Dodany: 05.02.2015 00:45|Autor: Szept_

Czytatnik: Myśli wiele

Naprzeciw przeznaczenia


"Wozy wygnanych niegdyś koczowników stanęły u stóp gór, które oddzielają ich od upragnionej wolności. Losy Szóstej Kompanii Górskiej Straży, dziewczyn z wolnego czaardanu i małej dziewczynki z rodu Verdanno zaczynają się splatać... Zanim na niebie o barwie stali wzejdzie słońce, wyżyna spłynie krwią."
Tak w skrócie podsumować można fabułę kolejnego już, trzeciego tomu "Opowieści z meekhańskiego pogranicza" Roberta M. Wegnera. Pierwszy tom, "Opowieści z meekhańskiego pogranicza Północ - Południe", przenosił nas w ośnieżone, bielejące góry i żółtą, spaloną słońcem, piaszczystą pustynię. Poznaliśmy Górską Straż, ludzi twardych, odpornych na trudy. Poznaliśmy pustynny lud, o odmiennych, często niezrozumiałych prawach i zwyczajach. Tom drugi, "Wschód - Zachód" opiewał zieleniejącą strawę stepów wschodniej granicy Cesarstwa i oblany morskim błękitem Zachód. Oprócz losów wolnego czaardanu Laskolnyka przedstawiał nam Wozaków, lud Verdanno, wśród którego wychowała się Kailean.
Teraz, tom trzeci "Niebo ze stali" kontynuuje opowieść o Wozakach, ich wędrówce na rodzimą Wyżynę Lytherańską. Prowadzona przez znajomą nam już Górską Straż, Czerwone Szóstki, karawana przedziera się przez góry Olekadów, zdążając na spotkanie przeznaczenia. Swego losu. Na szczególną uwagę zasługuje spójność, logika, jaką posługuje się autor. Fabuła, z początku pozornie niezwiązana, zaplata się, zapętla, zmierza do jednego punktu. Jeden czyn pociąga za sobą drugi, każda decyzja obarczona jest konsekwencjami, takimi, jakimi poznajemy po fakcie, nierzadko kilka rozdziałów dalej. Z niecierpliwością przewracamy kolejne strony, niezdolni do przerwy, głodni dalszej akcji.
"Głębokie doliny mają to do siebie, że są pokrzywdzone, jeśli chodzi o światło. Cień zalega w nich jeszcze długo po tym, gdy równiny czy płaskowyże wygrzewają się już w promieniach słońca, a wilgoć po porannej rosie, która gdzie indziej znika w kilka chwil, tu potrafi utrzymać się przez wiele godzin. Zwłaszcza przy południowo-wschodnim krańcu takiej doliny, w pobliżu jednego z licznych w tej okolicy strumieni. Ubrania, choćby suszone przez cały dzień i schowane w natłuszczone sakwy, rankiem są wilgotne i drażnią człowieka nieprzyjemnym, lepkim chłodem. Trzeba nieustannie pilnować, by rzemienie, pancerze, buty, pochwy mieczy i szabel, pasy i inne skórzane części ekwipunku były należycie impregnowane, bo nie ma gorszej rzeczy niż kilkudniowy patrol w butach, które zaczynają cię ocierać."
Już pierwsze strony przypominają mi, skąd wziął się zachwyt nad Wegnerem. Mój zachwyt. Barwny, dobitny język, tak przemawiający do wyobraźni, malujący przed oczami nie tylko sielskość krajobrazu, lecz i warunki, jakie ten składa. Wegner to mistrz pióra, taki, który jednakowo silnie maluje przed oczami czytelnika dzieło natury, jak i krwawą, bitwę, z całym jej okrucieństwem i chaosem. W myśli Kocimiętki wkłada proste, żołnierskie spojrzenie na świat. Na epickie opowieści, heroizm i potrzebę jego budowania, otoczkę dla tego, co dzieje się naprawdę, a co daje siłę Wozakom, by iść dalej. Te same sceny przedstawia z punktu widzenia Kailean, wozackiej dziewczynki, Górskiej Straży, nawet wrogich oddziałów se'kohlandczyków i niegdyś sojuszników Wozaków, Sehrenday, Wilków.
Jednocześnie "Niebo ze stali" nie jest pozbawione humoru. Głównie słowa, czasem sytuacji, humoru tak charakterystycznego dla wcześniejszych tomów.
Oprócz zetknięcia wielu kultur, autor proponuje nam zajrzenie w strategię bitew. Luźnych, pojedynczych starć, wojny podjazdowej, życia w obozie, rozmieszczania wart. Ogromną sztuką jest sprzedać własną wiedzę tak, by stała się czytelna dla laika, by trafiła do jego wyobraźni. Tak, by nie tylko przeczytał, by to zobaczył. Zrozumiał, że jedna decyzja wynika z drugiej, pojął konsekwencje wyborów dowódców i geniusz strategów. Wegnerowi ta sztuka się udaje. Z powodzeniem przedstawia geniusz Ojca Wojny, zemstę na nieposłusznym Synu. Twardą rękę, jaką ten trzyma żołdaków. W to wszystko, równie skutecznie wplata, polityczne zawiłości, dyplomację, szpiegów.
Bohaterowie, których poznaliśmy we wcześniejszych tomach, rozwijają się wraz z opowieścią, dojrzewają do swojej roli. Teraz to nie tylko opowieść o zbiorowości ludzi, konkretnym narodzie, grupie, oddziele. To opowieść o Andewersie, o Keenethu, Kailean, Key'li.
Lecz najmocniejszą stroną Wegnera jest język i styl pisania. Raz wzniosły, raz całkowicie prosty, nieomal okrutny. Pełen cierpienia i uniesień radości. Wzruszeń do łez i zimnej nienawiści. Pragnień i marzeń. To język znajomy nam samym, a przez to jeszcze bliższy.
"Niebo ze stali" to pełna rozmachu epicka powieść ze świata wielu narodów, języków, wierzeń i egzotycznych kultur. Losy bohaterów potrafią wycisnąć łzę z oka największych twardzieli, a pióro Roberta M. Wegnera sprawia, że czytelnik kocha i nienawidzi wraz z nimi. I wraz z nimi staje naprzeciw przeznaczenia."


Niebo ze stali: Opowieści z meekhańskiego pogranicza (Wegner Robert M. (pseud.))

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 452
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: