Dodany: 14.08.2009 21:23|Autor: janmamut
Higiena wzroku, czyli zwyczajny faszyzm
Dzisiaj kupuję żarówki. Wczoraj kupiłem żarówki, choć przedwczoraj też kupiłem był żarówki. W przyszłym tygodniu, mam nadzieję, kupię żarówki.
Poprzedni akapit to nie ćwiczenie gramatyczne z czasów, lecz przybliżony opis smutnej rzeczywistości. Otóż eko- czy eurofaszyści wymyślili sobie, że od 1 września tego roku nie wolno będzie sprzedawać żarówek stuwatowych, a docelowo mają być wycofane wszystkie klasyczne, z wyjątkiem najsłabszych. Oczywiście to wszystko w trosce o nasze dobro.
Tymczasem ja nie jestem w stanie tego dobra docenić. Od świetlówek jestem rozdrażniony, bolą mnie oczy i głowa, czasem mam zaburzenia wzroku. Pomijam już takie drobiazgi, że po stłuczeniu zwykłej żarówki wystarczy pozmiatać szkło, pęknięta świetlówka to teoretycznie konieczność wietrzenia mieszkania z par rtęci przez co najmniej 3 dni. Zrobiłem więc sobie zapas żarówek tak mniej więcej na 20 lat, zakładając, że przez ten czas ten totalitaryzm albo się rozpadnie, albo mnie wykończy.
Po cóż jednak piszę o tym?
Po pierwsze, jeśli ktoś pozostaje w błogiej nieświadomości, co może nastąpić, uprzedzam. Zostało jeszcze kilkanaście dni na zadbanie o przyszłą higienę czytania.
Po drugie, by się poradzić. Nie wiem, czy dokupić jeszcze trochę. To już kilkaset złotych wydatków w momencie, gdy pieniędzy mi brakuje; poza tym zajęte miejsce. Czy ktoś zatem wie o czymś, co mogłoby wspomóc mój proces decyzji? Na przykład coś w duchu:
1. I tak nie warto, bo końcówki produkcyjne są tak fatalnej jakości, że nie będą świecić nominalnych 1000 godzin. (Sam kupiłem kiedyś żarówki, które przepalały się po kilku godzinach.)
2. Mieszkający przy wschodnie granicy wiedzą, że w takich wolnych krajach, jak Ukraina czy Białoruś (paradoks, prawda?) czekają już wielkie transporty żarówek, by po 1 września prowadzić w Polsce opłacalny handel bazarowy.
Cóż więc zatem radzicie: tak, Zorba, czy nie, Zorba? :-)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.