Dodany: 25.02.2015 20:57|Autor: Rosco
Książka: Serca niezagasłe: Wspomnienia więźniarek z Ravensbrück
Bromowicz Teresa, Steuer Aleksandra, Bigo Maria, Filipowicz Maria, Gątarska Wanda, Kocwa Eugenia, Ożarowska Waleria, Kogut–Piotrowska Maria, Masłowska Maria, Znamirowska Kazimiera, Piela–Wiewiorowska Stefania, Ostrowska–Wyzner Maria, Gliniakowa Wiktoria, Kołodziejczyk–Młynarska Henryka, Mączka–Patkaniowska Zofia, Turyna Helena, Chrzanowski Leon, Kiedrzyńska Wanda, Makucowa Franciszka, Czubówna Stefania, Jasnosz Władysława, Wińska Urszula, Chrobakowa Kazimiera, Bierkowska Walentyna, Kogutkowa Maria, Burdówna Anna
cytat z książki
Wychodzimy na więzienne podwórze [...].
Jestem zupełnie odrętwiała, nie wiem, czy to zły sen, czy rzeczywistość, chcę sobie wmówić, że to nieprawda. Zamykam oczy żeby niczego nie widzieć, idę w ciemność. Musiałam widocznie zboczyć "z kursu", bo gwałtowne szarpnięcie przywołuje mnie do przytomności, potem silne pchnięcie przewraca mnie na schodek u bramy więziennej. Na nogi podrywa mnie kopniak [...]. I myślę uparcie, nielogicznie: ślubuję, że przeżyję, ślubuję, że się nie ugnę, ślubuję, że się zemszczę, ślubuję, że nie dam się wykończyć...[1]
To było całe śledztwo. I można powiedzieć, że po tym nastąpił już koniec. Kiedy właściwie wszystko w nas nie żyje, rozbite powieki nie dopuszczają światła, zgruchotany nos nie przyjmuje żadnych woni. Kiedy ta rana, która jest tam, gdzie powinny być dłonie, nie jest w stanie dotykać. Gdy to, co
powinno być ustami, nie jest w stanie głosu wydać, a w bezkształtnej głowie jest już tylko noc. Ale taki stan nie jest jeszcze śmiercią.
[...] A potem ktoś się wami zajmie. Dotknie was i któraś z nierozerwanych nitek, co były nerwami, zawiedzie to tam, gdzie pozostała jeszcze jedna komórka kojarzenia. To jest pierwsze bolenie czy słyszenie, to jest przyjście do życia. Rodzenie się powtórne. I ja się w tym rzeszowskim więzieniu wiele razy rodziłam[2].
Z początkiem kwietnia 1944 roku rozpoczęto ewakuację obozu do Oświęcimia [...]. Miałam już za sobą długi staż więzienny i obozowy i wydawało mi się, że jestem dostateczne zahartowana, jednak obraz, jaki przedstawił się moim oczom po przybyciu do Oświęcimia-Brzezinki, przejął mnie zgrozą. Cały plac apelowy był zasłany równiutko poukładanymi nagimi trupami, posypanymi czymś białym - prawdopodobne wapnem. Obok poukładanych jak do apelu trupów palono na stosie jakieś łachy. Wtem jeden trup zaczął się ruszać, dźwignął głowę. Dojrzeli to dozorujący esesmani, chwycili ciało za ręce i nogi i wrzucili do płonącego ogniska. Z przerażenia przymknełam oczy i pomyślałam, że z tego piekła nie wyratuje nas już chyba nic[3].
---
[1] Aleksandra Steuer-Walterowa, w: "Serca niezagasłe", wyd. MON, 1979, s. 20.
[2] Maria Kogutkowa, tamże, s. 195-196.
[3] Władysława Jasnosz, tamże, s. 156-157.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.