Dodany: 14.09.2009 13:00|Autor: Emeczka
O wielkich problemach w przystępny sposób
Zarówno tytuł książki, jak i tytuł tej recenzji mogą wydawać się śmieszne. Bo o czymże może być książka pod takim właśnie tytułem? Pewnie jest to jakaś bajeczka dydaktyczna na temat: jak utrzymywać porządek w pokoju dziecka. Zaś tytuł mojej recenzji może nieco na wyrost i ironicznie podchodzi do tego zagadnienia. Można i tak to odebrać i nie zagłębiać się dalej ani w treść, ani we właściwy problem, jakiego dotyczy powieść Vanessy Curtis.
Przyznam się szczerze, że początkowo i ja omijałam tę książkę. Mimo że lubię powieści, powiastki i bajeczki dla dzieci wydawane przez Naszą Księgarnię, tytuł tej nie napawał mnie zbytnią chęcią zaprzyjaźnienia się. Myślałam właśnie, że to może kolejny, nieco żartobliwie napisany poradnik, jak sobie poradzić z małymi ludkami w naszym domu, a może książka o jakiejś nawiedzonej niani bądź innej matronie o pedantycznych zapędach. I w końcu doszłam do wniosku, że nie ma co gdybać, tylko trzeba zmierzyć się z "Królową porządków i Sedesem Zagłady" i samej sprawdzić, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi.
O, jakież było moje zdumienie! Pod - z pozoru - śmiesznym tytułem kryją się prawdziwe kłopoty, kryją się mocno zagmatwane życiorysy i to nie ludzi dorosłych po przejściach, tylko nastolatków, którzy tak poważne problemy - według mnie - powinni znać tylko z lektur, ewentualnie filmów, bądź z podsłuchanych rozmów rodziców. A tymczasem prawdziwe, brutalne życie dotyka dzieci, młodych ludzi, którymi świat powinien się opiekować i oszczędzać im tak poważnych cierpień.
Zelah Green, główna bohaterka, ma "drobny problem" - jak sama mówi. Panicznie boi się zarazków, brudu. Codziennie wykonuje serię męczących rytuałów, z których jednak zrezygnować nie potrafi, bo to wywołuje kolejne napady paniki i histerii, bo ich niewykonanie może pociągnąć za sobą bliżej nieokreślone nieszczęście. Na tyle straszne, że dziewczynka czasem u kresu sił po raz setny myje ręce, skacze na górnym stopniu schodów, szoruje twarz, dezynfekuje swoje otoczenie. Przy tym zachowuje się tak, jakby od tego zależało czyjeś życie. Ów "drobny problem" zaczyna przerastać jej opiekunów, skutkiem czego decydują się oni na wysłanie dziewczynki do szpitala na leczenie. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności Zelah zamiast do szpitala, trafia do domu o wdzięcznej, choć niezbyt adekwatnej nazwie - "Zacisze", w którym spotyka dzieci równie pokiereszowane przez los, jak ona sama.
Domem i dziećmi opiekuje się dwójka lekarzy o dość niekonwencjonalnym sposobie leczenia. Oprócz Zelah w "Zaciszu" poznamy szczupluteńką, małomówną Alice, wieczną (pozornie tylko) optymistkę Lib, nerwową, opryskliwą Caro i Sola, chłopca o miłej aparycji, który z pewnych powodów nie mówi. Każda z tych młodych istot to materiał na osobną pracę habilitacyjną z zakresu psychologii lub psychiatrii. Nikt z nas nie chciałby przeżywać ich cierpienia, a jednak wielu z nas boryka się z podobnymi problemami i nie wie, jak ma sobie poradzić z kłopotami, z wiekiem dojrzewania, nieraz z prawdziwymi tragediami. Ta książka za nas niczego nie rozwiąże. Ale może da nam nadzieję, że można się z życiem swoim uporać na tyle, iż będziemy w stanie panować nad naszymi "drobnymi" problemami.
A czy Zelah udała się ta sztuka? Czy pojawienie się w "Zaciszu" kolejnej stukniętej małolaty w jakiś pozytywny sposób wpłynie na pozostałych mieszkańców? Jaką drogę musi przejść młody człowiek od stanu zagubienia do stanu względnej normalności? I dlaczego ta droga jest taka trudna? Na te pytania odpowiedź znajdziecie w książce Vanessy Curtis.
Jak to pozory mylą! Nawet pod śmiesznym tytułem mogą tkwić problemy, które swoim ciężarem przygniotłyby słonia. A może to właśnie jedyny sposób na odegnanie potworów - śmiech, żart.
Polecam gorąco tę książkę, nie tylko młodym czytelnikom. Polecam zwłaszcza ich rodzicom lub opiekunom.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.