Dodany: 20.09.2009 17:28|Autor: misiabela

Kultura i sztuka> Film, teatr, telewizja

Książka czy film?


Ciekawa jestem, czy oglądając adaptacje filmowe przeczytanych książek wolicie aby były one wiernym odtworzeniem książki, czy dopuszczacie "wariacje na temat"? Czy zdarzyło wam się najpierw obejrzeć film, a potem pod jego wpływem przeczytać pierwowzór literacki, czy też zawsze najpierw jest książka? Która adaptacja podobała wam się najbardziej?
Wyświetleń: 16427
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 57
Użytkownik: Radek8904 20.09.2009 19:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
Ja zawsze na początku czytam książkę - potem oglądam film. Wyjątek był w książce "Lew, Czarownica i stara szafa". Wolę jeśli film jest dokładnie odwzorowany na książce, a nie z jakimiś dodatkami. Mogą być, ale nie za wiele. Zawiodłem się np. na filmie "Książę Kaspian", który był nakręcony przez osobę, która nie czytała tej książki.
Użytkownik: Zoana 20.09.2009 20:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
Oj, różnie. Zasadniczo wolę najpierw przeczytać książkę, później obejrzeć film, ale zdarzało się, że oglądając film nie miałam pojęcia o istnieniu książkowego pierwowzoru.

Ciężko wybrać mi najlepszą filmową ekranizację, filmy o Harrym Potterze były dosyć dobrze zrobione, "Ziemia obiecana", "Zemsta", "Milczenie owiec".

Natomiast najgorsze filmowa ekranizacja to moim zdaniem ekranizacja "Kodu Leonarda da Vinci" Dana Browna oraz teatr telewizji na podstawie "Wszyscy jesteśmy podejrzani" Joanny Chmielewskiej. Szczególnie w tym drugim przypadku bardzo się zawiodłam.
Użytkownik: paren 02.10.2009 15:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, różnie. Zasadniczo wo... | Zoana
Zgadzam się z Tobą, zwłaszcza z tym, co napisałaś o adaptacji Chmielewskiej.
Z drugiej strony, "Lekarstwo na miłość" na podstawie powieści "Klin", mimo że to również adaptacja, a nie ekranizacja, ogląda się, moim zdaniem, nieźle. Z przenoszeniem powieści Chmielewskiej na ekran jest spory problem, bo siła jej książek tkwi głównie w sposobie narracji, specyficznym stylu i słownictwie, a dopiero w drugim rzędzie w budowaniu akcji i postaci bohaterów.

Jeżeli natomiast chodzi o to, czy najpierw książka, czy film, to raczej nie robi mi to różnicy; raczej, bo tak sobie teraz myślę, że chyba jednak minimalnie wolę najpierw przeczytać książkę. Podczas lektury lubię sobie wyobrażać scenerię i postaci, potem ciekawa jestem wizji reżyserów. Trochę trudniej jest mi czytając odczepić się od widzianej wcześniej na ekranie reżyserskiej interpretacji danej książki.

Podobał mi się film "Pan Tadeusz", ale tu bardzo dużą rolę odegrały zdjęcia (malarskie pejzaże) i muzyka, które tak pięknie uzupełniły całość.
Użytkownik: Zoana 04.10.2009 21:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z Tobą, zwłas... | paren
"Lekarstwa na miłość" nie miałam okazji obejrzeć, ale sama nie wiem, czy mam ochotę po wspomnianej ekranizacji "Wszyscy jesteśmy podejrzani", która jak sobie teraz przy pomocy Wikipedii przypominam nosi tytuł "Randka z diabłem".

Oczywiście, jest tak, jak piszesz: "siła jej książek tkwi głównie w sposobie narracji, specyficznym stylu i słownictwie" i trzeba się pogodzić, że nie da się tego przenieść na ekran. Ale nie o to mi chodzi. Książkowa Joanna, główna bohaterka, to osoba wprawdzie roztargniona, roztrzepana i lekko zwariowana, ale przy tym inteligentna, błyskotliwa, z charakterem i poczuciem humoru. Natomiast twórcy ekranizacji i odtwórczyni roli Joanny (Edyta Olszówka, za którą nota bene nie przepadam) zrobili z niej, mówiąc wprost - słodką idiotkę. Dzięki temu zmarnowano szansę nakręcenia naprawdę dobrej komedii.
Użytkownik: paren 04.10.2009 22:57 napisał(a):
Odpowiedź na: "Lekarstwa na miłość" nie... | Zoana
Masz rację, powiedziałabym nawet - idiotkę niezbyt słodką, przynajmniej dla mnie, bo też za nią nie przepadam.

Przypomniałam też sobie, że widziałam film (czy raczej był to miniserial) produkcji rosyjskiej na podstawie "Całego zdania nieboszczyka" i chyba dlatego o tym początkowo nie pamiętałam, że pamięć moja litościwie dla mnie fakt ten natychmiast z pamięci wyrzuciła. Teraz znalazłam tytuł tej produkcji: "Chto skazal pokoynik" (2000), ale nie polecam. :-(

Tak więc z tych kilku prób zdecydowanie - "Lekarstwo..." z Jędrusik i Sienkiewicz oraz Łapickim. Może obsada Cię jednak zachęci, jak będzie powtórka (czasami jest na Kino Polska, no i w TVP). Moim zdaniem - można poświęcić jej te 90 minut z życia. :-)
Użytkownik: Zoana 04.10.2009 23:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację, powiedziałaby... | paren
Skoro tak mówisz, to obejrzę kiedy tylko nadarzy się okazja. Biorę pod uwagę fakt, że obu nam nie podobała się "Randka z diabłem", więc śmiem mniemać, iż mamy podobne gusta filmowe. ;)
Użytkownik: paren 04.10.2009 23:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Skoro tak mówisz, to obej... | Zoana
Właśnie dlatego nieśmiało Cię zachęcam. :-)
Użytkownik: Zoana 04.10.2009 23:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie dlatego nieśmiało... | paren
Zachęciłaś. :)
Użytkownik: JoShiMa 21.09.2009 02:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
Jeżeli znam książkę, to na ogół wolę jak film, w miarę możliwości, jest wierna ekranizacją. Zdarzyło mi się, że sięgnęłam po książkę pod wpływem filmu. Było tak na przykład w przypadku filmu "Frankenstein" z Robertem De Niro czy "Duma i uprzedzenie". "Opowieści z Narni" też bym chciała przeczytać kiedyś.
Użytkownik: milenaj 21.09.2009 16:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
Lubię, kiedy film wiernie odtwarza książkę. Dlatego np. wolę serial "Duma i uprzedzenie" od filmu. Szczególnie denerwują mnie też adaptacje "Hrabiego Monte-Christo". Wszyscy twórcy solidarnie ignorują zakończenie, łącząc hrabiego z Mercedes, której nie cierpię. Oczywiście są świetne adaptacje: "Milczenie owiec", "Rzeka tajemnic", "Pokuta". Najgorzej, kiedy na adaptację się czeka. Ja zawsze jestem ciekawa jak dana książka sprawdza się jako materiał filmowy. Teraz śledzę przygotowania do adaptacji "Gry o tron" Martina. Marzy mi się też, żeby ktoś nakręcił filmna podstawie "Mapy miłości" - świetna pozycja.
Użytkownik: tuliusz1971 22.09.2009 14:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię, kiedy film wiernie... | milenaj
Rzeczywiście staram się najpierw zapoznać z książką (nie zawsze się udawało i udaje).Co do ekranizacji to hm,zależy od reżysera i autorów.Niektórym pewna dowolność w stosunku do literackiego pierwowzoru dodaje uroku (byle nie wypaczała sensu).Rozróżnić również trzeba pojęcie "ekranizacji" od pojecia "na motywach".Nie we wszystkich schodzi się z Mercedes-np.w tej z Richardem Chamberleinem nie.Nie cierpię to może za ważkie słowo,ale jej postać jest faktycznie mdła i według mnie dodana jedynie w celu czysto technicznym dla zachowania konstrukcji fabuły
Użytkownik: milenaj 22.09.2009 15:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzeczywiście staram się n... | tuliusz1971
Faktycznie trochę tutaj namieszałam nie wspominając o tej adaptacji, którą nawiasem mówiąc, oglądałam niedawno z dużą przyjemnością, właśnie ze względu na zakończenie. Co do postaci literackich - to bardzo się do nich czasem przywiązuję, co skutkuje sympatią, bądź antypatią jeśli jeśli sprawa wygląda inaczej. Dlatego czasem pozwalam sobie na takie słownictwo. Nie zmienia to oczywiście tego, że inny czytelnik może mieć całkiem inne zdanie.
Użytkownik: Kaoru 22.09.2009 18:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Faktycznie trochę tutaj n... | milenaj
A w ogóle to co do "Hrabiego..." to zdaje się, że tylko jedna filmowa wersja (chyba z Depardieu) kończy się tym idiotycznym happy endem.
Użytkownik: milenaj 22.09.2009 18:55 napisał(a):
Odpowiedź na: A w ogóle to co do "Hrabi... | Kaoru
Ten serial jest w ogóle namieszany. Dużo dodatkowych wątków. Ale aktorstwo świetne.
Użytkownik: Pingwinek 24.08.2018 00:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten serial jest w ogóle n... | milenaj
Chyba muszę sobie odświeżyć :-)
Użytkownik: milenaj 22.09.2009 19:11 napisał(a):
Odpowiedź na: A w ogóle to co do "Hrabi... | Kaoru
Jest jeszcze amerykańska adaptacja też kończąca się szczęśliwie. Mercedes, Edmund i Albert są szczęśliwą rodzinką.
Użytkownik: Pingwinek 24.08.2018 00:55 napisał(a):
Odpowiedź na: A w ogóle to co do "Hrabi... | Kaoru
Ależ "Hrabia..." z Depardieu to był wspaniały serial! Oglądałam w dzieciństwie, happy end nie przeszkadzał, ba, podobał się! Nie mogło przecież być inaczej ;). Brakowało mi szczęśliwego zakończenia podczas czytania powieści Dumasa, jak już byłam dorosła...
Użytkownik: Kaoru 23.09.2009 15:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzeczywiście staram się n... | tuliusz1971
Ale chyba wszyscy dają sobie w napisach końcowych/początkowych, że to jest "na motywach". Nie pamiętam, żebym się spotkała z hasłem "ekranizacja".
Użytkownik: tuliusz1971 23.09.2009 21:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale chyba wszyscy dają so... | Kaoru
Ja to odbieram w ten sposób,że jeżeli ktoś zamierza sfilmować dzieło literackie jest to ekranizacja,jeżeli stanowi ono dla niego jedynie kanwę dla przedstawienia własnej historii-to jest własnie owo na motywach.No a sama ekranizacja to nie kurczowe trzymanie się tekstu-istotne jest rzetelne odzwierciedlenie fabuły.
Użytkownik: jolietjakeblues 25.09.2009 19:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
Niedługo można będzie zadawać sobie takie pytania w stosunku do Houellebecqa, bo po północy w środę na "ale kino!" dadzą "Cząstki elementarne". Adaptacja niemiecko-angielska z 2006r.
Jestem pod wrażeniem książki. Zobaczymy jak film. Czy tak samo ciężki w odbiorze?
Oczywiście nagrywam.
Użytkownik: misiabela 25.09.2009 22:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Niedługo można będzie zad... | jolietjakeblues
Film już dzisiaj na "ale kino" i właśnie oglądam. I niejako w odpowiedzi na swoje własne pytanie stwierdzam, że wolę zdecydowanie najpierw przeczytać książkę, a potem ewentualnie obejrzeć film. W tym wypadku po książkę jednak chyba nie sięgnę...
Użytkownik: jolietjakeblues 26.09.2009 07:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Film już dzisiaj na "ale ... | misiabela
Ach! Rzeczywiście. Jak mogłem przeoczyć. Mam nadzieję, że Gazeta Telewizyjna podaje właściwy kolejny termin. Ale za to nagrałem wczoraj "Lecą żurawie".
Nie, nie! Książka jest znakomita. To świetna projekcja naszej rzeczywistości. Ale projekcja, rzecz jasna, przez krzywe zwierciadło. Houellebecq znęca się nad nami. Jednak robi to przejmująco i daje do myślenia.
Użytkownik: misiabela 26.09.2009 16:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach! Rzeczywiście. Jak mo... | jolietjakeblues
I to jest właśnie magia biblionetki! Obejrzałam "Lecą żurawie", obejrzałam "Cząstki", a dzięki twojej opinii, chyba jednak przeczytam i książkę. Film nie był dla mnie tak cięzki w odbiorze, jak dla ciebie książka, więc chyba wypadałoby to skonfrontować...
Użytkownik: jolietjakeblues 26.09.2009 20:18 napisał(a):
Odpowiedź na: I to jest właśnie magia b... | misiabela
Tak ,rzeczywiście, książkę przeżyłem. Wywarła ogromne wrażenie. Mnóstwo uczuć, emocji. Miejscami obrzydliwe, a miejscami jakby odsłaniające najbardziej ukryte zakamarki duszy ludzkiej naszych czasów.
Użytkownik: zwierciadło 02.10.2009 13:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
Ostatnio na TVP Kultura, obejrzałam bardzo dobry film w reżyserii Andrzeja Barańskiego " Parę osób, mały czas" z 2005 roku. Film bardzo mi się podobał, ma walory poznawcze, intelektualne, artystyczne. Został nakręcony na podstawie książki niewidomej sekretarki poety Mirona Białoszewskiego, Jadwigi Stańczakowej pt."Dziennik we dwoje". Książki nie czytałam, od niedawna znana jest mi Pani Jadwiga- autorka siedmiu książek- dla której Miron był intelektualną miłością:)) Czy sięgnę po książkę, aby sprawdzić zgodność adaptacji z jej treścią? Raczej nie, nie zależy mi na tym, chyba, że nadarzy się taka okazja. Mam na myśli fakt,że znajdę ją na przykład w bibliotece...
Przedtem, oglądałam inny film, oparty na książce( znowu zaczęłam od filmu), o tym samym tytule:"Miłość w czasach zarazy" Gabriela Garcia Marqueza.
Film zdecydowanie mi się nie podobał! Książkę ma ochotę przeczytać, właśnie otrzymałam ją od przyjaciółki. Ciekawa jestem wyniku konfrontacji.
Co do filmów: dobre, mądre i szczególne cenię na równi z dobrą i mądrą, niezwyczajną książką, wówczas z przyjemnością spędzam przy nich czas:))
Użytkownik: Ysobeth nha Ana 02.10.2009 16:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
Adaptacja filmowa w zasadzie nie ma prawa być dokładnym odbiciem książki, bo operuje całkiem innymi narzędziami przekazywania treści. Niestety w większości przypadków przeróbka na film wychodzi marnie, gubią się rzeczy ważne, rozdmuchują nieistotne szczegóły... Są jednak chlubne wyjątki, kiedy starzejąca się literatura dostaje "drugą szansę" w postaci dobrej przeróbki na film. Taki na przykład nadawany na TCM film "Siedem twarzy doktora Lao" - urocza, odrobinę tylko staroświecka fantasy - przerasta mikropowieść Charlesa Finneya pod tytułem "The Circus of Dr Lao" (po polsku raczej tego nie było), która postarzała się mocno.

Z ostatnio oglądanych, znakomitych ekranizacji książek, których nie czytałam - "Człowiek z Ziemi" wg opowiadania Jerome Bixby'ego oraz "Młodość stulatka" według Mircei Eliadego...

Ekranizacja natomiast takiego "Wiedźmina" wykazała niezbicie, że polscy filmowcy nie znają się (i nie chcą znać) na fantastyce - żałosna produkcja :/
Użytkownik: paren 02.10.2009 17:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Adaptacja filmowa w zasad... | Ysobeth nha Ana
"...Ekranizacja natomiast takiego "Wiedźmina" wykazała niezbicie, że polscy filmowcy nie znają się (i nie chcą znać) na fantastyce - żałosna produkcja :/ "

Masz rację. Tak sobie myślę, że polskim filmowcom się zdaje, że można nakręcić film z tego gatunku za przysłowiową złotówkę. Taki obcięty do absolutnego (i absurdalnego) minimum budżet aż bije z ekranu. W "Wiedźminie" było to bardzo widoczne, zwłaszcza w scenach ze smokiem z tektury :(
Użytkownik: satya 02.10.2009 21:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
Skończyłam dzisiaj czytać "Czekoladę" Harris i chyba muszę stwierdzić... że film podobał mi się bardziej. Może to zasługa muzyki, klimatu, aktorstwa? (I żeby nie było wątpliwości: nie jestem wielką fanką Depp'a- choć w tym filmie faktycznie mi się podobał. ;))

Wszystko zależy chyba od twórców- z cudownej książki można zrobić tandetny film, a ze słabej pozycji pisanej dzieło kinematografii. I to jest chyba najpiękniejsze. :)
Użytkownik: bałałajka 09.10.2009 14:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
według mnie poprawna kolejność to książka a potem film. Jak się obejrzy film to książka już nie zaskakuje, a tak można sobie wyobrazić bohaterów a potem poznać punkt widzenia reżysera. Nawet jak film wchodzi do kin to najpierw warto odpuścić sobie premierę i przeczytać pierwowzór żeby wyrobić sobie opinie.
Użytkownik: Zoana 10.10.2009 00:58 napisał(a):
Odpowiedź na: według mnie poprawna kole... | bałałajka
Zgadzam się w pełni. :)
Użytkownik: bałałajka 16.11.2009 15:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się w pełni. :) | Zoana
Dziękuję bardzo za poparcie:)
Użytkownik: SiostraDarka 28.10.2009 17:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
Dzisiaj, o 20:05 w tvn7 będzie film na podstawie "Wszystko jest iluminacją" J.S.Foer
Użytkownik: zoira 17.11.2009 10:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
Ja też zasadniczo wolę najpierw przeczytać książkę a dopiero póżniej obejrzeć film. I w większości przypadków jest to dobra taktyka ponieważ z reguly książka jest lepsza od filmu (choć nie zawsze, np. "Malowany welon", ksiązka w sumie mdła a film - piękny).

Co do "Opowieści z Narnii" - nie napiszę co myślę o amerykańskim "Księciu Kaspianie" bo mi konto zawieszą. Ten pocałunek na końcu - litości... Ale polecam realizację BBC chyba z końca lat '80, mniej efektów specjalnych a i tak więcej magii.

Do moich ulubionych realizacji, oprócz klasyków typ "Ojcec Chrzestny" czy serial BBC "Duma i uprzedzenie" zaliczam też "Nad Niemnem". Wiem, wiem, dziwak ze mnie, ale co poradzę, że lubię. Może z sentymentu, bo mi to babcia w dzieciństwie puszczała...
Użytkownik: bałałajka 08.12.2009 13:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też zasadniczo wolę na... | zoira
Ojciec chrzestny- rzeczywiście piękny film, duma i uprzedzenie też mi sie podobała. Ale np. mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet- strasznie spłycona w filmie
Użytkownik: moreni 17.11.2009 11:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
Filmów co prawda zbyt wiele nie oglądam, ale zawsze jestem ciekawa ekranizacji powieści. Zwłaszcza tych już czytanych. Ale nawet jeśli czytane nie były, to staram się jednak dopaść i przeczytać przed obejrzeniem filmu.

Nie wymagam do adaptacji, żeby wiernie książkę naśladowała, jednak są pewne granice. Po pierwsze dobór aktorów. Jeśli nie zgadzają się oni z moim wyobrażeniem postaci z książki, nie mogę przebrnąć przez film. Tak było z "Atramentowym sercem", z którego oglądania zrezygnowałam po 15 minutach. Nie cierpię też odzierania filmowej wersji z wartości pokazanych w książce, spłycania filmów do strony li tylko wizualnej, jak to uczyniono ze "Złotym kompasem". Poza tym są adaptacje po prostu kiepskie, jak film "Eragon", czy nasz rodzimy "Wiedźmin".

Moją ulubioną adaptacją jest "Władca pierścieni" (najbardziej lubię filmy fantasy:)), "Potop" też jest całkiem udany.
Użytkownik: tuliusz1971 17.11.2009 21:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Filmów co prawda zbyt wie... | moreni
"Potop" udany!?No toż to obrazoburstwo po prostu :).Ja nie wyobrażam sobie lepszej adaptacji filmowej,która z upływem lat nic nie traci ze swoich walorów,a rzekłbym,że zyskuje.
Użytkownik: moreni 17.11.2009 21:26 napisał(a):
Odpowiedź na: "Potop" udany!?No toż to ... | tuliusz1971
Hm... w sumie to oglądałam szczenięciem jeszcze będąc, stąd takie mgliste opinie.;) Ale przy najbliższej okazji powtórzę.:)
Użytkownik: it! 08.12.2009 21:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
Zdecydowanie książka, choć zdarzają się chlubne wyjątki, gdzie film to także arcydzieło;) Przykłady to choćby podany już Ojciec chrzestny, ale też np. Lot na kukułczym gniazdem czy Forrest Gump.
Użytkownik: litmanem 09.12.2009 18:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
ekranizacji nie oglądam, bo kojarzą mi się ze smutnym acz wymierającym czytaniem lektur poprzez oglądanie ich ekranizacji ;)

Ostatnio oglądałem "Ziemie Obiecaną" ale tylko dlatego, że byłem zmuszony na lekcji polskiego, w ramach chyba tzw. znajomości fragmentów lektury czy jakoś tam ;) ja oczywiście przeczytałem książkę całą i nie żałuję, bardzo mi się podobała, a z ekranizacji to w pamięci pozostał mi tylko moment przywracania do stanu używalności Moryca i jego nie tylko egzystencjalny paw

Forresta Gumpa przyznaje się bez bicia przeczytałem, po obejrzeniu filmu(ale nie że od razu na drugi dzień ;) )
Użytkownik: it! 10.12.2009 00:27 napisał(a):
Odpowiedź na: ekranizacji nie oglądam, ... | litmanem
Ale to ja z Forrestem miałem podobnie (tj. film, a książka kilka lat później), co nie zmienia faktu, że przy książce wprost wyłem ze śmiechu;) Gump i spółka też był doskonały!
Użytkownik: Rewolwer_Ocelot 11.12.2009 20:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
Staram się najpierw przeczytać książkę a później skonfrontować ją z filmem. Zdarza mi się także pod wpływem filmu sięgnąć po jego pierwowzór (tu przypomina mi się cudowny film "Wszystko jest iluminacją" i niezbyt przemawiająca do mnie książka o tym samym tytule).
Nie znoszę natomiast zjawiska gdy to jakaś książka powstaje na podstawie już nakręconego filmu. W takim działaniu widzę tylko aspekt finansowy co skutecznie mnie od takiej pozycji odstrasza.
Użytkownik: ewusekr 21.01.2010 13:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
Najpierw książka, potem film. Choć przez to zwykle słabiej oceniam filmy, bo nie pokrywają się z moim wyobrażeniem po przeczytaniu książki. Najbardziej rozczarowała mnie "Szkoła uczuć". Koszmarne zniekształcenie pięknej "jesiennej miłości"...
Użytkownik: philocomasio 09.03.2010 06:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Najpierw książka, potem f... | ewusekr
Dobrze jest najpierw przeczytać książkę, chociaż czasem jest to trudne do wykonania. Ale co tam- lubię wyzwania.

A co do szaleństw i dodatków "odreżyserskich" to jestem na tak. Nie lubię ekranizacji bardzo dokładnych- zwłaszcza lektur szkolnych, które , wydaje mi się, powstają głównie z myślą o uczniach, którym nie chce się czytać książek na lekcje polskiego. Chociaż już lepsza wierna ekranizacja niż jakaś łopatologia...

Ale mimo wszystko- moje ulubione filmy odksiążkowe wydają mi się lepsze niż oryginał. Na przykład Czas Apokalipsy- niby oparty na motywach Jądra Ciemności, ale wydaje mi się, że Copolla sięgnął głębiej niż Conrad.
Użytkownik: Habina 29.03.2010 10:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
Najpierw książka, potem film - taka jest moja kolejność zazwyczaj... Jeśli zdarzy mi się obejrzeć najpierw film nie za bardzo mam ochotę zabrać się za czytanie... Jak np 'Czekolada' Film moim zdaniem świetny, boję się sięgnąć po książkę... choć może kiedyś. (Sięgnąć? ;) )

Rzadko zdarza się, żeby film podobał mi się bardziej niż książka...

Jestem świeżo po obejrzeniu filmu 'Chłopiec z latawcem' i jestem nieco zawiedziona.
Podobałby mi się bardzo, gdyby nie końcówka... Pominięto moim zdaniem bardzo istotne sprawy, te które chyba najbardziej mnie poruszyły i wzbudziły ogromne emocje podczas czytania książki - problemy z dostaniem się do Ameryki i wszystko z tym się wiążące...
Użytkownik: misiabela 03.04.2010 19:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Najpierw książka, potem f... | Habina
Wiesz, właśnie "Czekolada" była inspiracją dla tego wątku. Ja na szczęście najpierw ją przeczytałam, a potem obejrzałam film. Film sam w sobie jest dobry i przyjemnie się ogląda, ale niestety nie jest wierną adaptacją książki i nie oddaje jej myśli przewodniej. Już gdzieś o tym pisałam, ale powtórzę: kto najpierw przeczytał, potem obejrzał, ten się rozczaruje. Odwrotnie, może nie. Przede wszystkim książka ma - moim zdaniem - silną antyklerykalną wymowę. W filmie stworzono odrębną postać, w której usta wsadzono ociekające nienawiścią i nietolerancją wypowiedzi książkowego księdza. Dlaczego??
Polecam książkę bardzo mocno, będziesz mogła zweryfikować moją opinię :-)
Użytkownik: Habina 06.04.2010 08:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, właśnie "Czekolada... | misiabela
Dziękuję, sięgnę z pewnością.
Zostałam przekonana :)
Użytkownik: Izuś 20.04.2010 14:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
Ja zawsze zaczynam od książki a potem dopiero oglądam ekranizacje. Po przeczytaniu " Hrabiego Monte Christo" byłam zachwycona. Obejrzałam 3 ekranizacje i każda była gorsza od poprzedniej.Zmarnowałam łącznie około 5 godzin a mogłam w tym czasie przeczytać jakąś fajną książkę.
Użytkownik: jerzym 24.06.2010 18:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja zawsze zaczynam od ksi... | Izuś
Na pewno lepiej jest najpierw przeczytać książkę. Jednak praktyka jest taka, że najczęściej dociera do mnie informacja o filmie, oglądam go i dopiero po jego obejrzeniu mogę czytać książkę.
Użytkownik: berserkerka 24.08.2010 15:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
Ja zwykle najpierw czytam książkę, a potem oglądam film, bo zwyczajnie ciekawi mnie jak zostało to przedstawione na ekranie. Niestety, mam chyba już taki charakter, że wszelkie niezgodności z książką mnie denerwują i uważam je za złe. Zwykle potem żałuje, że film obejrzałam, choć nie zawsze. Jeśli jednak najpierw obejrzę film, a potem przeczytam książkę to już rozczarowań raczej nie ma, choć był wyjątek: po obejrzeniu filmu "Pamiętnik", który mnie zachwycił, przeczytałam książkę i wydała mi się ona kompletną szmirą.
Użytkownik: n4tasha 30.07.2013 10:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja zwykle najpierw czytam... | berserkerka
Ja jestem coraz bardziej przekonana do książek po ostatnim przeczytaniu 50 twarzy Greya :)
Użytkownik: ada1984 22.08.2013 14:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja jestem coraz bardziej ... | n4tasha
Masz racje, ta książka jest świetna ale trzeba zostawić filmom to że nie musimy sobie niczego wyobrażać mamy pokazany dokładny obraz i bohaterów i może dlatego filmy do nas częściej "trafiają"
Użytkownik: Majja81 08.10.2013 12:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz racje, ta książka je... | ada1984
Zdecydowanie filmy są prostsze do zrozumienia rzeczywiście można od razu zobaczyć bohaterów, ale z drugiej strony właśnie na tym polega magia książek, każdy wyobraża sobie postacie i otoczenie w całkiem inny sposób a po przeczytaniu jeszcze bardzo długi czas o niej rozmyśla :)
Użytkownik: nikita46 12.10.2013 12:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdecydowanie filmy są pro... | Majja81
Dlatego ja czasem "odpuszczam" sobie filmy, jesli czytalam ksiazke. Pamietam jak ogladajac w kinie Harry'ego Pottera non stop denerwowaly mnie zmiany fabuly. Czasem lepiej zostac przy oryginalnej wersji:)
Użytkownik: rambutan 21.10.2013 10:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlatego ja czasem "odpusz... | nikita46
Zdecydowanie wole książke od ekranizacji.
Użytkownik: marcinwagielczyk 24.10.2013 05:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
zdecydowanie książka, jeżeli film jest nakręcony w oparciu o książkę muszę najpierw przeczytać a dopiero później oglądam
Użytkownik: Pingwinek 24.08.2018 00:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy ogląd... | misiabela
Jeśli książkę znam, wolę wierność; jeśli nie - obojętne mi "wariacje na temat", byle ciekawe. Staram się zawsze najpierw czytać, a potem... a potem już zwykle nie oglądam :D. Ale zdarzyła mi się kolejność odwrotna, czyli zaczynanie od filmu. "Pianista", "Skazani na Shawshank", "Zielona mila", "Forrest Gump" (wszystkie cztery należą do moich ulubionych). A, jeszcze serial "Hrabia Monte Christo" z Depardieu czy telenowele na postawie powieści Delii Fiallo. Tylko że chyba nie zdawałam sobie wtedy sprawy z istnienia literackich pierwowzorów.
Użytkownik: Pingwinek 24.08.2018 18:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli książkę znam, wolę ... | Pingwinek
Odwrotna kolejność zdarzyła mi się jeszcze ze "Znachorem" (z 1981 r.).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: