Dodany: 25.04.2015 12:47|Autor: misiak297

Błażej, Malwina, Chawa i inni zapomniani


"Charaktery" należą do najmniej znanych i najrzadziej czytanych książek Zofii Nałkowskiej. W średniej biblionetkowej – przy zaledwie dziewiętnastu oceniających – nie osiągnęła nawet oceny 4,00. Sięgnąłem po zakurzony egzemplarz z mojej własnej półki i w rezultacie w ciągu jednego wieczoru nawiązałem mnóstwo ciekawych znajomości. Poznałem tych, których chciała uwiecznić Nałkowska, a o których dziś – w XXI wieku – zapomniano.

"Charaktery" wywodzą się z fascynacji pisarzy 20-lecia międzywojennego osiągnięciami psychologii. To miniatury prozatorskie, które sprowadzają się zazwyczaj do sylwetki konkretnego człowieka. Nałkowska bierze pod lupę przyjaciół, znajomych, a może także całkiem obcych ludzi i przygląda im się, opisuje ich charaktery, przytacza wyimki z biografii. Robi to z właściwą sobie przenikliwością i empatią, która zachwyca nas po dziś dzień, gdy poznajemy postaci z "Granicy", "Niecierpliwych" czy "Romansu Teresy Hennert". Pierwszy zbiór takich literackich portretów powstał w 1922, kolejny – w 1948 (dlatego w drugiej części pojawiają się wstrząsające historie z czasów wojny).

Pozwolę sobie przepisać jedną z tych miniatur w całości. Dotyczy zrezygnowanej Malwiny:

"Malwina nie jest ładna, ale powoli pięknieje z bólu. Zależy od ludzi, którzy ją trzymają u siebie z litości. Jest chorowita, niezaradna, w milczeniu przyjmuje słowa protekcjonalne i lekceważące. Marzy o jakiejś dalekiej sławie, o jakimś niebiańskim zwycięstwie i odwecie. Czasami myśli, że wystarczyłaby przecież jedna na świecie dusza, która odpowiedziałaby tymi samymi klawiszami. Ale takiej duszy nie ma. Od lat wielu kocha jednego człowieka. Kocha – do ostatniej kropli krwi, do ostatniego tchnienia. Tamten domyślił się i odtąd jej unika. Dziwiłaby się, gdyby było inaczej. Może nawet powodzenie jakieś przejęłoby ją obawą. Mieszka w cierpieniu swoim mocno zamknięta. Patrzy spokojnie na postępy choroby i czeka śmierci. Wie już, że przyczyną niesmaku naszego i niezadowolenia ze świata nie są ludzie, tylko my sami. A że przy tym nie pomaga jej już digitalis, więc pragnie umrzeć. I umierając będzie marzyła, że jego przejmie żalem list pozostawiony i że trzy sonety o miłości, odrzucone przez wszystkie redakcje zapewnią jej nieśmiertelność"[1].

Taki krótki tekst, a ile w nim wirtuozerii, ile emocji, prawda?

"Charaktery" to kilkanaście ludzkich losów, kilkunastu ludzi (dla ścisłości – pojawia się też jeden pies) szczęśliwych, cierpiących, zanurzonych w swojej codzienności, zmagających się z traumami, goniących za marzeniami, biegnących przez życie lub stąpających przez nie ze znużeniem. Sięgnąwszy po ten zbiór, poznacie na przykład Jacka, który "jest zawsze winien. Cokolwiek stanie się złego, choćby niewątpliwie na skutek cudzej przewiny – sobie jedynie przypisuje. Krzywdy wyrządzone i doznane są jego przegraną (...), za jedne i za drugie bierze na siebie gorzką odpowiedzialność"[2]; Eulalię, całe dnie wykonującą obowiązki domowe z myślą o mężu i dzieciach, a po południu odwiedzającą starego kochanka, aby spędzić godzinę wśród przepychu, luksusu i elegancji; Mansweta – jemu wystarcza "wiedza, że szczęście jest możliwe, aby cieszyć się jego istnieniem"[3]; Chawę, która przytłoczona pozbawionym perspektyw życiem, wypija buteleczkę jodyny (ku swej rozpaczy zostaje odratowana); Błażeja, ulicznego grajka bez nóg i rąk – reszta ciała "stanowi niewiele, a przecież pozwala mu żyć. To, co zostało, jak fragment rzeźby starożytnej, jest piękne"[4].

W "Charakterach" znajdziecie również Eutyfrona ogarniętego fobiami, wiecznym obrzydzeniem, obsesyjnym strachem przed brudnymi ludźmi i przedmiotami; Florentego niemogącego sobie poradzić z wstrząsającym wojennym wspomnieniem; Zenobię, co "nie wie o tym, że jest jednocześnie stara i młoda, że należy do dwóch epok, żyje kawałkami siebie samej, nawlekając je starannie na czas, zawieszona w fikcji"[5]; Paschalisa, którego marzeniem jest "nie zwracać na siebie uwagi, być takim jak inni, być jak każdy. I zdąża do tego w sposób ściągający nań właśnie uwagę ogólną. Obiera sobie po kolei różne wzory, naśladując spokój i powagę tego czy innego ze znajomych, przejmuje odeń jego zgodę na życie, jego równowagę moralną i stanowczość sądu. Ale zdradza go wewnętrzna niepewność, ton sztuczny, źle przylegająca maska"[6]. Poznacie opowieść o Klementynie, która podczas wojny adoptowała, chroniła i pokochała jak córkę małą Żydówkę Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Przeczytacie też o Grzegorzu, który powinien być szczęśliwy – zasłużył się podczas wojny, a kiedy minęła, ustatkował się, ma oddaną żonę, kochającą rodzinę, dobrą pracę – a jednak nie opuszcza go poczucie winy charakterystyczne dla tych, którzy przeżyli (podczas wojny w ostatniej chwili uniknął egzekucji):

"Grzegorzowi jest tak, jakby ta chwila działa się wtedy. Idzie związany, głowę ma spuszczoną, oczy utkwione w ziemię pod stopami, w nawilgłe, długie igły sosnowe, brązową trawę, ciemny piasek, ślady dawnych kolein. Grzegorz nie prostuje karku, nie podnosi oczu. Gdyby spojrzał na towarzyszy, nie miałby mocy iść dalej. Wystrzega się też pomyślenia o matce. Pamięta natomiast, że do końca będzie sobą. Że to sobą będzie umierał. Co rano przeżywa tak Grzegorz na nowo swoją śmierć, która nie nastąpiła. Co rano pije na nowo tę truciznę, nie mogąc inaczej. (...) Grzegorz z sercem ściśniętym zrywa się i pospiesznie ubiera, aby zdążyć do pracy. A jego uśmiech, którym dziękuje żonie za przyrządzenie śniadania jest nieszczery"[8].

I jeszcze jeden cytat – fragment upamiętniający Lię i jej matkę, które przepadły w otchłani Holocaustu:

"Zdołały się ocalić w czasie kilku wysiedleń, trzy miesiące spędziły w ścianie, zastawionej pustą szafą i dały się wywlec stamtąd – obie chude i stare, obie podobne, obie gotowe na śmierć. Dały się wziąć bez sprzeciwy i wieźć w śmiertelnym wagonie do obozu. Miały ze sobą tylko dawną spakowaną walizeczkę z trochą niezbędnych przedmiotów podróżnych, paru fotografiami, a także zegarkiem po ojcu i jedną bransoletką. Po opuszczeniu pociągu rozstały się z tą walizeczką od razu. Człowiek nieznajomy bez słowa wyjął ją z ręki Lii i odrzucił na stos waliz, na drugą stronę toru. Były zmęczone, bardziej niż po zwykłej podróży i zakłopotane, co zrobią bez potrzebnych przedmiotów i bielizny, jak poradzą sobie bez pieniędzy, by zachować życie. Ale i o to wkrótce przestały się troskać. Ktoś, kto ocalał z tłumu idących, opowiadał, jak zginęły. Szły wciąż razem, mocno i z bliska trzymając się za ręce. Uszły niedużo, gdy pochód przystanął na drodze. Człowiek, który był doktorem, rozdzielał w tym miejscu tych, którzy mieli iść do pracy od tych, którzy mieli być uduszeni. Lia znalazła się w tłumie młodych Żydów wyznaczonych do pracy. Wtedy z zastępu skazanych podniósł się krzyk matki – nie tyle wołający ratunku, ile – upominający: »Lia!«. Wtedy Lia przeskoczyła do matki i poszła z nią na śmierć"[9].

Czy "Charaktery" będą się kurzyć w antykwariatach, wycofane – opuszczą lokalne biblioteki? Czy otworzą się tylko przed garstką literaturoznawców zainteresowanych twórczością Zofii Nałkowskiej, aby zachwycić ich wirtuozerią psychologiczną i piękną frazą? Prawdopodobnie tak. To książka zapomniana. Ale jak ten zbiór portretów ma wygrać z bogatymi fabularnie powieściami o wartkiej akcji, porywających dialogach i bohaterach, do których można się przywiązać, bo są obecni na wielu stronach? Jak mogą przekonać do siebie Błażej, Zenobia, Grzegorz, Malwina, Emilia czy inni, skoro przewidziano dla nich tak krótkie – często zaledwie obejmujące pół strony – występy? Czy kogoś dziś obejdzie Paschalis jak kameleon dostosowujący się do innych, aby znaleźć przyjaciół? Albo zrozpaczona Chawa, która podejmuje udaremnioną próbę samobójczą? Czy Błażej, inwalida wojenny, co dawno temu swoją grą umilał spacery mieszkańcom warszawskiej Pragi?

A jednak szkoda by było, gdyby o nich zupełnie zapomniano...



---
[1] Zofia Nałkowska, "Opowiadania", wyd. Czytelnik, 1989, s. 10-11.
[2] Tamże, s. 22-23.
[3] Tamże. s. 31.
[4] Tamże, s. 37.
[5] Tamże, s. 50.
[6] Tamże, s. 51.
[7] Tamże, s. 54.
[8] Tamże, s. 63.
[9] Tamże, s. 61.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1690
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: margines 01.05.2015 15:25 napisał(a):
Odpowiedź na: "Charaktery" należą do na... | misiak297
„Czy "Charaktery" będą się kurzyć w antykwariatach, wycofane – opuszczą lokalne biblioteki? Czy otworzą się tylko przed garstką literaturoznawców zainteresowanych twórczością Zofii Nałkowskiej, aby zachwycić ich wirtuozerią psychologiczną i piękną frazą? Prawdopodobnie tak. To książka zapomniana.”
- jeszcze w czeluściach poczekalni znalazłem i „pochłonąłem” tę recenzję, od razu przeszukałem katalogi dostępnych mi bibliotek, strony o autorce (gdzie by dorwać te „Charaktery dawne i ostatnie”) no i udało się, sięgnąłem po Opowiadania (Nałkowska Zofia (Rygier-Nałkowska Zofia)).

Nie zauważyłem źródła twojej inspiracji i chciałem odpisać, że właśnie w tym zbiorku są „Charaktery dawne i ostatnie”, ale przed chwilą spostrzegłem dopisek.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: