Dodany: 17.04.2015 19:57|Autor: Alos

Bardzo średnio


Są książki, które czyta się jednym tchem i trudno się od nich oderwać. Są i takie, które męczy się wieki, a końca nie widać. Do tego drugiego rodzaju należy niestety "Czarny dom", napisany wspólnie przez Stephena Kinga i Petera Strauba. Jest tu wszystko, co powinno być w udanej powieści: zagadka, morderstwa, potwór czy paranormalne elementy – a mimo to coś się nie udało.

"Czarny dom" to druga część dylogii "Talizman", autorstwa tego samego duetu. Nie czytałem pierwszego tomu i trudno mi określić, w jakim stopniu są zależne od siebie. Nie czułem się z tego powodu specjalnie niedoinformowany w sprawach fabuły. W tekście są odniesienia do przeszłości głównego bohatera i minionych wydarzeń, a co ważniejsze, wszystko jest pokrótce wyjaśnione. Obie powieści są różnymi historiami, a ich akcję dzieli dobrych kilkanaście lat.

King w swoich książkach lubi umieszczać różne odniesienia do serii "Mroczna Wieża"; tak jest również tutaj. Tajemnicza budowla i postacie z nią związane to nie tylko luźne nawiązania, fabuła jest ściśle związana z cyklem o Rolandzie i stanowi kolejną cegiełkę w historii jego zmagań.

Jack Sawyer, gwiazda policji z Los Angeles, przeszedł na emeryturę i osiedlił się w Wisconsin, w małym miasteczku, w którym kiedyś złapał seryjnego mordercę prostytutek. Wiedzie spokojne życie, ma kilku przyjaciół i żadnych zmartwień. Wszystko się zmienia, gdy w okolicy zaczyna grasować kolejny psychopata. Tym razem porywa, zabija i częściowo zjada dzieci. Lokalna policja i społeczność próbują nakłonić Sawyera, żeby zajął się rozwiązaniem sprawy, ale dopiero tajemnicze znaki i kolejne porwanie skłaniają go do tego. Szybko okazuje się, że zagadka nie jest łatwa. Morderca ma podobną jak Jack umiejętność – potrafi przemieszczać się między światami, a jego intencje to nie tylko zaspokajanie perwersyjnych zachcianek. Jeśli jego misja się powiedzie, wszystkie istniejące równoległe światy będą zagrożone.

Moim ulubionym sposobem opowiadania jest narracja pierwszoosobowa. Pozwala mi się wczuć w treść i tak napisane powieści czytam najszybciej. Tu znalazłem jej przeciwieństwo. Narracja jest prowadzona w pierwszej osobie liczby mnogiej, z perspektywy jakiegoś owada czy innego latającego stworzenia. Przede wszystkim dlatego książka poszła w odstawkę, bo czyta się to koszmarnie.

Kolejną dużą wadą jest wszechobecna nuda. Powieść jest naprawdę długa, liczy ponad siedemset stron – o jakieś trzysta pięćdziesiąt za dużo. Wszelkiego typu opisy są rozwlekłe, nijakie i męczące. Zniszczone zostały nawet momenty pełne akcji, w większości powodują one raczej ziewanie niż dreszcz emocji. Fragmentów dotyczących miłości jest na szczęście niewiele, jednak gdy już się pojawiają, są tragiczne, infantylne i niepotrzebne.

"Czarny dom" jest do bólu średni, niekiedy wręcz słaby. Ani to fantasy, ani horror czy kryminał. Można było zrobić z tej powieści naprawdę plugawą rzecz, tym bardziej że wzorowana na Albercie Fishu postać mordercy aż się o to prosi. W pewnym momencie miałem nawet wrażenie, że coś z tego będzie, ale banalna końcówka wszystko zepsuła.

Niestety oceniam zaledwie na 5 w skali dziesiętnej. Pozycja do przeczytania tylko jako uzupełnienie historii "Mrocznej Wieży".


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 533
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: