Dodany: 05.10.2003 16:23|Autor: loki

Książka: Narrenturm
Sapkowski Andrzej

1 osoba poleca ten tekst.

Ucieczka od Wiedźmina


Zacznę od szczegółów technicznych. Wydanie generalnie porządne, choć za tę cenę wypadałoby dać w twardej oprawie. No ale za to obraz na okładkę dobrali świetny. Prawie 600 stron. Sapkowski od kiedy zaczął sagę pisze książki coraz grubsze, aż strach pomyśleć jak będzie dalej. Te 600 stron się czyta generalnie całkiem przyjemnie, ale jakoś nie ma to klasy Wiedźmina. Tak, wiem że to nie jest Wiedźmin i Sapkowski zapewne chciał uciec od Wiedźmina jak najdalej, żeby pokazać że umie pisać także i inne rzeczy, ale porównywanie z Wiedźminem i tak było nieuniknione, a uciekł wg mnie trochę w złym kierunku.

W odróżnieniu od świata stworzonego (z nie będę mówił jakiej wcześniejszej serii tego autora), tutaj wszystko dzieje sie w średniowiecznej Europie środkowej, generalnie na Śląsku i w okolicach. Nasuwa to nowe możliwości, ale i ograniczenia. I tu wg mnie AS poległ. Widać że rył równo po bibliotekach, aby znaleźć jak najwięcej książek o tamtych czasach, a później gdy już tyle się tego naczytał, to doszedł do wniosku, że teraz nie można tego zmarnować i trzeba się swoją więdzą popisać przed czytelnikiem. I popisuje się aż do przesady.

Gdyby interesowała mnie historia XV-wiecznego Śląska to przejrzałbym sobie sam książki na ten temat, a nie kompilację zrobioną przez pisarza fantasy, gdzie nie wiem co zostało dodane lub naciągnięte przez autora aby pasowało do konwencji. Tak samo jak z MacGyvera nie mam zamiaru wyciągnąć przydatnych informacji na temat konstruowania dynamitu z pietruszki, ani z kryminałów nie będę czerpać przepisów na zupę grzybową. Sa rzeczy które czyta się w celach edukacyjnych, a są takie które służą rozrywce. Widać Sapkowski trochę za bardzo przejął się hasłem bawiąc, uczyć. A jak już uczyć to wszystkiego naraz: historii, łaciny i jeszcze sztuk walki.

No dobra z tym ostatnim naciągam fakty, ale jeśli chodzi o łacinę to już nie. Makaronizmów mamy tu więcej niż J.CH. Pasek wsadził do swoich pamietników. A po co? Jeszcze żeby choć był słowniczek zwrotów, można by się czegoś dowiedzieć, a tak są tylko wyjaśnienia z tyłu, po których jednak nie należy się za dużo spodziewać, gdyż tłumaczone są tam głównie przyśpiewki. Z tą łaciną to nie wygląda tak, że wynika to z konwencji i na przykład duchowieństwo gada ze sobą po łacinie, aby ich plebs nie rozumiał. Nawet jeśli bohaterowie rozmawiają ze sobą po łacinie to dialogi mamy po polsku ze wstawkami. Także i przemówienie będące niby po czesku jest mieszanką wyrazów czeskich i polskich. Zresztą nie tylko sentencje łacińskie mogą być niezrozumiałe. AS popisuje się elokwencją i erudycją i nadużywa słów w stylu leprozorium, raubritter, defenestracja, buhurt itd. Jeśli nie masz pojęcia co powyższe oznaczają to momentami źle Ci się będzie książkę czytać, a na wyjaśnienia nie licz.

Imiona również są tak wyszukane, że trudno by było bardziej nawet gdyby się postarać (z wyjątkiem Samsona Miodka, ale tu z kolei trudno by było wymyślić głupsze). A że jeszcze bohaterowie wprowadzani są najczęściej hurtem, przynajmniej po 5 to po prostu odechciewa się ich wszystkich zapamiętywać, zresztą najczęściej jak ktoś już pojawi się wystarczającą ilość razy żeby go odróżniać od reszty to ginie i problem z glowy, no chyba że należy do bohaterów, co do których od razu gdy się pojawią widać, że zostali wprowadzeni bo mają zaplanowane w powieści jakieś konkretne zadanie do wykonania w późniejszym etapie, np w 3 tomie (jak ktoś nie ma do takich spraw wyczucia to podpowiem że to ci co są wprowadzani pojedynczo).

W ogóle jeśli chce się coć powiedzieć o bohaterach to trudno powiedzieć coś pozytywnego. Są przerysowani, nieciekawi i nieoryginalni. Znów Sapkowski starał sie uciec od radzącego sobie w każdej sytuacji Geralta i przesadził. Główny bohater Narrenturm jest w zasadzie zwykłą dupą wołową. Nie wzbudza w nas żadnych emocji. Generalnie jest nam kompletnie obojętne co się z nim stanie. A od pewnego momentu wiemy nawet że nie stanie mu się nic, gdyż zawsze pojawi się deus ex machina i go uratuje. To nic, że bedzie to totalnie naciągane, niech się pojawi kolega ze szkoły w Pradze, akurat tu i teraz skoro jest potrzebny.

Nawet bohater negatywny, dający zawsze największe pole do popisu wyszedł jakiś taki nijaki, bez charakteru i charyzmy. To już lepiej Urban by się ze swoim psem nadawał na czarny charakter, ale oczywiście został zmarnowany. A w ogóle to jakbyście nie wiedzieli Śląsk jest malutki, jak ktoś się zgubi to i tak za parę dni się przypadkiem główny bohater na niego natknie. To jest coś co mocno razi w tej książce - przewidywalność. Nie ma żadnych motywów, które by naprawdę zaskakiwały, wiadomo co się stanie za chwilę, wszystko leci koszmarnie schematycznie: Reynevan pakuje się w kłopoty, udaje mu się z nich uciec, ale wpada w następne, ratuje go Szalej, wpada w kolejne, ratuje go ktoś inny... i tak w kółko aż do znudzenia.

Choć jeszcze bardziej od tego nie podobało mi się co innego. Mianowicie przez większość tej książki bohaterowie podróżują. Podróż jest typowym elementem w książkach fantasy, raz lepiej wykorzystanym, raz gorzej. Ale rzadko kiedy tak jak tu ta podróż jest po to, by się ładować w kłopoty, a nie w jakimś konkretnym celu! I nie, nie chodzi mi o to, że nie mają jakiegoś wielkiego celu jak ratowanie świata przez wrzucenie pierścienia do wulkanu lub dokonania czegoś równie wzniosłego. Oni po prostu sobie podróżują. Niby mają uciekać na Węgry, ale tak jakoś bez przekonania, wygląda jakby sami bohaterowie o tym czasem zapominali. Generalnie jeżdżą gdzie popadnie, z kim popadnie, totalnie bez sensu i logiki. Oczywiście ich prześladowcy zawsze są w miejscu, skąd nasi bohaterowie uciekają, ale w miejscu gdzie dotrą, również się muszą pojawić.

Wracając do porównań z Wiedźminem to trzeba stwierdzić, że Wiedźmin był zabawny. I również trzeba stwierdzić, że Narrenturm generalnie nie jest. Uśmiechnąłem się pewnie z 5 razy. Powiedzmy z 6, aby wyszło raz na 100 stron. Z czego pamiętam, że rozbawiła mnie tylko rozmowa z Ofką i stwierdzenie, że na Zawiszy można polegać niemal przysłowiowo, a pozostałe wywołały tylko niemal niezauważalne poruszenie kącikami warg w górę. Dowcip "kiedy ten pies widział ostatnio kość? jak miał otwarte złamanie" jest stary i raczej na tyle znany, że mógł go sobie autor zdecydowanie odpuścić, gdyż kawał słyszany po raz setny raczej drażni niż bawi. Kot Luter jakoś też mnie nie rozbawił, a wilkołak-pedał jest po prostu żenujący.

Od razu widać jakie książki miały na Sapkowskiego wpływ przy pisaniu tego dzieła. Imię Róży, Trylogia i Faust nasuwają się same, ale przyznam łaskawie, że Sapek wziął z nich niektóre motywy, lecz zrobił to umiejętnie, jednak 3 wiedźmy wzięte z Makbeta pasują mi do tego świata jak pięść do nosa. W ogóle książka jest niekonsekwentna. Tyle zachodu z tą całą stylizacją, a nagle w jakiejś rozmowie mówią coś o testosteronie zapewne doskonale wszystkim znanym w średniowieczu.

Pozostaje nam tylko mieć nadzieję że AS weźmie sobie opinie czytelników do serca (no chyba że jestem jedyną osobą, którą książka mocno rozczarowała) i następnym razem przyłoży się trochę bardziej do fabuły niż do tła historycznego (oczywiście od następnej serii, bo na uratowanie tej jakoś nie liczę, już raczej na szybkie zakończenie). I druga nadzieja jaka mnie nie opuszcza to taka, że nikt tego nie będzie chciał sfilmować. A tak... przeczytać można, ale szkoda kasy, lepiej sobie pożyczyć od kogoś kto już ten zakup popełnił i wtedy samemu zdecydować czy warto kupować czy nie. Ja gdybym tak zrobił zdecydowanie bym nie kupił.

Loki

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 27792
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 19
Użytkownik: Hipka 30.04.2004 00:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacznę od szczegółów tech... | loki
Powiem Ci Loki, ze generalnie sie z Tobą zgadzam z jednym ALE - a mianowicie ksiązkę się bardzo dobrze czyta i doskonale rozumie - trzeba tylko włożyć w to odrobinę wysiłku - np. być studentem historii :)
Użytkownik: Zibi997 31.03.2017 10:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiem Ci Loki, ze genera... | Hipka
Jestem prostym inżynierem mechanikiem. Ale i mnie książkę czytało się świetnie, a wątki historyczne, których nie znalazłem, poszukując ich rozszerzeń w innych źródłach, uczyniły tę książkę jeszcze "smaczniejszą" inspirując do dalszych poszukiwań.
Co do "testosteronu" nie znanego w tych czasach, to ja widzę tu przymrużone oko autora. Wszak użyta kwestia "pieski szczekają, karawana jedzie dalej" nawiązuje nie do czego innego, jak do wypowiedzi kardynała Glempa, słynnej za czasu pisania książki przez autora, więc to raczej ma "rozruszać" czytelnika - mojego poprzednika po prostu wkurzyło.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 31.03.2017 12:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem prostym inżynierem... | Zibi997
Przepraszam, ale nie masz racji z przypisywaniem autorstwa powiedzenia "psy szczekają, karawana jedzie dalej" Glempowi (nie rozumiem, co znaczy "mojego poprzednika po prostu wkurzyło"?):

http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Psy-szczekaja-karawana-idzie-dalej;17401.html

Ogólnie Sapkowski być może przymruża oko, a być może pokazuje język czytelnikowi, jeszcze lepiej widać to w Sezon burz (Sapkowski Andrzej)
Użytkownik: wwwojtusOpiekun BiblioNETki 31.03.2017 12:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepraszam, ale nie masz... | LouriOpiekun BiblioNETki
"(nie rozumiem, co znaczy "mojego poprzednika po prostu wkurzyło"?)"
Posortuj wątek wg daty opublikowania komentarzy. :-)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 31.03.2017 13:04 napisał(a):
Odpowiedź na: "(nie rozumiem, co znaczy... | wwwojtusOpiekun BiblioNETki
Dzięki, w życiu bym na to nie wpadł! To tak samo "ułatwiające" czytanie jak topposting... I czemu w takim razie odpowiedź nie była do mojej wypowiedzi?? No nic, jestem wyrozumiały, bo Zibi997 jest nowym użytkownikiem, a ja po prostu nie zaczaiłem ścieżek aluzji ;)
Użytkownik: blanka 16.12.2004 22:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacznę od szczegółów tech... | loki
Wszystko pięknie, czytam kolejną recenzję tej książki i zastanawiam się czy naprawdę tylko mnie drażni język jakim posługuje się Sapkowski? Nie polecam wrażliwym osobom czytać tą książkę przy jedzeniu, jako że gdzie nie spojrzeć, że użyje słownictwa Pana S.: wszystko śmierdzi, człowiek ciągle włazi w gówna/gnój/siki itp., a stosunki miedzy ludzkie ograniczają się do pieprzenia po krzakach. Pod tym względem moim zdaniem książka ma braki, chyba że ze mnie jest taka "pieprzona" estetka.
Użytkownik: firedrake 17.12.2004 08:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystko pięknie, czytam ... | blanka
Być może i estetka:).
Użytkownik: eliot 07.04.2005 19:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystko pięknie, czytam ... | blanka
Masz rację. Przesadził z brudem, brzydotą i drastcznymi scenami. Z drugiej strony nikomu nie możemy odmawiać opisywania świata takim jakim go widzi. A widocznie dla ASa świat to zafajdany ściek pełen zboczeńców i sadystów.
Użytkownik: bula 22.03.2005 02:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacznę od szczegółów tech... | loki
Niestety, muszę się zgodzić z Twoją opinią, Loki. Niestety - bo miałam nadzieję na jakiś smakowity kąsek po Wiedźminie. A tu nic z tego. Zastanawiałam się parę razy, czy nie darować sobie tej książki, ale nie mam zwyczaju odkładać zaczętej :) Drugi tom już trochę lepszy, aczkolwiek też nie zachwyca. Należy mieć nadzieję, że Sapkowski odnajdzie natchnienie.
Użytkownik: eliot 07.04.2005 19:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacznę od szczegółów tech... | loki
Przeczytałam recenzję zanim zabrałam się za czytanie książki. Byłam więc dość negatywnie nastawiona. No i niestety zgadzam się, właściwie. Mnie osobiście najbardziej w Reinevanie denerwowało, że nie docierało do niego, że myli się w osądach co do zabójcy brata. Doprowadzało mnie to do furii. Pewnie dlatego od momentu, w którym Reinmar przejrzał na oczy czytało mi się książkę dużo przyjemniej i szybciej. Ogólnie nie jestem tak krytyczna jak recenzent i nie uważam np.że przezwisko Samson Miodek jest chybionym pomysłem. Jeśli chodzi o humor to się go nie spodziewałam, więc nie byłam rozczarowana. Najbardziej rozśmieszył mnie lot na ławie, tzn. jego początek.
Użytkownik: nika18s 23.04.2005 22:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacznę od szczegółów tech... | loki
W dużej częsci zgadzam się z tobą, jednak stwierdzenia, że Sapkowski nadużywa makaronizmów to przesada. Nie lubisz ich, gdyż ich nie rozumiesz, a nie rozumiesz ich, bo nie chce ci się ich sprawdzić w słowniku. Generalnie zarzucam autorowi to, że nie jest konskwentny w budowaniu charakteru postaci (patrz Reinemar)oraz sztucznie przedlużał podróż głównego bohatera. Co do wątku miłosnego, to nie uważam go za banalny, a wręcz przeciwnie. Myślę, że dodał nieco pikanteri i ożywił stojącą nieco w miejscu akcję. A i dokładne dopracowanie kontekstu historycznego mi się pododa, gdyż czytałam już za dużo książek, w których autor nie zapoznając się z epoką w jakiej osadzał bohaterów, stwarzał wrażenie powszechnego chaosu i licznych sprzeczności. Oczywiście, że do "Wiedźmina" to daleko "Narrenturm" jak wschodowi od zachodu, ale na sobotni wieczór i noc może być.
Użytkownik: mobilla 21.03.2006 20:38 napisał(a):
Odpowiedź na: W dużej częsci zgadzam si... | nika18s
Powyższą recenzję przeczytałam jeszcze zanim sięgnęłam po "Narrenturm". Niestety okazała się zabawniejsza i ciekawsza od samej powieści... AS się nie popisał.
Dodam jeszcze od siebie jedną rzecz, która mnie raziła - główni bohaterowie wszystkich znali! Z telewizji chyba.
Użytkownik: Aelirenn 19.08.2006 18:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacznę od szczegółów tech... | loki
Wypożyczyłam tę książkę po przeczytani kilku jej recenzji, w tym tej, więc nie byłam do niej zbyt dobrze nastawiona.

Ogólnie musze się zgodzić, że za duzo jest tu makaronizmów, a jakos nie mam ochoty siedzieć ze słownikiem zwrotów łacińskich itp. Więc momentami książkę źle się czyta. Niby na końcu są "Przypisy", ale jak już ktoś zwrócił uwagę, przetłumaczone są tu głównie przyśpiewki i psalmy.
Co do humoru, spodziewałam sie raczej czegoś innego, ale i tak kilkanaście razy się porządnie uśmiałam.
Tak jak autorowi recenzji wydaje mi się, że Sapkowski przesadził, i to zdrowo, z popisywaniem się wiedzą o Śląsku, ale podobną przesade można przypisać Szklarskiemu, który w "Tomku..." również umieszcza dużo wiedzy o faunie i florze miejsc, gdzi w danym momencie toczy się akcja. Ale mówi się "trudno" i czyta dalej :D.
Jeśli chodzi o ten brud, smród to rzeczywiście AS "lekko" przesadił.
"Mordobić" też jest za dużo, gdzie się akcja nie dzieje, zawsze ktoś dostaje po mordzie lub ginie. W bójkach bierze nawet udział zakonnik, a żeby było "śmieszniej" bijąc krucyfiksem, krzyczy "Pax" [dla niewtajemniczonycz znaczy to tyle co "Pokój"]
Ciągłe podróżowanie bohaterów jakoś mi nie przeszkadza, a nawiązując do tego, że Reynevan zawsze z tarapatów wychodzi obronna ręką, to jakoś mnie to nie dziwi [ mamy do czynienia z serią książek, więc główny bohater na pewno nie zginie w pierwszym tomie, nie łódzmy sie :) ].
Użytkownik: nika18s 11.09.2006 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Wypożyczyłam tę książkę ... | Aelirenn
Napisałaś, że: "W bójkach bierze nawet udział zakonnik, a żeby było "śmieszniej" bijąc krucyfiksem, krzyczy "Pax" [dla niewtajemniczonycz znaczy to tyle co "Pokój"]". Nie rozumiem dlaczego cie to dziwi. To szczera prawda. Kościół od wieków brał udział w różnych walkach, a i zakonnicy nie stronili nieraz od pijatyk i bójek. Hipokryzja to nic nowego...
Użytkownik: Kuba Grom 19.08.2006 19:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacznę od szczegółów tech... | loki
Z kryminałów można brać przepisy na trującą zupę grzybową!
Użytkownik: daymoon 06.10.2008 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacznę od szczegółów tech... | loki
Masz rację może jednak nie ekranizować książek Sapkowskiego;p Muszę przyznać, że byłam mocno rozczarowana ostatnią częścią wiedźmina.Narrenturm po " Pani Jeziora" znowu przywróciło do łask AS. Jest to książka Sapkowskiego,styl,żarty są utrzymane w podobnej konwencji do Wiedźmina, więc nie rozumiem tych, którzy mają pretensje do jego sposobu pisania, a czytają dalej jego książki Narrenturm i tak wydaje się być ciekawsze od pozostałych dwóch części trylogii. I tu widzę kolejną cechę charakterystyczną Sapkowskiego: Książki rozpoczynające serie są o wiele bardziej interesujące niż książki je zamykające.Jeżeli chodzi o fabułę to nie jest to jego najgorsza książka, wręcz przeciwnie, pierwsza część trylogii rozpoczynająca historię Reinmara z Bielawy daje duże możliwości rozwinięcia wątków w dalszych częściach.Jeżeli chodzi o historię XV-wiecznego Śląska to mi spodobał się ten pomysł, sama mieszkam w Bierutowie wiec gdy tylko przeczytałam o mojej małej miejscowości ucieszył mnie ten miły akcent, oczywiście na dłuższą metę może się to wydawać męczące, nadmiar faktów, imion, dat rzeczywiście nudzi.Trudno jest przeczytać tylko jedną część trylogii szczególnie gdy pierwsza przypadła do gustu ale prawdę powiedziawszy kolejne książki już nie są tak ciekawe.
Użytkownik: neato 28.08.2012 14:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacznę od szczegółów tech... | loki
Nie wierzę... Tyle błędnych wniosków na poziomie dziecka z podstawówki. Bardzo się zdziwiłam, że można mieć tego typu zastrzeżenia do książki... Zupełnie nietrafione. Aż szkoda czasu, żeby argumentować każde...
Użytkownik: Bohomaz 15.10.2012 12:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacznę od szczegółów tech... | loki
a mnie się książka bardzo podobała, zarówno pierwsza jak i druga część (trzeciej jeszcze nie czytałem ale chętnie przeczytam). Z humorem bym polemizował bo prawda jest taka że każdego bawi co innego a tu zarówno tekstów jak i sytuacji które wywołały u mnie śmiech było sporo.
Nie rozumiem Twoich zażaleń pod adresem głównego bohatera. Wiedźmin był człowiekiem który radził sobie w każdej sytuacji więc zrobienie z Reynevana takiego samego wymiatacza było by nudne. A zauważ że Bielau jest dopiero młodzieńcem który zdobywa doświadczenie więc trudno oczekiwać od niego by był tak samo zaradny jak wspomniany wcześniej Geralt. Zresztą dla mnie bohaterowie byli bardzo wyraźnie zarysowani a zarazem ludzcy co jednak nie często zdarza się w fantastyce gdzie pełno natchnionych idealistów. A tutaj mamy Szarleja który troszczy się wyłącznie o własną skórę i głównego bohatera (choć z przymusu). Zauważ również że ta książka dzieje się w świecie dużo bardziej realnym niż w większości tytułów tego gatunku. Jest to czas gdy magia, potwory i inne tego typu zjawiska powoli odchodzą w zapomnienie więc o wiele bardziej mi tu pasuje postać która na widok kilku uzbrojonych bandytów chowa się w krzakach od petardziaża rozwalającego z mieczem w pochwie cały oddział. Zgodzę się jednak że troszkę tu za dużo sytuacji w których panicz Bielau jest przekazywany z rąk do rąk. Co do języka to w książce była wzmianka iż autor nie tłumaczy wszystkich tekstów i słów aby nie odbierać czytelnikowi możliwości poszukiwań wyjaśnień. Trochę to może i naciągane wytłumaczenie ale przyznam że ma swój urok.
Widać wiele osób ma przeciwne poglądy. Mnie historia młodego szlachcica von Bielau który ciągle pakuje się w kłopoty bardzo się podobała. Nieraz czytałem ja do późnej nocy nie mogąc przezwyciężyć chęci poznania co było dalej. I ekscytacji gdy ruszał w pościg Pomurnik wraz z jeźdźcami wołającymi Adsumus!
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 22.01.2015 12:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacznę od szczegółów tech... | loki
Interesująca i celna moim zdaniem recenzja. Cały cykl przeczytałem raczej z "obowiązku małżeńskiego", wywołanego przywiązaniem i sympatią do sagi o wiedźminie. No i wyszło słabo: 3.0, 3.0 i 4.0 za kolejne tomy. Standardowe epatowanie słownictwem, afiszowanie się studiami nad tematem, nadmiar treści (potencjalnie) historycznej mogłyby być zrównoważone kreacją postaci i wciągającą akcją oraz humorem - niestety, szala opada na niekorzyść ASa, nie znajdując żadnej z tych przeciwwag.

Tak właściwie to do napisania kolejnego komentarza skłonił mnie fragment o testosteronie. Nie zwróciłem nań uwagi przy "Narrenturmie", ale uderzyło mnie odwołanie do tego hormonu w "Sezonie burz". Z jakiegoś powodu Sapkowski sobie go upodobał. Więc skoro tak lubi być historycznie zgodny z rzeczywistością, to mógł dowiedzieć się przynajmniej tego, że odkrycia dotyczące funkcji testosteronu mają swój początek (dopiero) około 1889 roku. Czyli dziwaczny anachronizm popełniony i wypunktowany dwukrotnie w różnych dziełach... WTF?
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: