Dodany: 18.04.2015 11:10|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Królowa Śniegu
Cunningham Michael

3 osoby polecają ten tekst.

Jak dobrze widać w tym dziwnym świetle!


Kiedy mi wpada w ręce coś takiego, jak „Królowa Śniegu”, powraca w myśli odwieczny dylemat co do wyższości treści nad formą (lub odwrotnie). Bo gdybym się kierowała samą fabułą, miałabym problem z określeniem, o czym ta opowieść jest.

Na pierwszym planie – dwaj bracia koło czterdziestki (zaokrąglam, dokładny wiek nie ma znaczenia). Barrett egzystuje trochę w oderwaniu od rzeczywistości, ale że oprócz rozmyślań do życia potrzeba gotówki, pracuje – nie przemęczając się zbytnio – w butiku, Tyler wciąż próbuje zdobyć sławę jako muzyk, choć rzadko się zdarza w tym wieku coś osiągnąć, skoro się to nie udało przez poprzednich dwadzieścia lat, a permanentne pozostawanie pod wpływem środków odurzających zadanie raczej utrudnia niż ułatwia. Ten pierwszy jest gejem i zdecydowanie nie ma szczęścia w związkach (ostatni partner nawet się nie wysilił, by osobiście zakomunikować mu decyzję o zerwaniu), lecz za każdym razem liczy na prawdziwą wielką miłość. Ten drugi jest hetero i właśnie niedawno znalazł prawdziwą wielką miłość, tyle że jego ukochana choruje na raka, a perspektywy wyleczenia nie są zbyt obiecujące.

Drugi plan to chora Beth... chociaż nie, ona pojawia się właściwie tylko w tle, jako przedmiot myśli i spostrzeżeń obu braci... to przede wszystkim Liz, przyjaciółka całej trójki, pracodawczyni Beth i Barretta, dziarska, nieco cyniczna kobieta w wieku ciut-więcej-niż-średnim, co nie znaczy, że już zrezygnowała z marzeń o seksie i miłości, o, nie! Liz ma kochanka, który mógłby być jej synem; on daje jej zaspokojenie przynajmniej pierwszej części tych marzeń, ona jemu... no, cóż, takie jest życie... wygodną przystań zasobną w środki materialne.

Pewnego dnia Barrett, wracając do domu, dostrzega na niebie niezwykłe zjawisko świetlne – i ten widok wywołuje u niego metafizyczne doznania. Pewnego dnia Tylerowi, wyglądającemu przez okno, wpada do oka płatek śniegu (skojarzenie tytułowe jest oczywiste, ale na tym analogia się kończy).

Te dziwne zjawiska poprzedzają nieoczekiwaną poprawę stanu zdrowia Beth, a w dalszej perspektywie – powstanie wymarzonej piosenki Tylera. Ale czy rzeczywiście spowoduje to istotną zmianę w życiu braci? Jakaś zmiana będzie, jednak na pytanie o jej wagę każdy czytelnik musi sobie odpowiedzieć sam...

Tyle zarysu fabuły. W zależności od tego, czym się ją obuduje, może powstać gniot, przeciętne czytadło albo rzecz świetna. Rzadko zdarza mi się uznać za świetną powieść, w której żadna z postaci nie jest kimś, kogo dałoby się polubić czy chociaż w jakiś sposób do niego przywiązać. Beth budzi współczucie, wydaje się miła i dzielna, ale w gruncie rzeczy jest za mało obecna, by można było sobie o niej wyrobić jakieś zdanie. A co do pozostałych... Powiem szczerze: odpycha mnie sama myśl o środowisku ludzi biorących narkotyki, czy to w rzeczywistości, czy tylko w literaturze. Ktoś, kto z pełną świadomością – a trudno na przełomie XX i XXI wieku tej świadomości nie mieć – decyduje się na stopniowe niszczenie swojego ciała i degradację osobowości, demonstruje oczywistą głupotę, choćby miał iloraz inteligencji 160. Tyler ćpa na okrągło – co prawda „tylko” kokainę – kochanek Liz, Andrew, również, Liz i Barrett sięgają po narkotyki jedynie okazjonalnie, ale z zupełną beztroską, jak gdyby raczyli się jakimiś jarmarcznymi słodkościami. Nie potrafię z nikim z nich się identyfikować, ba, nawet poczuć do nich jakiejś wyraźniejszej sympatii.

A jednak nie potrafię też przy tym nie poddać się dziwnemu urokowi prozy Cunninghama, z niezwykłą wnikliwością odsłaniającej wnętrze duszy bohaterów, jakby prześwietlało je to dziwne światło znad Central Parku, roztaczającej przed czytelnikiem wizje poetycznych nowojorskich pejzaży i zachwycającej skondensowanymi, wyrazistymi dialogami, jednym słowem, doskonałej technicznie (jedyne, co może niekoniecznie trafia w mój gust, to pojedyncze zbyt dosłowne opisy scen erotycznych). W tym wypadku wygrywa forma... ale czy jej doskonałość nie sprawia, że wydobywa się z treści to, czego by się w innym przypadku nie dostrzegło?


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 685
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: