Recenzuje: Aleksandra Urbańczyk
Stephen King jest twórcą wyjątkowym – nie tylko dlatego, że jego książki wymykają się jednoznacznej kwalifikacji gatunkowej, również dlatego, że po ukończeniu pisania nigdy nie uwalnia się w pełni i nie „odcina” od świata, jaki wykreował w danej powieści. Chętnie nawiązuje do niego i do swych bohaterów (chociażby poprzez aluzje) w kolejnych. Pisarz nie tylko eksperymentuje z formami, ale też skwapliwie inicjuje, patronuje bądź współtworzy filmowe, teatralne, a nawet operowe adaptacje swych dzieł. Który z wykreowanych światów jest mu najbliższy? King wyznaje, iż za swoje opus magnum i ukoronowanie twórczości uważa epicką sagę wchodzącą w skład cyklu „Mroczna Wieża”, którą pisał w latach 1970-2012 i której poświęcił 42 lata życia.
Inspiracją do napisania „Mrocznej Wieży” były: poemat „Childe Roland to the Dark Tower Came” Roberta Browninga, „Ziemia jałowa” Thomasa Eliota, a także „Władca Pierścieni” J.R.R. Tolkiena. „Child” to średniowieczne angielskie określenie rycerza, który jeszcze nie został poddany próbie; stało się ono punktem wyjścia dla stworzenia postaci Rolanda i zdefiniowało jego młodzieńcze losy. Poza tym King starał się utrzymać cykl w klimacie poematu Browninga. Czytając uważnie, z pewnością odnajdziemy niezliczoną liczbę tropów literackich i motywów (nawiązujących do wymienionych utworów, ale też do dziesiątków innych), bowiem autor przez cały czas prowadzi z nami swoistą grę. Seria łączy w sobie elementy fantasy, fantastyki naukowej, westernu i literatury grozy, co powoduje, iż nie można jednoznacznie określić jej gatunku.
Universum „Mrocznej Wieży” to świat degeneracji, regresji i upadku cywilizacji. Świat feudalny, który podąża ku zagładzie, wyniszczany krwawymi wojnami o władzę. W dodatku, co jest równie groźne i złowróżbne – czas wymknął się spod kontroli i przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Jeśli można zapobiec katastrofie, to jedynie szukając ratunku w Mrocznej Wieży… Tę misję będzie musiał wypełnić Roland Deschain – ostatni człowiek, który kieruje się honorowym kodeksem Elda i ostatni rewolwerowiec. Jego celem, przeznaczeniem, a zarazem przekleństwem jest konieczność dotarcia do Mrocznej Wieży – mitycznej budowli stojącej w centrum wszechświata. Droga, którą wyznaczyło mu jego przeznaczenie (jego „ka-tet”), jest pełna niebezpieczeństw i kontrowersyjnych wyborów. Rewolwerowiec zostanie zmuszony do stawienia czoła ludziom, mutantom, demonom i czarodziejom, a im bliżej celu się znajdzie, tym bardziej jego przyszłość będzie się wydawała niepewna i mroczna… Ale nie ma już odwrotu. Świat poszedł naprzód i jest tylko jedna możliwość, by ten proces zatrzymać…
Już w trakcie pisania cyklu Stephen King przystąpił do negocjacji z Marvel Comics, najlepszym wydawnictwem komiksowym (znanym z publikacji przygód Kapitana Ameryki, Iron Mana, Spider-Mana, Hulka, Blade’a czy X-mena). W rezultacie został wyznaczony zespół, któremu powierzono opracowanie powieści graficznej opartej na motywach „Mrocznej Wieży”. W jego skład weszli najlepsi artyści wydawnictwa. Grafik Jae Lee odpowiadał za rysunki, a Richard Isanove za kolor. Pisarz Peter David i Robin Furth (osobista asystentka Kinga) zajęli się scenariuszem oraz adaptacją powieści dla potrzeb komiksu. Pierwsza część ukazała się w roku 2007, w Polsce trzy lata później. Cykl został dobrze przyjęty przez fanów, którzy zaakceptowali nowatorskie rowiązania fabularne. Wydaje się, iż twórcom udało się dokonać rzeczy niewyobrażalnej: wersja komiksowa nie jest niewolniczym przekładem (nie przedstawia historii zgodnie z chronologią narzuconą przez cykl Kinga), a z drugiej strony, mimo modyfikacji zachowuje klimat, sens, charakter świata i postaci wykreowanych przez mistrza, a nawet jego specyficzny humor.
„Rewolwerowiec. Początek podróży” to VI tom cyklu. Jego akcja rozgrywa się 12 lat po wydarzeniach przezentowanych w albumie „Bitwa o Jericho Hill”, przedstawiającym koniec pewnego etapu życia Rolanda, a zarazem kres feudalnego świata, którego był on reprezentantem i obrońcą. W ślad za bohaterem zostajemy przeniesiony na oślepiającą, spieczoną i jałową pustynię. W to miejscu bowiem trafia Roland, ścigając Człowieka w czerni, by zdobyć wskazówki, które pomogą mu odnaleźć drogę do Mrocznej Wieży. W trakcie wyprawy bohater korzysta z gościny osadnika Browna i wyjawia mu swe losy. Dzięki temu w kolejnych odsłonach wracamy w przeszłość, w czasy jego dzieciństwa i młodości. W kolejnych epizodach obserwujemy, jak rewolwerowiec nauczył się „zdzierać maski”, czyli odczytywać prawdziwą naturę ludzką i odróżniać prawdę od pozoru i fałszu; dowiadujemy się, w jaki sposób zginęli jego przyjaciele; przekonujemy się także, jak okrutne jest jego „ka”, które stawia na jego drodze sobowtóry osób, które kochał, lecz utracił…
Fanów cyklu zapewne zainteresuje, iż w składzie zespołu pojawiło się nowe nazwisko. Po kłopotach w ostatnich odcinkach (jeden z tomów przygotowany został przez tylko jednego grafika – Richarda Isanove’a) odpowiedzialność za rysunki przejął Sean Phillips, który współtworzył serie: „Sleeper”, „Hellblazer”, „Batman”, „X-men”, „Marvel Zombies”. Nowy grafik zastąpił Jaego Lee i znakomicie odnalazł się w świecie „Mrocznej Wieży”, dostosowując swój styl do stylu wybitnego poprzednika. Świat przedstwiony w nowej serii niczym nie odbiega od wcześniejszej wersji.
Jak zwykle, mocną stroną są tu okładki i wysokiej jakości papier. Rysunki, zwięzłe i dostosowane do stylu Kinga teksty i dialogi, kolorystyka korespondująca z treścią – to elementy, które powodują, że seria wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie artystycznym. Chociaż scenariusz całej części jest dość epizodyczny, a fragmenty zaczerpnięte zostały z różnych części cyklu Kinga, sceny są czytelne i dynamiczne, a rysunki przedstawione w sekwencjach przypominających kadry filmu. Dzięki temu powstał album bardzo urozmaicony pod względem scenerii, dynamiki i nastroju. Od razu zwrócimy uwagę przede wszystkim na zmieniającą się kolorystykę, która imituje łuny pożarów, wyznacza pory dnia na pustyni, wpada w szarości we fragmentach dotyczących przygód w zniszczonym Gilead i w brązy, gdy określa westernowy charakter Kingstown. Pomimo iż poszczególne części nie łączą się wyraźnie ze sobą, nie zostały wybrane przypadkowo, lecz mają ukazać przemianę Rolanda w samotnika. Obserwujemy kolejne sceny, które kształtowały życie bohatera, aż w końcu docieramy do zatopionej w mglistym i nierealnym świetle fatamorgany Mrocznej Wieży, przypominającej, dlaczego Roland znalazł się na tej drodze…
Do tej pory w Ameryce ukazało się już pięć kolejnych części komiksów, we wrześniu 2014 miała miejsce premiera odcinka „The Drawing of the Tree – The Prisoner”. Podjęto już także kroki zmierzające do sfilmowania „Mrocznej Wieży”. Powieść ma zostać przeniesiona na ekran przez Rona Howarda, reżysera filmów „Apollo 13”, „Piękny umysł”, „Kod da Vinci”. Jeszcze nie jest znana dokładna data tego przedsięwzięcia. Na razie wielbiciele cyklu w Polsce będą mogli jeszcze przez kilka lat cieszyć się odkrywaniem przygód rewolwerowca w wersji graficznej. Jeśli któryś z fanów „Mrocznej Wieży” nie miał dotąd okazji sięgnąć po cykl komiksów – właśnie nadarzył się doskonały moment. Z powodzeniem można rozpocząć przygodę z Rolandem od części „Rewolwerowiec. Początek drogi”, w dużej mierze opartej na prologu powieści. Później wystarczy sięgnąć po wcześniejsze części i poznawać je we właściwej kolejności.
Autor: Stephen King
Cykl: Mroczna Wieża (komiks) (tom 6)
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 136
Moja ocena: 5/6
Aleksandra Urbańczyk prowadzi blog
ksiazkioli.blogspot.com.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.