Dodany: 17.02.2015 23:24|Autor: misiak297

Książka: Zając
Dygasiński Adolf

5 osób poleca ten tekst.

Zapomniany bezuchy szarak


Istnieje tak zwana klasyka literatury, po którą chętnie sięga się po dziś dzień. Zdarza się, że na księgarnianych półkach pojawiają się ciągle książki napisane 150 czy 200 lat temu. Zachwycają one kolejne pokolenia czytelników. Jest jednak również klasyka zupełnie zapomniana - już się jej nie wydaje i o niej nie pamięta, często brakuje nawet wzmianek w podręcznikach szkolnych. Tę zwykle poznają studenci polonistyki, analizują literaturoznawcy - i chyba właśnie z myślą o tych grupach niekiedy (jakże rzadko!) takie pozycje się wznawia, autorów wskrzesza.

Fortuna bywa przewrotna również wobec książek. Adolf Dygasiński (1839-1902) był niezwykle płodnym pisarzem. Debiutował w 1883 roku. W dorobku ma przeszło 20 powieści i 131 nowel. Czy ta bogata spuścizna zapewniła mu pamięć czytelników? Wątpliwe. Może ktoś, kto interesuje się literaturą szerzej, bez trudu połączyłby Dygasińskiego z naturalizmem (kojarzonym przede wszystkim z Zolą, Flaubertem, a na gruncie polskim z Reymontem i Zapolską), ale czy szłaby za tym lektura któregoś z jego dzieł? W moim przypadku - tak; ja sięgnąłem po "Zająca".

"Zając" to znakomite osiągnięcie polskiego naturalizmu. Dygasiński przedstawia życie kilkorga bohaterów, mieszkańców wsi Morzelany określonej jako "misa pełna darów przerozmaitych, do której zasiadają i ludzie, i czworonogi, i ptaki, i inne jeszcze niższe zwierzęta"[1]. Obok bezuchego szaraka mamy tu szczwanego lisa Kitę, dobrego prostego strzelca dworskiego Malwę, bezwzględnego kłusownika Teterę, przebiegłego szafarza Kacpra Kulika-Zdrojewskiego. Każdy z nich - czy to człowiek, czy zwierzę - próbuje zapewnić sobie wygodne, bezpieczne i/lub dostatnie życie. Bo też "Zając" jest przede wszystkim opowieścią o próbie przetrwania w trudnych warunkach, pełną opisów nieustannych (i często krwawych) rozgrywek między psami myśliwskimi a zającami czy lisami, między kłusownikami a ptakami, a wreszcie między ludźmi (braćmi, małżonkami, współpracownikami). Dygasiński jasno ukazuje powiązania między losem ludzi i zwierząt - w każdym wypadku wygrywa silniejszy, przebieglejszy (niekoniecznie lepszy pod względem moralnym), a sprawiedliwość jest kwestią względną. Nad wszystkim unosi się aura fatalizmu.

Najwięcej miejsca poświęca autor tytułowemu zającowi - i są to zdecydowanie najlepsze i najciekawsze fragmenty powieści. Świat przyrody z jego twardą jurysprudencją (bo tak są nazywane prawa w tej książce) był mu bardzo bliski. Zając, wybitny gracz (w gwarze myśliwskiej - sprytne stworzenie potrafiące sobie radzić z wrogiem), skazany jest na wieczną ucieczkę, bo przecież "życie jest walką i przegrana znaczy tyle, co stracić życie raz na zawsze i nie mieć potem już nigdy możności tryumfu przez ucieczkę"[2]. To przecież świat, w którym "nie każdy wstaje, kto się spać położył"[3].

Spójrzcie na ten fragment, tak dobrze podsumowujący ciężki los tytułowego bohatera:

"Cóż to jest życie doczesne zająca? Nieustanna ucieczka, przenoszenie z miejsca na miejsce swojej niedoli, bólów, pragnień i grzechów żywota. Trzeba to wszystko ukrywać, taić po różnych dziurach padołu ziemskiego. Jedynie w tajemnicy można się wypłakać, wygoić swe rany, zaspokajać potrzeby wszystkie ciała, duszy. Dopiero gdy się już utonie w grobie, w towarzystwie cichych nieboszczyków, przepada tajemnica życia, zlewa się z wielką tajemnicą wszechświata i tak poważnie milczy, że nikt jej badać nie śmie... Pomiędzy życiem a grobem stoi mur nieprzebyty!"[4].

"Zając", choć niewątpliwie okryty już grubą warstwą kurzu, nadal może podobać się niektórym czytelnikom. Dygasiński nie szczędzi ciekawych, typowo naturalistycznych (poetycko pięknych, pomimo całego ładunku okrucieństwa) opisów. Oto przykład:

"W noc cichą, księżycową przyszedł mróz, wylał na ziemię swój mroźny wrzątek, uderzył nim w liście roślin; muchy, motyle poobracał w trupy. Po nim nastąpił wicher i rozrzucił trupy po świecie. Z kolei przyszedł śnieg, pogrzebał liście, muchy, motyle we wspólnym grobie i zaczęła się zima"[5].

Spójrzcie, z jakim wdziękiem przedstawia swoich zwierzęcych bohaterów (tak niekiedy bliskich ludziom w zachowaniu!). Oto opis lisa Kity jako męża i ojca:

"Kita nie ważył się nigdy wracać do chałupy z próżnymi rękoma. Naprzód Kicina przez jakiś czas musiała dzień i noc ślęczeć przy noworodkach, stosownie do tradycji lisiej. Któż, jeśli nie mąż, ma w takim razie zaspokajać potrzeby małżonki? Bierz, skąd chcesz, a być musi! Nie utyskiwał i nie zbywał lada jako tych obowiązków. Później, gdy dzieci podrosły, miewało jego ojcowskie serce ogromną pociechę: zasiadał nieraz na ogonie, przyglądał się zabawom siedmiorga lisiąt płci obojej. Był tam szczególniej jeden synek, jego ulubieniec, bardzo obiecujący lisek - wykapany tatuś. Ten zwykle spotykał wracającego do domu ojca w głównym korytarzu domostwa i łasząc się z przymileniem od razu sięgał po zdobycz, którą stary w zębach przynosił: zawsze coś skubnął ten pieszczoch i pociecha rodziców. Wzięty za serce Kita - jakżeby się nie miał poświęcać?"[6].

Nie brakuje tu też humoru, jak w scenie zajęczego romansu:

"Usłyszał lekki szelest. Aa, to jakiś zając! Tylko nie gach [tj. zając-samiec], jeno płeć żeńska. Wprawdzie minęła pora zajęczych zalotów i w październiku nie zawiera się związków małżeńskich, ale dobrze jest mieć znajomą i nigdy nie szkodzi pożartować z miłą płcią nadobną. Zrazu nie spodobał się coś gach - że to bezuchy, a u zająców w słuchach, nie w wąsach wdzięk męski spoczywa. Może i myślała, że ten gach postradał uszy w pojedynku o kochankę, a taka zawziętość jego byłaby nadzwyczajnie chlubna. Wesoło im było, gdy się puścili na harce zajęcze (...). Gach jednak łowił szmery obciętymi uszyma, zaczynało go coś korcić. Ona, pewnie lekkomyślniejsza, widocznie rozfiglowała się, pożądała jak najwięcej zabawy, pląsów, potrząsów i przeszkadzała mu w czujności, kołysała do snu baczny strach jego. Niejeden już zginął z takiego powodu"[7].

I oczywiście "Zając" to lektura niełatwa. Może się wręcz okazać nie lada wyzwaniem dla współczesnego czytelnika. Język jest przyciężkawy, powieść konstrukcyjnie zupełnie się rozpada, a drobiazgowe opisy polowań mogą nużyć. A jednak mnóstwo tu świetnych fragmentów - zwłaszcza scen z udziałem zająca, ale nie tylko. Ciekawy jest na przykład opis rodziny kłusownika Tetery, którym rządzi i gardzi jednocześnie apodyktyczna żona Flora, a dorastające dzieci mają go za nic. interesująca - postać pana Kacpra, alkoholika, który za wszelką cenę próbuje ukryć swój nałóg. Można się też gorzko roześmiać, śledząc opisy zalotów przystojnego doktora Chyleckiego, który próbując zdobyć serce jednej córki Tetery, nieoczekiwanie zaczyna dostrzegać powab drugiej (historia się powtarza, do samego końca nie wiadomo, którą z dziewcząt - Marynię, Teresę czy Jadwigę - powiedzie do ołtarza).

Warto skonfrontować się z polskim naturalizmem i sięgnąć po powieść Adolfa Dygasińskiego. Może dzięki tym reminiscencjom lekturowym ktoś jeszcze da kolejne życie sympatycznemu bezuchemu zającowi. Przecież książki żyją naprawdę tylko wtedy, gdy mają czytelników.


---
[1] Adolf Dygasiński, "Zając", wyd. Zielona Sowa, 2005, s. 6.
[2] Tamże, s. 7.
[3] Tamże, s. 34.
[4] Tamże, s. 74.
[5] Tamże, s. 26.
[6] Tamże, s. 34.
[7] Tamże, s. 20-21.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2438
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Frider 18.02.2015 10:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Istnieje tak zwana klasyk... | misiak297
Super! Nie sądziłem, że ktoś jeszcze czyta Dygasińskiego.
Użytkownik: koczowniczka 07.04.2015 08:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Istnieje tak zwana klasyk... | misiak297
"Zająca" warto przeczytać - zgadzam się! Piękne opisy przyrody, oryginalna tematyka i spora porcja wiedzy na temat obyczajów zajęczych. Mnie najbardziej ciekawiła postać Jakuba Malwy. To człowiek tchórzliwy, łagodny, bezbronny, podobny w zachowaniu do zająca. Był najlepszą osobą we wsi, a jednak nikt go nie szanował, wyśmiewano go, poniżano. Smutne były jego losy...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: