość często goszcząca w blogosferze; opinie o jej powieściach są zwykle bardzo pozytywne. Jest laureatką niejednego plebiscytu. Przez wiele lat współpracowała z sopockim Teatrem Atelier im. Agnieszki Osieckiej jako fotograf i redaktor. Lubi zwierzęta, zwłaszcza koty.

Nazwisko tej autorki kojarzy się z opowiadaniami grozy (cykl „Złodziej dusz. Opowieści niesamowite”), ale przede wszystkim z powieściami kryminalnymi („Sąd ostateczny”, „Ostatnią kartą jest śmierć” czy „Cień gejszy”). Ja na pierwsze spotkanie wybrałam „Czarownicę”. Tajemniczy tytuł, a szczególnie oczy dziewczynki z okładki (wyd. Prószyński i S-ka, 2012) sugerowały powieść grozy, może kryminał z elementami horroru. Jakże się myliłam! Jest to po prostu zwykła-niezwykła powieść obyczajowa, osadzona w realnym świecie, wzruszająca do łez, pobudzająca do uśmiechu, ale przede wszystkim skłaniająca do przemyśleń i refleksji.

Michał – mieszkaniec Gdyni, czterdziestolatek, właściciel firmy komputerowej, posiadacz samochodu i średnio wysokiego salda na koncie w banku, rozwodnik – decyduje się na zakup działki budowlanej na wsi, gdzie dwa lata wcześniej przenieśli się jego przyjaciele. Otoczenie – las, świeże powietrze, kwiaty, wzgórza – sprzyja spacerom, niezbędnym, jeśli nie wzięło się kartki z adresem posesji przyjaciół. Ale przecież na wsi wszyscy się znają, więc odnalezienie znajomych nie powinno sprawić większego problemu. Pierwszą osobą, którą Michał spotyka, jest samotnie mieszkająca w starej wiejskiej chatce kobieta o intrygującej urodzie. Michał nie potrafi o niej zapomnieć i decyzja jak najszybszego wybudowania domu staje się jego priorytetem.

Ada sprowadziła się na wieś już jakiś czas temu. Żyjąc w zgodzie z naturą, wśród ukochanych zwierząt, odnalazła spokój po przejściach, jakie były jej udziałem. Co takiego ma w sobie, że wręcz hipnotyzuje Michała? Czy tych dwoje ludzi zbliży się do siebie, zaprzyjaźni… a może połączy ich coś więcej? Jaką rolę w ich życiu odegra dziewczynka z okładki? Zapraszam do lektury tej urokliwej powieści – tam znajdziecie odpowiedź na te i wiele innych pytań.

Dość długo po przeczytaniu „Czarownicy” zastanawiałam się, jaką metkę mogłabym jej przypiąć. Jaki jest motyw przewodni? Jakim jednym słowem mogłabym ją określić? I doszłam do wniosku, że najtrafniejszą definicją jest w tym przypadku „książka o miłości”. Już widzę skrzywione miny tych, którym to określenie kojarzy się z tanim romansem. Ale „Czarownica” nim nie jest!!! Z typowym, banalnym romansem nie ma nic wspólnego. To powieść o różnych odcieniach i rodzajach miłości. Oczywiście jest tu miłość między kobietą i mężczyzną – spełniona, nieprzewidywalna, niepozbawiona problemów i spięć, skazana na kompromisy i poświęcenia. Miłość między „kobietą po przejściach” a „mężczyzną z przeszłością”, która zjawia się niespodziewanie, niezależnie od wieku, statusu społecznego czy charakteru. Piękna, bo prawdziwa, realna, niewyidealizowana.

W związku kobiety i mężczyzny bardzo często pojawia się dziecko, a tym samym miłość dorosłych do niego. Nie zabrakło jej również w „Czarownicy”. Tu jest nietypowa, bo nie do własnego dziecka, tylko do małej, biednej, nad wiek rozwiniętej dziewczynki, żyjącej jak dzikie zwierzątko i rozmawiającej jedynie ze zwierzętami. Czy każdy jest w stanie pokochać dziecko, w którym nie płynie ani jedna kropla jego krwi? Dziecko z podejrzeniem autyzmu, niemówiące, po traumatycznych przejściach? Czy łatwo jest wziąć na siebie odpowiedzialność za nie? Przecież wymaga zdecydowanie więcej opieki i troski niż to wychowywane w cieplarnianych warunkach, radosne, bezproblemowe, mające zwykłe, niczym niezakłócone dzieciństwo. A patrząc z perspektywy tej małej istotki, tak okrutnie doświadczonej przez życie – czy będzie ona kiedyś w stanie obdarzyć swojego opiekuna uczuciem czystym, bezgranicznym, ufnym, jak tylko dziecko potrafi?

Ale miłość czujemy nie tylko do ludzi. Kochamy również otaczającą nas przyrodę, życie zgodne z naturą i… a może przede wszystkim... zwierzęta. Bo czy może być coś przyjemniejszego i sprawiającego większą radość, niż szum drzew za oknem, zapach kwiatów w ogrodzie, pobliski las pachnący sosnowym i świerkowym igliwiem, mruczący kot na kolanach, pies witający nas po powrocie do domu, merdający ogonem, okazujący radość i przywiązanie całym sobą?

Tak… miłość to zdecydowanie motyw przewodni „Czarownicy” – radosna, budująca, spełniona, a chwilami również bolesna, trudna, zmuszająca do kompromisów. Wszechobecna w życiu bohaterów. A ci są zdecydowanie wielkim atutem powieści – wiarygodni, ciekawie wykreowani, realni, zapadający w pamięć. I nie tylko pierwszoplanowi – Michał, Ada, Małgosia, ale również prosta kobieta od jajek ze wsi, matka Małgosi, przyjaciele Michała. Ne pojawiają się na długo, czasem poznajemy ich tylko z opowieści innych osób, ale mimo to nie pozwalają o sobie zapomnieć. Ich postawa, zachowanie, przeszłość wywołują w nas burzę emocji, całą gamę uczuć – od sympatii, poprzez litość, empatię, aż po pewną dozę wrogości i antypatii. W ich otoczeniu czujemy się jak wśród bliskich nam ludzi, jakbyśmy współuczestniczyli w ich życiu, a nie byli jedynie obserwatorami z zewnątrz. Niejednokrotnie przyglądałam się Adzie zajętej swoją pracą przy „produkcji” lalek, chodziłam na długie spacery po lesie z Michałem i biegającymi obok psami, głaskałam koty bawiące się wokół domu w ogrodzie pełnym kwiatów, ocierałam łzy z oczu Małgosi i tuliłam do serca to dziecko pragnące normalnego dzieciństwa. Trzeba być rzeczywiście „czarownicą”, żeby w takim stopniu wciągnąć czytelnika w perypetie swoich bohaterów, powodując jego całkowite zatracenie się w lekturze i utratę poczucia czasu.

Czy to magia? Chyba w pewnym stopniu tak. Bo przecież życie każdego człowieka obfituje w chwile magiczne, niezwykłe, cudowne i Anna Klejzerowicz jest właśnie twórczynią jednego z takich momentów. Oczarowuje nas swoim stylem, postaciami bohaterów, opisami otaczającej ich przyrody, wrażliwością i miłością do zwierząt, która wprost emanuje z każdej kartki powieści. Z drugiej strony życie to nie tylko chwile radosne i bajkowe – bardzo często z magią ma niewiele wspólnego. Nierzadko jest pasmem goryczy, smutku, bólu, rozpaczy, niesprawiedliwości. I właśnie te dwa bieguny – magia natury i proza życia – tak bardzo nas przyciągają do tej niezwykłej powieści. Dwa przeciwieństwa, które składają się na egzystencję każdego, przeplatają się każdego dnia, nastrajają optymistycznie, by za chwilę zetrzeć człowiekowi z twarzy uśmiech i narysować na niej „podkówkę”.

Na uwagę zasługuje również język – prosty, bez niepotrzebnych ozdobników, a jednocześnie wtopiony niejako w rzeczywistość. Dialogi są tak prawdziwe, że wydaje się, jakby bohaterowie rozmawiali stojąc obok nas. Zróżnicowanie tekstów wypowiadanych przez poszczególne postaci powoduje, że od razu wiemy, kto mówi daną kwestię i nie musimy się nad tym zastanawiać. Nie pomylimy przecież gwary kobiety sprzedającej jajka z wypowiedziami „inteligenta z miasta”, prostego języka młodej, wiejskiej, niewykształconej dziewczyny z przemyśleniami zdolnego dziecka czy dorosłej, wrażliwej kobiety. Za ciekawy zabieg uznać można również uczynienie pierwszoosobowym narratorem głównego bohatera, którym jest – co się dość rzadko we współczesnych powieściach obyczajowych zdarza – mężczyzna. Duże brawa dla autorki za „odfeminizowanie” opowieści i przedstawienie całej historii z punktu widzenia brzydszej płci.

Przy „Czarownicy” nie sposób się nudzić. Można ją przeczytać (a w zasadzie pochłonąć, to określenie zdecydowanie lepiej pasuje) w parę godzin, co uważam za jedyną wadę tej powieści. Po prostu jest za krótka. Nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby miała dwa, a nawet trzy razy większą objętość. Chętnie bowiem zagościłabym w jej świecie na dłużej.

Trzeba przyznać, że autorka potrafi zafascynować czytelnika i pomysłowością fabuły, i magią opisów, i trudnymi tematami; potrafi poruszyć serca, wzbudzić szereg emocji i doprowadzić do łez; potrafi w końcu zmusić do myślenia i zastanowienia się, co jest w życiu ważne.

No cóż… swoją przygodę z twórczością Anny Klejzerowicz uważam za rozpoczętą. W kolejce już czeka „Córka czarownicy”, w przyszłości mam nadzieję przeczytać resztę jej książek. Pozostaje mi już tylko polecić Wam tę pisarkę, bo… cudze chwalicie, swojego (bardzo często) nie znacie, a utwory Ani poznać powinniście!!! Polecam z całego serca!


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 813
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: