Dodany: 05.03.2015 17:40|Autor: anek7

Jedna z ostatnich prawdziwych gwiazd światowego kina


20 września 1934 roku na oddziale dla niezamężnych matek jednego z rzymskich szpitali przyszła na świat dziewczynka. Jej rodzice nigdy nie zalegalizowali swojego związku, aczkolwiek tato, pod presją niedoszłej teściowej, dał dziecku swoje nazwisko. Mała Sofia Scicolone wychowywała się u dziadków w niewielkim mieście koło Neapolu, w domu było bardzo biednie, a i piętno nieślubnego dziecka nie ułatwiało jej życia. Kiedy dziewczynka miała 6 lat, wybuchła wojna i sytuacja jeszcze się pogorszyła - kolejne lata to okres głodu i strachu o życie swoje i najbliższych. Gdy wreszcie wojna się skończyła, matka Sofii postanowiła zrealizować za pośrednictwem córki swoje młodzieńcze marzenia o sławie i zgłosiła siedemnastolatkę do odbywającego się w Neapolu konkursu piękności, a później wyjechała z nią do Rzymu, gdzie obydwie starały się statystować w kręconych tam filmach. Jednym z pierwszych, w których wystąpiła panna Scicolone, była amerykańska superprodukcja "Qvo vadis" - nikt, nawet sama zainteresowana, nie zdawał sobie sprawy, że tak oto rozpoczyna się oszałamiająca kariera jednej z największych gwiazd światowego kina...

Sofia Scicolone, bardziej znana jako Sophia Loren, to wybitna aktorka, dwukrotna zdobywczyni Oscara, laureatka wielu innych filmowych nagród. O jej życiu i pracy rozpisywała się światowa prasa, powstało całe mnóstwo artykułów i opracowań, włoska telewizja nakręciła film biograficzny, a w ubiegłym roku światło dzienne ujrzała autobiografia artystki, pt. "Wczoraj, dziś, jutro. Moje życie".

Sophia Loren przedstawiła w tej książce dzieje swojej artystycznej kariery, ale równocześnie starała się pokazać swoje drugie, prywatne oblicze: córki, żony, matki i babci. Pomimo sławy i bycia na tzw. świeczniku zawsze starała się prowadzić w miarę normalne życie, mieć przy sobie najbliższych, spotykać się z przyjaciółmi, przygotowywać domowe obiady. Jej dom był zawsze otwarty dla przyjaciół, a gdy zachodziła taka potrzeba, potrafiła rzucić wszystko i biec z pomocą i wsparciem.

Wydawać by się mogło, że życie gwiazdy to niekończące się pasmo szczęścia. Cóż, o ile z zawodowego punktu widzenia Loren rzeczywiście była prawdziwą szczęściarą (zarówno jeśli chodzi o reżyserów, jak i filmowych partnerów), o tyle jej życie prywatne już tak kolorowo nie wyglądało. Związana z producentem Carlo Pontim, przez wiele lat nie mogła zalegalizować tego związku, bowiem prawo włoskie nie dopuszczało wówczas możliwości rozwodu; dopiero kiedy obydwoje zrezygnowali z włoskiego obywatelstwa i przenieśli się do Francji, wreszcie wzięli ślub - jednak przez długi czas nie mogli legalnie wrócić do ojczyzny. Sophia opisuje również inne swoje potyczki z włoskim wymiarem sprawiedliwości i pobyt w więzieniu w związku ze sprawami podatkowymi, zamach (na szczęście nieudany) na swojego męża, problemy zdrowotne.

Z ogromną miłością aktorka wypowiada się o dziadkach, mamie, siostrze, dzieciach i wnukach - widać, że są dla niej dobrem nadrzędnym i gdyby w przeszłości przyszło jej wybierać pomiędzy karierą a rodziną, kino poniosłoby dużą stratę...

Sophia Loren to prawdziwa Włoszka z południa - w jej książce widać emocje, ekspresyjną naturę i pasję życia. Przytacza wiele anegdot na swój temat (co ważne, potrafi podejść z humorem do własnej osoby), wspomina spotkania z wybitnymi postaciami świata kultury i sztuki, opowiada o ciężkiej pracy przy realizacji kinowych przebojów, ale również o zabawnych chwilach po zakończeniu zdjęć. "Wczoraj, dziś, jutro" czyta się z prawdziwą przyjemnością - to zasługa ciekawego tematu, ale również stylu i języka. Po przeczytaniu zaledwie kilku akapitów nie byłam w stanie oderwać się od opowieści artystki.

W książce znajdzie również czytelnik bogaty materiał fotograficzny - fotosy z filmów, ale także prywatne zdjęcia artystki i jej bliskich, które doskonale dopełniają tekst wspomnień. Widać na nich, jak z brzydkiego kaczątka wyrasta piękna kobieta, jak ewoluuje (w zależności od mody) i dojrzewa jej uroda.

Sophia Loren skończyła kilka miesięcy temu 80 lat, ale w dalszym ciągu jest czynna zawodowo. Spełnia się również jako babcia czwórki wnucząt i odniosłam wrażenie, że autobiografię napisała głównie z myślą o nich. A my możemy się z nią zapoznać tak trochę przy okazji...

I uważam, że warto z tej okazji skorzystać.


[Tekst opublikowałam na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 457
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: