Jest rzeczą powszechnie wiadomą, że Grey ma pięćdziesiąt twarzy.
Pięćdziesiąt twarzy Greya (
James E. L. (właśc. Leonard Erika))
ma natomiast według mnie cztery fazy.
Strony 1 - 120: faza dzikiego śmiechu.
Dawno nie czytałam czegoś tak pociesznego. Śmieję się zdecydowanie za głośno (jeszcze dzieci pobudzę) i muszę uważać, żeby nie spaść z fotela. Mąż pokrzykuje z drugiego pokoju, że mam zachować powagę, czytając arcydzieło światowej literatury (to nie pomaga!). Dolna warga Anastasii jest chyba w kiepskim stanie: kiedy tylko Ana jej nie przygryza, Grey gładzi ją palcem. Grey wciąga powietrze. I wypuszcza. Anastasia ciągle zapomina. "Oddychaj, Anastasio!"
Na stronie 120 Anastasia pierwszy raz wchodzi do "pokoju zabaw" Greya.
==========
Strony 121 - 200: faza westchnień i facepalmów.
Po opuszczeniu poetyki romansu dla skromnych panienek jakoś przestaje mnie to wszystko śmieszyć, a zaczyna podłamywać. Dolną wargę Anastasii gryzie teraz Grey. Przechodzą do czynu: "O rany [...] Jasny gwint [...] O rany [...] O święty Barnabo [...] Jasny gwint [...] Wielkie nieba [...] O rany [...] Rany Julek [...] O niebiosa [...] Rany [...] rety [...] O matko". No, pierwsze podejście zakończone.
Ana obserwuje nagiego Greya grającego na fortepianie. Pół strony niżej orientuje się, że Christian jednak ma na sobie spodnie od piżamy. Jak mogła tego wcześniej nie zauważyć, gapiąc mu się na tyłek? Wątpliwością tą dzielę się z mężem, który jak zawsze znajduje odpowiedź: pewnie miał na tych spodniach fototapetę z gołym facetem! Na chwilę powracam do fazy dzikiego śmiechu.
Na stronie 201 Ana zaczyna zapoznawać się z przygotowaną przez Greya umową.
==========
Strony 201 - 299: faza jęków.
Chwilami mam wrażenie, że to nie erotyczne doznania najbardziej ekscytują Anę. "Christian Grey właśnie mi przysłał emotikona z przymrużonym okiem... O rety".
Ana wie, że przedstawiona przez Greya umowa nie ma mocy prawnej. "Dzięki researchowi". Och. Upewnia się, że Christian również zdaje sobie z tego sprawę (i to bez researchu). Mimo to próbuję sobie wyobrazić, jak Grey biegnie z podpisanym egzemplarzem do sądu, żeby pozwać dziewczynę za niedotrzymanie warunków.
Bohaterowie spędzają razem nieco więcej czasu. Ana ciągle jęczy. Christian również jęczy, ale rzadziej. Ja już też jęczę, choć z innych powodów. Ile razy można powtarzać ten sam opis, przestawiając tylko poszczególne zdania? Głupie pytanie, widzę przecież, że bardzo dużo razy. A dolna warga Anastasii zwisa już pewnie w krwawych strzępach.
Jeden cytat sobie zapiszę ku pamięci, bo jest tak obłędny, że muszę go kiedyś wykorzystać: "O cholercia. Nie denerwuj się, jakbyś miał osę w majtkach".
Na stronie 295 Ana deklaruje, że spróbuje dostosować się do wymogów Greya.
==========
Strony 300 - 606: faza znużenia.
Brnę. Niby dalej czytam szybko, ale jestem coraz bardziej zmęczona. Nic się nie dzieje. Akcja pełznie w kierunku przewidywalnego (skoro to dopiero pierwszy tom trylogii) zakończenia. Wiedziałam, że nie powinnam liczyć na zbyt wiele, ale żeby aż tak? Początek książki jeszcze ujdzie, ale reszta jest po prostu coraz bardziej nudna. I jeszcze te sceny erotyczne, które niby miały być szokujące lub chociaż poruszające... ziew.
==========
Skończyłam. Późno, bo późno, ale w końcu nadrobiłam tę straszliwą lukę w swojej znajomości popkultury. No, prawie nadrobiłam, bo przecież są jeszcze kolejne tomy. Ale czytania ich w całości raczej nie zdzierżę, przeczytałam więc w sieci streszczenia (o, jest nawet jakaś fabuła - tyle że wyjątkowo absurdalna) i na tym kończę znajomość z panem Greyem.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.