Dodany: 17.09.2009 10:47|Autor: Morelka

Tik-tak...


...tik-tak... Słyszycie? To tyka zegar. Biologiczny.

Tak to już jest na tym świecie, że strzałka czasu skierowana jest w jedną stronę. I czas ten powinniśmy wykorzystać jak najlepiej. Jasne, że pewne rzeczy da się zrobić nawet w zaawansowanym wieku. Założyć firmę? Nauczyć się jeździć na nartach? Odbyć podróż dookoła świata? Czemu nie! Ale z niektórymi sprawami czekać nie wolno.

Późne macierzyństwo – oto temat tej książki, w literaturze chyba mało poruszany, bo i problem jest stosunkowo nowy. Jeszcze nie tak dawno kobieta po trzydziestce była stateczną matroną, otoczoną gromadką dzieci. W naszych czasach – w tym wieku niejednokrotnie dopiero zaczyna myśleć o dziecku.

Bohaterka „Mogłaś być Anną”, Małgorzata, decyduje się na dziecko dopiero około czterdziestki. Czemu tak późno? Ot, po prostu wygodnie się żyło tylko we dwoje, z mężem. Cała energię można było wpompować w nielekką, ale lubianą i dobrze płatną pracę w dużej korporacji. Był też czas i pieniądze na podróże, hobby, dopieszczanie mieszkania, spotkania z przyjaciółkami. Urodzenie dziecka jest dla Małgorzaty równoznaczne z cofnięciem się w rozwoju, ograniczeniem świata do butelek, pieluch, piaskownicy. Autorka, moim zdaniem, skonstruowała tę postać genialnie – tak naprawdę nie wiemy do końca, czy w Gosi rzeczywiście obudził się instynkt macierzyński, czy coś w rodzaju chęci posiadania modnego gadżetu – ślicznej dziewczynki albo chłopczyka – który wszyscy już mają, a ona jeszcze nie. Na jej usprawiedliwienie powiem tyle, że ona sama tak naprawdę do końca tego nie wie.

Jak się można domyślić, w tym wieku nie jest łatwe ani poczęcie pierwszego dziecka, ani utrzymanie ciąży. Więcej jest w tym wszystkim ciągłego poczucia zagrożenia niż radosnego oczekiwania na potomka. Do tego dochodzą dość paskudne realia polskich szpitali.

Gorąco zachęcam do przeczytania, bo książka jest przepiękna, choć wiele w niej smutku. I... daje do myślenia. Jest oczywiste, że własnemu dziecku chcemy zapewnić jak najlepsze warunki, mieć środki na jego wykształcenie, ale nie można z tą tak ważną decyzją zwlekać w nieskończoność. Bo pewnego dnia, tak jak Małgorzata, zorientujemy się, że trwoniliśmy czas na otaczanie się pięknymi, kosztownymi przedmiotami. I to one – zamiast dzieci, wnuków – będą musiały pozostać naszymi towarzyszami już do końca życia.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 842
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: