Dodany: 07.02.2015 16:27|Autor: porcelanka

„Piękno jest cieniem ułomności”[1]


„Zawsze będą istniały miasta, w których ludzi zagubieni i samotni czują się jak w domu. Miejsca, do których ludzie zagubieni uciekają przed życiem, jakie dla nich wymyślono”[2]

Współczesne Ateny. Miasto, w którym przeszłość jest obecna na każdym kroku. Spiekota dusznych, letnich dni i odznaczająca się biel tynków. W tej scenerii brytyjski pisarz Simon van Booy umieszcza trójkę bohaterów swojej powieści – Rebeccę, George'a i Henry'ego. Dla każdego z nich Grecja jest ucieczką od życia, szukają w Atenach zapomnienia. Ich ścieżki splatają się nieoczekiwanie i te spotkania odmieniają wszystko już na zawsze.

„Wszystko, co piękne, zaczęło się potem” to nostalgiczna i bolesna opowieść o przyjaźni i miłości, która „jest jak życie, tylko trwa dłużej”[3]. To również przejmująca historia o rozpaczy i układaniu życia na nowo. Jej bohaterowie tęsknią za bliskością, jednocześnie ją odrzucając. Każde z nich doświadczyło w dzieciństwie jakiejś traumy determinującej ich dorosłe życie. Przyjaźń rodząca się pośród greckich ruin będzie dla nich nicią Ariadny prowadzącą do tego, co zacznie się potem. Ateny, miasto – ucieczka, staną się początkiem długiej drogi.

Simon van Booy pisze pięknym stylem, wzorowanym nieco na Prouście. Skupia się na detalach i drobiazgi czyni fundamentami swojej powieści. Używa krótkich, czasem urwanych zdań i dzieli tekst na wiele fragmentów. Posługuje się filozoficznym i poetyckim językiem. Odmalowuje interesujący i plastyczny obraz Grecji – „gdzie (...) noc gwiazdomorska z przeszłością jednoczy”[4]. Tworzy też fascynujące i wiarygodne postaci. Wnika głęboko w ich psychikę i wyciąga na światło dzienne skrywane emocje, lęki i uprzedzenia.


„Wszystko, co piękne, zaczęło się potem” to oddech starożytności, wspomnienie klasycznego piękna, a także nuta pogaństwa. Chociaż bowiem Simon van Booy nie odwołuje się do religii, to de facto można odnaleźć w jego powieści tęsknotę za dawnym, przedchrześcijańskim światem – greckimi bogami, nieubłaganym fatum i złotą proporcją. Przecież, jak pisała słowiańska Safona:

„Jakże pod chrześcijańskim modlić się błękitem
O ratunek w miłości, o zwycięstwo marzeń?”[5]


---
[1] Simon van Booy, „Wszystko, co piękne, zaczęło się potem”, przeł. Łukasz Witczak, wyd. Bukowy Las, 2013 s. 17.
[2] Tamże, s. 15.
[3] Tamże, s. 166.
[4] Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, „Epitafium” w: tejże, „Liryki najpiękniejsze” s. 136.
[5] Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, „O pianie morskiej”, tamże, s. 134.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 349
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: