Dodany: 08.01.2015 21:13|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Bibliofilska baśń dla małych i dużych



Recenzuje Tymoteusz Wronka.


Czytaliście kiedyś powieść, której sednem są książki? Nie fabuła, bohaterowie, ale właśnie książki: fascynujące, niebezpieczne, zapomniane. Właśnie o nich jest „Miasto Śniących Książek” Waltera Moersa, istna bibliofilska baśń dla małych i dużych.

Akcja powieści ma miejsce w wykreowanym przez niemieckiego pisarza baśniowym świecie Camonii, gdzie niemal wszystko jest możliwe. Moers stawia się w roli tłumacza dzieła smoczego poety Hildegunsta Rzeźbiarza Mitów, który będąc jeszcze nieopierzonym twórcą udał się do Księgogrodu, by odnaleźć autora najdoskonalszego tekstu, jaki kiedykolwiek dane było mu przeczytać. Ta początkowo niewinna wyprawa przemienia się w niebezpieczną misję, w której bohater pozna najgłębsze (dosłownie i w przenośni) tajemnice miasta.

Fabularnie powieść Moersa stanowi dość linearną opowieść, w której główny bohater, będący jednocześnie narratorem, przeżywa liczne przygody, aczkolwiek rzadko ma bezpośredni wpływ na swoje losy. Znacznie częściej zmuszony jest do reakcji przez czynniki zewnętrzne; zwykle związane z bezpośrednim zagrożeniem życia. Dla przyzwyczajonego do domowego zacisza homoidalnego smoka będzie to niezwykła przygoda, w której odnajdzie się zaskakująco dobrze.

Akcja powieści dzieje się w Księgogrodzie i w tym przypadku nazwa mówi sama za siebie. W tym mieście wszyscy związani są w jakiś sposób z książkami, na każdym rogu jest antykwariat, pełno jest kawiarni z wieczorkami literackimi, a bezdomni za grosze układają wiersze. A to dopiero początek: pod miastem znajduje się prawdziwy labirynt podziemnych jaskiń, w których wśród licznych niebezpieczeństw zalegają białe kruki, a ich pozyskiwanie to dochodowy, ale i śmiertelnie groźny interes. Całość oprawiona jest w baśniową otoczkę, pełną magicznych stworów, nieprawdopodobnych zdarzeń i, mimo czasem brutalnych wydarzeń, ciepłą atmosferę. Książki i świat wydawniczy występują również na metapoziomie, w postaci odwołań, aluzji i gier językowych, które dostarczają inteligentnej rozrywki doskonale uzupełniając fabułę powieści.

Wśród licznych atutów „Miasta Śniących Książek” znajduje się również sposób wydania książki. Moers wyraźnie miał pomysł nie tylko na treść, ale także na formę. W twardej oprawie i na dobrej jakości papierze oprócz tekstu kryje się też wiele grafik korespondujących z wydarzeniami na kartach powieści. Pomysłowe, czasem lekko karykaturalne ilustracje doskonale oddają klimat opowieści i stanowią jej integralną część.

Pomimo baśniowego klimatu i grafikami kojarzącymi się raczej z książkami dla dzieci i młodzieży, „Miasto Śniących Książek” żadną miarą nie jest pozycją infantylną. Fakt, młodszy czytelnik podczas lektury będzie się zapewne dobrze bawił, ale nagromadzenie aluzji i pomysłów będzie czytelne głównie dla bardziej doświadczonych odbiorców. Jest to pozycja dla ludzi, którzy kochają książki. W dowolnej postaci. Dla tych, którzy rozumieją, że początek każdej książki to wyprawa w nieznane.


Tytuł: Miasto Śniących Książek
Autor: Walter Moers
Tłumaczenie: Katarzyna Bena
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie 2011
Oprawa: twarda
Liczba stron: 464

Ocena: 6/6


Tymoteusz Wronka jest autorem bloga Ględzenie Shadowa oraz redaktorem naczelnym portalu Katedra.


Recenzja ukazała się wcześniej na stronie księgarni internetowej Ravelo.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 910
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: