Dodany: 20.09.2009 18:00|Autor: dansemacabre

O różańcowej (i życiowej) krzywdzie


Wznowienie książki, którą polski czytelnik mógł poznać już ponad pół wieku temu, musi zaintrygować. Jaki bowiem wymiar dzisiaj może mieć autobiograficzna opowieść o traumatycznych przeżyciach Natalii Rolleczek z okresu, kiedy przebywała w sierocińcu prowadzonym przez siostry zakonne? Czy warto zwracać uwagę na fakt, że w latach pięćdziesiątych minionego wieku opowieść bardzo przecież osobista uznawana była za doskonałe narzędzie walki komunistów z Kościołem katolickim? Czy „Drewniany różaniec” należy odczytywać jako książkę demaskującą pobożność życia w zgromadzeniach zakonnych? Czy nie chodzi tutaj bardziej o nakreślenie pewnej opresyjnej przestrzeni; przestrzeni, w której jedynie metody oparte na strachu i przemocy psychicznej mogą utrzymać jakikolwiek ład? W końcu pytanie zasadnicze – czy to wznowienie jest może próbą usytuowania powieści Rolleczek nieco inaczej, nadaniem jej nowych znaczeń i dowodem na to, że ta książka to opowieść o bezradności zarówno wychowanek sierocińca, jak i tych, które ten sierociniec prowadzą?

„Drewniany różaniec” to specyficzna opowieść inicjacyjna. Opowieść, w której rozgrywa się dramat doświadczania życia. Tego życia, w którym nieustannie się błądzi i oddala od prawd Dekalogu. Główna bohaterka już po krótkim czasie pobytu wśród felicjanek dochodzi do wniosku, że jej sposób odbierania rzeczywistości i reagowania na nią prowadzi ją ku jakiejś piekielnej otchłani: „Już widocznie tak być musi, że do końca będę brnęła w ciężkich grzechach, bo nie ma dla mnie innego wyjścia”*. O ile jednak autorka znajdzie wyjście i pożegna się z sierocińcem, o tyle siostry zakonne nie odnajdą drogi realizowania się w życiu, które nie daje innych możliwości, jak tylko konieczność nałożenia na siebie habitu.

Jak wygląda dom sierot prowadzony przez zakonnice w latach trzydziestych minionego wieku? Rolleczek dołożyła starań, by przedstawić go bardzo dokładnie. Dziewczęta będące wychowankami zakonnic mieszkają w ciasnym pokoju. Na śniadanie otrzymują kromkę chleba i wodnistą kawę. Brakuje podstawowych środków czystości, ciepłej wody. Dziewczęta są zmuszane do tego, by na rzecz zgromadzenia klasztornego żebrać. Kradną sobie nawzajem chleb. Felicjanki mają się nimi opiekować, a nie mają do tego warunków. Wydają się także nie mieć serca, bo bywają okrutne zarówno dla podopiecznych, jak i dla samych siebie („Drewniany różaniec” znakomicie opisuje różnego rodzaju antagonizmy między siostrami zakonnymi). Jak jednak spełnić oczekiwania sierot, skoro wydaje się to niemożliwe? Jak wesprzeć dziewczęta, kiedy samemu nie ma się wsparcia? Kiedy bohaterka zarzuca zakonnicom bezduszność, matka przełożona da jej szczerą odpowiedź: „Pożądacie rzeczy, których sierociniec nie może wam dać”**. Sierociniec może jedynie zmuszać do pracy, obudować świat kostycznymi formułami modlitw i żądać bezwzględnego posłuszeństwa. Może tylko ujarzmiać, nie rozwijać. Może krzywdzić, nie dając odrobiny radości. Nie może zaoferować niczego, skoro sam w sobie jest miejscem, w którym niektóre zakonnice przebywają za karę. Jaka jest ich wina? Niedostosowanie do życia, ubóstwo, brak wykształcenia i możliwości samodzielnego życia. Felicjanki w powieści „Drewniany różaniec” wydają się tak samo emocjonalnie okaleczonymi sierotami życiowymi jak ich podopieczne.

Zakon jest próbą układania sobie życia dla wszystkich tych kobiet, którym życie nie oferuje większych możliwości rozwoju. Zakon to także dobre miejsce dla tych, którzy swój los uzależniają od woli Boga, unikając po części odpowiedzialności za to, co robią. Dziewczęta znajdują się zatem w pewnej hermetycznie zamkniętej przed światem przestrzeni. Przestrzeni mechanicznie odmawianych modlitw, wielbienia Jezusa i Matki Boskiej. Przestrzeni surowych zasad moralnych i jednocześnie przestrzeni kwestionującej te zasady. Tytułowy drewniany różaniec przestaje służyć gorliwej modlitwie, stając się narzędziem kary. Przyjmowanie zatem Jezusa do swych serc odbywa się u dziewcząt na zasadzie pokuty za grzechy. Religia staje się zbiorem skodyfikowanych zasad, które jako jedyne ratują przed potępieniem i upadkiem. Nie ma w zakonie miejsca na prawdziwą pobożność, bo stworzony system jest systemem uniemożliwiającym zatracenie. Zagubienie niezaradnych życiowo sióstr i pozbawionych opieki dzieci, które w sierocińcu mogą znaleźć namiastkę pewności.

Natalia Rolleczek barwnie opisuje perypetie dorastających dziewcząt w świecie, w którym niejako zabrania się dorastania. Opowiada o dojrzewaniu w miejscu, w jakim dojrzały oznacza wiernie podporządkowany twardym zasadom. Postrzegam „Drewniany różaniec” jako smutną opowieść o tym, jak rozpaczliwie zachować godność w świecie, w którym nie można godnie żyć. Opowieść o dorastaniu u surowych felicjanek to historia konfrontacji młodzieńczych ideałów ze społecznymi normami, za którymi czai się pustka i strach.

Ta książka to historia o trudnym dorastaniu. O zagubieniu. O próbach racjonalizacji świata i o braku racjonalnych możliwości rozwoju. O świecie, w którym religia staje się narzędziem porządkowania tego wszystkiego, czego nie można uporządkować inaczej niż wierząc, że jest to możliwe.



---
* Natalia Rolleczek, „Drewniany różaniec”, wyd. Korporacja Ha!art, 2009, s. 79.
** Tamże, s. 211.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1064
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: