Dodany: 15.04.2015 14:35|Autor: misiak297

Kłamstwa i tajemnice


No nareszcie! Nareszcie! To uzasadniony okrzyk radości – a taką radością niewątpliwie jest przeczytanie książki bardzo dobrej i całkowicie spełniającej nasze oczekiwania. Wiele wymagam od literatury kryminalnej, więc rzadko mnie ona zachwyca. Większość współczesnych powieści tego typu czytam ze sporą nadzieją i rozczarowuję się w trakcie lektury. Miałkie intrygi, ograne schematy (na przykład – piękna kobieta, która prowadzi śledztwo, na końcu wpada w pułapkę mordercy. Dawniej ratował ją zakochany w niej bohater, dziś nowoczesna detektyw uratuje się dzięki własnemu sprytowi), nuda, wątki obyczajowe wypierające wątek kryminalny, nieciekawi detektywi, niepotrzebna brutalność, styl płaski i bez wyrazu – to są, moim zdaniem, ich główne grzechy. Jakże miłym zaskoczeniem była więc dla mnie "Droga przez kłamstwa" z cyklu o inspektor Verze Stanhope, autorstwa brytyjskiej pisarki Ann Cleeves. Widzę, że ta seria nie cieszy się w Biblionetce popularnością (każdy tom zebrał od kilku do kilkunastu ocen). Pora ją Wam zatem przedstawić.

Mała wioska w Yorkshire. Pewnego dnia nastoletnia Emma znajduje ciało swojej przyjaciółki, Abigail Mantel. Dziewczynka została uduszona. Podejrzenia padają na Jeanie Long, kochankę ojca ofiary. Jeanie – choć utrzymuje, że jest niewinna – zostaje osądzona, skazana i trafia do więzienia. Po dziesięciu latach niespodziewanie pojawiają się dowody potwierdzające alibi kobiety. A jednak skazana popełnia samobójstwo. Do Elvet przybywa inspektor Vera Stanhope. Jej dochodzenie ujawnia nowe, zaskakujące szczegóły. A morderca uderza raz jeszcze.

Czytając "Drogę przez kłamstwa" nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że właśnie tak pisałaby Agatha Christie w XXI wieku. Styl Ann Cleeves jest równie klarowny, akcja powieści odpowiednio wartka, postaci interesujące, a napięcie rośnie ze strony na stronę. Zresztą pisarka nawiązuje do swojej wielkiej poprzedniczki – mniej lub bardziej otwarcie. Sam pomysł niejako "ściągnęła" z "Próby niewinności" – jednej z najlepszych książek Christie (w skrócie: Rachel Agryle została brutalnie zabita, podejrzenia padają na jej przybranego syna, Jacko. Chłopak twierdzi, że jest niewinny, ale nie może tego udowodnić. Umiera w więzieniu. Po paru latach pojawia się świadek, który potwierdza alibi Jacko). W "Drodze przez kłamstwa" pojawia się też taki fragment (Vera zapomniała tytuł, ale miłośnicy Agathy Christie bez trudu odgadną, że chodzi o "Hotel Bertram"):

"Vera i Joe wrócili do ponurego hotelu. Bar był opustoszały, nie licząc kilku biznesmenek, które radośnie paplały o programie szkoleniowym dla doradców w handlu oprogramowaniem komputerowym. (...) Czy to możliwe, żeby takie miejsce przynosiło zyski? – zastanawiała się. Potem przypomniała jej się powieść Agathy Christie o szanowanym niedochodowym hotelu, który stanowił przykrywkę dla międzynarodowego szwindlu. Tytułu nie pamiętała"*.

Sama Vera ma w sobie coś z panny Marple. Niepozorna, mogąca uchodzić za nieszkodliwą, a w istocie bardzo inteligentna i "ostra jak brzytwa" (tak określa się detektywa w spódnicy z St. Mary Mead). Krąży między ludźmi, uważnie ich słucha – potrafi oddzielić kłamstwa i fantazje od prawdy. Ann Cleeves zależało na tym, aby stworzyć bohaterkę będącą przeciwieństwem prawie doskonałych śledczych, jakich można spotkać w niektórych skandynawskich kryminałach. I udało jej się. Vera Stanhope to naprawdę ciekawa, nietuzinkowa bohaterka. Jest nieatrakcyjna, bezpośrednia, złośliwa, bystra, ale też wrażliwa. Śledztwo jest dla niej przede wszystkim dobrą, pasjonującą zabawą (choć potrafi też zaangażować się w nie emocjonalnie). To postać niewątpliwie wzbudzająca sympatię; taka "równa babka", której po prostu chce się towarzyszyć.

Zresztą w "Drodze przez kłamstwa" znajdziemy sporo interesujących bohaterów. Michael Long – ojciec Jeanie, uparcie tropiący prawdziwego mordercę, by zagłuszyć poczucie winy. Emma Bennett – zanurzona we własnych marzeniach, niespełniona w małżeństwie i goniąca za nieosiągalnym tak jak jej słynna Flaubertowska imienniczka (to nie przypadek, że Emma czyta "Panią Bovary"). James Bennett – uciekający przed trudną przeszłością. Christopher Winter – ogarnięty obsesją. Irytujący społecznik Robert Winter i jego nieco bierna żona Mary. Ann Cleeves rysuje ich portrety z dużą wnikliwością i empatią.

To naprawdę przyjemność, czytać tak udany kryminał. Intryga nie jest zbyt misterna, ale za to pomysłowa. Dużo tu znaków zapytania, napięcie stale rośnie, a tożsamość mordercy zostaje ujawniona na ostatnich stronach w naprawdę zaskakującym finale. Autorka nawiązuje do Agathy Christie, ale "Droga przez kłamstwa" nie jest – jak ja to nazywam – popłuczynami po powieściach Królowej Kryminałów (a takie wrażenie odnoszę, czytając na przykład powieści Caroline Graham czy – och, cóż za gniot nad gnioty! – "Inicjały zbrodni" Sophie Hannah). Postaci są dobrze nakreślone, ale nie przerysowane ani schematyczne (jak na przykład w "Pod Anodynowym Naszyjnikiem" Marthy Grimes, który miałem ostatnio nieprzyjemność czytać). Wątki obyczajowe ściśle wiążą się ze śledztwem, a nie funkcjonują obok niego, więc nie są nudne, nie wydają się wciśnięte w fabułę na siłę (jak w kryminałach Camilli Lackberg – kto z Was pamięta "Ofiarę losu", w której Erika Falck przez dziesięć stron wybierała sobie suknię ślubną? Ja ziewam na samo wspomnienie). Warstwa psychologiczna jest ciekawa, ale nie ma na celu przysłonięcia niezbyt udanej intrygi (jak w "Kiedy ciebie zabraknie" Laury Lippman). Cleeves nie musi się uciekać do epatowania czytelnika drastycznymi szczegółami, aby jej książka była ciekawa (przypomnę, że współczesne kryminały nader często spływają krwią, są pełne brutalnych opisów). I w końcu – detektyw to postać interesująca (nie tak, jak na przykład Sandy Sanchez ze wspomnianej powieści Lippman), a autorka nie każe czytelnikowi śledzić jego prywatnych spraw ani zagłębiać się w jego biografię (tak, znów piję do Lacberg) – Vera Stanhope ma za sobą jakiś osobisty dramat, którego szczegółów jednak nie poznamy, zostanie tylko dyskretnie zasygnalizowany.

Warto zapoznać się z powieściami Ann Cleeves. Cykl "Vera Stanhope" to lektura obowiązkowa dla miłośników dobrego, klasycznego angielskiego kryminału. Spróbujcie – a może zachwycicie się tak jak ja.


---
* Ann Cleeves, "Droga przez kłamstwa", przeł. Ewa Kowalska, wyd. Amber, 2013, s. 255.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2839
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 11
Użytkownik: Pani_Wu 16.04.2015 21:44 napisał(a):
Odpowiedź na: No nareszcie! Nareszcie! ... | misiak297
Oj, to się wielu książkom kryminalnym od Ciebie dostało :)
Ale poza tym "Droga przez kłamstwa" wygląda na obiecującą :)
Użytkownik: ilia 03.05.2015 14:01 napisał(a):
Odpowiedź na: No nareszcie! Nareszcie! ... | misiak297
Nie czytałam jeszcze książek Ann Cleeves (mam zamiar :), ale widziałam serial "Vera" na Ale Kino+ na podstawie jej powieści. Bardzo dobry i ciekawy, z fantastyczną Brendą Blethyn w roli nadkomisarz Very Stanhope.
Użytkownik: misiak297 03.05.2015 18:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czytałam jeszcze ksią... | ilia
Obawiam się, że nie mogę się zgodzić. Widziałem dwa odcinki - takiej grandy dawno nie zdarzyło mi się oglądać:( Wyprali wszystko co w książkach było najlepsze, dorobili własne wątki nie wiadomo po co. Akcja gna, psychologia postaci zupełnie się rozmywa (niektórzy podejrzani pojawiają się tylko w 1-2 scenach. Nastawiałem się na filmową ucztę równą tej literackiej, ale to był koszmar.

No ale Brenda Blethyn się świetnie spisała - i cóż z tego skoro scenariusze są fatalne?
Użytkownik: porcelanka 31.05.2015 11:19 napisał(a):
Odpowiedź na: No nareszcie! Nareszcie! ... | misiak297
Dziękuję Misiaku za polecankę;) Ja również się zachwyciłam. Właśnie takich kryminałów szukam - współczesnych, a jednak mieszczących się w ramach klasycznej konwencji. Całkowicie podzielam Twoje zdanie odnośnie ostatnio popularnych powieści kryminalnych, wręcz nie cierpię epatowania przemocą. Uwielbiam za to literackie tropy i nawiązania, a postać Emmy to takie puszczanie oka do czytelnika;)
Użytkownik: misiak297 31.05.2015 23:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję Misiaku za polec... | porcelanka
Tak się cieszę, że i Ty stałaś się fanką Very! Czytałem jeszcze "Stłumione głosy" (również bardzo dobre) i "Ukrytą głębię" (niewiele mniej dobre). Obie bardzo polecam!
Użytkownik: Anna Ściężor 13.07.2015 23:48 napisał(a):
Odpowiedź na: No nareszcie! Nareszcie! ... | misiak297
Przeczytałam zgodnie z polecanką "Drogę przez kłamstwa" i stwierdzam, że była bardzo dobra na pograniczu ze świetną ;) Dosyć zaskakujące rozwiązanie, sprawna fabuła, ciekawa inspektor. To, czego mi jednak brakowało, to ten specyficzny "wibrujący niepokój", jaki się pojawiał u Christie i poprzedzał kluczowe zdarzenia, choć coś takiego wystąpiło trochę w końcowej części książki, która to część bardzo mi już przypominała Christie. Zresztą winna osoba też kojarzy mi się z pewną osobą z jednej z powieści Christie. Co do Very, mogłaby się przy jej światopoglądzie obrazić za takie porównanie, ale mi w pewien sposób kojarzy się z postacią księdza Browna z opowiadań Chestertona, ze względu na to podkreślanie przez autorkę jej brzydkiego wyglądu zewnętrznego i chyba pewnej niepozorności.
Myślę, ze książka może się w miarę sprawdzić jako lekarstwo na "chorobę pochristiową" ;)
Użytkownik: misiak297 14.07.2015 10:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam zgodnie z po... | Anna Ściężor
Bardzo się cieszę, że książka Ci się spodobała i grono fanów Ann Cleeves się powiększa. Z którą postacią u Christie skojarzyła Ci się winna osoba?
Użytkownik: Anna Ściężor 14.07.2015 11:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo się cieszę, że ksi... | misiak297
Są co prawda różnice, ale kojarzy mi się trochę z Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: misiak297 14.07.2015 11:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Są co prawda różnice, ale... | Anna Ściężor
Rozumiem to skojarzenie, wydaje mi się słuszne. Sam bym na to nie wpadł Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu.
Użytkownik: Anna Ściężor 14.07.2015 12:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozumiem to skojarzenie, ... | misiak297
Niby tak, chociaż z drugiej strony Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: Monika.W 01.08.2019 07:56 napisał(a):
Odpowiedź na: No nareszcie! Nareszcie! ... | misiak297
Podpisuję się obiema rękami. Świetny kryminał, w swojej kategorii - jedna z lepszych rzeczy, jakie ostatnio czytałam. Dowodem jest to, że nie poszłam spać, aż nie skończyłam. Prawie mi się to nie zdarza.

Wszystko jest dobre - współczesny, ale rozsądny w swej współczesności. Bez nadmiaru -izmów, pseudo-socjologii, poprawności politycznej i w ogóle bez nadmiaru tego, co nam dyskurs polityczno-socjologiczny narzuca. Mamy małą społeczność i zbrodnię. I to wystarczy, jak się okazuje.

Nawiązania do literatury - czy do Christie, czy do klasyki - są piękne. Shaw i Bennet to też przecież nazwiska literacko kojarzące się. I jeszcze to skojarzenie: Shaw - Pigmalion - zmiana tożsamości.

A jeszcze ten opis Yorku - niby takie nic, ale ten deszcz i mgła, wilgoć i zapachy. A wszystko tak mimochodem.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: