Dodany: 19.09.2009 18:49|Autor: norge

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Stalingrad
Beevor Antony

4 osoby polecają ten tekst.

Kiedy świat wstrzymał oddech...


Gdy zaczynamy lekturę "Stalingradu", jest sobota, 21 czerwca 1941 roku. Berlińczycy spędzają ten letni dzień na spacerach albo na plaży, pełni wiary w przyszłość i swoją zwycięską armię. W ambasadzie radzieckiej trwa gorączkowa aktywność, urywają się telefony i telegrafy, ale władze III Rzeszy milczą jak zaklęte, a Stalin nie przyjmuje do wiadomości żadnych ostrzeżeń. Niemieccy żołnierze zgrupowani wzdłuż granic Związku Radzieckiego powtarzają rozmówki zawierające pożyteczne zwroty po rosyjsku: "Poddaj się!", "Ręce do góry!", "Czy jesteś komunistą?", "Będę strzelał!". Czternaście miesięcy później pierwsze zmotoryzowane dywizje niemieckie dotrą nad Wołgę pod Stalingradem. We wzorcowym mieście radzieckiej Rosji, mieście Stalina, kolebce czerwonej rewolucji, wkrótce rozpęta się piekło na ziemi. Tutaj też tak naprawdę rozstrzygną się losy wojny...

Antony Beevor z przenikliwością wielkiego historyka i refleksją godną najlepszego powieściopisarza opisał śmiertelne starcie dwóch najokrutniejszych i najbardziej niszczycielskich reżimów w dziejach ludzkości. Zrobił to w porywający sposób, mimo że 500 stron drobnym drukiem może na początku nieco wystraszyć. Obrazy przesuwają się przed oczami czytelnika jak w kalejdoskopie. Manewry milionowych armii przeprowadzane na ciągnącym się setki kilometrów stepie. Rozterki i problemy dowódców. Tajne narady w kwaterach głównych Stalina i Hitlera. Bezwzględność komunistycznych i nazistowskich decydentów. Potworna tragedia 600 tysięcy mieszkańców Stalingradu, którym celowo nie pozwolono na ewakuację, aby zwiększyć determinację obrońców miasta. Rozpacz rodzin skazanych na zagładę niemieckich żołnierzy, którzy do końca wierzyli, że Führer ich przecież tak nie zostawi... Zaciekłe walki wręcz w ruinach miasta zamienionego przez stukasy, junkersy i heinkle w kupę dymiących, szarych zgliszcz.

Antony Beevor wykorzystał w swojej książce wiele nieznanych dotąd faktów o bitwie stalingradzkiej. Cennych informacji dostarczają dokumenty wyciągnięte z przepastnych radzieckich archiwów, które często rzucają nowe światło na wiele zdarzeń. Jednak wojna to nie tylko cyfry, mapy i ruchy poszczególnych jednostek wojskowych, ale losy pojedynczych żołnierzy. Cytowane fragmenty listów, wspomnień oraz relacje jeńców budują obraz kaźni, jaką sobie zgotowały obie armię. Warto zaznaczyć, że Beevor jest wyjątkowo bezstronny i nie opowiada się za którąkolwiek stroną konfliktu. To oczywiście tylko zwiększa wiarygodność tego, co pisze.

Jesteśmy świadkami, jak zamknięci w "kotle stalingradzkim" niemieccy żołnierze dumnej 6. Armii stali się niczym więcej jak tylko zbieraniną chodzących szkieletów, opatulonych w łachmany, wyczerpanych do granic wytrzymałości. Ich zachowanie i wygląd złowieszczo przypominały zagłodzonych na śmierć więźniów obozów koncentracyjnych. Pozostawali bez ruchu, gdyż ciepło i ruch uaktywniały wszy. Każdy z nich za wszelką cenę chciał wydostać się ze stalingradzkiego piekła. Wielu próbowało oszukać lekarzy poprzez symulowanie choroby, która dawała prawo wylotu ze Stalingradu. Niektórzy specjalnie strzelali do siebie przez grube koce, a następnie ścierali proch, aby udawać postrzał od ognia Rosjan. Najbardziej zdesperowani zadawali sobie rany nawet w klatkę piersiową czy w brzuch, aby obrażenia wyglądały na poważniejsze. Jednak wódz III Rzeszy obsesyjnie pragnął, by jego żołnierze, a zwłaszcza oficerowie nie poddali się Rosjanom. Żądał od nich zbiorowego samobójstwa, "aby 6. Armia wniosła w ten sposób swój historyczny wkład do najwspanialszego rozdziału w historii Niemiec"*.

Czerwonoarmiści często mieli kiepskich dowódców, którzy szafowali ich życiem, byli niewątpliwie gorzej wyszkoleni i zaopatrzeni, ale wyrównywali to determinacją obrony graniczącą z samozagładą i niezwykłą wytrzymałością na trudy i niewygody. Zdawali sobie sprawę, że cały radziecki naród patrzy na ich heroiczną walkę z najeźdźcą. Nie bez wpływu była też obecność za linią frontu tzw. "drugiej linii", obsadzonej przez wiernych członków partii i Komsomołu. Uzbrojeni w ciężkie karabiny maszynowe i automatyczne blokowali jakiekolwiek próby odwrotu i bez pardonu rozstrzeliwali wszystkich podejrzanych o symulację, dezercję, sianie defetyzmu, wycofywanie się bez rozkazu, wrogi stosunek do państwa radzieckiego itp. To wręcz niewiarygodne, ale tylko podczas bitwy stalingradzkiej Rosjanie wykonali na swoich własnych żołnierzach, tzw. "zdrajcach ojczyzny", 13.500 doraźnych wyroków śmierci!

Po przeczytaniu tej ksiązki nie mogę sobie nie zadać tego pytania. Czego Niemcy szukali w stepach między Donem i Wołgą? Co chcieli osiągnąć szturmując Stalingrad aż do jego całkowitego zniszczenia, doprowadzając przy tym do bezsensownej zagłady całej armii, tracąc najlepszych żołnierzy i drogocenny sprzęt? Kto ponosi za to wszystko odpowiedzialność? Hitler ogarnięty szaleńczą manią zagarnięcia złóż ropy naftowej, dotarcia na Kaukaz i do Indii? Nieumiejący mu się przeciwstawić nawet w godzinie klęski najwyżsi dowódcy Wehrmachtu? Marszałek Rzeszy Goering, oszukujący Führera, że okrążonych można zaopatrywać z powietrza? A może winna była sama wojna i rozpętane przez nią szaleństwo najniższych ludzkich instynktów?

"Stalingrad” zawiera w sobie wszystko, co powinno znaleźć się w opowieści historycznej: solidną dokumentację, piękny i klarowny język, jakim autor opisuje skomplikowane działania działania militarne, kapitalne tempo i przekonywujące tezy. Gorąco polecam!



---
* Anthony Beevor, "Stalingrad", tłum. Mirosław Bielewicz, Wydawnictwo Znak 2000, s. 419.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4339
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 21.09.2009 15:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy zaczynamy lekturę "St... | norge
Tonę w książkach "do przeczytania", ale i tak nie ma rady, po takiej recenzji się nie oprę: do schowka!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: