Dodany: 11.01.2015 10:23|Autor: carmaniola

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Szum
Tulli Magdalena

Mała Księżniczka i Lis


Każdy chyba miał okazję spotkać osobę-która-wie-lepiej. Jeśli nie, to miał szczęście, bo takich osób wcale nie jest mało. One zawsze wiedzą, co należy wiedzieć, co robić; potrafią ocenić, co ma wartość, a co jest zwykłym śmieciem. Ba! One nawet lepiej niż my sami wiedzą, co myślimy i czujemy. Bezskutecznie próbowalibyśmy je przekonać, że się mylą, że jest inaczej. Co więcej, takie osoby zazwyczaj skupiają wokół siebie grono chętnych potakiwaczy, którzy niemal z ust im spijają każde słowo – i razem stanowią mur nie do przebicia. Jeśli na taki mur trafi człowiek dorosły, ma wybór, może po prostu opuścić wszechwiedzące towarzystwo. A jeśli to dziecko? I jeśli ten mur tworzy jego własna rodzina? Nie ma drogi ucieczki…

Bohaterka powieści Magdaleny Tulli jest dzieckiem nadpobudliwym i być może, ale tylko być może, trudnym. Przeżywa swoje dzieciństwo wśród niewyrozumiałych i nieczułych na odmienne potrzeby bliskich. Ich rygorystyczne zasady i brak zrozumienia stanowią mur, o który rozbijają się żywiołowość i wrażliwość dziewczynki. Ciągle osądzana, ciągle wyśmiewana nie potrafi zrozumieć, co jest – myśli: w niej – takiego, co sprawia, że w ten sposób ją traktują. I rodzi się w niej bunt, narasta krzyk, który jednak nie znajduje żadnego odzewu. Wręcz przeciwnie, jest coraz bardziej spychana na margines, wyrzucana poza krąg ciepła, którego tak bardzo potrzebuje. I w końcu przestaje walczyć, rezygnuje z żywiołowości, uczy się panować nad swoimi uczuciami i emocjami tak, by ich nie uzewnętrzniać, bo dochodzi do wniosku, że „[…] równie nieprzyjemne w dotyku mogą być moje uczucia. Dawała mi do zrozumienia [matka], że będę musiała schować je jak najgłębiej, może na przykład połknąć i urządzić im jakąś skrytkę na samym dnie żołądka, bo na zewnątrz na pewno nie będzie na nie miejsca”[1]. Chowa się we własnym wnętrzu, traci naturalną radość życia, rodzi się w niej strach przed okazywaniem emocji, które skazują ją na całkowitą izolację wśród bliskich. Wygasły wulkan.

Wydaje mi się, że – bez względu na dalsze wydarzenia – miała szczęście spotykając Rudego, swego męża. Stał się dla niej podporą, nie tarczą, ale podporą właśnie. Samo jego zaistnienie zmieniało układ sił.

„Myśli obcego mogą swobodnie poszybować w nieprzewidzialnych kierunkach, jego wnioski mogą stanąć w sprzeczności z tym, co pragnęliśmy mu unaocznić. Nie dysponowaliśmy żadnymi sankcjami, żeby przywołać obcego do porządku”[2].

Był alternatywą, dowodem na to, że można inaczej, że „normalność” jest pojęciem względnym. Sprawił, że młoda kobieta uwierzyła, iż warto walczyć o prawo do własnych odczuć i reakcji.

Najsmutniejsze z tego wszystkiego jest to, że zapory emocjonalne, na które natyka się dziecko, powstały jako bariery ochronne ludzi okaleczonych przez wojnę; miały ich osłaniać, pomóc uporać się z traumatycznymi przejściami. Wydawało się, że wypierając przeszłość, zatrzaskując za nią kamienne wrota, nadając pozór normalności swojemu życiu sprawią, iż straci ona rację istnienia, ale…

„Wysiłki mojej matki, żeby trzymać gardę wysoko, na nic się nie zdały. Śmiertelnej rany można się wyprzeć, lecz wtedy będzie nosił ją ktoś inny. Przechodzi na potomstwo przez powietrze. Przez milczenie. Tajemnicę, której nie znałam, miałam wypisaną na czole – lecz nie dość czytelnie, by wzbudzić współczucie.
Matka nie wierzyła w takie rzeczy. To, co przemilczane, w jej przekonaniu traciło atrybut istnienia. Nie istniejąc, nie mogło się na mnie przenieść”[3].

A jednak... zostawiło ślad, nieusuwalną bliznę.

Przykuły moją uwagę rozważania o wybaczeniu, które ważne jest przede wszystkim dla pokrzywdzonego – to jego przygniata ciężar żalu czy też nienawiści. Wydaje mi się, że ma rację bohaterka, mówiąc: „Żebyśmy mogli przebaczyć, kiedy nikt nie przeprasza […] ktoś w nas musi umrzeć. […] Ofiara”[4]. Dopiero kiedy stajemy pewnie na własnych nogach, możemy zrzucić z siebie ciężar smutku i poczucia krzywdy; wtedy możliwe jest wybaczenie.

To moje pierwsze spotkanie z prozą Magdaleny Tulli. Te oszczędne, wyważone zdania, w których nie ma żadnego zbędnego słowa, nasuwały mi skojarzenie z telegramem. Esencja myśli, wyciągniętych gdzieś z głębi, niemal na siłę, przefiltrowana, zamknięta w minimalnej liczbie słów; a każde STOP, każda pusta przestrzeń to pole ogromnego ładunku emocji.

Szum? Po prostu życie. Zagmatwane, zgiełkliwe, wciąż popychające nas do przodu, zmuszające do biegu nawet wtedy, kiedy należałoby przystanąć, czasem niedające chwili na refleksję. Stałe zakłócenia w eterze.

Mała Księżniczka? Dziewczynka zagubiona w niezrozumiałym, często zupełnie niepojętym dla dziecięcego umysłu świecie dorosłych.

A Lis? Wierny przyjaciel pomagający przebrnąć przez wszystkie przeszkody, które stawia życie. Na własne lisie sposoby. Ale lisa musicie odnaleźć sami.


---
[1] Magdalena Tulli, „Szum”, wyd. Znak, 2014, s. 116.
[2] Tamże, s. 129.
[3] Tamże, s. 170.
[4] Tamże, s. 175.


[Recenzję opublikowałam na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2274
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: miłośniczka 01.10.2015 01:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Każdy chyba miał okazję s... | carmaniola
Ja wkrótce przeczytam "Szum" (już wypożyczyłam z biblioteki) i już nie mogę się doczekać. Zachęciła mnie Twoja recenzja, zwłaszcza przytoczony cytat o wybaczaniu. Chcę jak najszybciej zasmakować w tej książce!
Użytkownik: carmaniola 01.10.2015 09:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja wkrótce przeczytam "Sz... | miłośniczka
Cieszę się i mam nadzieję, że podzielisz się potem wrażeniami. ;)
Użytkownik: miłośniczka 01.10.2015 09:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Cieszę się i mam nadzieję... | carmaniola
Jak wena wróci, napiszę recenzję. :-)
Użytkownik: carmaniola 01.10.2015 11:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak wena wróci, napiszę r... | miłośniczka
Super! Czekam zatem na powrót Weny do domu. ;-))))))))
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: