Dodany: 10.04.2015 10:34|Autor: carmaniola

Czytatnik: dumki-zadumki

1 osoba poleca ten tekst.

Ze Stasiukiem po nowej-starej Europie - Andrzej Stasiuk "Jadąc do Babadag"


„Jadąc do Babadag” to relacje z wojaży po Polsce i małych bałkańskich państwach. To podróż zwykła i niezwykła zarazem, wędrówka w czasie i przestrzeni, przy czym czas jest w tych relacjach czymś niedookreślonym, nieuchwytnym, królową jest przestrzeń, bo jak autor pisze: oglądając zdjęcia, drobiazgi z podróży nie pamięta kiedy zostały zrobione, ale zawsze pamięta miejsca, których dotyczą. Nie są to okolice, które słyną ze swych zabytków, znane i tłumnie odwiedzane, to raczej ustronia, do których nie dociera nikt poza ich mieszkańcami; zakątki, o których mówi się, że nawet jaskółki tam zawracają.

„Bardzo możliwe, że człowiek odczuwa swoje istnienie dopiero wtedy, gdy czuje na skórze dotyk bezimiennej przestrzeni, która łączy nas z najdawniejszym czasem, ze wszystkimi umarłymi, z prehistorią, gdy umysł dopiero oddzielał się od świata i jeszcze nie zdawał sobie sprawy ze swojego sieroctwa”[1].

Jednym z przyczynków do tych podróży było zdjęcie André Kertésza z 1921 roku, na którym niewidomy skrzypek prowadzony przez małego chłopca wygrywa na instrumencie niesłyszalne dla patrzącego melodie. Punkt w przestrzeni – bliski a zarazem leżący gdzieś na krańcach Ziemi. Niby świat pędzi do przodu, wszystko się zmienia z prędkością błyskawicy, ale są miejsca w których ten pęd zwalnia, albo może nawet staje – czasowe enklawy zagubione w morzu nowoczesności, które tworzą na jego powierzchni niewielkie zmarszczki i wiry.

Polska, Węgry, Mołdawia, Słowenia, Rumunia, Mołdawia, Albania… Małe miasteczka, wioski, bezdroża…

„Małe kraje powinny być zwolnione z lekcji historii. Powinny unosić się jak wyspy gdzieś na obrzeżach nurtu dziejów. […] Małe kraje powinny być chronione tak, jak chronione jest dzieciństwo. Obywatele hipertroficznych tworów i mocarstw powinni je odwiedzać dla nabrania rozsądku. Prawdopodobnie niewiele by to dało, ale ludziom trzeba dawać szansę i stwarzać możliwość refleksji nad wielością sensów tego najlepszego ze światów. Istnienie małych krajów o umiarkowanym temperamencie jest po prostu wyzwaniem dla potocznych sądów na temat ekspansji, potęgi, wielkości, znaczenia i reszty tych niepodważalnych komunałów. Jeśli idzie o mnie, zawsze chciałem żyć w kraju nieco mniejszym, a nigdy, broń Boże, w większym. W końcu znikomość znacznie trudniej zamienia się we własną karykaturę niż wielkość. A w każdym razie mniej szkodzi otoczeniu”[2].

I odnalazłam Stasiukowych Cyganów z wiersza Andruchowycza. Musiałam się na nich natknąć, bo „[…] moją obsesją są Cyganie, pustka pogranicza oraz rzeczne promy we wschodnich Węgrzech”[3] – pisze autor.

„Patrzyłem na rozpadającą się wieś, na śmietnisko w środku placu, na strachliwie zamkniętą na cztery spusty plebanię z basenem i czułem, że to jest ich zwycięstwo. Od 1322 roku, gdy Europa pierwszy raz dostrzegła ich obecność gdzieś na Półwyspie Peloponeskim, właściwie się nie zmienili. Europa powołała do życia narody, królestwa, cesarstwa i państwa, które trwały i upadały. Zapatrzona w rozwój, ekspansję i wzrost, nie potrafiła sobie wyobrazić, że można żyć poza czasem, poza historią. Tymczasem oni dokonali tego cudu. Z sardonicznym uśmiechem patrzyli na paroksyzmy naszej cywilizacji i jeśli brali z niej coś dla siebie, to były to śmieci, odpadki, zrujnowane domy i jałmużna. Tak jakby cała reszta nie przedstawiała dla nich żadnej wartości”[4].

Tak pięknie o nich pisze. Być może chwilami ogarnia go zazdrość i chęć by wszystko rzucić, zapomnieć o materialnej stronie życia i brać z niego „wiele i niewiele, a w sam raz”- jak śpiewała Maryla Rodowicz. A mnie się wydaje, że właśnie tym była jego włóczęga po bałkańskich bezdrożach - wędrówką poza czasem.

„[…] życie składa się raczej z okruchów teraźniejszości, które zapadają w pamięć, i tak naprawdę tylko z tego składa się nasz świat”[5].

- - -
[1] Jadąc do Babadag (Stasiuk Andrzej), Wydawnictwo „Czarne”, 2004, s. 11.
[2] Tamże, s. 111-112.
[3] Tamże, s. 266.
[4] Tamże, s. 96-97.
[5] Tamże, s. 70.
- - -
http://okres-ochronny-na-czarownice.blogspot.com/

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1345
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: adas 14.05.2015 15:45 napisał(a):
Odpowiedź na: „Jadąc do Babadag” to rel... | carmaniola
Przepraszam, ale muszę zapytać - Jakimi drogami dotarły do Ciebie "Żelary"? Przedziwna kariera literacka, brutalnie piękna książka.
Użytkownik: carmaniola 15.05.2015 09:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepraszam, ale muszę za... | adas
Aaaaach,książkę czytałam z zapartym tchem i jeszcze do dziś nie mogę ochłonąć z wrażenia. A trafiła do mnie, bo... dzięki pewnemu biblionetowiczowi (nie będę pokazywać palcem ;)) plączę się ostatnio wśród naszych południowych i wschodnich sąsiadów. Dlatego moje oko przykuła recenzja Dot i zachwyty Misiaka pod nią. I kiedy zobaczyłam na bibliotecznej półeczce postanowiłam zobaczyć co zacz, i to był strzał na 5,5. Teraz jeszcze tylko muszę zobaczyć film, który także ponoć grzechu wart. ;)

PS. Dobre miejsce na pytanie, bo czytając "Żelary" myślałam o Stasiuku i jego "Opowieściach galicyjskich". :)
Użytkownik: misiak297 15.05.2015 10:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Aaaaach,książkę czytałam ... | carmaniola
A ja czytając w zeszłym miesiącu "Opowieści galicyjskie" myślałem właśnie o "Żelarach":)

Carmaniolo, filmowe "Żelary" to ekranizacja "Hanulki Jozy" - kontynuacji "Żelar".
Użytkownik: carmaniola 15.05.2015 12:16 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja czytając w zeszłym m... | misiak297
Dzięki, Misiaku!!! Nawet nie zwróciłam uwagi, że autorka popełniła jeszcze jakąś książkę. Wierzę, że równie dobra! Lecę się rozglądać, bo najpierw czytanie, film to potem, potem... :)

Edit: Prawda, że skojarzenia chodzą dziwnymi dróżkami? Nie dość, że kraj inny (chociaż bratni) i niemal wiek różnicy, a jednak...
Użytkownik: adas 16.05.2015 11:51 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja czytając w zeszłym m... | misiak297
Z "Hanulki" to mam nawet reckę;)

Porównań żadnych nie mam. To jest jedna z książek, które pokrewieństw nie miewają. No dobra, trochę tak, ale nawet jeśli się trafiają zapożyczenia, to razem tworzą nową jakość.

Mi sie to nie zdarza, ale po przeczytaniu któregoś opowiadania, chyba najdłuższego, o dziewczynce i jej przyjacielu, nie skończyłem książki, tylko od razu zrobiłem powtórkę tej opowieści. Nie wychodząc z łóżka, hi hi;).
Użytkownik: carmaniola 16.05.2015 12:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Z "Hanulki" to mam nawet ... | adas
Ha! Idę poczytać tę Twoją reckę. Mnie nie przeszkadza poznanie recenzji przed czytaniem a Ty raczej nie zdradzasz szczegółów. :)

Tobie też najbardziej podobała się historia Vratislava Lipki i małej Helenki? ;) Również cofałam się w czytaniu i chyba muszę podwyższyć ocenę, bo niższa trochę za ten czasowy chaos, a to jednak przecież opowiadania a nie skonstruowana na nową modę powieść...
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: