Dodany: 25.03.2015 19:39|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Pudełko na modlitwy
Wingate Lisa

Niespodzianka w pudełku



Recenzuje: Iwona Banach


Lisa Wingate aż do teraz była pisarką całkowicie mi nieznaną, choć jak zauważyłam, cieszy się u nas dość dużą popularnością, a w USA, gdzie mieszka, prawie wszystkie jej książki (napisała ich aż szesnaście) są bestsellerami. Jest dziennikarką, felietonistką i mówcą motywującym (motivational speaker), a jej twórczość literacka należy do tak zwanej prozy chrześcijańskiej i terapeutycznej.

Może dlatego, że nie tej znałam autorki informacje, od których zaczęłam wcale mnie do niej nie zachęciły. Wręcz przeciwnie. Nie lubię wszelkich „zachęcaczy” kłamliwie wtykających wszędzie swoje amerykańskie „You can do it!”, nie lubię ludzi zawodowo zajmujących się namawianiem, motywowaniem do działania, a już najbardziej nie trawię łzawego moralizatorstwa. Proza terapeutyczna jest mi obca, ale nie kojarzy mi się dobrze, bo nie wiem, ile w takim tekście prozy, a ile terapii i żywię przekonanie, że źle zastosowana terapia może zaszkodzić.

Z tego punktu widzenia powieść Lisy Wingate jawiła mi się więc jako dość nieciekawa, choć tytuł zachęcał („Pudełko na modlitwy” brzmi intrygująco). Miałam też pewne obawy dotyczące tematyki, właściwie może nie tyle samej tematyki, ile jej ujęcia. Bardzo trudno jest pisać o wierze i o religii tak, by nie popaść w przesadnie ckliwy mistycyzm i moralizatorstwo. Trudno, choć oczywiście nie jest to niemożliwe.

Co prawda ta książka dotyczy wiary, ale niewiele o niej mówi – i to dobrze, bo wiara jest w niej obecna, ale nie przesadnie. Została tak delikatnie przemycona, że można nie zauważyć nawet, jak istotną rolę odgrywa. Autorce udało się uciec od „kościółkowej” religijności, zamiast tego ukazała w ciekawy, nietuzinkowy sposób postawy moralne bohaterów, a wiarę – właśnie poprzez te postawy.

Bohaterkami są dwie kobiety, Iola Ann Pole i Tandi Jo Reese. Dzieli je wszystko, od statusu majątkowego po społeczny, poza tym Iola Ann Pole już nie żyje.

Tandi Jo Reese co prawda żyje, ale wcale nie ma się dobrze. Musi coś zmienić w swoim życiu, a wiele już przeszła i mało brakuje, by straciła wszystko, w tym swoje dzieci. Dziwna z niej matka. Dziwna kobieta. Dziwny człowieki. Z jednej strony jest dość zaradna i wiele umie, z drugiej – zupełnie sobie nie radzi. Ucieka od uzależnienia, od kłopotów, od porzucenia. Od wszystkiego, co ją spotkało.

Niestety w ten sposób powtarza wszystkie błędy, jakie inni popełnili wobec niej. Miota się pomiędzy lękiem przed samotnością, niezbyt dobrze pojętą dumą, miłością do dzieci a pragnieniem swobody. Nie mając pozytywnych wzorców z dzieciństwa, powtarza negatywne. Cierpią na tym jej bliscy. Cierpi i ona sama, choć dość późno zdaje sobie z tego sprawę. Przyjazd na wyspę ma być przełomem i w pewnym sensie jest, ale nie takim, jakiego można by się spodziewać. Nie będzie łatwych rozwiązań, nic się nie załatwi samo, nie pojawi się dobra wróżka, chociaż... Z tym można by polemizować, ale z pewnością nie będzie to typowa wróżka z workiem pieniędzy, jednym gestem porządkująca świat.

Wiele zmienią dziwne pudełka na modlitwy, które pozostawiła starsza kobieta zmarła w domu obok, listy, które Tandi w nich znajdzie oraz kot, który odegra w całej sprawie niebagatelną rolę.

A więc można! – pomyślałam po przeczytaniu tej książki o nietuzinkowej konstrukcji i pomyśle. Można pisać o wierze tak, by nie było to ckliwe, przesłodzone i nudne. Co ciekawsze, „Pudełko na modlitwy” nie jest przeznaczone li tylko dla osób wierzących. To po prostu ciekawa pozycja w zasadzie dla każdego. Wpisuje się w nurt prozy kobiecej, choć na pewno nie jako całkowicie lekkie czytadło, raczej jako niezła powieść z delikatnie zaznaczonym przesłaniem. Owszem, jest w niej miłość, tragedia, wszystko, czego oczekuje się od prozy kobiecej tego typu, szczególnie w amerykańskim stylu – ale też trochę nienachalnych odniesień do niewolnictwa, dających świadectwo pewnych zdarzeń, czasów i losów ludzi związanych z tym zjawiskiem.

Nie jest ani łzawa, ani skrajnie romantyczna. Bardzo mnie to cieszy, bo wszelkie wyciskacze łez balansują bardzo niepewnie na cienkiej linie nad przepaścią kiczu; na szczęście tego autorce zdecydowanie udało się uniknąć. Z pewnością to nie arcydzieło ani powieść, która zmieni świat, ale napisana jest dobrze. Skonstruowana ciekawie. Poprowadzona z konsekwencją i dość zaskakująca. Zdecydowanie lepsza od wielu innych z tego samego nurtu.

Mimo niezbyt pozytywnego nastawienia przeczytałam książkę, która okazała się dobra. Miałam rację, dając jej szansę. Wam też polecam – z zaznaczeniem, że to rzeczywiście jest proza kobieca; bez pościgów, pogoni, fajerwerków i seryjnych morderców, a jednak zajmująca.

Co ciekawe, jestem pewna, że skuszę się na kolejne książki tej autorki, kiedy będę miała ochotę na coś dobrego, a zarazem lekkiego, co nie wymagając skupienia, da mi trochę czytelniczej satysfakcji.



Tytuł: Pudełko na modlitwy
Autor: Lisa Wingate
Wydawnictwo Święty Wojciech, 2014
Liczba stron: 383

Ocena: 4/6


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1209
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: