Dodany: 17.03.2015 18:19|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Fałszywe świadectwo, ale nie przeciw bliźniemu


Deborah jest lekarzem rodzinnym i właśnie uczy się być samotną matką dwojga dzieci. Jeszcze nie zdążyła ochłonąć po rozwodzie, jeszcze nie wymyśliła sposobu na to, by owdowiały ojciec przestał topić w kieliszku ból po śmierci żony, a już pojawia się następny problem, i to dużo poważniejszy. Odebrawszy szesnastoletnią córkę z imprezy u koleżanki, pozwala jej zasiąść za kierownicą, bo przecież dziewczyna i tak wkrótce zdobędzie prawo jazdy; co prawda jest ciemno i leje deszcz, ale mają do przebycia ledwie parę kilometrów boczną, mało uczęszczaną drogą przez las. I nagle, w ułamku sekundy, tak szybko, że najprawdopodobniej nikt by nie zdążył zareagować, samochód uderza w coś. Albo w kogoś. Po chwili jest już jasne, że to niestety ta druga możliwość. Nieprzytomna ofiara wypadku – którą na domiar złego okazuje się nauczyciel Grace – zostaje odwieziona do szpitala, policja zaś przeprowadza rutynowe czynności. I tak się jakoś staje, że Deborah wprowadza przesłuchujących w błąd; może gdyby zapytali otwarcie: „kto siedział za kierownicą?”, nie miałaby odwagi skłamać, ale skoro nie pytają… Chęć oszczędzenia kłopotów niepełnoletniej córce (która, o czym matka nie wie, piła alkohol w ilości niewystarczającej, by dało się to zauważyć, ale zapewne dostatecznej, żeby zaburzyć refleks… no i tak czy inaczej, nie jest to okoliczność łagodząca…) nie zdejmuje jednak brzemienia winy z duszy Grace, tym bardziej że potrącony mężczyzna, mimo korzystnych rokowań, niespodziewanie umiera w szpitalu. A wdowa po nim nie chce tak po prostu przyjąć do wiadomości, że to zwyczajny nieszczęśliwy wypadek, za który nikt nie ponosi winy…

Autorce udało się w oparciu o ten stosunkowo prawdopodobny schemat fabularny skonstruować powieść będącą połączeniem psychologiczno-obyczajowej z sensacyjną, spowitą jednak w zbyt mocno wyczuwalną aurę harlekinowatości (pojęcie to nie występuje w oficjalnej terminologii literaturoznawczej, ale wiecie, o co chodzi, prawda? Najpierw piętrzące się konflikty i problemy, na tym tle dramatyczny wręcz antagonizm dwóch osób płci przeciwnej, który mimo niekorzystnych okoliczności stopniowo ustępuje miejsca wzajemnej fascynacji, ta jednak nie może się w pełni ujawnić, póki nie ukaże się jakiś deus ex machina, za którego sprawą zostanie zburzona ostatnia przeszkoda, a wówczas wszystkie lub niemal wszystkie zadry z serc bohaterów zostaną bezboleśnie usunięte). Trochę tego tutaj za dużo, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Plusem jest realistyczne ukazanie przeżyć matki i córki po wypadku oraz reakcji małomiasteczkowej społeczności na zdarzenie, które przecież w żaden sposób nie powinno naruszyć wiarygodności Debory (zgodnie z obowiązującymi zasadami nie należy odmieniać tego imienia; ale właściwie dlaczego, skoro „h” na końcu jest nieme, więc mówimy „Debora”?) i jej ojca jako lekarzy.

Przyzwoite czytadło, choć raczej nie do zapamiętania na długo.



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 539
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: