Popołudniowa lektura poobiednia
Zanim Parnicki napisał „Aecjusza, ostatniego Rzymianina”, „Srebrne orły”, czy „Nową baśń”, imał się wielu rzeczy. Pisał kryminały, recenzje, uprawiał publicystykę literacką, przybliżał polskiemu czytelnikowi współczesną mu prozę rosyjską i radziecką (a jakże!). Pisał też do przedwojennego „Kuriera Lwowskiego” króciutkie opowiadania przeznaczone do „popołudniowej lektury poobiedniej”. Część z nich została uratowana przed zapomnieniem i została przed laty wydana w formie książkowej.
Na tę książkę składa się piętnaście opowiadań osadzonych w różnych epokach historycznych. Mamy więc Asarhadona zdobywającego Egipt, Diomedesa walczącego z Eneaszem, czy Alvarada – jednego z towarzyszy Corteza podczas jego zdobywania Meksyku. Punktem centralnym zbiorku jest z pewnością trzyczęściowe opowiadanie o królu Roderyku i hrabim Julianie. Ten temat od najmłodszych lat fascynował Parnickiego i spędzał mu sen z powiek. Przez wiele lat marzył o ogromnej epickiej sadze opowiadającej o losach wizygockiej Hiszpanii, ale góra niestety urodziła mysz. Poza tym opowiadaniem ukazała się jeszcze (również w ramach remanentu w warsztacie literackim) powieść pod tym tytułem: „Hrabia Julian i król Roderyk”, uznawana jednak za słabą pozycję w dorobku Mistrza.
Kto nie zetknął się jeszcze z Parnickim, a planuje ten czyn, niech wpierw zapozna się z tą książką. Niech spróbuje wpierw przegryźć się przez to, przypominając sobie niemal kompletnie nieznane w polskiej historiografii okresy, nim sięgnie po dalsze książki tego autora.
A poza tym jest to książka do poduszki i warto ją polecić!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.