Dodany: 24.02.2015 16:36|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Jaskiniowiec
Horst Jørn Lier

5 osób poleca ten tekst.

Człowiek, który umarł w samotności


Od kiedy zrobiła się moda na skandynawskie kryminały, wręcz mnożą się północni pisarze pragnący sprostać zapotrzebowaniu rynkowemu na ten gatunek, a nawet tacy, którzy się pod nich podszywają, choć najwyraźniej ze Skandynawii nie pochodzą. Jednym to wychodzi lepiej, innym gorzej, przy czym nie zawsze jakość jest wprost proporcjonalna do intensywności, z jaką wydawca daną książkę promuje. O „Jaskiniowcu” (ani o jego autorze) w ogóle nie słyszałam, póki mi go na spotkaniu biblionetkowym nie wcisnęła współmiłośniczka kryminałów. Następnego dnia tylko na chwileczkę zajrzałam do środka w ramach przeglądania pożyczkowych nabytków, po czym pozostałe książki szybko odłożyłam na półkę, a tej już nie… Po fakcie mogłam spokojnie przyznać, że Horst to jeden z tych pisarzy, którzy potrafią połączyć doświadczenie zawodowe z lekkością i sprawnością pióra.

Fabułę tworzą dwa przeplatające się wątki.

Dziennikarka Line Wisting przyjeżdża do rodzinnej miejscowości, by zebrać materiały do wzruszającego artykułu o starym człowieku, który zmarł w samotności w swoim domu. Okazuje się, że Viggo Hansena nie znał praktycznie nikt: od prawie czterdziestu lat, gdy w krótkim odstępie czasu zmarli jego rodzice, mężczyzna rzadko wychodził z domu i w zasadzie z nikim nie rozmawiał; podobno był w szpitalu psychiatrycznym, ale kiedy i czy rzeczywiście, nie są pewni ani sąsiedzi, ani dawni koledzy, z których zresztą prawie żaden z nim się nie widywał po ukończeniu szkoły. Gdyby nie to, że przestał płacił rachunki za prąd, może i przez następnych kilka miesięcy siedziałby martwy w fotelu przed włączonym telewizorem…

Ojciec Line, William, policyjny weteran, ma do rozwiązania poważną zagadkę kryminalną: wkrótce po odkryciu śmierci Hansena zostają znalezione jeszcze jedne zwłoki. Tym razem okoliczności sugerują działanie osób trzecich; denat zginął mniej więcej w tym samym czasie, gdy zmarł Hansen, nie jest nikomu znany i nawet nie figuruje w wykazie zaginionych. Mozolne poszukiwania naprowadzają ekipę z Larviku na ślad wiodący bardzo daleko, bo aż do Stanów Zjednoczonych. A kiedy zostaje ustalona tożsamość nieboszczyka i przynależność odcisków palców znalezionych na przedmiocie z jego kieszeni, staje się jasne, że gra dopiero się zaczęła. I że może to być gra o życie niejednego człowieka…

Ojcu co prawda nie wolno zdradzić córce faktów, które są trzymane w tajemnicy dla dobra śledztwa, ale za to ona może podzielić się z nim wszystkim, czego się dowiaduje o tajemnicach zmarłego samotnika. A te informacje, jak się okaże, będą miały w pewnym momencie kluczowe znaczenie dla rozwiązania sprawy…

Akcja poprowadzona jest bardzo sprawnie: ani się nie rozwleka ponad miarę, ani nie gna na łeb, na szyję, zostawiając czytelnikowi dostatecznie dużo oddechu, by mógł się sam zastanowić nad brakującymi elementami układanki (co nie znaczy, że zbyt szybko domyśli się rozwiązania, o, nie – najwyżej wpadnie na pewien trop, z którego wkrótce zostanie zbity). Proporcje między najważniejszymi składnikami powieści (charakterystyka postaci, opisy realiów, przebieg śledztwa) są zbliżone do ideału, a narracja płynna i gładka. W rezultacie czyta się tę powieść błyskawicznie, przeżywając w trakcie lektury stosowną dozę emocji. Czyli ani trochę mniej, niż wymagamy od porządnego kryminału.

Natomiast od wydawcy należałoby wymagać czegoś więcej – tego mianowicie, aby nie zaczynał publikowania wielotomowego cyklu powieściowego od najnowszej jego części, która to praktyka nie jest wyjątkiem w przypadku "rzucanych" na polskie półki księgarskie kryminałów. Szczęśliwie akurat "Jaskiniowiec" nie zdradza szczegółów poprzednich spraw rozwiązywanych przez Williama, lecz nie sądzę, by decyzja o przetłumaczeniu go jako pierwszego tym właśnie była umotywowana – pewnie przeważyła liczba sprzedanych egzemplarzy albo liczba pozytywnych recenzji. Jasne, jeśli czytelnik polubi bohatera(-ów), to i tak pozostałe tomy przeczyta, co najwyżej nieco się zżymając, że najpierw się dowiaduje, jak zakończył się romans, a dopiero potem, jak się zaczął (vide powieści Mankella z Kurtem Wallanderem). Ale dlaczego akurat tylko cykle kryminalne są traktowane z podobną nonszalancją?


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1672
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: Monika.W 26.02.2015 08:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Od kiedy zrobiła się moda... | dot59Opiekun BiblioNETki
Co za zbieg okoliczności, ja skończyłam czytać wczoraj. Też nic nie wiedziałam o autorze, ostatnie spotkanie z kryminałem skandynawskim było zupełną porażką (Obłęd (Sund Erik Axl (właśc. Eriksson Jerker, Sundquist Håkan Axlander))), ale i tak sięgnęłam po Jaskiniowca. Po prostu lubię kryminały, a akurat w przypadku tego gatunku trudno czytać ponownie te, które mi się podobały.
Początek może był ciut mozolny. Zirytował mnie wywód o technice pisania reportaży. Poza tym znowu krótkie rozdziałki, od razu mam wrażenie, że to komercja, pisana, aby czytelnikowi było łatwiej czytać. Tłumaczenie chyba też kuleje - np. "spłukiwanie kawą" jedzenia.
W połowie tomu jednak zauważyłam nagle, że zupełnie mnie wciągnęło, czyta się świetnie, a krąg potencjalnych sprawców wbrew pozorom jest zamknięty. Tak, jak powinno być w najlepszym kryminale. Wolałabym pewnie mniej spektakularne zakończenie, ale i tak jestem w pełni usatysfakcjonowana. Znalazłam autora, którego kryminały mogę czytać, skoro Mankella znam całego:).
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 28.02.2015 08:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Co za zbieg okoliczności,... | Monika.W
A mnie wciągnęło od razu. Też chętnie powtórzę spotkanie z autorem.
Użytkownik: Izzy 02.03.2015 15:34 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie wciągnęło od razu.... | dot59Opiekun BiblioNETki
Mnie aż tak nie wciągnęło, zbyt szybko domyśliłam się o-co-chodzi ale może dlatego,że czytam dużo kryminałów. Niemniej pozycja warta zauważenia.
Użytkownik: Zu_ire 04.03.2016 10:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Od kiedy zrobiła się moda... | dot59Opiekun BiblioNETki
Moda na skandynawskie kryminały bardzo mi odpowiada i mam nadzieję, że szybko nie przeminie, bo co rusz odkrywam nowego autora i znowu się zakochuję w jego książkach i czytam, i czytam...
„Jaskiniowiec” jest świetny i z przyjemnością podpisuję się pod Twoją recenzją.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: