Dodany: 23.09.2009 09:52|Autor: karolcia87

Książki i okolice> Książki w ogóle

Biblioteka moich marzeń


Wczoraj kupiłam wrześniowy numer Bluszcza. Na stronie z publikowanymi listami do readakcji przeczytałam o swoim marzeniu. Czytelniczka opisuje bibliotekę z moich snów, gdzie można nie tylko wypożyczyć książkę, ale również wspólnie z innymi członkiniami pogawędzić na tamty literackie. Ta atmosfera wspólnego czytania, dyskutowania na temat przeczytanych książek.Pewnie gdzieś pomiędzy jakaś herbatka albo kawka :). Z relacji wynika, że pod nogami łasi się kotek, a od czasu do czasu wspólne wypady do teatru.
Zazdroszcze niesamowicie ,tym bardziej,że mało kto ( przynajmniej z moich znajomych) jest skorych do gawędy literackiej.
Może ktoś z was wie czy gdzieś w Gdańsku jest jeszcze taka magiczna biblioteka?
Wyświetleń: 7190
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 17
Użytkownik: jackasia 23.09.2009 14:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Wczoraj kupiłam wrześniow... | karolcia87
Rzeczywiście biblioteka marzeń...
Taka poniekąd jest właśnie biblionetka... ale tylko wirtualna... a szkoda. Też marzę o takiej... Gdzie i kawa i dobre towarzystwo i niekończące się rozmowy o książkach.
W Poznaniu takiej biblioteki też brak...
Chociaż wiesz, znajomi są i to nastraja pozytywnie. Ludzie czytają wbrew temu co się mówi!
Użytkownik: tuliusz1971 23.09.2009 20:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Wczoraj kupiłam wrześniow... | karolcia87
Coś z klimatu starych kawiarni EMPIK-u.Ludzie może i czytają,jednak dyskutowanie i wymiana poglądów na temat książek to już inna bajka (na ogół smutna niestety).
Użytkownik: karolcia87 24.09.2009 08:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Wczoraj kupiłam wrześniow... | karolcia87
Może faktycznie niektórzy z moich znjomych czytają, ale często nastawieni są tylko na jeden gatunek literacki. Ja natomiast jestem z rodzaju " mól książkowy", pożeram każdą książke, która wpadnie mi w ręce. Inną sprawą jest, że wiele z tych osób nie chce, nie potrafi- nie mi to oceniać, dyskutować o książkach. A wielka szkoda, bo zostaje tylko wirtualna dyskusja na Biblionetce. Tem portal i tak uratował mi życie. Mam chociaż namiastkę.
Użytkownik: agalukol 24.09.2009 09:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Może faktycznie niektórzy... | karolcia87
Dla mnie taką biblioteką magiczną był czas spędzony na studiach, szczególnie mądrze (czyt. dyskusyjnie) prowadzone zajęcia z literatury, polegające nie na sprawdzeniu treści książki, ale właśnie na dyskusji o innych aspektach, jakże ważniejszych przecież. Kawy i herbaty może na nich nie było, ale bywało przyjemnie. Mam zresztą to szczęście, że i mój licealny polonista prowadził w podobny sposób lekcje, naprowadzając nas na pozycje spoza listy lektur obowiązkowych.
W Łodzi nie ma takiej biblioteki, jest świetna księgarnio-kawiarnia "mała litera", (http://www.malalitera.pl/) wpisująca się poniekąd w to marzenie. Resztę trzeba zorganizować samemu, ale czy nasi znajomi, mówiąc uczciwie, mają czas na wymianę poglądów na temat książek, w to już szczerze wątpię. Nie dla każdego książki są całym światem, niestety ;)
Dobrze, że jest biblionetka, powtórzę za przedmówczynią :)
Użytkownik: karolcia87 24.09.2009 10:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Wczoraj kupiłam wrześniow... | karolcia87
Ja zawsze żyje marzeniami i utopią. Hehe. Sama nie mam za dużo czasu, ale na książke musze dziennie poświęcić choćby 40 minut. Inaczej bym nie zasnęła. Często wstaje o wiele wcześniej byleby tylko przeczytać choć kilka kartek.
Może jak będe na emeryturze to zorganizuje Klub Poczytnego Seniora eheh. Będą i ciastka i kawka i herbatka i plątający się pod nogami kotek. Hehe.
Użytkownik: Valaya 24.09.2009 11:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Wczoraj kupiłam wrześniow... | karolcia87
Ja na szczęście nie mam takich marzeń. Biblioteka moich marzeń jednak istnieje, a jest nią Biblioteka Raczyńskich w Poznaniu. Mam porównanie, bo wychowałam się na wsi, gdzie jest jedna biblioteka publiczna - urokliwe miejsce i sympatyczna Pani Bibliotekarka (zawsze zazdrościłam jej takiej miłej pracy) i szkolna. Jako dziecko brałam udział w konkursach organizowanych przez bibliotekę, Spotkaniach z Książką itd. Moja mama pracowała w szkolnej bibliotece, a że był to okres PRLu i ogólnie był nacisk na czytelnictwo (przynajmniej w mojej szkole, gdzie ciągle powtarzano, że książka uczy i bawi), młodzież czytała i prowadziła specjalne zeszyciki przeczytanych książek i na lekcjach polskiego zdawaliśmy relację z tego co kto przeczytał. Oczywiście jedni podchodzili do sprawy bardziej inni mniej entuzjastycznie, jak to dzieci w szkole. Problem był tylko z zawartością obu bibliotek. Czytało się to, co było, a wiele książek mi umknęło w młodości, bo po prostu nie znalazłam ich w bibliotece.
Będąc dorosłą osobą wyprowadziłam się do dużego miasta i zaczęłam kupować dużo książek, a potem "przesiadłam się" na Bibliotekę Raczyńskich. Filii jest całe mnóstwo rozsianych prawie w każdym zakątku Poznania. Prawie każdą książkę można zdobyć. I to jest ziszczenie moich marzeń - prawie każda książka, która mnie interesuje, jest na wyciągnięcie ręki. Ja wolę czytać jednak w domowych pieleszach, dyskutować też mam z kim, a jeśli chodzi o większe grono dyskutantów, zawsze można wybrać się na Spotkanie Biblionetki, gdzie jest i kawka, i herbatka.
Poza tym, nie wiem, jak w praktyce wyglądałyby takie dyskusje w bibliotece. Musiałby być sprzęt do parzenia kawy czy herbaty, filiżanki, talerzyki w większej ilości, itp. Gdzieś by to trzeba składować. Kto by się miał tym zajmować i sprzątać po spotkaniu? Pracownicy biblioteki? Jak uniknąć przeszkadzania innym użytkownikom biblioteki, którzy przyszli poszukać książek, a nie należą do "klubu"? Przecież takie dyskusje bywają bardzo żywe. Umieścić dyskutantów na zapleczu? Ale to już nie to samo. I jeszcze kotki. Ktoś musiałby się kotkiem zajmować, sprzątać kuwetę, itd. A czemu nie pieski? Nie wszyscy lubią kotki, niektórzy są uczuleni na sierść i zaczęliby narzekać, zamiast dyskutować o książkach. Jestem ciekawa, jak to zostało przedstawione w "Bluszczu".
Tylko nie myśl, ze jestem osobą całkowicie przyziemną :), ja też lubię pomarzyć. Jednak myślę, że mimo najszczerszych chęci organizatorów takich spotkań w bibliotece, na dłuższą metę okazałoby się to kłopotliwe dla biblioteki. Ale mogę się mylić.
Użytkownik: karolcia87 24.09.2009 11:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja na szczęście nie mam t... | Valaya
O ile mi wiadomo z relacji czytelniczki wynikało, że spotkania organizowane są w godzinach zamknięcia biblioteki. Jeżeli chodzi o jej członków to stanowią oni rodzinę, może dlatego że wszyscy doskonale się znają (zamieszkują małą miejscowość). Wydaje mi się, że taki Klub o wiele trudniej stworzyć w dużym mieście. Wszycy są tu bardziej zabiegni, zmęczeni a równocześnie ciężej jest nawiązać bliskie relacje.

Czasem coś mnie ciągnie do takiego życia. Spokojnego, harmonijnego. Wyobrażam sobie wtedy siebie w roli bibliotekarki, która dla samej choćby idei dba o wspomnianego kotka, zamiennie z psem. :)Ciastka też bym upiekła, bo kocham gotować. Ale to tylko znowu marzenia. Ah.......
Użytkownik: Valaya 24.09.2009 12:18 napisał(a):
Odpowiedź na: O ile mi wiadomo z relacj... | karolcia87
Taki klub był też w "Zagubionych". Pamiętam jak siedzieli i rozmawiali, o której książce mają dyskutować. Jedna z bohaterek trzymała w ręku "Carrie". A bohaterowie byli jak jedna wielka rodzina, między którymi zachodziły różnego typu relacje, te dobre i złe.
No właśnie, a rozmawiano w czasie takiego spotkania we wspomnianym przez Ciebie klubie o jednej tylko książce? Czy było tak, że na przykład ktoś rzucał hasło "W tym miesiącu czytamy 'W stronę Swanna' - dyskusja 30.09., proszę się przygotować"? :)
Gdzieś na jakimś forum, żeby rozruszać trochę użytkowników kiedyś widziałam propozycję, żeby użytkownicy czytali w danym tygodniu/miesiącu jakąś określoną książkę, a po przeczytaniu można by o niej rozmawiać. Nie wypaliło, każdy chciał czytać coś innego.
Z tym życiem w mieście jest jak mówisz. Niekiedy po pracy chce się już tylko rozwalić na kanapie z książką lub bez i nigdzie nie wychodzić.
Użytkownik: agalukol 24.09.2009 12:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Taki klub był też w "Zagu... | Valaya
Satan... a zauważyłaś, że w różnorakich amerykańskich filmach/serialach bardzo często jest taki motyw spotkań znudzonych gospodyń domowych rozmawiających o ksiązkach, własnie takich zadawanych z tygodnia na tydzień lekturach, po których następuje dyskusja przy kawce, ciastkach itp.
Użytkownik: Valaya 24.09.2009 12:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Satan... a zauważyłaś, że... | agalukol
Może tak jest, nie wiem. Jeżeli kobieta siedzi w domu cały dzień i się nudzi, to taka dyskusja o książce z koleżankami to chyba dobra rozrywka dla niej . Nie jestem pewna, czy tak wygląda rzeczywistość. Takie spotkania pewnie organizowane są w domu, a nie bibliotece.
Użytkownik: agalukol 24.09.2009 13:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Może tak jest, nie wiem. ... | Valaya
Pozostaje jeszcze spojrzeć na ich listę lektur ;) Spotkania raczej w domu, amerykańskie biblioteki kojarzą mi się raczej tylko z tymi na uczelniach... w życiu nie widziałam w filmie, żeby ktoś szedł wymienić książkę do osiedlowej biblioteki...
Użytkownik: karolcia87 24.09.2009 13:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Taki klub był też w "Zagu... | Valaya
Dokładnie tak jak mówisz. Poprostu wybierali jedną konkretną książke na ten miesiąc a potem dyskutowali na jej temat.
Użytkownik: agalukol 24.09.2009 12:21 napisał(a):
Odpowiedź na: O ile mi wiadomo z relacj... | karolcia87
Karolcia, ja bym Ci pomogła, aż żal, że nie mieszkamy w tym samym wielkim mieście, razem snułybyśmy po nim te wici dyskusji o książkach ;)
Ja nawet myślę, że to nie musiałaby byc biblioteka, może być inne miejsce, które dopiero uświęci się książkami. Najtrudniejsze byłoby znalezienie ludzi i czasu, wszystko inne jest kwestią dodatku.Macie rację, że w mniejszych zbiorowościach jest łatwiej, chociażby własnie o lokal, ale też o czas i chęci.
Użytkownik: karolcia87 24.09.2009 13:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Karolcia, ja bym Ci pomog... | agalukol
Fajnie by było, ale zostaje nam tylko dyskusja elektroniczna. Dla mnie czymś naturalnym jest dzielenie się emocjami,wrażeniami. Często po przeczytaniu książki mam wielką ochotę podzielić się nimi. Osobiście jednak wolę spontaniczne dyskusje od pisemnego wyrażania myśli.

W sumie jeżeli dalej będę tak szaleć po antykwariatach to niedługo sama otworze bibliotekę.
Użytkownik: an ja 19.10.2009 18:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Wczoraj kupiłam wrześniow... | karolcia87
Proszę wejdź na stronę wbpg.org.pl gdzie gdańska biblioteka publiczna informuje o ciekawych spotkaniach. Przy niektórych filiach istnieją dyskusyjne kluby książki (np. w Oliwie, w Brzeźnie).
Użytkownik: eumenes 20.10.2009 10:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Wczoraj kupiłam wrześniow... | karolcia87
Co prawda całymi dniami przesiaduję w bibliotekach i czytelniach, ale do takiej "biblioteki marzeń" nie poszedłbym choćby mi zapłacono.

Chyba mylicie prawdziwe biblioteki z "księgarnio-kawiarniami" takimi jak warszawski Tarabuk (http://www.tarabuk.pl/) czy Czuły Barbarzyńca.
Użytkownik: Sluchainaya 20.10.2009 13:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Wczoraj kupiłam wrześniow... | karolcia87
Zgadzam się, że to bardziej księgarnio-kawiarnia :)
Nie wiem jak w Gdańsku, ale w Krakowie jest taka :) No i ja w przyszłości zamierzam otworzyć takie miejsce :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: